Waldemar Skrzypczak – kochać jest tak łatwo!

2013-11-26 08:42

 

Pajacem być – rzecz ludzka, ale czemu się z tym obnosić?

 

Wyobraźmy sobie żonatego sierżanta WP, który:

 – wynosi z jednostki i przechowuje u kochanki dokumenty wyłącznie do użytku służbowego;

 – nie wywiązuje się z pisemnego zobowiązania zapłaty 100 tys. zł złożonego innej byłej kochance za jej rzekomo stracony czas i straty moralne;

 – robi sobie sprośne zdjęcia i posyła je kochance;

 – utrzymuje intymne kontakty z kilku kochankami naraz;

 – koresponduje z ponad stu kobietami na portalach randkowych[1].

A teraz wyobraźmy sobie, że to nie sierżant, tylko pułkownik, a potem ważny generał… Więcej niż ważny…

W 1971 Skrzypczak ukończył szkołę podstawową. W ankiecie ósmoklasisty wpisał, że chce studiować w Wyższej Szkole Wojsk Pancernych w Poznaniu i być dowódcą. Zdecydowały o tym tradycje rodzinne, a także popularność serialu „Czterej pancerni i pies” (patrz: notka w Pedii).

W październiku 1984 Waldemar Skrzypczak rozpoczął 3-letnie studia w Akademii Sztabu Generalnego. Razem z porucznikiem na uczelni studiowało 126 osób, w tym kilku obcokrajowców. W 1987 Skrzypczak ukończył Akademię, chociaż na ostatnim roku mało brakowało, a nie zdałby egzaminu z naukowego komunizmu. No, dzielny: z obrzydzeniem, ale nauczył się.

I opłacało się: Dzięki pracy w Sztabie Frontu Polskiego Skrzypczak mógł brać udział w ćwiczeniu Sojuz '88, odbywające się pod Toruniem. W wielkim namiocie ćwiczyli przedstawiciele trzech armii: radzieckiej, niemieckiej i polskiej, którymi dowodził generał Bronisław Kuriata. Byli tam również Marszałek ZSRR Wiktor Kulikow, dowódca Układu Warszawskiego oraz generał Wojciech Jaruzelski. W tym wielkim ćwiczeniu sztabowym ciekawa była rola Skrzypczaka, który jako młody kapitan został wyznaczony do podawania i odbierania wskaźnika. Takiego drewnianego, niczym kij bilardowy.

W marcu 2009 r. tygodnik „NIE” opublikował artykuł „Podboje wodza naszej armii”. Tekst opowiadał o licznych flirtach i podbojach sercowych generała Skrzypczaka. Tygodnik cytował kilka anonimowych kobiet, które twierdziły, że generał był ich bliskich znajomym, a niektórym z nich miał nawet obiecywać małżeństwo. Publikacja odbiła się szerokim echem w środowisku żołnierzy. Sprawą zainteresował się nawet Wiceminister Obrony Narodowej Czesław Piątas, który zalecił Skrzypczakowi, by usunął się w cień. Sprawę kochliwości gen. broni badała Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Tyle Pedia. Teraz urbanowy „Dziennik Cotygodniowy”

Don Juan

Skrzypczak znany jest z ekscesów obyczajowych, opisanych szczegółowo w "NIE" ("Podboje wodza naszej armii", nr 10 i 13/2009 r.). Lubi kobiety, często się nudzi, a jako prawy Polak i dobry katolik ma respekt dla stałych związków. Wszystkim partnerkom obiecywał małżeństwo. Było ich tak dużo, że sprawa się rypła.

Mniejsza o to, że z opowieści kobiet wynika, iż generał Skrzypczak o honorze czy prawdomówności najwyżej słyszał. Gorzej, że kochliwy i niefrasobliwy dowódca, mający zwyczaj przechowywać służbowe dokumenty w mieszkaniach kochanek, to łatwy żer dla wywiadów obcych państw.

Sprawę opisaliśmy, gdy Skrzypczak przymierzał się do fotela szefa Sztabu Generalnego. Awans przeszedł bokiem. Generał nie stracił stanowiska dowódcy wojsk lądowych, bo oceniono, że nie opłaca się robić afery - do końca kontraktu brakowało kilku miesięcy.

Bonaparte

Opisaliśmy też, jak poczynał sobie gen. Skrzypczak jako dowódca ("Bierzecie i pijcie z tego wszyscy", "NIE" nr 13/2007 r.). Na przełomie 2006 i 2007 r. głośno było w mediach o narkotykach, pijaństwie, fałszowaniu raportów, wymuszeniach i skręcaniu genitaliów w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu. MON wysłało kontrolę, zaś Skrzypczak postanowił rozmówić się z winowajcą. Wybrał płk. dypl. Krzysztofa Mitręgę, szefa toruńskiego Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. Reprymenda była szczegółowa i długa. Mitręga słuchał grzecznie. Dopiero jak się generał wyfukał, pułkownik walnął w dach i poinformował, że szkoła mu nie podlega. Podlega Dowództwu Wojsk Lądowych, czyli właśnie gen. Skrzypczakowi. Wysnuliśmy z tej opowieści oczywistą konkluzję: w razie wojny polska generalicja może nie wiedzieć, gdzie trzymamy armaty. Słuszny to był wniosek, skoro ostatnio NIK stwierdziła, że zamówione przez wojsko komputery przeleżały nierozpakowane w armijnych magazynach 12 lat.

Dżyngis-chan

Generał Skrzypczak jest produktem tego, co zrobiono z polską armią w ostatnich latach. Zaczął Wałęsa, wyjawiając, że chciałby mianować generałów spośród ministrantów. Oficerowie zrozumieli, że droga do awansu wiedzie przez kaplicę. W pierwszych ławkach zasiedli dowódcy najbardziej służalczy wobec minionego systemu. W każdym garnizonie powstawał kościół, w każdych koszarach kaplica, w każdym budynku sala modlitwy. Manifestowanie religijności nie szło w parze z ascetyzmem. Wręcz odwrotnie. Rauty goniły bankiety, bo o awansach decydowano na przyjęciach z udziałem polityków i duchownych. Część kadry odeszła, nie mogąc zaakceptować nowych zwyczajów.

Wojny, w których uczestniczą nasi żołnierze, nazywamy misjami pokojowo-stablizacyjnymi. Misja w Iraku to według danych brytyjskich 1 milion trupów, 1,5 miliona kalek i rannych, 2 miliony uchodźców, zrujnowany kraj. Amerykanie bombardowali, jak leci, nie patrząc, że wśród ofiar przeważają kobiety i dzieci. W ojczyźnie J. P.2 przeszło to niepostrzeżenie. Dla spokoju sumień rodaków papieża pokoju wystarczy, że zwalczamy prezerwatywy, in vitro i aborcję - nawet u zgwałconych dziewczynek.

Może Tusk trafnie zdiagnozował sytuację w wojsku, wybierając na ministra obrony narodowej psychiatrę. Z pewnością Klich zasadnie podejrzewa, że generałom marzą się złote klamki. Żądania Skrzypczaka i jemu podobnych, aby wyposażyć naszą armię jak światowe mocarstwo, to dziś zwykła bezczelność.

Niemcy odmówili udziału w wojnie z Irakiem, argumentując, że są zbyt biednym (!) krajem. Polska nie ma interesu walczyć o źródła dostaw ropy dla koncernów USA, zwłaszcza za swoje pieniądze. Może śmierć Ambrozińskiego powinna zaowocować ultimatum skierowanym do USA? Niech wyposażą nasze wojska bezpłatnie tak jak własne albo wracamy do domu.

Jak wiadomo, Tusk pękł i obiecał dofinansować żołnierzy w Afganistanie kwotą 1 mld zł. Pytanie, komu zabierze pieniądze, które chce wydać na zbrojenia? Może nie wystarczy na śmieszne i już obiecane podwyżki dla pielęgniarek i nauczycieli? Może rząd zdecyduje, że w kolejce na operację powinno umierać więcej pacjentów?

"Generał Waldemar Skrzypczak jest żołnierzem, który nigdy nie wychodził przed szereg oprócz sytuacji, gdy mówił "za mną" zamiast jak niektórzy - "naprzód"" - cytat z Niezależnego Wojskowego Forum. Jeżeli ma się takie poparcie u podwładnych to znaczy, że jest się kimś wybitnym[2].

Tyle, że dwuznaczność tej prześwietnej postaci staje się coraz bardziej jasna…

Forest Gump PL