W Polsce rządzi Bezprawie

2018-10-22 09:16

 

Najpierw zdefiniujmy tytułowe pojęcie. Otóż Bezprawie – to chroniczny niedostatek orientacji Obywateli – w pojedynkę i w różnych konstelacjach – co taki Obywatel może i powinien w przestrzeni publicznej, oraz co Państwo może i musi wobec Obywateli. Państwo – czyli urzędy, organy, służby, legislatura.

Ze strony formalnej na Państwo składa się 5 fenomenów:

OBYWATEL (w rozumieniu: nano-funkcjonariusz Państwa)

Obywatel to elementarna jednostka Państwa, wyposażona w uprawnienia i obowiązki, ale również we własną wolę (jak żaden inny element państwa) co do korzystania z uprawnień i dostosowania się w obowiązkach

Podstawowym obowiązkiem Obywatela jest BYĆ elementem Państwa, Obywatel nie ma możliwości uniknięcia tego obowiązku, nawet „zwolnienie” jest w gestii Państwa

ORGAN

Organ to reprezentant konkretnej funkcji Państwa, z jej „przydziałem terytorialnym”. Organy są wobec siebie komplementarne, a suma organów stanowi komplet funkcji państwowych (zupełność)

Najczęstszą dysfunkcją organów jest konflikt kompetencyjny między organami i instancjami. Patologią jest „autokefalizacja” organów, zachowujących się wtedy jak Obywatel

URZĄD

Urząd to wykonawca dyspozycji organów Państwa, przy czym zawsze jest jeden organ nadrzędny (sprawujący nadzór – a pozostałe organy uzupełniają listę zadań i obowiązków urzędu

Najczęstszą dysfunkcją urzędów jest – jak w przypadku organów – konflikt kompetencyjny. Zmorą urzędów – i zarazem obywateli-konstelacji – jest wchodzenie urzędników w relacje pozasłużbowe z „interesantami”

SŁUŻBA

Służba to detektor nieprawidłowości funkcjonowania Obywateli, Organów i Urzędów. Podstawowy sposób funkcjonowania służb – to wniknięcie, inwigilacja i „sabotaż nieprawidłowości”

Służby większość swojej pracy wykonują w trybie niejawnym. Ich dodatkową zmorą są pozasłużbowe relacje funkcjonariuszy z organami, urzędami i obywatelami – przyjazne lub wrogie

LEGISLATURA

Legislatura to regulator norm, standardów, procedur i algorytmów. Działa w trybie wieloinstancyjnym i autokorekcyjnym, ale pod presją pozostałych elementów Państwa

Przedmiotem działania Legislatury jest tzw. prawo, czyli normy. Chroniczna dolegliwością Legislatury jest pełnoprawne z normami włączanie procedur do kategorii „prawo”

 

Przedstawiony model jest „ideą”, w rzeczywistości Państwo (żadne) nie panuje nad precyzyjną dystrybucją uprawnień i powinności państwowych, a kiedy ów brak opanowania przestrzeni publicznej przekracza barierę chwiejności – Państwo przestaje być sterowalne i staje się „teoretyczne”. Wskazówką, jak wydobyć Państwo z czeluści, jest trzecia kolumna w tabelce.

 

*             *             *

Jeśli się coś nazwie wyborami – to niekoniecznie mamy faktycznie do czynienia z wyborami.

Instytucja WYBORÓW oparta jest na kadencyjnym alercie Obywateli. Ich sens zasadza się na tym, że alert organizuje społeczność, której dotyczą wybory. Jeśli alert jej organizowany z zewnątrz, spoza „zainteresowanej” społeczności – nie ma mowy o wyborach, jest tylko alert zadaniowy: macie się powybierać i tyle.

Zakończona wczoraj pierwsza tura alertu nijak nie była wyborami. Wszystkie organy Państwa, większość urzędów i niemała liczba służb wzięła aktywny udział w tym alercie, choć z nazwy i deklaracji ogłoszono ten alert „wyborami samorządowymi”.

Tu trzeba pewnej dygresji. Otóż w ustroju Rzeczpospolitej mamy zakleszczony pewien paradoks: ogół mieszkańców lokalnego terytorium „szanowany” jest jako Suweren, ale już przedstawicielstwa tego ogółu (radni, wójtowie, burmistrzowie, starostowie, marszałkowie) – podlegają rygorom państwowym, są w pełni, bez żadnego marginesu swobody, podlegli organom, służbom, urzędom, do tego stopnia, że wola „szanowanego” Suwerena nie może być nijak przełożona na legislację lokalną bez akceptacji (a czasem bez inicjatywy) z zewnątrz, spoza społeczności lokalnej.

Dowolny „wybraniec” suwerennej społeczności lokalnej – staje się automatycznie urzędnikiem-funkcjonariuszem, w tym sensie przechodzi „na drugą stronę”, przestaje być przedstawicielem-reprezentantem „oddolności”, a staje się plenipotentem, agentem,  „odgórności”, reżimu państwowego.

To czyni fenomen samorządności w Polsce – efemerydą.

Czy samorządność stoi w sprzeczności do państwowości? Nie – jeśli wybory municypalne-komunalne są samorządne-obywatelskie, a tygiel Suwerenów lokalnych owocuje obywatelskim Suwerenem zarządzającym Państwem. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie.

Paradoks ten jest znany również reformatorom polskiego samorządu w czasach transformacji ustrojowej. Wystarczy wspomnieć, że istnieje kilkadziesiąt obszernych wypowiedzi takich „flagowych” reformatorów, jak nieżyjący Jerzy Regulski i Michał Kulesza oraz żyjący Jerzy Stępień, z których każda wskazuje co najmniej na „niedokończenie reformy”, choć – warto zauważyć – przebudowa polskiej administracji lokalnej nastąpiła „dekretowo” co najmniej dwukrotnie: na początku Transformacji oraz w ramach jednej z czterech „reform Buzka”. Skwitować tu trzeba następująco: najprawdopodobniej nie o samorządność chodziło podczas tych dwóch dekretacji.

Czytelnik więc – zwłaszcza „mój” – rozumie doskonale, dlaczego to, co właśnie się pierwszo-rundowo stało wczoraj – nazywam konsekwentnie, od lat – głosowaniami na administrację lokalną, a nie wyborami samorządowymi. I dlaczego namawiam Obywateli, by wykorzystali swoje prerogatywy i zorganizowali sobie własne wybory, bo ich żadne prawo nie zabrania!

Cóż się działo „nie teges” z okazji głosowań na administrację lokalną 21 pazdziernika 2018 w Polsce?

  1. Organizatorami alertów wyborczych były organy i urzędy państwowe, a ich „propozycje” niemal zawsze oznaczały dyktat wobec Obywateli i społeczności lokalnych;
  2. Głównym graczem alertów – zacierającym lokalna specyfikę – były i są „warszawskie” kamaryle, grające o to, co państwowe, a nie o to, co lokalne, obywatelskie;
  3. Służby, organy i urzędy wielokrotnie i bezprawnie ograniczały lub wprost odbierały obywatelom zarówno prawo do głosowania, jak też prawo do kandydowania;
  4. Początkiem dowolnego alertu wyborczego były niejawne uzgodnienia kamaryl politycznych z (polskimi i zagranicznymi) służbami, z takimż mega-biznesem, z dyplomacją;
  5. Treścią oficjalnych kampanii wyborczych były fasadowe deklaracje dotyczące zagadnień prakseologicznych oraz puste deklaracje dotyczące obywatelskiej samorządności;
  6. Mimo uprzedzeń – niekiedy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem – o realnych zagrożeniach naruszeniami prawa wyborczego – PKW nie poczuła się ich adresatem lub je lekceważyła;

Każdy z tych sześciu zarzutów – czyni „wybory samorządowe” AD 2018 nieskutecznymi, natomiast – nawet uznawszy, że wybory samorządowe są tożsame z głosowaniami na administrację lokalną – zarzuty 2/3/4/6 są wystarczające, by uznać większość lokalnych wyborów za nieważne, czyli uznać za zasadne ewentualne protesty wyborcze skazujące na te zarzuty.

 

*             *             *

Nie uznaję alertów, które wraz ze swoimi drugimi turami są propagowane jako wybory samorządowe AD 2018.

Wzywam Obywateli do MAXIMUM, by skorzystali ze swoich praw i przeprowadzili własne, oddolne, niezależne wybory samorządowe.

Wzywam Obywateli do MINIMUM, by składali protesty wyborcze wszędzie, gdzie dostrzegają wyczerpanie okoliczności skrótowo wskazanych wyżej w 6 zarzutach.

Chyba, że nie czujemy się Obywatelami.