Władza nie leży na ulicy

2010-02-20 23:46

 

WŁADZA NIE LEŻY NA ULICY

/może i nie, ale najczęściej władzą dysponują ludzie o profilu osobowym ulicznika/

 

Stowarzyszenie Ordynacka jest jednym z ciekawszych przypadków dla badaczy struktur krypto-politycznych, jest bowiem obiektem rozpostartym na co najmniej trzy role:

-                              jest niewątpliwie stowarzyszeniem takim, jakich tysiące: średnio licznym, z mętnymi, banalnymi celami, skupiającym ludzi ze średnią wieku w okolicach pięćdziesiątki, w tym paru matuzalemów;

-                              jest firmą markową, należy do kilkudziesięciu (kilkunastu?) najbardziej znanych i rozpoznawalnych stowarzyszeń w Polsce;

-                              jest środowiskową koterią, mającą ambicje zamieszać w kraju, być co najmniej języczkiem u wagi, zaś w optyce nieprzyjaciół – jest grupą wręcz trzymającą władzę;

Jakakolwiek organizacja „pozarządowa” o takiej charakterystyce natychmiast znajduje się w centrum uwagi mediów dokonujących wiwisekcji na jej działaczach i na stole operacyjnym uczonych dokonujących sekcji samej firmy jeszcze za jej życia, nawet rozkwitu. Dołączmy do jednych i drugich.

Najbardziej mylący w całej tej historii jest statut Ordynackiej, dlatego pozostawmy go jako dokument zaledwie pomocniczy. Struktura rzeczywista kompetencji i władzy oraz decyzji prezentuje się mniej-więcej tak jak na rysunku poniżej:

 

 

Rysunek w intencji autora (nie będącego zdolnym grafikiem, co najwyżej grafomanem) przedstawia trzy obszary kompetencyjne Ordynackiej:

-                              obszar A – to wszyscy, którzy z różnych pozycji i w różny sposób czują się właścicielami Ordynackiej, a to z tytułu pełnionej formalnie roli lub poprzez możliwości sprawcze w stosunku do struktur i osób;

-                              obszar B – to wszyscy, którzy poprzez grafik działań kolegialnych „odliczają” życie Ordynackiej, jak chronometr, na przykład w postaci stanowisk, deklaracji, uchwał, komunikatów;

-                              obszar C – to węzeł łączący i odgradzający zarazem obszar właścicielski i obszar chronometryczny, który byłby niewątpliwie wąskim gardłem, gdyby nie główna linia decyzyjna, biegnąca od Kamaryli do Oddziałów;

-                              poza jakimikolwiek strukturami kompetencyjnymi znajdują się Komisje (Nauki, Kultury, Edukacji, Bratniacka, razem – kilkanaście), w których realizowane jest treściwe życie Ordynackiej, społecznictwo i inicjatywy, mające nikłe przełożenie na poszczególne elementy przedstawianej struktury kompetencyjnej;

Chociaż każda z Komisji skupia przy konkretnej robocie więcej osób, niż jakiekolwiek ciało kolegialne, Komisje są ciałami niestatutowymi, traktowanymi jak przysłowiowe bękarty, w dodatku im bardziej twórcze w działaniu, tym bardziej kłopotliwe. I więcej o Komisjach już nie będzie.

Równie niestatutowym ciałem jest Klub Biznesu, ale nie jest to ciało błahe: to tam skupieni są ludzie obsadzający najważniejsze i największe firmy, szczególnie te sieciowe: Polkomtel, Telekomunikacja, Orlen, Telewizja, Ciech, itd., itp. Klub Biznesu jest takim uśpionym samorządem gospodarczym, który we właściwym momencie wjedzie na złotym rydwanie pomiędzy różne KIG, BCC, KPP. Dziś – nie musi, a nawet trochę się krępuje. Karty rozdaje bowiem Kamaryla, ewenement w świecie organizacji pozarządowych, ludzie z „R-ki”, szare eminencje Ordynackiej, ludzie potrafiący wiele powiedzieć o kulisach różnych wydarzeń w kraju. Nie zbiera się to ciało na zebraniach, nie ma tam żadnego szefa, wszyscy zainteresowani jednym spojrzeniem chwytają aktualny stan stosunków i zachowują żelazną dyscyplinę, pokrytą pełnym kurtuazji lukrem. Ważne decyzje zapadają „obiegiem”. Tam „zachodzi” po instrukcje Przewodniczący, tam nasłuchuje Zarząd. Natomiast Rada Naczelna pełni w tym obszarze rolę swoistego „biuletynu”: dokumentuje ustalenia rozegrane we wzajemnych kontaktach pozostałych ‘współwłaścicieli” Ordynackiej.

Z zewnątrz rzecz się ma zupełnie inaczej: decyduje rada Naczelna, a na roboczo – Zarząd i Przewodniczący. Kamaryla jest, a jakoby jej nie było, Rada Biznesu coś tam przebąkuje, spotyka się na kawiorach, albo przy medialnie sprzedawalnych kontraktach.

W obszarze B największych łamańców trzeba dokonać próbując rozeznać się w roli i poczynaniach Komitetu Wykonawczego. Składa się on z Zarządu i szefów Oddziałów. Intencja domniemana: operacyjne zgranie centrali z terenem. Przesłanie rzeczywiste: okrężne sterowanie Zarządem przez Kamarylę. Gdyby pojawiły się tu trudności – wkroczy Rada Biznesu. Zarząd jest tu na tyle ubezwłasnowolniony, że nie chce się nawet rysować odpowiedniej strzałki. Po prostu przewodniczący prowadzi spotkanie we właściwym kierunku, a pomiędzy spotkaniami wiadomo, kto ile znaczy i wszyscy z Zarządu pilnują się swoich ról wyznaczonych im przez rzeczywistych rządców. O co chodzi, można domyśleć się śledząc Narady Decyzyjne: ni-stąd, ni-z-owąd odbywają się zbiegowiska w Jankowicach, Częstochowie, Krakowie, nie wiadomo na jakich zasadach uzyskują one status konferencji ogólno-ordynackich, uchwalone tam sprawy stają się prawem kaduka obowiązującymi elementami programu Ordynackiej. Uważna analiza ujawnia, że tropy wiodą do Kamaryli. Niektórzy nawet wymieniają konkretne nazwisko.

Ciekawe, który sędzia Sądu Rejestrowego zatwierdziłby taką strukturę decyzyjno-kompetencyjną jakiegokolwiek Stowarzyszenia:

 

 

Ciekawe, czy są jakieś mechanizmy kontroli państwa nad tym, czy rzeczywistość, codzienna praktyka stowarzyszeń odpowiada zapisom statutowym?

Zauważmy, że Rada Naczelna, najwyższy poza-Kongresowy organ władzy, praktycznie nie pełni żadnej funkcji władczej, tylko – co już sygnalizowano – dokumentuje fakty dokonane, kreowane prawem kaduka, prawem nie odnajdującym odzwierciedlenia w zapisach statutowych, ale też niewyobrażalnym dla „szarych” członków Stowarzyszenia Ordynacka. Rada Naczelna w rzeczywistej hybrydzie decyzyjno-kompetencyjnej stanowi ślepy zaułek. Zauważmy też, że drugi rysunek odzwierciedla najważniejszą prawdę o działaniach sztabowo-operacyjnych: to nie Przewodniczący kieruje Zarządem, tylko Kamaryla poprzez Oddziały i Komitet Wykonawczy. Zarząd zaś, dla zachowania formy, zdawkowo interesuje się poczynaniami Komisji. Kiedy ich nie było – zapytajcie, co robił Zarząd. I jeszcze zauważmy, że w praktyce Przewodniczący nie kieruje też Radą Naczelną: powiem w tajemnicy, że nawet wybrany został przez tę Radę zaocznie, odbywał wtedy podróż lotniczą.

Wyniki Narad Decyzyjnych nie stanowią – o zgrozo! – przedmiotu zainteresowania Zarządu czy Przewodniczącego (lądują w Radzie Naczelnej jako materiały archiwalne), bowiem zanim na tych Naradach cokolwiek się postanowi, już Kamaryla odpowiednio instruuje Przewodniczącego, a Komitet Wykonawczy (Oddziały) przekazują z góry znane wyniki Zarządowi.

Słuchajcie: to wszystko rzeczywiście sprawnie działa! Niech się Komisja Śledcza w Sejmie nie zamęcza, tu wszystko chodzi jak w zegarku. Naruszenie tego status quo rozwali cały mechanizm i stanowi zagrożenie dla polskiej racji stanu zważywszy, co reprezentuje sobą Kamaryla.

Władza nie leży na ulicy!