Uwagi na pewnych TEZ marginesie

2018-10-10 20:11

 

Nie jestem wałęsistą, choć Solidarność uważam za fenomen ważny, wart grzechu i „reasumpcji”. Po prostu uważam tego „symbolicznego” człowieka za chronicznego chuligana, poszukiwacza okazji do rozróby, a przy okazji „bolesławowicza”, wciąż pozostającego na mentalnym poziomie „pójdę w zaparte i co mi zrobicie”.  No, i buca nad buce. Zresztą, sposób, w jaki Lech W. potraktował i wciąż traktuje „zwój” związek i „swoją” Kolebkę-Etos – piekła jest godzien. Tak uważam, i co mi zrobicie…?

Nie jestem marksistą-engelsistą (te nazwiska są – uwaga – nierozerwalne), choć pomysł na to, że Historia mogłaby zakończyć się komunizmem, czyli światem społecznym pełnym obywatelskości zastępującej rozmaite postacie Państwa – uważam za pociągający i jedynie słuszny. Po prostu uważam Karola za ten rodzaj pomysłodawcy „od serca”, który cznia konserwatywne obawy, że „to się nie da”, i żeby nie Fryderyk trzymający się rozumu – jego podopieczny marnie by skończył.

Jestem „semimarksistą”. Inspiracja tak, szczegóły – do omówienia.

Zostałem wprowadzony na listę uczestników grupy FB-owskiej, która swój byt zaczyna od neo-marksistowskich tez, czyli twierdzeń rozpoczynających jakiś zbiorowy proces myślowy. Moja wdzięczność za zaufanie równa jest mojemu poparciu dla każdej inicjatywy, która ustawia się w roli „oświeceniowo-poszerzeniowej” wobec kapcaniejącego myślenia potocznego. Szacun.

To jednak nie zwalnia mnie z moich własnych prób „oświeceniowych”. Śpieszę zatem z łyżką dziegciu.

Teza pierwsza

Tu czytam, że „nadal aktualnym odkryciem marksizmu było zastosowanie dialektycznej metody analizy procesu rozwoju historycznego cywilizacji”. Tyle że tej „inżynierskiej” dialektyce, która zrodziła się w Niemczech (w świecie anglosaskim), opartej na bardzo technicznym schemacie Teza-Antyteza-Synteza – ja już od dawna przeciwstawiam pogląd, że z każdego punktu wyjściowego rzeczywistość „może i ma prawo” pójść cała wiązką ścieżek, z których tylko jedna jest „w sedno”, a pozostałe odchylają „postępującą rzeczywistość” od owego sedna. Tak odchylają i odchylają, że wpatrzeni przed siebie (postęp, byle do przodu) nie zauważamy niemal nigdy, że po jakimś czasie ciągłego „odchylania” obiektywnie posuwamy się w kierunku przeciwnym niż sądzimy (ja to nazywam: z impetem wstecz”. Potem świadomość tego wielo-nałożonego odchylenia rośnie (bo skutki krzyczą) – i korygujemy, powoli, niczym transatlantyk, i zatoczywszy koło (pięcioletnie, dwudziestoletnie, dwustuletnie) – wracamy do punktu wyjścia, sprzed pierwszego odchylenia, mając za sobą owo doświadczenie „pętli”, które jednak nie gwarantuje, że „teraz to już na pewno z wiązki wybierzemy sedno”.

Tygiel zapętleń różnej miary i różnego horyzontu czasowego – przeciwstawiam typowo niemieckiemu, stochastycznemu pojmowaniu dialektyki promowanemu przez tradycję anglosaską, z Marksem w pierwszym szeregu.

Kolejne formacje społeczno-ekonomiczne nie wynikają ze zderzenia jakiejś poprzedniej z jej alternatywną – tylko z reakcji – bywa że gwałtownej (epanastasi) na to, że ta poprzednia zasuwa „z impetem wstecz”, co odkrywamy zawsze poniewczasie. I ponoszą nas nerwy, i żal straconej energii, strata czasu, itd., itp. Chyba że patrzymy na to z wielkim, niemieckim uproszeniem „technicznym”.

Teza druga

Tu autora w pełni popieram w jego zdaniach:

„Następstwo formacji społeczno-ekonomicznych jest procesem dziejowym wymagającym ZAWSZE w pewnym momencie przezwyciężenia zaszłości poprzedniego systemu, rozsadzenia zastanych ram świadomości społecznej, dla wytworzenia przestrzeni do uformowania się na nowo stosunków produkcji. To proces nieuchronny, gdyż każda dana (zastana) formacja społeczno-ekonomiczna ma immanentne ograniczenia rozwojowe”.

Tyle że owo malutkie „w pewnym momencie” mnie niepokoi. Historia nie dokonuje się drogą „pewnych momentów” (w domyśle: rewolucyjnych), tylko poprzez procesy. Co prawda, w ramach procesów występują akty gwałtowne (znów powtórzę dobre słowo „epanastasi”).

Można zmienić jednym „remontem” fasadę, a nawet wyposażenie budynku, ale jeśli nadal w nim zamieszkują ludzie wychowani „po staremu” – to się ich nijak nie przesadzi w nowe, lepsze czasy. Nasza Solidarność jest najlepszym przykładem: wielkoprzemysłowa klasa robotnicza (tak wtedy nazywano elity świata pracy) pociągnęła za sobą kmiecą, parafialno-powiatową, robociarską resztę, i zamiast tego co chciała (ulepszonego państwa opiekuńczego 21 postulatów) – dała się uwieść inteligenckiemu konceptowi Samorządnej Rzeczpospolitej (wartemu grzechu, ale wymagającemu pracy u podstaw). W efekcie – straciła całą tę państwową opiekuńczość i sama siebie cofnęła do czasów młodo-wyrywnego „kapitalizmu” sprzed 200 lat.

To ja już wolę późnego, po-szwajcarskiego Abramowskiego, który rozumiejąc, że rewolucja wymaga cierpliwej przebudowy mentalnej – poszedł uczyć się ludzkiej konstrukcji psychicznej, porzucając flibustierskie „nie bo nie”.

Teza trzecia

Cytat: „światowy system imperialistycznej oligarchii przemysłowo-finansowej stanowi śmiertelne zagrożenie dla biologicznej egzystencji gatunku ludzkiego. Kapitalistyczna logika produkcji, nakazująca wciąż ją zwiększać, kreować nowe potrzeby i marnotrawić zasoby bez końca, prowadzi do nieustannego zwiększania tempa wzrostu długu ekologicznego planety, kapitalizm w obecnej formie, prowadzi nieuchronnie do zagłady ludzkości”

Dobre to i sprawiedliwe, ale takie „plakatowe”, niesoczyste. Jeśli uznać (co proponuję od lat), że „kapitał” to „tytuł do dochodu” (w abstrakcji od rzeczywistego wkładu do społecznej puli dostatku) – to współczesne narzędzia kapitałowe mają postać patentów, marek, firm, walorów („produktów finansowych” wszechobecnych w budżetach, funduszach, bankach, ubezpieczalniach, pożyczkodajniach, praparatorniach długu, itp.).

Te cztery narzędzia doprowadzają Ludzkość do samo-zniewolenia (coraz mniej „efektywnych władców” na każdy milion „poddanych-pańszczyźnianych”), więc jeśli już używać retoryki marksowsko-engelsowskiej – trzeba te narzędzia „w pewnym momencie” znieść i pilnować w kolejnych „pewnych momentach”, by się nie odrodziły. A nie zabawiać się, jak ortodoksi, w „znoszenie Własności”, bo te już bez nas znoszą Kompetencje (poprzez „powiernictwo wyborcze”, taką niby-demokrację, łże-demokrację).

Teza czwarta

Cytat pełen rebusów: „upadek państw realnego socjalizmu, nie był podyktowany rezultatami globalnej konkurencji pomiędzy społeczeństwami socjalistycznymi, a kapitalistycznymi, lecz mniejszą efektywnością rozwojową przyjętego modelu gospodarczego, państwo realnego socjalizmu było mega-korporacją, alternatywną ścieżką rozwoju korporacjonizmu, kapitalizmem biurokracji, która zstąpiła w drodze rewolucyjnych przemian, burżuazję i w zastanych warunkach, przy daleko niedostatecznym poziomie rozwoju sił wytwórczych została dotknięta procesami alienacji, przez co nie podołała zadaniu przeprowadzenia społeczeństw w większej mierze feudalnych, przez kapitalistyczny etap rozwoju.”

To już wolę prostsze zdanie następne: „Socjalizm powstaje wtedy kiedy kapitalizm WYCZERPUJE swoje możliwości rozwojowe, tak jak on powstał tam, gdzie wyczerpał je feudalizm”.

O, i po co było wcześniej miętolić słowa?

Dodam tyle, że w 1984 roku wyraziłem się do Telewizji (takiej ówczesnej TVP 3), że „ten socjalizm, co go teraz mamy, to nie jest żaden realny, tylko domniemany”. I trwam w tym poglądzie, choć to ponoć „nie teges”, i że podobno tylko krowa nie zmienia poglądów.

Teza piąta

„Socjalizm powstaje wtedy – czytamy w tezach – kiedy kapitalizm WYCZERPUJE swoje możliwości rozwojowe, tak jak on powstał tam, gdzie wyczerpał je feudalizm”. I dalej: „klasa rządząca staje się w coraz większej mierze liczoną poniżej procenta udziału w społeczeństwie oligarchią, dlatego w jej interesie już teraz jest odrzucenie pozorów demokracji, zastąpienie obecnego systemu sterowania opinią, systemem nadzoru i kontroli bezpośredniej”.

No, i można dosadnie, prosto…?

Podkreślę tylko, że w ramach „mojej niedialektyki” przedstawionej wyżej jesteśmy na kolejnej pętli historycznej, co szydercy kwitują dowcipnie „socjalizm to najkrótsza droga od kapitalizmu do kapitalizmu” (to chyba słowa Kisiela).

Teza szósta

Cała teza brzmi tak: „Wartości lewicowe wynikają z przejętej przez Marksa od Hegla metody opisu procesu historycznego. Ponieważ następuje proces rozwoju sił wytwórczych, rośnie produkcja materialna, ale dialektyczny związek bazy z nadbudową powoduje tez wzrost produkcji duchowej, następuje postęp w zakresie możliwości samorealizacji jednostki. To obiektywne prawo rozwoju historycznego. Obiektywnym wyróżnikiem kultury ludzkiej, w stosunku do pozostałego świata biologicznego nie jest NIC INNEGO jak proces pracy. Dlatego te wartości to: praca dla postępu, postęp dla pracy i rozwoju ludzkości, postęp równoznaczny z postępem wolności jednostki. Wolności do - w sensie praw podstawowych i wolności od - możliwości rozwoju, kreacji, bezpieczeństwa osobistego i materialnego”.

Poza pierwszą podtezą wszystko gra. Szkoda tylko, że podane takim językiem.

Wartości lewicowe nie wynikają z heglowsko-marksowskiej metody opisu procesu historycznego. Stanowczo nie. One wynikają z przyrodzonego człowiekowi pragnienia wolności, sprawiedliwości, sensu-logiczności tego w czym się uczestniczy, poczucia podmiotowego współuczestnictwa na miare własnych możliwości i na miarę własnej wyobraźni. Ta marksowsko-heglowska metoda opisu – to po prostu redakcja meta-mechanizmu „zgłaszania” tych pragnień (uczenie powiedziałbym: manifestowania się ich).

Teza siódma

Następny cytat: „W zasadniczej sprzeczności z tymi wartościami pozostają ideologie i stojące za nimi konkretne grupy społeczne reprezentujące rozmaite interesy panującej oligarchii: neoliberalne kłamstwa na temat mechanizmów regulacyjnych współczesnego korporacjonizmu, uzasadniające zbrodnicze praktyki wielkich banków, międzynarodowych koncernów przemysłowych, górniczych i rolnych, fundamentalistyczna propaganda zorganizowanej religii, której absurdy są niczym wobec destrukcyjnego wpływu na świadomość społeczną, przybierająca obecnie coraz częściej formy masowych zaburzeń psychicznych, funkcjonalne wobec interesów oligarchii, redukcjonistyczne, prymitywne zespoły fałszywych przekonań społecznych, wywołujące zastępcze konflikty społeczne, służące WPROST wstrzymaniu procesów stawania się klasy pracującej klasą w sobie, pożytecznie idiotyczne wobec imperializmu, jak faszyzm, nacjonalizm, rasizm, feminizm, konsumeryzm, lgbt, itd.”.

Odrzucam ten cytat w całości, bo mówi prawdę, ale zawiera w sobie groźbę „odchylenia” (patrz: niedialektyka Hermana). To trzebaby napisać inaczej:

W odpowiedzi na zarzut, że socjalizm jest utopią (bo obywatelskość powszechna zawsze przegra z „liberalnie” sterowanymi Rynkiem i Demokracją) – warto zauważyć, że socjalizm jest przyszłością, a teraźniejszością (czyli realnym doświadczeniem) jest kapitalizm wywiedziony z liberalizmu. I ów liberalizm jest utopią, czego dowodzi kapitalizm. Bo liberalizm zakłada, że „jutro” masowo będą „cofać stopę” ci, którzy potrafili w „dzisiejszym” rozdaniu coś sobie zaklepać, zmonopolizować. Monopol jest pożeraczem Rynku i Demokracji, jest oczywistym i powszechnym szyderstwem z liberalizmu.

A – wracając do cytatu – owo zakamuflowane „odchylenie Hermana” objawia się dziś – np. w Polsce – lewicowością symboliczno-kulturową, która zagubiła swoją „społeczność”. Stąd takie Arłukowicze, Napieralskie, Biedronie, Nowackie, Sierakowskie, Czarzaste, i nieco cichcem – mogą latać po mieście z czerwienią (różem, fioletem) na sercach i z głupotą w mózgach, w zupełnej abstrakcji od tego, co się dzieje pośród „normalnych, szarych ludzi”.

Teza ósma

„Ponieważ w obecnej fazie rozwoju imperializm wyczerpał pierwotne możliwości akumulacji kapitału (nieprawda – JH) i ponieważ tempo akumulacji rośnie (pogłębianie się rozwarstwienia) napędza to wszelkie procesy społeczne zwiększające konkurencję i efektywność procesów kontroli pracy przez kapitał (co logiczne)”.

Albo wyczerpał, albo tempo rośnie. Podałem wcześniej narzędzia kapitalistyczne: patenty, marki, firmy, walory. Ich „eksplozja” to wynik amerykańskiego „zaangażowania” od końcówki Pierwszej Wojny. I to nie jest ostatnie słowo kapitalizmu (patrz: sieci, struktury, systemy), którego przecież nie „wyznaję”, ale który uważam za wciąż żywotny. W odróżnieniu od Państwa (organy, urzędy, służby, legislatura), które ledwo dycha i nie daje już rady efektywnie zarządzać żadnym Krajem i żadna Ludnością. Więc Kapitał zamieni roboczo Państwo na coś „nowocześniejszego”, seksowniejszego – i dalej będzie „żarło”.

Może i pasuje tu opisywana dalej przez autora tych 10 tez antynomia Eros-Tanatos (mam wrażenie, że ją rozumiem) – ale ona nijak się nie klei z trzeźwą (bliską ekonomii) analizą z poprzednich tez.

Teza dziewiąta

„TYLKO kadrowa, zorganizowana z zastosowaniem zasad centralizmu demokratycznego, organizacja polityczna może doprowadzić do rzeczywistego wyrażenia interesów uciskanych i zmiany ich REALNEGO położenia społecznego - tylko zmiana w zakresie kontroli środków produkcji oznacza zmianę stosunków produkcji”.

Odrzucam. Nie dlatego, że jestem dekownik, tylko dlatego, że już to przerabiano. Żadna „kadrówka”, żadna „świadoma awangarda klasy robotniczej” (vide: liderzy Solidarności) nie zastąpi „abramowszczyzny” (mozolnej pracy nad obywatelskością, tak jak to robiła od początku np. PPS). Szkoda, że ta zacna firma ma kłopoty – nomen-omen – kadrowe.

No, i trąci mi to ową heglowsko-marksowską dialektyką, na mocy której raz zwyciężywszy – rewolucja uruchamia nowy, syntetyczny, lepszy, zadekretowany świat. Epanastasi ma wszystko rozwiązać jednym celnym ruchem. He-he.

Teza dziesiąta

„Nie ma różnic jakościowych pomiędzy systemami kapitalistycznym USA, Rosji, Chin, itd.”.

No, to już przesada. Chiny proponują światu Dobrowolną (Ochotniczą) Mega-Spółdzielnię wokół projektów takich jak New Belt (jest ich więcej), więc tym różnią się Chiny od USA, które nie proponują, tylko narzucają światu własną „garnizonię” (faktorie drenujące świat, strzeżone przez forty zbrojne). W tej sprawie trwa wojna globalna. TRWA, a nie „zagraża nam” zaledwie.

Teza dwunasta

Najlepszy przykład prawdziwości twierdzenia logicznego, że z na poły fałszywych przesłanek można wysnuć nieuchronnie prawidłowe wnioski:

„Najbardziej dostępnymi, bieżącymi celami mobilizacji społecznej, narzędziami które mogą posłużyć do integracji poszczególnych segmentów warstwowych klasy pracującej, a więc zadaniami na dziś dla organizacji lewicowej są: a) walka o wolność jednostki, jest wiele zachowań i grup społecznych które są piętnowane, marginalizowane, uciskane, z zastosowaniem mechanizmów kontroli społecznej wywołujących konkretne sytuacje cierpienia, czyli postawy buntu, nie wynikających z ideologicznie narzuconych sztucznych podziałów, lecz z realnej praktyki społecznej: umowy śmieciowe, aresztowania za posiadanie marihuany, kredyty we frankach, nieegzekwowane alimenty, umarzane dochodzenia, łapówki w sądach ... do realnie pokrzywdzonych grup społecznych musi najpierw dotrzeć przesłanie myśli socjalistycznej, b) z natury rzeczy współczesnej rozwinięte społeczeństwa imperialistyczne składają się w dużej mierze z imigrantów, często pozbawionych praw obywatelskich oraz licznej podklasy (bezrobotnych strukturalnie, lumpenproletariatu, itd.) ... to naturalna baza społeczna lewicy, c) biurokracja staje się kafkowskim narzędziem opresji, sama jej komplikacja i totalitarny charakter “zarządzania wszystkim”, pożera znaczną część wpływów podatkowych, itd., wystarczy wskazać bezsilnym ich siłę, nie ma sprawiedliwości w świecie absurdu milionów paragrafów, walka z rakiem biurokracji pożerającym możliwości rozwojowe jednostki MUSI być nadrzędnym celem organizacji lewicowej, a hasło “My nie będziemy uchwalać nowego prawa, najpierw skasujemy 3/4 tekstu istniejących absurdów”, jej pierwszym postulatem wyborczym”.

 

Teza 12

Całkiem całkiem

 

*             *             *

Autor TEZ właśnie tu naprędce omówionych – przestrzegał mnie, abym starał się nie indyczyć, nie bluzgać i jakoś tak.

Mam nadzieję, że wpisałem się w ten pokojowo-merytoryczny reżim.

W ogóle popieram każda inicjatywę, która zmierza do „poprawniejszej” redakcji lewicowości, która to lewicowość ma u nas ostatnio strasznie „złą prasę”.

Niech się darzy.

Oto link do oryginalnych tez: https://www.facebook.com/notes/krzysztof-pyka/tezy-programowe/2282015235173418/

 

PS

Opublikowawszy - zauwazyłem "przesunięcia" w numeracji treści. Usunę te chybnięcia, ale podtrzymuję samą treść.