Upłynnić system

2011-09-13 05:42

 

 

/instrukcja dywersji i sabotażu na tyłach systemu/

 

Życie przynosi nam co dzień miliony załączników-przykładów użytecznych dla niniejszej instrukcji, z których wymieńmy niektóre:

1.      Gdyby wszyscy mający oszczędności w banku albo przyznane linie kredytowe poszli jednego dnia do banku i zażądali tego co im się należy – bank upada. Podobnie, jeśli wszyscy powstrzymaliby się przez 2-3 miesiące od brania kredytów i pożyczek;

2.      Gdyby wszyscy mający sprawne pojazdy i prawa jazdy wyjechali jednocześnie na drogi – kraj stanąłby w jednym wielkim korku;

3.      Gdyby wszyscy pracownicy wzięli jednocześnie 4 kolejne dni urlopu „na żądanie” – połowie firm odbiłoby się to ciężką czkawką;

4.      Gdyby wszyscy odkręcili krany napełniając wanny o godzinie 20.10 (po wiadomościach telewizyjnych) – zabrakłoby wody;

5.      Gdyby każdy internauta w ciągu tej samej godziny wysłał e-maila do 60-120 największych portali komercyjnych – zostałyby one „zatkane”;

6.      Gdyby każdy obywatel złożył w jakimś dniu pismo z zapytaniem do wybranych 3-ch urzędów (a najlepiej podczas 4-ch dni urlopu „na żądanie” do 12 wybranych urzędów) – przestałyby one funkcjonować zgodnie ze statutem;

7.      Gdyby każdy nadał przez 7 dni jeden list dziennie – poczta by się zapadła, a kary za zwłokę zjadłyby ją;

8.      Gdyby każdy wezwał na interwencję któregoś dnia straż pożarną i policję – a powodów uzasadniających nie brakuje – instytucje te ujawniłyby swoją niesprawność;

9.      Gdyby wszystkim ubezpieczonym gdziekolwiek „nagle” jednego dnia przytrafiło się cokolwiek – ubezpieczalnie zwyczajnie zbankrutowałyby;

10.  Gdyby wszyscy w kraju o tej samej porze włączyli wszystkie swoje urządzenia elektryczne – zabrakłoby prądu nawet wtedy, jeśli „korki” zadbałyby o bezpieczeństwo sieci;

11.  UWAGA: gdyby powyższe 10 przypadków zdarzyło się jednocześnie, a do tego w pozostałych sprawach (których można przytaczać setki i tysiące) działoby się „normalnie-losowo” – to Państwo poddałoby się w bezradności, albo wprowadziłoby któryś ze stanów nadzwyczajnych, czyli zawiesiłoby demokrację – prawdziwą czy udawaną – na kołku;

 

Każdy system – a zwłaszcza społeczny, w którym podstawową „daną” jest wypadkowa uśrednionych zachowań pojedynczych ludzi – opiera się na tym, że prawdopodobieństwo zajścia „ekstremum” (wszyscy stają się nadaktywni albo wszyscy „nic nie robią”) – graniczy z „zerem”. Systemy „wiedzą” (tak są skonstruowane), że normalna (krzywa Gaussa) aktywność „masy ludzkiej” oscyluje na poziomie 30%-70%, zaś normalny udział katastrof wymagających interwencji nie przekracza 10%.

 

Fachowcy w każdej branży mają dokładne wyliczenia, a to pozwala systemom doliczyć swój zysk (arbitralnie, wedle widzi-mi-się, bo to są monopole albo zmowy) i zarabiać ile dusza zapragnie. Podobnie w funkcjonowaniu administracji, urzędów, organów, placówek, itp. siedlisk „władzy”: fachowcy znają nastroje społeczne i wiedzą, jak daleko można posunąć się w opresji, ignorancji, lekceważeniu obowiązków i „petentów”.

 

Kiedy wszystko dzieje się normalnie (wedle krzywej rozkładu Gaussa) – systemy mogą się rozbudowywać, obrastać w dodatkowe enklawy, uruchamiać dodatkowe źródła korzyści, pęcznieć w ramach struktur i „przy-struktur”.

 

Dopiero masowa odmowa „normalności” powoduje, że systemy ujawniają swoją bezsiłę i bezsens. W logistyce (taki dział nauk o zarządzaniu) powiada się, że system jest sprawny, jeśli umie funkcjonować w sytuacjach ekstremalnych. Otóż prawie na pewno w Polsce nie ma systemu technicznego, finansowego, organizacyjnego, społecznego, politycznego – który nie upadłby pod ciężarem ekstremum albo nie sięgnąłby do środków zaprzeczających istocie tego systemu. Np. gwarancje zwrotu oszczędności bankowych w przypadku bankructwa nie obejmują całości, tylko część (choć logika umowy bankowej każe nie tylko oddać całość, ale jeszcze dołożyć satysfakcję za niewydolność banku).

 

Aby powstał system, wcześniej musi powstać sieć (niezależne, ale podobne punkty czy zdarzenia), a z sieci struktura (punkty albo zdarzenia powiązane logicznie, np. zależnościami wzajemnymi), dopiero wtedy możliwy jest swoisty „metabolizm systemowy”, zamieniający strukturę w system. Bywają struktury czy systemy kreowane „odgórnie”, ale wtedy ich „organizatorem” jest inny, istniejący już system. Budowanie systemu zawsze oznacza petryfikację, czyli stabilizowanie, organizowanie, porządkowanie, utrwalanie systemowego wycinka rzeczywistości.

 

Kto chce „ukłuć” system, musi spowodować, że on się albo „zatka”, albo „popłynie”. Wywoła sam w sobie zmiany, których nie będzie w stanie skontrolować.

 

Niniejsza instrukcja jest legalna, odwołuje się do praw biznesowych i obywatelskich oraz do prawa wyboru, najważniejszego dla wszelkich demokracji czy rynków. Oraz do swobody wypowiedzi publicznych. Ale jeśli panowie z jakiejś służby mają inne zdanie – szczoteczkę do zębów mam gotową, zapraszam o świcie.

 

Aha, zapomniałbym: wiele systemów "profilaktycznie" postępuje wobec klientów-obywateli dokładnie według tej instrukcji, tylko niejako "w drugą stronę", aby klient-obywatel pogubił się, zatkał, machnął ręką na swoje prawa i interesy. Sądy i prokuratury oraz policje nie widzą w tym problemu, choć proceder jest powszechny i masowy.

 

 

Kontakty

Publications

Upłynnić system

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz