Ucisk, władza, wszech-władza, totalitaryzm, terror,

2010-11-04 09:12

 

Z dwóch skrajnie sobie przeciwstawnych formuł kształtowania się organizacji społecznej – Samorządu i Państwa – rozkwit przeżywa Państwo.

 

Rozkwit Państwa jako fenomenu ogólno-cywilizacyjnego (obecnego we wszelkich cywilizacjach) wiąże się przede wszystkim z rugowaniem wszystkiego co samorządne, autonomiczne, oddolne, mikro-suwerenne, samostanowiące. Manifestując i deklarując swoją służebność społeczną – Państwo jako formuła nie jest w stanie swoich deklaracji spełnić. Kto opowiada, że Państwo i Samorząd są komplementarne i wzajemnie uzupełniają się - ten jest bajkopisarz.

 

Świat Państwa nie jest światem Społeczeństwa. Żadne zaklęcia tu nie pomogą. Państwa zadaniem jest pozyskanie społecznej legitymizacji przy jednoczesnym minimalizowaniu społecznych, publicznych zobowiązań wobec Społeczeństwa.

 

Legitymizację społeczną, społeczny mandat, Państwo pozyskuje (np. w wyborach) udając przed społeczeństwem, że będzie mu służyć. Na tej obietnicy, zobowiązaniu, deklaracji służebności Państwo władcze i spory obszar wyłączony z jakiejkolwiek odpowiedzialności, zwany to tajemnicą państwową, to immunitetem. Obszar wyłączony z odpowiedzialności nie wchodzi nawet w pakiet „rozliczeń” w kampaniach wyborczych. A trzeba wiedzieć, że poszerza się on nieustannie. I nieprzypadkowo.

 

Obywatelu (jeśli jeszcze się nim czujesz)! Wybierasz – w swoim przekonaniu – swojego reprezentanta i przedstawiciela, który ma ci służyć – a następnego dnia okazuje się, że wybrałeś sobie pana, praktycznie nieodwracalnie.

 

Dodatkowo, wraz z mandatem pozyskuje Państwo uprawnienia kierownicze (prawo wydawania poleceń), uprawnienia do przymusu (prawo karania za nieposłuszeństwo) oraz uprawnienia do stosowania przemocy (prawo użycia siły wobec obywatela-wyborcy-podatnika).

 

I – najbardziej dodatkowo – Państwo „drugie tyle” uprawnień sobie uzurpuje, uprawnień do kierowania, przymusu i przemocy. To jest tak, jakbyś użyczył komuś telefonu dla wysłania sms-a, a on sobie z nim poszedł i go używa do spodu.

 

UWAGA ZATEM: w procesie wyborczym, zwiedziony obietnicą wyborczą, przekazałeś – obywatelu – ważne uprawnienia komuś, kto nie chce być narzędziem w twoich wyborczych rękach, tylko chce być twoim władcą, zresztą za twoje pieniądze.

 

Polecam notkę „Władza, władzunia, władzuchna” (o, tutaj).

 

W tym właśnie momencie, w dzień po wyborach, odcina się tobie, obywatelu, twoją samorządność, podmiotowość, autonomiczność, suwerenność, samostanowienie, autokreację, a otulająca to wszystko Demokrację odkłada się do zakurzonego schowka do następnej kampanii wyborczej. Odtąd wszelkie twoje pretensje do Władzy są odtąd kwitowane dwojako:

 

a)      Przecież sam głosowałeś;

b)      Jak się coś nie podoba, to masz demokratyczne państwo prawa, walcz;

 

Kto nadal uważa, że to nieprawda, nie musi dalej czytać. 

 

 

*             *             *

Państwo – to konkretni ludzie. Państwo jako fenomen w tzw. życiu codziennym jest „tłumaczone” na Państwo jako społeczność-środowisko funkcjonariuszy, urzędników i agentów.

 

Zatem wszelkie uprawnienia dane Państwu w wyborach (nazwijmy to na wyrost władzą przyzwoloną) są przekazywane w ramach przydziału obowiązków i kompetencji, konkretnym ludziom.

 

I znów ważna UWAGA: gdyby istniała wyraźna granica, linia demarkacyjna pomiędzy Państwem i Obywatelem, pomiędzy Państwem i Samorządem – uzurpatorskie i nieuczciwe Państwo nie spełniające swoich konstytucyjnych zadań i wyborczych obietnic – nie ostałoby się długo. Zatem Państwo dzieli się swoją władzą, rozsiewając po kraju władzę cienia. Cóż to takiego? Ano, to jest władza – w największym skrócie – jaka ma nad tobą przełożony, kierowca autobusu, kierownik wycieczki, urzędniczka bankowa, kontroler-„kanar”, osiłek z firmy windykacyjnej, inspektor sanitarny, referentka ze spółdzielni mieszkaniowej, konduktor w pociągu. Każdy z nich, tysiące ich jest, w ramach swoich obowiązków mają jakiś kęs, kąsek uprawnień, które zamieniają na swoją władzę w podobny sposób, w jaki „wybieralni” zamieniają swoją służbę społeczną na swoją władzę wobec wyborców. Najczęściej w dobrej wierze, ale zauważmy ten chytry plan Opatrzności: zawsze jest tak, że ten kto ma służyć, raczej woli swoją „służbę” sprawować w roli władcy i pana. Choćby pana sytuacji.

 

Prawdziwa Władza (która władzę przejęła wyborczym podstępem) kreuje w ten sposób armię swoich janczarów, mikro-władyków, uruchamiając „Hierarchię dziobania”, a na jej dole znajduje się szary obywatel-wyborca-podatnik, który w Konstytucji jest zdefiniowany jako suweren polityczny, jako wierzchnia władza wszystkiego co w kraju, jako członek samorządu lokalnego (bo samorząd – powiadają ustawy – to społeczność, a nie administracja lokalna).

 

Nawet dziecko widzi w tym Wielki Przekręt: władza janczarów jest nieupoważniona, przepisy dające janczarom-władykom moc wykonywania obowiązków nijak nie dają im żadnej władzy.

 

O, i teraz się zaczyna to, co wyżej:

 

a)      Przecież on musi mieć warunki do wykonywania powierzonych zadań;

b)      Jak się coś nie podoba, to masz demokratyczne państwo prawa, walcz;

 

Chytre w swej przebiegłości Państwo zachowuje sobie to, co we władzy najbardziej smakowite: suto wynagradzaną władzę rozsądzania. Obywatel wierzący w demokratyczne państwo prawa walczy, odwołuje się, skarży, żąda. A Władza ze swojej wysokości rozsądza między swoim janczarem i szarym obywatelem. Kto zgadnie, czyje najczęściej będzie na wierzchu?

 

Instytucja (niepisana instytucja) janczara-władyki jest starą sztuczką stosowaną przez Państwo i Władzę od zawsze: niech się ONI sami tam „na dole zagryzają i pilnują”, a my w swojej szlachetności, z wyżyn, będziemy jak ci patrycjusze, komentować, pouczać, rozsądzać, karać, nagradzać, uznawać.

 

Najbardziej martwi, że masowo do roli janczarów-władyków garną się organizacje pozarządowe, ta ponoć ostoja społeczeństwa obywatelskiego i demokracji zwanej uczestniczącą.

 

W ten sposób doszliśmy do refleksji smutnej, którą na razie zostawię bez rozwijania: moc Państwa MUSI obiektywnie być budowana na deprywacji samorządności, sub-podmiotowości, obywatelskości, podmiotowości, samostanowienia, autonomiczności. Powtórzę: kto opowiada, że Państwo i Samorząd są komplementarne i wzajemnie uzupełniają się - ten jest bajkopisarz.

 

Tę myśl będę dalej rozwijał.

 

Kontakty

Publications

Ucisk, władza, wszech-władza, totalitaryzm, terror,

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz