Trzy razy „S”

2015-05-12 06:47

 

Dołączam do rzeszy samozwańczych doradców Pawła Kukiza. Bo mi wolno. Bo nie liczę na żadne propozycje dla siebie w przypadku powodzenia w wyborach parlamentarnych (bo w ogóle nie jestem zainteresowany w korzyściach politycznych). Bo – równie spontanicznie – doradzam Pawłowi pisemnie i osobiście od Hali BHP, od Czackiego, od Niepokonanych. Bo jestem zrozpaczony deklaracjami Pawła, który zdaje się, wbrew deklaracjom, poddawać walkowerem, odmawiając uczestnictwa w grze o parlament, której główne posunięcia dokonają się w ciągu najbliższych dwóch tygodni (chyba, że coś znaczącego dla Polski stanie się w Europie  przed jesienią). Bo popełniłem i przekazałem Pawłowi takie teksty jak „Między Ludem a Narodem” (TUTAJ) czy dzisiejszy „Martwa fala” (TUTAJ).

Nie sądzę, że Paweł Kukiz ma dziś kwalifikacje (a właściwie temperament) do funkcji rządowych. DZIŚ. To jest robota warsztatowa, a nie miejsce dla trybuna ludowego (choć akurat w Latinum – inna jest kultura polityczna). Bo praca rządowa i gry parlamentarne (nie uniknie ich) to nie jest operowanie wartościami w trybie egzaltacyjnym, tylko znakowanie wartościami każdego żmudnego posunięcia administracyjnego. W tym sensie Paweł nie jest politykiem, choć ma wielki polityczny potencjał. Sądzę przy tym, że MORALNIE przerasta on wielu premierów i ministrów, niewątpliwych fachowców-biurokratów, z których tabunem mieliśmy do czynienia. Tyle że zachowuje się, jakby w Polsce miał wciąż trwać wiec. A nawet w Szwajcarii tak nie ma.

Właściwie najpilniejsze dla Pawła jest przyjrzenie się swojemu elektoratowi. I wyjdzie – mogę się założyć – że ma za sobą Rzeszę, a nie Ruch. Paweł od zawsze neguje potrzebę budowania struktur. To spowodowało rozłam po spotkaniu na Czackiego. Może on nie pamięta, ale miałem wtedy z nim kilkunastominutową rozmowę. O tym, że entuzjazm i podwyższona „vitality” to słup wody (jak w fontannie), i wygląda pięknie pod każdym względem, ale wymaga stałego ciśnienia wypuszczającego ów słup. To ciśnienie można podtrzymywać tylko za pomocą (infra)struktury.

I jeszcze jedno. Kukiz stoi dziś przed poważnym dylematem, który musi rozstrzygnąć wbrew sobie. Jasno powiedział, że „nikomu się nie sprzeda”. Przekujmy to na realną sytuację.

1.       Jeśli nie poprze żadnego z dwójki pozostałych w boju (nie mówię o przekazywaniu głosów, tylko o osobistym poparciu), to obojętne kto wygra, ten skonsumuje Pawła i jego elektorat, sposobami, za które płaci się wielkie miliony, a tych Kukiz nie ma: do października trudno w takich warunkach będzie dowieźć popularność, zauważywszy, jak postąpiono już wcześniej z ludźmi antysystemowymi;

2.       Komorowskiego nie poprze i nie ma co tłuc piany w tej sprawie;

3.       Jeśli poprze Dudę, powołując się na antysystemowość (trochę naciągając prawdę) – to daje dużą szansę na jego wygraną. W takim przypadku – powinien odmówić jakichkolwiek „dowodów wdzięczności” – będzie miał otwartą drogę do roboty w stylu owsiakowym, trochę wariatuńciowatym, ale trafiającym w sedno wyobrażeń młodego, niewyrobionego wyborcy;

4.       Jeśli mimo poparcia dla Dudy ten przegra – Paweł ma otwartą drogę do tego, by stać się „narodową nadzieją”, głównym przeciwnikiem Systemu. Z poparciem każdego, kto rozumie, że III RP jest wrakiem, zgniłozielonym pobojowiskiem, jak zwał tak zwał;

„Elektorat” polski składa się z kilku dość równoległych, niezależnych sektorów (niezależnych, choć czasem się krzyżują):

A.      Aparatczycy;

B.      Przedsiębiorcy;

C.      Ludowcy;

D.      Parafianie;

E.       Inteligencja;

F.       Młodzież;

G.     Wykluczeni i wykluczani;

Aparatczycy i ludowcy nie poprą Kukiza: nie rozumieją i obawiają się jego konwencji. Mają do stracenia to, co osiągnęli przez ćwierćwiecze.

Parafianie podporządkują się partii pretendenckiej i Kościołowi. Całe ćwierćwiecze system-ustrój marginalizował ich, ubezwłasnowolniał.

Przedsiębiorcy (nie mylić z biznesem wielkim i tym spośród średniego, który wszedł w symbioze z aparatem) – są otwarci na deklarację o przywróceniu ładu.

Inteligencja – zwłaszcza artystyczna i społecznikowska – będzie kunktatorsko czekać do ostatniej chwili, ale zapamięta, co się do niej mówi: jest czas do jesieni.

Młodzież, zwłaszcza emigrująca, a także ludzie „śmieciowi” – to jedyny, choć niezorganizowany politycznie, twardy elektorat Pawła.

Wykluczeni i wykluczani nie chodzą wybierać: pójdą, jeśli ktoś złoży im wiarygodną propozycję zahamowania upadku albo odzyskania godności;

Pamiętając całkiem świeże przygody „lepperowców” w Parlamencie – można trzymać się poglądu, że bez 100 miejsc w Sejmie świeży korpus poselski Kukiza zdegeneruje się: Parlament to nie jest gniazdko dla ludzi przyzwoitych, jeśli są w nieznaczącej mniejszości.

Kampania parlamentarna – podkreślam, jej najistotniejsze ruchy dokonają się do 24 maja – musi zatem skierować się do sektorów „elektoratu” oznaczonych wyżej jako E-F-G. I musi oznaczać, że Paweł wytypuje dość szybko mikrośrodowiska, spośród których wyłonią się przyszli ministrowie i czołowi urzędnicy. Jeśli wskaże – jak każe niepisana tradycja – ludzi bezpośrednio ze sztabu – popełni błąd. Środowiska są wiarygodne, bo są już wpisane w społeczny tygiel, a otrzymawszy „nominację” – staną się apostolskie.

Tak się – Pawle – robi politykę, nie wystarczy już – na tym poziomie gry – przemawianie Dużymi Literami.

Gdyby podejrzewano mnie, że chcę Pawła skłonić do brudnej zakulisowej manipulacji – to podpowiadam trzy kierunki, które można i trzeba „rozgrywać” jawnie, na oczach wszystkich.

Samorządna Rzeczpospolita

Struktury państwowe wymagają głębokiej przebudowy, w kierunku zwiększenia udziału Obywateli w procesach decyzyjnych i w codziennym zarządzaniu „substancją”. Urzędy, organy i służby powinny zarządzać Krajem i Ludnością na zasadzie powiernictwa, a nie jako „władza” skłonna do wyrwania się spod społecznej kontroli. A przede wszystkim Konstytucja powinna gwarantować samorządom (terytorialnym, branżowym, środowiskowym) wpływ na Nomenklaturę, co oznacza odwrócenie dzisiejszej sytuacji o 180 stopni. W tym koncepcie mieszczą sie owe JOW-y, choć ja wolę Ordynację Sołtysowską (wyguglujcie lub poszukajcie TUTAJ).

Nie bez sensu będzie przywołanie woli Ludu sprzed lat, w postaci uchwały Solidarności na ten temat.

Społeczna Gospodarka Rynkowa

Wpisano ją do Konstytucji już w trakcie Transformacji, wobec oczywistych dramatycznych dla Społeczeństwa i Kraju jej skutków. I nic. Zapis okazał się wymówką. Zaniechanie przez ponad 10-lecie realizacji zapisu konstytucyjnego – to sprawa dla Trybunału Stanu.

Pierwowzór SGR (reforma niemiecka) – to gospodarka oparta na prywatnej własności średniego i dużego kapitału, uwolnienie drobnej przedsiębiorczości, federacyjno-samorządowa piecza państwowa nad „wskaźnikami społecznymi” (bezrobocie, minimalny dochód).

Wprowadzenie SGR w Polsce – to przede wszystkim odcięcie mega-biznesu od „cycka” rządowego. Niebezpieczne politycznie (vide: Samoobrona). Ale OPZZ – zapewne nie odmówi.

Suwerenne Państwo

Czym innym jest delegowanie – na podstawie umowy prawa międzynarodowego – wybranych prerogatyw państwowych na strukturę ponad państwową (między-państwową), a czym innym trwałe wyzbycie się przez Państwo kontroli nad sprawami Kraju i Ludności, w dodatku nacechowane brakiem orientacji w całym procesie. Rząd Polski dużo bardziej jest od lat skupiony na realizacji zaleceń unijnych i na zaspokajaniu roszczeń globalnych sił politycznych i gospodarczych – niż na dbałości o pomyślność Kraju i Ludności.

Wystarczy jednak prosty zabieg dyplomatyczny: potraktowanie umowy akcesyjnej jako UMOWY, a nie INKORPORACJI. Od czasu przystąpienia Polski do UE – międzynarodowa społecznośc europejska i biurokracja unijna nieraz naruszyły Umowę, jednostronnie zmieniając (narzucając) warunki bycia w Europie. Rewindykacja – wskazana.

 

*             *             *

Mój rodzony szef (tam, gdzie obecnie jestem aktywny) – i nie on jeden – powiada o mnie, że mam poglądy radykalne. Równie dobrze fabrykant może o takie poglądy posądzać załogę, która domaga się płacy wystarczającej na regenerację sił i godnego traktowania (mówię nie o sobie, tylko o szerzącej sie patologii w obszarze zatrudnienia). Ja po prostu mam jakieś swoje wyobrażenie o normalności, a to co w Polsce „typowe, przyjęte jako norma” – odrzucam, bo nie jest normalne.

Z Kukizem jest podobnie. Jesteśmy braćmi nie tylko jako potomkowie repatriantów urodzeni na Dolnym Śląsku.

Wysłuchawszy kilku artystycznych utworów Pawła, tych z przekazem ideowym – sądzę, że przemawia on językiem kompletnie niezrozumiałym dla biurokracji-nomenklatury. I to jest jego wada. Jak wytłumaczyć tej wielkiej społeczności, że baluje na górnym pokładzie, a pod linią wodną wlewa się przez przeżarty kadłub paskudny żywioł? Kiedy Paweł nie przekona tego towarzystwa, że jest wrogiem ich narcyzmu, a nie ich osobiście – będzie musiał znaleźć armię 400 tys. innych osób, równie sprawnych biurokratycznie. Utopia.

Przyjrzawszy się elektoratowi Pawła widzę, że podstawowym problemem wyborców jest PRACA, czyli warunki zatrudnienia, szanse na godne życie, perspektywy awansu zawodowego. W KRAJU. Chce czy nie chce zatem – powinien „wrócić do hali BHP”. Do ruchu związkowego. Ale też do tych, którzy rzecz całą ujmują w idee, zakładają wciąż od nowa jakieś partyjki, stowarzyszenia, komitety, protesty.

Nie lekceważyłbym na miejscu Pawła fenomenu Samoobrony, który nie umarł wraz ze swoim apostołem, tylko się tli: to był przecież bunt gospodarzy, czyli lokalnych liderów, których system-ustrój poniżył i oskubał z dorobku. W tej kolejności: poniżył, oskubał. W ten sposób musi sie Paweł odnieść do tej samej praktyki wobec mikro-, małych- i średnich przedsiębiorców (np. Niepokonani). W ogóle formułę „indignados” powinien Paweł napisać niejako od nowa, po polsku, czujnie bacząc, co w tej sprawie się dzieje na kontynencie, od Tagu po Don.

I jeszcze słowo do tych, którzy ogłosili, że Polska zgłupiała. Może i tak. Ale skoro nie ma takich lejców i bata, by powstrzymać narowistego konia – to dalsze próby powstrzymania, a tym bardziej lamenty – źle mówią o kwalifikacjach „kierowcy konnego”.

 

*             *             *

W tym kontekście – niezależnie od niejasnych intencji Prezydenta – dobrze oceniam ofertę referendum nt. JOW. I do debaty referendalnej trzeba się przygotować. Do spodu, by nie płakać, kiedy ktoś „podejdzie” Pawła jak Korwin-Mikke w debacie. Mając świadomość, że „stężenie obywatelstwa” w Polakach (orientacja w sprawach publicznych i bezinteresowna gotowość do czynienia ich lepszymi) nie jest najwyższe. Może to ta debata referendalna wyniesie Kukiza na wyżyny parlamentarne? Nie wystarczy już tylko ołtarzyk wystawiony Profesorowi Jerzemu Przystawie. Choćby dlatego, że – przy wyraźnym podziale sceny politycznej na dwa obozy – „ten trzeci” musi być dwa razy od nich wiarygodniejszy, by zaledwie im dorównać. Życie tak ma, Pawle.

 

*             *             *

Nie mając żadnego po temu upoważnienia – pouczam oto faceta, który odniósł niebywały sukces wyborczy. W dodatku bez mojego udziału. I jeszcze mu mówię, że się nie nadaje na Premiera.

Usprawiedliwia mnie jedno: nie po raz pierwszy, a od dwóch lat zwracam się do niego tym tonem. Jak dotąd nie skorzystał ani razu. Nie musiał. Ale może kiedys będzie chciał, więc nie mogę zostawić tej skrzynki pustej...