Trzeźwi i budżety

2019-01-23 09:01

 

Na ekonomii, tak jak na polityce czy medycynie, znają się wszyscy. Warto zatem zastanowić się nad tym, czy w tych sprawach zamiast uczelni wyższych nie wprowadzić powszechnego głosowania.

Na poważnie jednak sądzę, że potoczne myślenie o sprawach gospodarczych jest zmorą Człowieka. Na przykład nadal sądzimy, że podstawą gospodarki jest wytwarzanie dóbr, takich namacalnych, mających kolor, zapach, wagę, kształt, miąższość. Tak jak kiedyś myślano, że produkcja to jest tylko fanaberia bogaczy, bo przecież płody ziemi (uprawa, hodowla, rzemiosło, przetwórstwo, adaptacja) zaspokajają wszelkie wyobrażalne potrzeby.

Otóż dowiedz się, Czytelniku-Ekonomisto, że dziś wszystko kręci się wokół Budżetów. Wszyscy Twoi krewni i znajomi, przyjaciele i wrogowie, mali i duzi, mądrzy i ci drudzy, włącznie z Tobą samym – całą swoją aktywność poświęcacie budżetom.

Jeśli służy tym budżetom Twoja praca przy pługu, tokarce albo pulpicie sztabowym – to Twój wybór albo los tak chciał. Ale kiedy sądzisz, że orka w polu, rzeźbienie metalowych drobiazgów czy zarządzanie elektrownią to esencja Twojego zajęcia – mylisz się po stokroć. Ty pracujesz na budżet, a twój tu-teraz dosłowny trud – to tylko pretekst, dobry powód by powstawał ten czy tamten budżet. Potrzeba nagromadzić w budżecie rozmaite środki na funduszach, projektach, programach – no, to gromadzimy, więc w związku z tym ty robisz, to, a ty tamto. Dla budżetu „to i tamto” robicie, a nie dla „tego i tamtego”. Ten fioł, który wmawia nam, że gospodarka służy zaspokajaniu potrzeb ludzkich i społecznych – powinien gnić w kryminale dla propagandystów.

Skąd to wiem?

Łatwo jest to zauważyć obserwując jakąkolwiek gospodarkę „zwijającą się” (patrz. reprodukcja zawężona). W takich sytuacjach rezygnuje się (przez rozmaite głosowania albo fakty dokonane) o rezygnacji z projektów socjalnych, z fabryk, z usługodajni, z inwestycji – ale BUDŻETY MUSZĄ BYĆ WYKONANE! Ja wiem, że jest tysiąc argumentów na to, że ależ skąd, brednie. Proszę zatem wskazać kulejąca gospodarkę, w której zrezygnowano z tej części Budżetów, która reprodukuje Państwo, czyli mnoży i ukrasza urzędy, organy, służby i legislaturę.

Trudno wskazać, a to dlatego, że to te cztery składowe Państwa decydują o budżetach. Aha, na wszelki wypadek powiedzmy sobie, ze nie istnieje jeden budżet, np. centralny-parlamentarny, tylko cała pajęcznia budżetów.

 

*             *             *

Przestawienie gospodarki z rolniczej na przemysłową oznaczało coraz mniejszy udział „królewszczyzny” i rozrost „finanszczyzny”. Banki i cały rozkwitający „system-ustrój” tak się rozochociły, że we własnym łonie zrodziły nowy fenomen, zabójczy dla nich (dialektyka: wszystko co jest prędzej czy później zrodzi swojego pożeracza). Jeszcze dziś banki i fundusze obsługują budżety, ale właśnie trwa przeistoczenie, w wyniku którego stosunkowo zaniedługo to akurat budżety będą uruchamiać banki dla takich a nie innych celów. Jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Monetarny czy AIIB (Asian Infrastructure Investment Bank) – ten ostatni to „spółdzielnia” na rzecz największych giga-projektów inwestycyjnych, takich jak Nowy Jedwabny Szlak.

Więc budżety, Czytelniku Ekonomisto, budżety…