Too big to fail?

2013-06-03 09:58

 

W roku 2009 Andrew Ross Sorkin napisał książkę (wkrótce potem sfilmowaną), a opisywał w niej giganty gospodarcze (finansowe), które stały się na tyle wielkie i na tyle rozbudowane, powiązane siecią relacji gospodarczych – że ich ewentualny upadek przyniósłby katastrofalne skutki dla całej gospodarki, lepiej więc jest je „dożylnie” witaminizować, niż pozwolić im upaść, choć z ekonomicznego punktu widzenia są bankrutami. Samo pojęcie – jak podaje Pedia – wydumał kongresman Stewart McKinney, kiedy w  1984 roku (roku Orwella!) odbywały się przesłuchania kongresowe w sprawach „wielkich finansów” amerykańskich, sprawiających kłopoty od zawsze.

Przypomniałem sobie to pojęcie, rozważając na potrzeby referatu zagadnienie Monopolu, fenomenu polegającego na „zaklepywaniu” sobie pozycji gospodarczej pozwalającej czerpać korzyści ze społecznej puli dochodu, z zasobu wspólnego-zbiorowego, proporcjonalnie większych niż wkład do tej puli, niż zasługi dla wspólnoty-zbiorowości. Otóż wyróżniam następujące formuły monopolowe:

  1. Nanomonopol – chwilowe zabezpieczenie sobie drobnej korzyści ponad regułami społecznymi obowiązującymi w konkretnym środowisku-miejscu (podaję zawsze przykład paniusi, która w kolejce ogłasza „ja tu stoję”, po czym, wbrew temu co powiedziała, odchodzi i załatwia zakupy, wracając na „swoje” miejsce tuż przed dojściem do kasy);
  2. Mikromonopol  – algorytmiczno-proceduralne , stosunkowo trwałe zabezpieczenie sobie pozycji (status quo)między innymi uczestnikami procesu (uczestnicy procesu „umówili się”, że w powtarzalnych okolicznościach ich role wyjściowe są „zaklepane”, mamy więc do czynienia ze swoistą „instytucją temporalną”) – np. małżeństwo, stanowisko kierownicze;
  3. Monopol Standardowy – stan najczęściej opisywany w podręcznikach, polegający na takim splocie trwałych instytucji społecznych, który pozwala – wedle woli, niezależnie od okoliczności – czerpać swobodnie ze społecznej puli dobrobytu, nawet bez obowiązku-konieczności realnego jej zasilania, a granicą jest jedynie społeczna wytrzymałość na wyzysk;
  4. Megamonopol – sytuacja, w której podmiot na mocy rozwiązań politycznych (w tym rozmaitych legitymizacji) zarządza monopolami opisanymi powyżej, rozgrywając (optymalizując?) ich interesy, mając przez nie zagwarantowany „godny byt”: typowym mega-monopolistą jest Państwo, administracja regionalna, państwowe giganty gospodarcze;

Dwie ostatnie postacie Monopolu są możliwe w sytuacji tzw. akumulacji kapitału. W odróżnieniu od autora tego sformułowania (Adam Smith, potem Karol Marks i Róża Luksemburg) Kapitałem nazywam wszelki tytuł do dochodu (uprawnienie do czerpania ze społecznej puli dobrobytu), po czym zgadzam się z poglądem, że kiedy oderwie się – instytucjonalnie – uprawnienie do czerpania od obowiązku zasilania – mamy do czynienia z Wyzyskiem.

W tym miejscu pojęcie „too big to fail” pojawia mi się z pomocą przy wyjaśnianiu fenomenu Ultragospodarki. Otóż warto zauważyć, że myśl polityczno-ekonomiczna stojąca u podłoża tego sformułowania nie dotyczy wszystkich gigantów „rynkowych” (jak tu mówić o Rynku, opisując Monopole?). Giganty konsumpcyjne (Coca-cola, Daimler-Benz, Sony) mogą spokojnie upadać, bowiem ich pozycja „rynkowa” jest zbudowana na mimikrze reklamowo-marketingowej. Podobnie sieci handlowe: nawet największy ich upadek nie spowoduje zamętu dłuższego niż tydzień.

Ale obszar Ultragospodarki (Administracja, Infrastruktura, Walory-Finanse-Budżety, Polityka) jest właśnie takim fenomenem, który nazwę tu Monopolem TBTF, zbyt wielkim by upaść.

Monopol TBTF jest zatem takim monopolem, który zajął trwałą pozycję w świecie Megamonopoli i wniknął w rzeczywistość, codzienność, świadomość w takim stopniu, że staje się niezależny nawet od kondycji Systemu-Ustroju. Jeśli Megamonopole zarządzają „wcześniejszymi” postaciami Monopoli – to Monopol TBTF definiują i zarządzają „kodami mega-monopolistycznymi”. Ich pozycja bierze się stąd, że elementy Ultragospodarki (np. Administracja, Infrastruktura) osadzone są w społecznym przekonaniu, iż mnożnikują one codzienną, owocną działalność społeczną (gospodarczą): na przykład Administracja dysponująca rozmaitymi bazami danych potrafi wskazywać optymalne rozwiązania mikro, mezo i mega-gospodarcze (poprzez zgody, koncesje, licencje, certyfikaty, standardy, uprawnienia, konkursy, przetargi, wyroki, arbitraże, kontrole), Infrastruktura pełni rolę sieci „ssąco-tłoczącej” dla rozmaitych usług komunalnych (wodociągi, kanalizacja, drogi, koleje, elektryczność, melioracje, telefonia, ciepłownictwo, edukacja, rekreacja) jak też strategicznych (tzw. infrastruktura krytyczna).

Doświadczenie stuleci podpowiada, że konkurencja (np. poprzez prywatyzację) na „rynkach ultragospodarczych” jest nieporozumieniem i służy jedynie „rozdawnictwu zakumulowanych kapitałów” oraz „wyciekom informacji wrażliwych”. Doświadczenie też uczy, że kiedy mnożnikowanie zamiera, a koszty rosną (czyli Ultragospodarka staje się ciężarem, a nie cywilizacyjną przesłanką dobrobytu)  - nic jej za to nie grozi, co najwyżej dokona się większe lub mniejsze przegrupowanie Nomenklatury i Budżetów, inspirowane przez Państwo.

Właśnie to nas czeka w najbliższej przyszłości, bowiem nasza dumna Zielona Wyspa (hej, mediaści, dlaczego tak cicho dziś w tej sprawie popiskujecie?) potyka się o rozklekotane koleje, dziurawe drogi (nie licząc tych „unijnych”), pogniłe instalacje, Zatrzaski Lokalne ustawione „przeciw”, a nie „dla” Ludności, banki, fundusze i ubezpieczalnie nastawione na drenaż nadwyżek, a nie udrożnianie finansów, urzędy-organy-służby optymalizujące nie alokacje, ale własną korzyść zarządzaną przez kliki, koterie i kamaryle.

Ultragospodarka – której nasza społeczna-zbiorowa świadomość nawet nie wyodrębnia, nie pojmuje – to konglomerat Monopoli TBTF. Jako taka powinna pozostawać pod kontrolą społeczną, podobnie jak wszelkie Regalia. A nie jest. Wolimy podskakiwać partiom i rządom, które przecież są w pełni „na pasku” Monopoli TBTF, które – dla niepoznaki – prywatyzuje się (pozostawiając w nich państwową Nomenklaturę!), aby zdjąć z Państwa odpowiedzialność za nie.

No więc jeśli w końcu się zawali – będzie plusk!

Bo nawet, jeśli takim Monopolom „nie wolno upaść”, ze względu na „wielkie koszty społeczne” – to upadną, jak wszystko, co jest ciężarem, a nie potrafi zaspokoić ludzkich potrzeb. Chyba, że formuła systemowo-ustrojowa jest inna niż taka, jakiej „każą” nam się domyślać.

To, co mylnie, potocznie nazywa się Globalnym Systemem Kapitalistycznym – padnie „jak kawka”, kiedy świat wypełnią Monopole TBTF: to one ostatecznie rozerwą „kapitał” (zakumulowane tytuły do dochodu) od „obowiązku” zasilania społecznej puli dobrobytu, przeistoczą go w Budżet (mega-pompę ssącą ekonomicznie, tłoczącą politycznie).

 

PS

Kto zaś nadal myśli, że wystarczy w Polsce jednego satrapę zamienić na „lepszego” – niech zauważy: z okazji wielkiego nadęcia finasowego sprzed kilku lat „postanowiono”, że jeden wielki amerykański bank padnie, a inne – nie. Podobno decyzję podjął amerykański Government. Mam jednak przekonanie, że obszar globalny Walorów (finase, banki, fundusze, ubezpieczalnie, budżety, gwarancje) miał na to wpływ dużo większy, o czym świadczy powstanie w 2009 roku (poprzedzonego „niesformalizowanym Forum) takiego „ciała ratunkowego” jak Financial Stability Board (afiliowanego przy G-20), skupiającego takie giganty polityczne (tak, polityczne!), jak Bank of America, Bank of China, Bank of New York Mellon, Banque Populaire CdE, Barclays, BNP Paribas, Citigroup, Commerzbank, Credit Suisse, Deutsche Bank, Goldman Sachs, Group Crédit Agricole, HSBC, ING Bank, JPMorgan Chase, Lloyds Banking Group, Mitsubishi UFJ FG, Mizuho FG, Morgan Stanley, Nordea, Royal Bank of Scotland, Santander, Société Générale, State Street, Sumitomo Mitsui FG, UBS, Unicredit Group, Wells Fargo. Instytucja ta błyskawicznie i bezkolizyjnie „wkomponowała” się w dotychczasową mapę „globalnej polityki finansowej”, co daje mi do myślenia, iż upadek np. Lehmann Brothers był pozorny (upadł znak firmowy, to wszystko).