Toksyczny Fort Trump, czyli hucpy ciąg dalszy

2018-10-01 18:13

 

Wydziwiając nad murzyńskością polskich władz pracujących najwyraźniej jako agentura interesów amerykańskich na Europę Środkową (nie ona jedyna) – spotkałem niejednego komentatora, który oczadział na punkcie amerykańskiej demokracji i jej zbawiennego wpływu na nasz region globu.

Powtórzę w kilku punktach, o co mi chodzi, tak z kronikarskiego obowiązku, aby nikomu nie umknęło:

  1. Trwa wojna – otwarta, nie cicha, nie zimna – między grupą amerykańską i grupą chińską. To jest wojna o to, kto będzie dysponował światową przestrzenią i jej kosmiczną otoczką;
  2. Wojna ta toczy się przede wszystkim w dziedzinie teleinformatycznej, a jej „środowiskiem” jest handel (w tym marki, patenty, firmy), tytuły finansowe, monopole gospodarcze;
  3. Europa, Ameryka i Rosja (czyli Północ) – każda w swój oryginalny sposób – są bankrutami, zaś „grupa chińska” (wraz z wyposażoną w refleks Rosją) jest pomostem w przyszłość;
  4. Ameryka – ze swoją grupą – po kilkudziesięciu latach walenia w mur arabski – przerzuca część potencjału na Europę Środkową;
  5. Osią sporu jest Azja Centralna, kontrola nad tym giga-regionem, ryglowanym przez Rosję, Chiny, Indie i Arabię: Ameryka chce przechwycić środkowo-europejska cegiełkę;
  6. Polska, Rumunia i Estonia są najbardziej murzyńskie w tej sprawie wobec Ameryki, przy czym Estonia i Rumunia są daleko w tyle za Polską w gotowości do wysiłku na bezdurno;
  7. Chiny zaś rozmiękczyły Brytanię i Niemcy, co zmusza Amerykę do „stawki na Makarona”: w ogóle Europa zdaje się tracić orientację w sprawie;
  8. „Nie wiadomo skąd” w wybranych (a może starannie dobranych) miejscach pojawia się taka wrogość wobec Rosji, jakby to ona stanowiła największe zagrożenie dla Ludzkości;
  9. Rosja jest „złem zastępczym” dla Ameryki, wiadomo że chodzi o osłabienie Chin i ich mega-projektów: idzie o to, czy bijąc w Rosję uda się sprowokować Chiny;
  10. Po świecie idzie fala ściemy, że chodzi o zagrożenia wojną konwencjonalną, której już teraz nikt na globie nie planuje, ale której mit pozwala rekonstruować budżety „pod” Amerykę;

Na podanym „blejtramie” Duży Człowiek z Czupryną (ten zza Wody) rysuje esy-floresy (nie on, tylko amerykański sojusz militarystów z mega-biznesem). I nasz zwierzchnik sił zbrojnych, mimo krakowskiego pochodzenia i doktoratu na dobrej uczelni – robi w tej układance za błazeńskiego herolda Rynku i Demokracji rytu amerykańskiego – choć wie, że to jest seria wygibasów przypominających taniec św. Wita – a media i formacja rządząca prowadzą nas niemal za uszy, za powróz, w korowodzie pląsawicy. Zjawisko to jest obecnie uważane za zbiorową chorobę psychogeniczną, w której bez znanej fizycznej przyczyny występują podobne symptomy fizyczne dotykające duże grupy osób.

W tych kategoriach odczytuję paranoję Fortu Trump. Wykładanie miliardów na „gościnę” obcych wojsk, tworzących przede wszystkim zagrożenie atakiem na Polskę (spokojnie, teleinformatycznym), który będzie skutkował „blackout-ami” i podobnymi dolegliwościami gospodarczymi. W skrócie – zapaścią gospodarczą. Generalnie wszak chodzi o to, by na potrzeby rozwinięcia skrzydeł amerykańskich na Polską – trzebaby przeorientować pół Kraju i skoszarować połowę Ludności. Czyli bananowość polską – tak pięknie uwypukloną przez Tuska – mnożnikować w nieskończoność.

No, się nie da spokojnie o tym mysleć…