Timur i jego drużyna

2010-04-19 04:28

Od bardzo dawna ustnie, zaś od ponad roku pisemnie, używam konsekwentnie słowa „Neototalitaryzm” w stosunku do konwencji społeczno-politycznej, może nawet ustroju, który lepką mazią rozprzestrzenia się po Polsce.

 

Okrętem flagowym polskiego Neototalitaryzm jest artykuł 104 Konstytucji: stoi tam jak byk, że „Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców”. Czyli: „jesteśmy esencją spośród waszej masy, ale jeśli wybraliście nas z powodu naszych obietnic wyborczych, to nie liczcie, że możecie od nas wymagać spełnienia tych obietnic”. Równie dobrze moglibyśmy urządzać raz na 4 lata ogólnonarodowe zawody w ping-ponga, a pierwszych 560-ciu ustanowić posłami i senatorami! Byłoby sprawiedliwiej!

 

Jeśli jeszcze są niejasności, to dopowiedzmy: wcale nie wybieramy w żadnych wyborach swoich delegatów, którym powierzamy nasze sprawy, a oni pod naszym nadzorem i wedle naszej instrukcji odpłatnie tymi sprawami będą administrować. Wybieramy za to swoich władców i sobiepanów, którzy na nasz rachunek będą sobie „sprawować”, a jak się komu nie podoba, to jego sprawa.

 

Jako się rzekło, owa konstytucyjna lepka maź rozpływa się na regionalne i lokalne samorządy, na urzędy, agendy para-budżetowe, armię, policję i służby wszelkie: one są panem sytuacji, a nie wyborca i podatnik w jednym.

 

Daleki jestem od sugerowania, że jedynym mądrym w towarzystwie jest Łażący Łazarz, ale na pewno jestem za obaleniem istniejącego w Polsce porządku konstytucyjnego, zwłaszcza że chodzi w nim nie tylko o inkryminowany powyżej artykuł 104 i jemu pokrewne, ale też o artykuł 20 (zadekretowano w nim Społeczną Gospodarkę Rynkową, a robi się wszystko, by była „wolna amerykanka z kryminałem w tle”) i kilka innych kwiatków. Konstytucjonalista-poseł R. Kalisz i paru innych cwaniaków poważnie do tego zastanawiają się, czy nie obniżyć progu frekwencji w referendum do 30%, żeby łatwiej było czynić referendum ważnymi. Rychu, może jednak 10%? Czyżby koniec-końców referendum miało oznaczać dyktat związanej z kamarylami mniejszości nad milczącą większością?

 

Wybitny i zarazem bezwzględny gracz polityczny o inicjałach D.T. najpierw porozprowadzał wszystko jak trzeba wewnątrz partii, która – pamiętamy, pamiętamy – zakładana była jako coś fajnego przeciwstawnego formule partii politycznej, jako naprawdę obywatelska Platforma, w domyśle Forum albo Agora, czy coś takiego. W międzyczasie zdołał swoich krewniaków ideowych ośmieszyć i wyszydzić jako oszołomów. No, jasne, nie on, tylko zauroczona nim połowa polskiej inteligencji, mająca pióra i mikrofony. Poliszynel dokończył dzieła.

 

Los we dwójkę z Opatrznością dały niespodziewanie (Łazarzu, tobie mówię: niespodziewanie!) Timurowi i jego Drużynie pełnię władzy rozprowadzania. Od 9 dni nikt nie powie, że Timurowi ktoś wkłada kij w szprychy. Może do woli budować „bezpartyjną” Polskę Obywatelską. No, to kibicuję. Oraz przypominam sedno obietnic wyborczych jego Agory:

 

Donald Marzy

 

A dla rozrywki – oryginał: Jożin z bazin. Ojejeczku, nie ten, tylko ten!

 

 

Aha, bo już pytają, dlaczego „neo”. Otóż dlatego, że klasyczny Totalitaryzm był pod każdym względem jawny: centrum polityczne w osobie Jaśnie Charyzmatycznego i Jego Drużynników ogłaszało, co zamierza robić, z kim w sojuszu, przeciw komu, oraz co prawy (propaństwowy) obywatel w związku z tym powinien. Dziś natomiast to obywatel wiedziony (za nos) przez inteligencję odczytuje bezbłędnie intencje Władzy i jakoś tak się wpasowuje, bez (konzentration) łagrów i innych środków perswazji. Zaś Jaśnie Skromny i jego Przemili idą za głosem tak spreparowanego Obywatelskiego Ludu – i gotowe!

 

 

 

Kontakty

Publications

Timur i jego drużyna

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz