Szemrany pacan z powiatu

2011-03-10 06:42

 

Sam nie jestem wielkoludem, ale jakoś nie mam zaufania do powiatowych kurdupli męskiej rasy. Zbyt łatwo zarażają kompleksami. Siebie i innych. Napoleony pod każdym względem.

 

Powiaty – ich atmosferę, subtelności „społeczne” – mam w małym palcu. Spróbuję zatem coś odtworzyć, używając intiucji.

 

Prawnicy dzielą się (również) na takich, którzy szanują prawo i stosują go z klasą, z poszanowaniem deklarowanych intencji prawodawcy – oraz na takich, którzy prawo traktują jako narzędzie do grania.

 

W Kwidzyniu prawnik mający powyżej 40 lat – to jest ktoś. Niewątpliwie albo należy do miejscowej koterii, albo miejscowe koterie liczą się z nim. A kiedy jest szanowanym członkiem gdańskich gildii adwokackich – wtedy w swoim powiecie ma jeszcze większy szacunek.

 

I nikomu w Kwidzyniu (Kwidzynie?) nie przeszkadza, że jest to prawnik „drugiego typu”, instrumentalista. Bo to jest prawnik starej daty, zna granice.

 

Nie zna jednak granic jego synalek. On jest multi-instrumentalistą: gra przepisami prawa, gra samym faktem, że jest prawnikiem, gra na ludzkich słabościach – i jeszcze kilku instrumentach.

 

Poznali się na nim ludziska z powiatowej instancji post-k…ej, gdzie próbował kariery politycznej. Odtrącili go, zwyczajnie, bo taki jakiś…

 

Ale to nie jest skrzypek-wirtuoz, który nie umie sobie poszukać innej kapeli.

 

Zagrał va bank: tylnymi drzwiami, od alkowy, dostał się do trupy grającej najlepsze koncerty, na najlepszych salonach. Zrobił to tak, jak już robił w innych „opcjach politycznych”, jak robi samiec bez skrupułów: zgłuszył cudzą żonę, ustawił się w miejscu, gdzie na jeszcze ciepłych plakatach wyborczych był ktoś inny. A na boku gromadził kasiorkę od szemranych ludzików, załatwiając im szemrane sprawy.

 

Ktokolwiek dziś patrzy trzeźwym okiem, ten rozumie: ów pacan udający prawnika dostał od Losu podarunek nie do pogardzenia, postawiony został po tej stronie lady prawniczej, po której to on feruje i oznajmia, a nie wobec niego wyraża się wymiar sprawiedliwości. Zapewne do czasu.

 

Jako się rzekło, człek ów granic nie zna. Zamiast okopać się i utrwalić w roli Zięcia – „kupił se” wypasioną brykę za odszkodowanie po Teściach. No, zupełna wiocha! Żadnego umiaru, żadnego wyczucia, zero wstydu!

 

Posługując się żoną nominuje się do wyścigu o premierostwo. Staje się rzeczywistym kłopotem dla swojej nowej rodziny. Tyle że drugi rozwód nie wchodzi w grę, ze względu na dobre imię żony, ale też z ostrożności, bo kto wie, co wydusi z rodziny jako rozwodnik…

 

Odkąd wyczytałem, że był na Kongresie Ordynackiej – zastanawiam się, o czym rozmawiali z Włodzimierzem. Nie rozmawiali?

 

I ten prostak nie spocznie, zanim nie wpiszą go do Wikipedii, choćby jako Herostratosa. Tak ma każdy zdolny pacan z powiatu, ja tak też miałem, na szczęście spotkałem trochę mądrych ludzi po drodze. A głupich i obrzydliwych potrafiłem w porę wyczuć. I nie jestem prawnikiem z zawodu, nie muszę wybierać między przyzwoitością a karierą.

 

No, i nie jestem instrumentalistą.

 

A ten – pierwszy wbije kiedyś nóż w plecy gasnącego, bezużytecznego stryja. I porzuci bratanicę z dziećmi.

 

/niniejszą notkę napisałem w trosce o dobro publiczne. Nie znam gościa, na pewno ma jakieś wnętzre/

Kontakty

Publications

pacan z powiatu

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz