Szaleństwo trwa

2021-01-15 20:24

 

Nie będę trzymał nikogo w niepewności. Chodzi o tzw. pandemię, której najnowszemu szaleństwu na imię „kampania szczepionkowa”.

Będę się powtarzał w niektórych zdaniach. Na przykład w opisie „nieprzyjaciela”. Jest nim drobnoustrój, który maszeruje przez naszą planetę w roli wirusa, którego zjadliwość jest krótkotrwała i dużo mniejsza niż zjadliwość pospolitych chorób bardziej oswojonych. Jego „potworność” wynika z tego, że działa on nieco inaczej niż inne, przy czym ważnym tej potworności wymiarem jest dęta statystyka „na zamówienie”.

Stał się ów wirus „dyżurnym winowajcą” rozmaitych nieszczęść w krajach „bardzo cywilizowanych”, a najgroźniejsze jego skutki są już oczywiste w świecie polityki: najpierw pod pozorem „ochrony zdrowia publicznego” przećwiczono na ludziach rozmaite formy koszarowo-więzienno-reżimowe, a ostatnio – pozornie pozostawiając „szarakom wybór” – przygotowuje się masową stygmatyzację osób (i w ogóle inwigilację niemal wszystkich) odmawiających tzw. zaszczepienia, nie mających ochoty ani na ryzyko immunologiczne, ani na legitymizowanie wielkiej operacji logistycznej, w tym budżetowej.

Mam podstawy sądzić, że wygenerowane przez „organy decyzyjne” i „służby medyczno-sanitarne” straty społeczne (psycho-mentalne i kulturowo-cywilizacyjne) są już teraz większe i groźniejsze w skutkach niż te, które ponieślibyśmy jako Ludzkość-Społeczność – pozostawiwszy wszystko Naturze. Do złudzenia przypomina to „ekologiczną kampanię zwalczania kornika-drukarza”, której najbardziej spektakularne skutki polegają na przepoczwarzaniu „dzikich” lasów naturalnych w „regulowane parki” oraz na przeorganizowaniu strumieni budżetowych na te „wmówione” masom, łatwiejsze w przełknięciu.

Poziom egzaltacji sterowanych medialnie jest w sprawie „panikodemii” niezasłużenie, bezprzyczynowo większy, niż poziom egzaltacji związanych z tzw. smogiem, zanieczyszczeniem otwartych akwenów, przestępczością pospolitą, szkodliwością ruchu drogowego, schorzeniami na skutek hałasu czy przeciętnym obniżeniem poziomu zdrowia związanym z konsekwencjami procesów geriatrycznych. Tyle że wskazano-nazwano poręcznego „przeciwnika” i stanowi on niebywale skuteczną wymówkę dla niewydolności państw w dziedzinach dotąd oczywistych jako „obszar opiekuńczości humanitarnej”.

Jako, że Polska stoi – swoim zwyczajem – na pierwszej linii zbliżającej się „totalnej rozpierduchy”, czyli obywatelskiego nieposłuszeństwa chaotycznego – wkrótce zapewne przekonamy się, na co i w jakiej skali stać różne „demokracje”, które równie dobrze można nazwać „hipokryzjami” bez ryzyka pomyłki.

Jeśli – po nie szczędzącej na środkach finansowych i na środkach wyrazu – zmasowanej logistycznej i medialnej kampanii szczepionkowej, około połowy ludności w Polsce deklaruje poddanie się reżimowi, a nie więcej niż połowa tej połowy faktycznie (za)stosuje się do tego reżimu – to albo jesteśmy wielomilionowym zbiorowiskiem samobójców, albo wytoczona przeciw nam przez reżimy wojna z naszą – pożal się boże – wolnością i umiłowaniem praw-swobód jest nic nie warta poza ubytkami „kapitału społecznego”.

Dlatego moje „wrażenie”, że jesteśmy poddani eksperymentowi psycho-społecznemu na skalę hiper-globalną – staje się coraz bardziej gruntowne.