Społeczna Gospodarka Rynkowa

2010-02-18 09:01

/mimo bardzo konkretnego zapisu konstytucyjnego - polska gospodarka jest daleko "na prawo" od społecznej gospodarki rynkowej, przy czym od momentu przyjęcia tej Konstytucji (mija już 13 rok - nikt nawet nie zgłasza takiej potrzeby, aby ten stan zmienić. Czymże jest zatem ów konstytucyjny zapis?/

 

SPOŁECZNA GOSPODARKA RYNKOWA

/ujęcie tematu inne niż w eseju Out of Order/

 

Na Wschodzie i Zachodzie mamy obecnie to samo zadanie. Musimy poszukiwać ładu gospodarczego, który połączy najlepiej działania skierowane na rynek z działaniami ukierunkowanymi na cele społeczne”

 

/J.K. Galbraith/

 

Artykuł 20 Konstytucji RP stanowi, iż „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”.

 

Zatem ktokolwiek chciałby konsekwentnie domagać się od Państwa, aby zaprowadził w Polsce społeczną gospodarkę rynkową (ewentualnie ją ustanowił, stworzył rzeczywiste warunki do jej funkcjonowania) – ten „jest w prawie”. Chyba że taki stan już mamy faktycznie, w co wielu wątpi.

 

Zacznijmy od tego, co w obszarze „meta”. Oto artykuł 23 tejże Konstytucji powiada: „Podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne”. Pytam: a co jest podstawą ustroju przemysłowego państwa? Co zaś jest podstawą ustroju usługowego państwa? Przecież ten artykuł Konstytucji jako podstawę ustroju rolnego przywołuje tak naprawdę podmiot prawno-społeczny (Gospodarstwo) będący „standardowym” generatorem dochodu i aktywności gospodarczej w szerokim obszarze „kodowanym” jako rolnictwo. Zatem co jest „standardowym generatorem” dochodu w przemyśle i usługach? A może tam jest wolna amerykanka? Choć możnaby oczekiwać, że tak jak dla rolnictwa jest to gospodarstwo (podkreślenie: rodzinne), dla przemysłu odpowiednie byłoby np. przedsiębiorstwo, a dla usług np. agencja

 

Mam pewność, że społeczna gospodarka rynkowa nie jest przez Konstytucję „adresowana” do obszaru gospodarki rolnej w Polsce. Nic o tym nie słyszałem.

 

Artykuł ten (w Konstytucji) zauważa ponadto, że w obszarze rolnictwa mamy do czynienia z „ustrojem”. Cóż to jest ustrój[1]? Można domniemywać z kontekstu, że chodzi o ustrój gospodarczy, czyli ogół norm i rozwiązań systemowych ogarniających i regulujących procesy gospodarcze w państwie, kraju. Gdyby to był ustrój polityczny, mielibyśmy sposób sprawowania władzy publicznej, a ustrój społeczny musiałby oznaczać sposób organizacji społeczeństwa (definicje przytaczam za Wikipedią[2]). Idąc dalej za internetowym słownikiem: ustrój gospodarczy to „reguły prawne, które regulują kwestie o tym komu i jakie przysługują prawa do posiadania oraz kto i jakie może bądź musi wykonywać czynności gospodarcze”[3]. „Ustrój gospodarczy jest czynnikiem najważniejszym, rozstrzygającym czy społeczeństwo będzie ubogie czy bogate. Pewien typ ustrojów sprzyja bowiem rozwojowi, a inny go hamuje”. Nasza „sytuacja gospodarcza zmienia się wtedy, gdy zmienia się ilość dóbr, wartości i możliwości pozostających w jego dyspozycji, gestii”[4].

 

Pytania powyższe – pozostając bez konstytucyjnej odpowiedzi wprost – skłaniają ku domysłom:

a)      albo Konstytuanta uznała, że rolnictwo jest wiodącym wyznacznikiem ustrojowym w Polsce (mało prawdopodobne);

b)      albo uznała, że pozostałym dziedzinom społeczno-gospodarczym nie trzeba ustroju (ta myśl pozostaje w niezgodzie z faktami, doświadczeniem polskim);

c)      albo dopuszcza, że w dziedzinie przemysłu i usług „niech się dzieje co chce” (chyba o to chodzi);

d)     albo ktoś coś kręci (i w tym jest coś z prawdy);

 

Społeczna gospodarka rynkowa jako pojęcie definiujące ustrój gospodarczy Polski dostąpiła zaszczytu obecności w Konstytucji RP nie w wyniku teoretycznej iluminacji Konstytuanty, tylko jest od dość dawna pojęciem dyskutowanym i praktykowanym w Europie, do tego wdrażanym w różnych postaciach. W tym miejscu wypada zawiesić głos na temat zawartości Konstytucji. Aż do strony 14-tej tego eseju.

 

Pojęcie społecznej gospodarki rynkowej wywodzi się od przedstawicieli ordoliberalizmu[5]keynesizm w końcu lat 30. i po II woj. światowej. Zwolennicy społecznej gospodarki rynkowej uznają wyższość gospodarki rynkowej, "uporządkowanej" przez łagodne działania interwencyjne administracji państwowej, która poprzez swą politykę nie dopuszcza do powstawania napięć i głębokiej polaryzacji społeczeństwa, dbając o utrzymanie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego przy równoczesnym zachowaniu świadczeń społecznych na wysokim poziomie”. Według ordoliberałów miał to być system ekonomiczny oparty na wolnym rynku i własności prywatnej. Rynek, rozumiany jako dobro wspólne całego społeczeństwa, nie powinien być zawłaszczony ani przez państwo ani przez żadne grupy interesów. Pomysłodawcy idei społecznej gospodarki rynkowej byli przeciwnikami ręcznego sterowania przez państwo gospodarką, jednak rolę państwa określali jako większą niż bycie "nocnym stróżem”[10]. Dalej za Wikipedią: „koncepcja społecznej gospodarki rynkowej została wprowadzona w życie przez Ludwiga Erharda, ministra gospodarki w rządzie K. Adenauera. Celem społecznej gospodarki rynkowej nie jest znalezienie złotego środka pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem, ale takie gospodarowanie w ramach wolnorynkowego systemu gospodarczego, aby utrzymać wysoki wzrost gospodarczy, niski wskaźnik inflacji oraz niski poziom bezrobocia przy jednoczesnym zapewnieniu dobrych warunków pracy, systemie zabezpieczeń socjalnych i dostarczania dóbr publicznych na wysokim poziomie. Ingerencja państwa w gospodarkę jest usprawiedliwiona w celu eliminowania nieefektywności wolnego rynku i jego niehumanitarności. Państwo może stosować odpowiednią politykę konkurencji i uzupełniania rynku, aby przeciwdziałać nieefektywności wolnego rynku oraz politykę socjalną i podziałową w celu wyeliminowania jego niehumanitarności”. Waltera Euckena[6] oraz A. Mullera-Armacka[7], który po raz pierwszy użył terminu Soziale Marktwirtschaft[8]. Jest to (za Encyklopedia-Interia) „koncepcja teoretyczna opracowana przez niemieckich ekonomistów nurtu neoliberalnego (zw. szkołą fryburską[9]); stanowiła opozycję wobec interwencjonizmu państwowego proponowanego przez

 

Encyklopedia WIEM wiąże pojęcie społecznej gospodarki rynkowej z koncepcją kapitalizmu ludowego, czyli „koncepcją społeczno-gospodarczą stawiającą sobie za cel upowszechnienie własności oraz związanych z nią korzyści wśród wszystkich członków społeczeństwa. Koncepcja ta przewija się w programach społecznej gospodarki rynkowej, społecznej nauki Kościoła oraz neokonserwatyzmu”[11].

 

Ordoliberałowie nadali teoretyczne zaplecze dla odrodzenia gospodarczego Republiki Federalnej Niemiec[12]. Alfred Müller-Armack stworzył hasło: „wolna, czyli społeczna gospodarka rynkowa" (freie oder soziale Marktwirtschaft). Slogan ten z jednej strony przypominał, że tylko gospodarka rynkowa, „dzięki swej efektywności ekonomicznej, powoduje wzrost zamożności całego społeczeństwa."

Z drugiej strony słowo „społeczna" mówiło o tym, że sam wolny rynek uwzględnia losy słabszych partnerów, bo „im bardziej wolna jest gospodarka, tym bardziej jest społeczna, jako że daje tym większy i sprawiedliwiej dzielony efekt ekonomiczny i socjalny”. Na ordoliberalizm składały się między innymi następujące wątki: system współzawodnictwa (Wettbewerbsordnung) Waltera Euckena, program deproletaryzacji i decentralizacji Wilhelma Röpke’go[13], koncepcja liberalnej interwencji Alexandra Rüstowa, projekt demonopolizacji rynku Franza Böhma.

Najważniejszą grupę systemu współzawodnictwa, będącego trzonem społecznej gospodarki rynkowej, stanowiły zasady konstytucyjne:

  • stworzenie i pielęgnowanie elastycznego mechanizmu cenowego, prawidłowo rejestrującego grę popytu i podaży;
  • stabilizacja siły nabywczej pieniądza przez odpowiedni system bankowy;
  • swobodny dostęp do rynków;
  • ochrona i rozszerzanie prywatnej własności środków produkcji w połączeniu z zasadą konkurencji;
  • wolność zawierania transakcji i umów;
  • odpowiedzialność materialna uczestników gospodarki kapitalistycznej;
  • stabilność polityki gospodarczej, co wzmacnia skłonność do ryzyka i innowacji, a minimalizuje element niepewności.

Drugą kategorią środków były dwie zasady regulacji: polityka antymonopolistyczna oraz stabilizacja koniunktury poprzez politykę pieniężno-kredytową. W programie ordoliberałów istniała także korekta socjalna, która „miała utwierdzać nawyk samopomocy, przygotować możliwie szerokie kręgi ludności do samodzielnego zabezpieczenia swej egzystencji, w formach nie angażujących instytucji publicznych. (…) Świadoma polityka sukcesu gospodarczego i dbałość o to, by jego owoce przypadły wszystkim – oto jedyna realna metoda rozwiązania kwestii socjalnej i zharmonizowania interesów różnych grup ludności. „Społeczna" treść projektu ordoliberałów miała więc dochodzić do skutku nie poprzez działania państwa, lecz przez dobrowolny consensus, ustalający się pomiędzy wolnymi jednostkami, utwierdzanymi w swej niezależności, ale zmierzającymi do wspólnego dobra”.
Dążono „do zapewnienia wszystkim równych szans życiowych i zawodowych – z nieuchronnymi nierównościami majątkowymi, jako drugim biegunem życia społecznego." Według ordoliberałów „polityka zapewniająca wzrost gospodarczy jest najlepszym rodzajem polityki socjalnej. We wzroście gospodarczym widzi się najlepszą możliwość przezwyciężenia konfliktów, które wynikają pomiędzy jednostkami i grupami społecznymi w walce o udziały w produkcji."

Jak pisze Milton Friedman[14], odbudowa zachodnioniemieckiej gospodarki po II wojnie światowej „był to cud wolnego rynku. W niedzielę 20 czerwca 1948 roku ówczesny minister gospodarki, ekonomista, Ludwig Erhard, wprowadził jednocześnie nową walutę, czyli obecną markę zachodnioniemiecką i zniósł prawie całą kontrolę nad płacami i cenami. (…) decyzje podziałały jak zaklęcie. W przeciągu kilku dni sklepy zapełniły się towarami. W przeciągu miesięcy w niemieckiej gospodarce zaczęło brzęczeć jak w ulu."

Waldemar Kuczyński[15] pisze w referacie wygłoszonym na konferencji w Niemczech[16]: „(…) w przemówieniach Mazowieckiego i Balcerowicza z roku 1989 mowa jest o powrocie do gospodarki wolnorynkowej. Pojęcie społecznej gospodarki rynkowej pojawiło się kilka miesięcy później, do czego wrócę. Polska transformacja - ignorująca pojęcie społecznej gospodarki rynkowej - zapoczątkowana została i prowadzona była co najmniej przez rok 1990, według niemal podręcznikowych reguł Euckenowskiego modelu. Balcerowiczowska terapia szokowa to niemal kliniczny przykład próby wprowadzenia takiej właśnie wizji gospodarki, która częściowo przynajmniej się udała.

 

Swój referat W. Kuczyński kończył: „Pozostaje problem genetyki tego pojęcia, treści, którą kiedyś oznaczało i być może tu w Niemczech nadal oznacza. Moim zdaniem zarówno wizja Waltera Euckena jak i mniej idealna ale i zarazem bliższa naturze czasów w których żyjemy, wizja Alfreda Müllera-Armaca, zachowują swój walor, jako intelektualny fundament polityk

gospodarczych poszukujących optymalnego skojarzenia wymogów szybkiego wzrostu gospodarczego, wolności ekonomicznej i równości społecznej.” Ale nieco wcześniej pisze: „Pojawiwszy się jako remedium na koszty transformacji, obniżenie stopy życiowej, bezrobocie, rozszerzenie się sfer niedostatku i biedy, pojęcie społecznej gospodarki rynkowej szybko utraciło związek ze swoim neoliberalnym, euckenowskim rodowodem, a nawet zaczęło zatracać rozumienie właściwe koncepcji Müllera-Armaca. Na drugi plan, lub wręcz poza plan schodziła wizja gospodarki opartej na wolności ekonomicznej i wolnej konkurencji, na stabilnym pieniądzu i powstrzymywaniu się państwa przed bieżącym sterowaniem

gospodarką. To nie znaczy, że ta wizja była odrzucana. Ona przestawała być tylko miarą tego co nazywano SGR. Na pierwszy plan wysunęły się postulaty rozbudowy socjalnych, opiekuńczych funkcji państwa i ingerowania w mechanizm rynkowy w celu jego regulacji,

ucywilizowania jak często mawiano, czyli ograniczenia, a także postulaty sterowania koniunkturą przez manipulowanie pieniądzem i popytem. Inaczej mówiąc, w szerokim odbiorze zarówno wśród klasy politycznej, jak i wśród wykształconej publiczności publicznej

koncepcja SGR zaczęła być synonimem gospodarki nie w pełni rynkowej, jakiejś mutacji trzeciej drogi połączonej z silnie socjalnie nastawioną polityką typu keynesowskiego, właściwie substytutem pojęcia państwo opiekuńcze. Stało się to czego kiedyś obawiał się

Ludwig von Mises, że to pojęcie stanie się podatne na interpretacje zupełnie przeciwne tej dla której je wymyślono (wytłuszczenie moje – JH). Społeczna gospodarka rynkowa w kontrowersjach ekonomicznych i politycznych dziesięciolecia polskiej transformacji służyła - zarówno prawicy jak i lewicy - jako główny sztandar walki z neoliberalizmem, czyli z nurtem z którego to pojęcie wyrosło. (…). Można więc powiedzieć, że w przypadku społecznej gospodarki rynkowej doszło do zdradzenia przez to pojęcie własnego rodowodu, jeśli oczywiście przez moment założymy, że pojęcia mogą zdradzać”.

 

Niezależnie od kształcących sformułowań referatu zauważmy, że Minister pojmuje społeczną gospodarkę rynkową jako koncepcyjny produkt Liberalizmu, wypaczony w polskiej praktyce gospodarczej po Balcerowiczu. Ale na przykład dla Piotra Pysza[17] pojęcie to oznacza ład gospodarczy, zapewniający jednocześnie efektywność w sensie ekonomicznym oraz sprawiedliwość społeczną (wytłuszczenie moje – JH). W sytuacji narastających w skali światowej dysproporcji poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego oraz związanych z nimi napięć społecznych, idee społecznej gospodarki rynkowej, oparte na ordoliberalizmie i łączeniu ładu konkurencyjnego i wolności gospodarczej z ładem społecznym, stają się coraz powszechniejsze[18].

 

Sławomir Partycki[19] zaś pisze: „W modelu społecznej gospodarki rynkowej państwo ma stać na straży niezbywalnych praw człowieka, takich jak: wolność gospodarcza, polityczna i religijna, sprawiedliwość społeczna i prawne bezpieczeństwo z zabezpieczeniem społecznym”[20].

 

Krystyna Leśniak-Moczuk[21]: „Istotą państwa dobrobytu jest przejęcie odpowiedzialności za

bezpieczeństwo socjalne i zagwarantowanie równości społecznej. Zasada równości nakłada na władze obowiązek wyrównywania szans życiowych warstw i grup społecznych, co zmusza do interwencyjnych działań w sferze dochodów, poziomu konsumpcji, ochrony zdrowia, poziomu wykształcenia, warunków mieszkaniowych itp. Zasada ta jest realizowana przez system prawny, który jest dla obywateli gwarantem równości[22]. Idea sprawiedliwości w wymiarze społecznym zawiera zagadnienia sprawiedliwego podziału dóbr, równości szans w życiu społeczno-gospodarczym i równości wobec prawa”[23].

 

Dalej za tą autorką: „Można wskazać dwa zasadnicze filary społecznej gospodarki rynkowej:

przestrzeganie reguł gry rynkowej i realizacja idei sprawiedliwości społecznej[24]. Społeczna gospodarka rynkowa opiera się na zasadach sprawiedliwości społecznej, pomocniczości i solidarności. Sprawiedliwość społeczna redukuje napięcia występujące pomiędzy zjawiskami generowanymi przez konkurencję a politycznym wymogiem równości społecznej. Tworzy przez to warunki do harmonijnej współpracy przeciwstawnych, ale kluczowych zasad społecznej gospodarki rynkowej, a mianowicie konkurencji i równości. W praktyce traktowana jest z jednej strony jako nakaz współdziałania ze społeczeństwem, a z drugiej jako

wypełnianie zobowiązań wobec tego społeczeństwa. Sprawiedliwość określa zobowiązania jednostki wobec państwa, jak również państwa wobec jednostki. Podmiotem tak rozumianej sprawiedliwości jest zarówno jednostka, rodzina, społeczność lokalna, jak i społeczeństwo jako całość. W społecznej gospodarce rynkowej zasadzie sprawiedliwości przypisuje się rolę stabilizatora procesów gospodarczych i pokoju społecznego, a także środka łagodzącego oddziaływanie zbyt intensywnych zmian społecznych. Odwołując się bowiem do pozytywnych norm życia społecznego zakłada ona poprawny kształt stosunków społecznych,

jest przeciwwagą dla egoizmu grupowego. Sprawiedliwość kształtująca stosunki gospodarcze jest jednocześnie podstawą ładu społecznego. Sprawiedliwość jest tu więc czymś więcej aniżeli tylko redystrybucją środków wypracowanych przez rynek. W warunkach społecznej gospodarki rynkowej funkcjonuje sprawiedliwość prawna (ukazująca zobowiązania jednostki wobec państwa) oraz komplementarnie sprawiedliwość wymienna (realizowana na bazie stosunków wymiennych) i dystrybucyjna (formująca zobowiązania państwa wobec jednostki).

W warunkach konkurencji z jednej strony rozdział środków jest pochodną poziomu wydajności ocenianej przez rynek, czyli poprzez odwoływanie się do ekwiwalentności świadczeń ocenianych przez rynek (sprawiedliwość wymienna). Z drugiej strony stosowana jest powszechnie zasada podziału dochodu przez instytucje państwowe, czyli administracyjnie rozdziela się świadczenia wśród obywateli, kierując się wymogami dobra wspólnego (sprawiedliwość dystrybucyjna). Konkurencja generuje sprawiedliwość wymienną, która odnosi się do istniejących między stronami ścisłych zobowiązań prawnych. Koncepcja społecznej gospodarki rynkowej wykracza jednak poza liberalne normy redukujące

sprawiedliwość do poziomu sprawiedliwości wymiennej. Dlatego realizowana jest także sprawiedliwość dystrybucyjna rozdzielająca metodami administracyjnymi, zgodnie z zasadami interwencji państwa, środki wypracowane przez rynek, z uwzględnieniem stosunku państwa do poszczególnych jednostek i grup społecznych. Realizacja sprawiedliwości rozdzielczej oznacza z jednej strony redystrybucję środków do osób, które nie są w stanie uczestniczyć w grze rynkowej, a z drugiej strony ochronę dobra wspólnego państwa. Jest to wyraz lojalności wobec grup społecznych. Jednak instytucje socjalne powinny być tak

ukształtowane, aby realizacja celów socjalnych nie osłabiała aktywności tych, co dają, jak i tych, co biorą, bowiem ci, co dają wnoszą wkład w dobro wspólne, ci zaś, co biorą korzystają z tego dobra. Ten rodzaj sprawiedliwości zobowiązuje do współdziałania ze społeczeństwem przy wypełnianiu wobec niego obowiązków. Sprawiedliwość społeczna w prywatno-kapitalistycznym systemie gospodarowania opiera się na dwu uzupełniających się zasadach solidarności i pomocniczości. Państwo realizując zasadę sprawiedliwości przyjmuje charakter

państwa pomocniczego[25]”.

 

O coś tu chodzi. Najprawdopodobniej o liberalny ukłon w stronę tzw. sprawiedliwości społecznej. Z. Ziembiński[26] w opisie ideologii sprawiedliwości wyróżnia ład statyczny odwołujący się do egalitaryzmu, polegającego na równości osób objętych podziałem oraz ład dynamiczny preferujący najsprawniejszych, mający swój wyraz w równoważonej grze rynkowej opartej na równości uczestników jej partnerów[27].

 

Mechanizm rynkowy nie spełnia postulatu sprawiedliwości społecznej, gdyż nie wszyscy uczestnicy rynku potrafią urzeczywistnić role przedsiębiorcze z powodu niedostatku

zasobów kapitałowych lub cech osobowości, pomimo że role te są zróżnicowane i niejednokrotnie nieskomplikowane. Fakt niedostępności ról rodzi poczucie nierówności szans. Jest to inne spojrzenie na niesprawiedliwość społeczną rozumianą powszechnie jako efekt nierównomiernego podziału wytworzonych dóbr[28].

 

Mirosław Bochenek[29]: „(w modelu społecznej gospodarki rynkowej) państwo przyjęło na siebie obowiązek zagwarantowania wszystkim obywatelom godnego bytu, bezpieczeństwa ekonomicznego i socjalnego na poziomie minimum oraz likwidacji niesprawiedliwości społecznej, czyli eliminowania niezdrowych dysproporcji dochodowych oraz majątkowych poprzez regulacje podatkowe”[30]. Tomasz Kaczmarek: „Państwo wraz z organizacjami samorządowymi powinno ustalać normy i reguły co do podziału produktu społecznego”[31]. Sławomir Partycki: „Źródłem konfliktów i niepokojów społecznych może być nierówność własności[32]. Ponadto właściciele środków produkcji mogą generować nierówności między innymi poprzez niewywiązywanie się z płacenia sprawiedliwych wynagrodzeń, zgodnych z umową o pracę, bądź poprzez niezagwarantowanie współudziału pracownikom w zarządzaniu firmą”[33].

 

Cytuję dalej za Krystyną L-M. Państwo opiekuńcze realizuje zasadę egalitaryzmu. Tadeusz Kowalik podaje przykłady, że niekoniecznie system oparty na równości pomniejsza wydajność w skali gospodarki. Kraje o wysokim poziomie opiekuńczości nie miały niższego wzrostu gospodarczego niż te, w których egalitaryzm był niższy. Na tej podstawie wyciąga wniosek, że zmniejszanie nierówności dochodowych i majątkowych jest czynnikiem sprzyjającym wzrostowi efektywności gospodarczej. Na podstawie doświadczeń krajów skandynawskich i „tygrysów azjatyckich” uznano, że egalitaryzm służy wzrostowi gospodarczemu. Równość społeczna we współczesnym świecie jest determinowana wzrostem zakresu kooperacji wynikającym z powiększania roli kapitału ludzkiego[34]. Jakość tego kapitału zależy od równości szans w dostępie do oświaty, nauki i ochrony zdrowia. Wzrost tego dostępu jest możliwy na bazie rozwoju gospodarczego i efektywności mikroekonomicznej, ponieważ dzięki temu rozbudowuje się bazę materialno-techniczną instytucji oświatowych, naukowych i medycznych. Z wywodu tego Michał Gabriel Woźniak wnioskuje o możliwości realizacji zasady równości społecznej na bazie wzrostu gospodarczego. Mechanizmy te mogą działać skutecznie jedynie w gospodarce rynkowo-interwencyjnej, gdzie za realizację równości społecznej jest odpowiedzialne państwo. Natomiast w gospodarce opartej na zasadach liberalizmu jest konieczność wyboru pomiędzy efektywnością a równością i wówczas zwycięża efektywność kosztem równości. Polski model gospodarki rynkowej oraz obojętność elit rządzących i intelektualnych wobec nierówności społecznych nie gwarantują realizacji idei równości społecznej[35]. Ponadto recesja gospodarcza i niskie tempo wzrostu gospodarczego pogłębiają zróżnicowanie szans życiowych grup społecznych, co jest oznaką niesprawiedliwości i krzywdy społecznej. Zdzisław Sadowski rozważa, na ile możliwe jest realizowanie koncepcji rozwoju zapewniającej wzrost gospodarczy przy zagwarantowaniu sprawiedliwego uczestnictwa obywatelskiego w dochodzie narodowym. Twierdzi on, że z definicji społecznej gospodarki rynkowej zawartej w polskiej Konstytucji wynika zasada dążenia do sprawiedliwości społecznej[36]. Według twórców modelu społecznej gospodarki rynkowej, cele socjalne można osiągnąć stymulując wzrost gospodarczy. Dlatego najlepszą polityką socjalną jest pobudzanie wzrostu produkcji, co przyczyni się do wzrostu zatrudnienia i dochodów, stanowiących komponenty polityki socjalnej, a szybszy rozwój gospodarczy można osiągać dzięki redystrybucji dochodu narodowego według zasady równości[37].

 

Jerzy Gocko (duchowny, SDB) pisze[38]: Choć niewątpliwie społeczna gospodarka rynkowa osadzona jest na założeniach ordoliberalizmu, to jednak w niektórych szczegółowych porównaniach podaje się pewne różnice między ordoliberalizmem a społeczną gospodarką rynkową. Przedstawiciele społecznej gospodarki rynkowej nie są jakąś grupą w rozumieniu koncepcji gospodarczych: tym, co ich łączy jest pragnienie, aby gospodarka rynkowa uczyniła wyłom w tendencjach socjalistycznych. "Realnopolityczne" tło społecznej gospodarki rynkowej prowadzi do tego, że jej kształt w bardzo dużym stopniu zależy od sił politycznych, ich zmian oraz ich wzajemnych oddziaływań. One to decydują, czy jej rozwój zmierza bardziej ku ordoliberalizmowi, czy do tradycyjnego liberalizmu. E. W. Dürr w przyjętej przez siebie umownej klasyfikacji trendów występujących pod ogólnym pojęciem neoliberalizmu umieszcza po obu skrajnych biegunach ordoliberałów z jednej strony, oraz z drugiej Misesa i Hayeka, którzy niewiele oddalili się "od tradycyjnego laisser-faire-liberalizmu". Pomiędzy tymi dwoma biegunami jest miejsce na społeczną gospodarkę rynkową[39].

 

Konserwatysta, daleki od analiz „czysto ekonomicznych”, J. Gocko przeprowadza bardzo charakterystyczne rozumowanie. Najpierw definiuje „paleoliberalizm” (w domyśle – pra-pra-koncepcje liberalizmu, zawierającą się w następujących punktach):

a)      istnieje pewien porządek naturalny w gospodarce[40];

b)      rozum ludzki jest w stanie odczytać prawidłowo naturalny porządek
gospodarczy[41];

c)      podstawową zasadą porządku gospodarczego jest indywidualistyczna idea
wolności[42];

d)     naturalnym motorem gospodarki jest osobisty interes[43];

e)      porządkującym sterem gospodarki jest konkurencja[44];

 

a następnie przytacza J. Lewandowskiego, który wskazuje na neoliberalizm jako „trzecią drogę”: "Neoliberalizm nie ma swojej ortodoksji. Jest to niesekciarski, otwarty styl myślenia. Stanowi raczej propozycję światopoglądu i postawy, aniżeli doktrynę. Zgodne wśród neoliberałów wskazanie na angielskich Wigów jako czyste źródło liberalnej mądrości oznacza wybór "ostrożnych" zasad politycznych i niechęć do absolutyzowania swych racji, wysoką ocenę sztuki kompromisu i pokojowych, cząstkowych reform, tolerancję wobec różnorakich tendencji, którym pragnie się postawić otwarte pole rywalizacji. Neoliberalizm to świadomość granic urzeczywistniania gotowych wzorów w pluralistycznym społeczeństwie, intelektualna akceptacja wewnętrznych pęknięć i niespełnień jako nieodwołalnego wymiaru losu jednostki i życia zbiorowego. Myśliciele z tego kręgu dostarczają polityce pewnych orientacji czy metody, a nie kodeksu i gotowych rozwiązań. Wyjątek na tym tle stanowi Mises i grupa ordoliberałów, którzy znają, dający się logicznie dowieść, ideał racjonalnego ładu społecznego i wierzą w możliwość zbudowania naukowego programu polityczno-społecznego. Ale i u nich jest to zbiór zasad architektonicznych "porządku wolności", a nie drobiazgowy projekt planowej organizacji"[45].

 

Dalej za J. Gocko, który bezwiednie obnaża poniżej rzeczywiste intencje „socjalne” ordoliberałów szkoły fryburskiej: Sformułowanie Müller-Armacka (wolnej, czyli społecznej gospodarki rynkowej – freie oder soziale Marktwirtschaft) ułatwiło społeczną percepcję idei ordoliberalnych. On sam liderował tej generacji niemieckich neoliberałów, którzy przekształcili teoretyczne dywagacje swoich mistrzów w program praktyczny[46]. Istotą społecznej gospodarki rynkowej, wedle definicji Müller-Armacka miała być (wytłuszczenie moje – JH) "połączenie zasady wolności rynkowej z zasadą społecznej równości"[47]. Nie chodziło w niej jednak o mechaniczny egalitaryzm, lecz o równość w sensie historycznego i genealogicznego pokrewieństwa wszystkich ludzi i z tym związanym zapewnieniem wszystkim równych szans życiowych i zawodowych, co jednak nie wykluczało nieuchronnych nierówności w stanie posiadania zasobów majątkowych[48]. Było to zgodne z ogólnymi założeniami pewnej refleksji socjalnej dokonującej się wewnątrz ruchu liberalnego[49]. B. Häring, przytaczając obrazowe stwierdzenie Facka, uważa, iż (wytłuszczenie moje – JH) główną ideą tej formy gospodarki wolnorynkowej, było "upierzenie" samego mechanizmu rynkowego siecią zabezpieczeń społecznych, jako przyczynek do wewnętrznego pokoju i zadowolenia społecznego[50]. Już w racjonalnej strukturze społecznej gospodarki rynkowej widać, że stoi ona w opozycji do dwóch przeciwnych ekstremów: po pierwsze przeciw negującej zasadę wolności gospodarce centralnie zarządzanej, a następnie przeciw pozostawionej samej sobie, nieregulowanej, rozpętującej prywatną żądzę za własnym interesem, a przez to gardzącej kwestią socjalną gospodarce rynkowej[51]. Społeczna gospodarka rynkowa opowiada się jednoznacznie za konkurencją jako fundamentalną zasadą koordynacji procesów gospodarczych w rozumieniu systemu współzawodnictwa Euckena, inaczej nazwanym "systemem zorganizowanej konkurencji"[52]. Lecz dla osiągnięcia tego celu według społecznej gospodarki rynkowej konieczny jest aktywny program rynkowy i stworzenie klarownych ram dla tego porządku, ponieważ (wytłuszczenie moje – JH) gospodarka rynkowa nie jest sama z siebie jeszcze społeczna[53]. Potrzebuje ona kierowanej przez państwo polityki gospodarczej, która choć obciąża konstytutywną funkcję mechanizmu rynkowego, z drugiej zaś strony równocześnie reguluje ją socjalnie lub koryguje, gdy występują zakłócenia systemowe. Bo gospodarka nie jest sama dla siebie celem, jest ona raczej instrumentem, środkiem do celu[54]. System współzawodnictwa będący trzonem społecznej gospodarki rynkowej miał być budowany przy uwzględnieniu dwojakiego rodzaju zasad, równoważących i wzajemnie się uzupełniających[55]. Do pierwszych, tzw. zasad konstytuujących (konstitutierende Prinzipien), czyli wytycznych polityki ramowej (Ordnungspolitik), które miały przygotować warunki dla zaistnienia ładu rynkowego należały: stworzenie i pielęgnowanie elastycznego mechanizmu cenowego - prawidłowo rejestrującego grę popytu i podaży (Marktpreisbildung), stabilizacja siły nabywczej pieniądza dzięki zorganizowanemu systemowi bankowemu (konstanter Geldwert), swobodny dostęp do rynków zapewniony przez odpowiedni system ceł i prawo patentowe (öffene Märkte), ochrona i rozszerzanie prywatnej własności środków produkcji (Privateigentum)[56], wolność zawierania transakcji i umów (Vertragsfreiheit), odpowiedzialność materialna (Haftung) oraz stabilność polityki gospodarczej, stwarzającą z kolei stałość parametrów wyboru ekonomicznego, co wzmacnia skłonność do ryzyka i innowacji, a minimalizuje element niepewności, nieodłączny od otoczenia rynkowego.
Podane zasady wytyczają ramy dla społecznej gospodarki rynkowej, tworzą jej rdzeń. Dla jej zafunkcjonowania niezbędna jest druga kategoria środków, tzw. środki polityki bieżącej (Ablaufspolitik) - czyli zasady regulacji (Regulierenden Prinzipien). Należą do nich profilaktyka i interwencja antymonopolistyczna oraz stabilizacja koniunktury, które to miały zapewnić pełną funkcjonalność systemu rynkowego[57]. Odrębną podgrupę wśród zasad regulacji tworzyły narzędzia korekty socjalnej (wytłuszczenie moje). Do najważniejszych należały: polityka dochodowa[58], polityka majątkowa upowszechniająca status "posiadacza", korygowanie asymetrii socjalnej rynku - czyli uwzględnienie tych wszystkich problemów, jakie wypadają poza obręb rachunku ekonomicznego prowadzonego w skali mikro (np. ochrona środowiska i ochrona stosunku pracy), przeciwdziałanie anomaliom w podaży siły roboczej[59] oraz polityka "jakości życia", oznaczająca, obok wymienionych już działań, udział finansów publicznych w rozwoju infrastruktury transportowej, turystycznej, rekreacyjnej, w służbie zdrowia i szkolnictwie. Przyjęcie za niezbędne istnienie narzędzi korekty socjalnej było równoznaczne z przyznaniem, iż istnieje niedowład socjalny mechanizmu rynkowego, a obowiązek jego retuszowania spoczywa na państwie, uzupełniając jego funkcje jako siły porządkującej stosunki rynkowe. Jednak rozwiązaniem nie miało być istnienie państwa dobrobytu, welfare state. To nie państwo dobrobytu, a więc państwo opieki socjalnej, lecz społeczeństwo dobrobytu, złożone z ludzi samodzielnie zdolnych zadbać o własne zabezpieczenia ekonomiczne, było naczelnym celem[60] (podstęp czuć z daleka – JH[61]). Założeniem społecznej gospodarki rynkowej była tymczasowość niezbędnych publicznych uprawnień. Powinny mieć one czasowo ograniczony charakter. Rzeczywiste rozwiązanie kwestii socjalnej miało być pochodną sprawności systemu współzawodnictwa. Dynamiczny wzrost uważany był za najlepsze lekarstwo na problemy społeczne. Partycypacja wszystkich w rosnącym dobrobycie całości to zasadnicza treść pojęcia społeczna gospodarka rynkowa. Interwencja socjalna miała utwierdzać nawyk samopomocy, przygotować możliwie szerokie kręgi ludności do samodzielnego zabezpieczenia swej egzystencji, w formach nie angażujących instytucji publicznych. Świadoma polityka sukcesu gospodarczego i dbałość o to, by jego owoce przypadły wszystkim, to jedyna zaproponowana metoda rozwiązania kwestii socjalnej i zharmonizowania interesów różnych grup ludności. Alternatywny model pomocy socjalnej proponowany przez welfare state, czyli powszechne, publiczne systemy ubezpieczeń i finansowane z budżetu publicznego publiczne programy pomocy socjalnej, utrwalają w gruncie rzeczy zaklęty krąg proletaryzacji. Ostatecznym efektem tego typu terapii mogły być tylko rozdęte budżety socjalne i niepokojąca skłonność administracji rozdzielającej świadczenia do kontrolowania każdego aspektu życia społecznego[62]. Dlaczego takie znaczenie przywiązuje się do społecznej gospodarki rynkowej? W odpowiedzi na tak postawione pytanie zwraca się przede wszystkim uwagę na fakt, że społeczna gospodarka rynkowa okazała się najbardziej wydajna ekonomicznie oraz ma największe osiągnięcia w zakresie zabezpieczenia szerokich praw podmiotowych.

 

Na koniec, dla uporządkowania pojęć, dajmy krótkie resume Jacka Bartyzela[63], który pośród innych – wymienia liberalizm ekonomiczny (który w rzeczywistości jest tu przedmiotem rozważań). Oto jego słowa: Liberalizm e k o n o m i c z n y. Również ścisłe, jak z protestantyzmem, więzy łączyły liberalizm od jego narodzin z kapitalizmem oraz z klasą kupiecką i produkcyjną. W obrębie liberalizmu wypracowane zostały zasady klasycznej ekonomii politycznej oraz teorii “ładu samorzutnego” w gospodarce (J. Tucker, A. Smith, D. Ricardo). Pierwszą ekonomiczną szkołą liberalną był francuski f i z j o k r a t y z m (F. Quesney, P. P. Le Mercier de la Riviere, A. R. J. Turgot), z którego wyłonił się integralnie wolnorynkowy l e s e f e r y z m (J. B. Say, F. Bastiat, G. de Molinari, L. Walras, F. Ferrara, V. Pareto, M. Pantaleoni), znany w Anglii pod nazwą “szkoły manchesterskiej” (R. Cobden, J. Bright), która w drugiej połowie XIX w. sięgnęła po argumenty do darwinizmu społecznego (H. Spencer, W. G. Sumner).

 

Rezultatem demoliberalnej i progresywistycznej rewizji liberalizmu w sferze ustrojowo-politycznej było ukształtowanie się równie dokładnie przeciwnego leseferyzmowi liberalizmu socjalnego (s o c j a l l i b e r a l i z m u), który kwestionował sens gry wolnorynkowej, uważając ją za marnotrawstwo sił i środków społecznych (T. L. Hobhouse, J. Hobson). “Przewrót kopernikański” w ekonomii, ogłoszony przez twórcę “ekonomii popytu” J. M. Keynesa skierował ten nurt liberalizmu na tory polityki interwencjonistycznej i etatystycznej, przyjętej od lat 30. XX w. przez rządy prawie wszystkie rządy na świecie. Zwolennicy leseferyzmu, nazywani odtąd neoliberałami, aż po lata 70 mogli jedynie podejmować krytykę tej polityki, uprawianą w szkołach: austriackiej (C. Menger, E. von Böhm-Bawerk, F. von Wieser, F. Machlup, L. von Mises, F. A. von Hayek), krakowskiej (A. Krzyżanowski, A. Heydel), poznańskiej (E. Taylor), lwowskiej (F. Zweig) i chicagowskiej (F. H. Knight, H. C. Simons, H. Hazzlitt, M. Friedman, G. J. Stigler), do których należy dołączyć przedstawicieli teorii “wyboru publicznego” (J. M. Buchanan, D. Gauthier).

 

Z uwagi na zawłaszczenie terminu „liberalizm” przez lewicowy progresywizm wielu radykalnych zwolenników leseferyzmu, nawiązujących także do indywidualistycznego nurtu anarchizmu (L. Spooner, B. R. Tucker, A. J. Nock) i postulujących, mniej lub bardziej konsekwentną, prywatyzację państwa, określa się jako libertarianie. L i b e r t a r i a n i z m radykalny (anarchokapitalizm), stojący na stanowisku, że państwo jest największą organizacją przestępczą dziejów, reprezentują: M. N. Rothbard, K. Hess, R. A. Childs i D. D. Friedman; umiarkowany (minarchizm), akceptujący jedynie państwo “ultraminimalne” – R. A. Nozick, T. R. Machan i J. Hospers; chrześcijański – E. E. Opitz, Th. DiLorenzo, L. H. Rockwell i H. H. Hoppe.

 

Z konserwatyzmem, a nie z liberalizmem, należałoby wiązać o r d o l i b e r a l i z m, zwany też “szkołą fryburską” (W. Röpke, A. Rüstow, W. Eucken, F. Böhm, A. Müller-Armack), dla którego wolność (w tym gospodarcza) jest środkiem osiągania ładu (ordo), i który w oparciu o naukę Kościoła wypracował koncepcję “społecznej gospodarki rynkowej”.

 

 

*          *          *

 

Na początku eseju zawiesiłem głos w rozważaniach nad tym, co w sprawie społecznej gospodarki rynkowej ma do powiedzenia Konstytucja RP. Pora wrócić do tych rozważań. Otóż dokument ten – okazuje się – tylko zdawkowo wspomina ten model ustroju gospodarczego w przytoczonym artykule 20, a potem zupełnie go pomija. Po zapoznaniu się choćby z materiałem z różnych konferencji zawartym na powyższych 13 stronach, można domyślać się, dlaczego ten najważniejszy dokument państwowy ucieka jak najdalej od objaśniania pojęcia „społecznej gospodarki rynkowej”. Otóż nawet ta liberalna wersja „kapitalizmu z ludzką twarzą” nie pasowała do rzeczywistości społeczno-ekonomicznej, która nam już twardą ręką panowała w okresie redagowania i przyjmowania Konstytucji (Tekst Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej ogłoszono w Dz. U. 1997, NR 78 poz. 483). Zawarcie w Konstytucji choćby kilku sformułowań bliskich ordoliberalizmowi w natychmiast wykazałoby, że pomysły transformacyjne ówczesnych sterników nawy państwowej dalekie były od tego, co oczywiste było już w Europie (nie tylko Niemcy, ale też Skandynawia, Wielka Brytania, Kanada)[64].

 

A tymczasem tak pojęta, jak w powyższym obszernym opisie, społeczna gospodarka rynkowa, nie jest wcale „wynalazkiem” na miarę polskich oczekiwań, i wcale nie mam tu na myśli wyłącznie środowisk roszczeniowych.

 

Głoszę pogląd, że społeczna przedsiębiorczość powinna być rozpostarta między trzy filary ekonomiczno-społeczne:

  • praca własna – podstawowym źródłem dochodu;
  • udział w podziale społecznej puli dobrobytu – proporcjonalny do wkładu weń;
  • szanse każdego podmiotu – odnawialne w każdej iteracji;

 

Pierwszy z tych postulatów czyni każdego (osoby, firmy, organizacje, urzędy) obligowanym do rzeczywistego i ciągłego pomnażania społecznej puli dobrobytu[65]: postulat ten jest w rzeczywistości bezwzględnym zakazem „wożenia się” na cudzym wysiłku i w tym sensie stanowi podstawę Humanizmu[66], odwołującego się do psycho-mentalnej i kulturowo-cywilizacyjnej tradycji wskazującej na to, że praca czyni Człowieka Człowiekiem. Drugi z postulatów odzwierciedla najbardziej pierwotną ideę Rynku: tyle otrzymasz, ile dostarczyłeś[67] (oczywiście, w zależności od poziomu bogactwa społecznego i rozwoju cywilizacyjnego trzy podstawowe grupy: dzieci, seniorzy i inwalidzi zwolnieni są od funkcjonowania w „reżimie” tego postulatu – można te grupy uzupełniać o kolejne, w miarę możliwości, np. kobiety ciężarne, ofiary kataklizmów, chorzy, urlopowicze, itd.). Trzeci z postulatów, esencjalny wyraz Sprawiedliwości, wskazuje na czynnik demonopolizacji: ekonomiści wszelkich możliwych opcji i „szkół”, bardziej lub mniej otwarcie, ale zawsze przynajmniej z pozycji efektywnościowych, krytykują wszelkie sytuacje monopolistyczne[68] (lub choćby zmowy), w tym również monopol Państwa w obszarach wytwarzania i dystrybucji.

 

Humanizm, Rynek, Sprawiedliwość – to odpowiednio: konserwatywne (Personalizm), prawicowe (Liberalizm) i lewicowe (Socjalizm) idee mające „glejt uniwersalny”, stanowiące od zawsze inspirację dla rewolucyjnych czy pragmatycznych albo zachowawczych programów społecznych: można je dosłownie wyczytać albo łatwo odczytać zarówno w encyklikach papieskich[69], jak też w teoriach i koncepcjach oraz programach społecznych różnych ugrupowań na całym świecie. Tym bardziej w dominujących albo opozycyjnych ideologiach.

 

Jedynym ugrupowaniem politycznym (poza komercyjnym Instytutem Studiów Społecznych i Gospodarczych), o niezwykle skromnej sile przebicia, które otwarcie i stanowczo serwuje pod debatę publiczną pojęcie społecznej gospodarki rynkowej, jest Ruch Odrodzenia Gospodarczego, drobna partia założona z inicjatywy Pawła Bożyka, a przy niej Instytut Badań nad Społeczną Gospodarką Rynkową im. J.M. Keynesa. Sam Profesor Bożyk, niegdyś szef zespołu doradców ekonomicznych E. Gierka, mówi o sobie „technokrata[70]”, choć „swój” ROG lokuje po lewej stronie sceny politycznej (poza dostępem do parlamentu, ale nie w roli flibustierskiej), inicjując z powodzeniem ruch polityczny pod nazwą Kongres Porozumienia Lewicy.

 

Czy z takiego gniazda możliwe jest uruchomienie „słyszalnej” debaty na ten temat? Pożyjemy, zobaczymy.

 

Dysputa

 

Społeczna gospodarka rynkowa jest pojęciem wciąż żywym w polskiej dyspucie, „reanimowanym” raz na jakiś czas przez różne ośrodki.

 

W dyspucie tej pomieszane są wątki ideologiczne (aksjologiczne), polityczne (autoteliczne), ekonomiczne (efektywnościowe). Zwraca na to uwagę cytowany powyżej J. Gocko, strony 8/9 niniejszego eseju. Zatem warto podkreślić, że ordoliberalizm – choć jest mylony z konkretnym pakietem reformatorskim L. Erhardta – jest w gruncie rzeczy ideologią „uporządkowanego, regulowanego liberalizmu”, na który składały się – powtórzmy ze strony 3-ciej – system współzawodnictwa (Wettbewerbsordnung) Waltera Euckena, program deproletaryzacji i decentralizacji Wilhelma Röpke’go, koncepcja liberalnej interwencji Alexandra Rüstowa, projekt demonopolizacji rynku Franza Böhma.. Zaś społeczna gospodarka rynkowa, czyli to co L. Erhardt wprowadzał w życie – to pakiet konkretnych działań (polityka) pod zawołaniem Freie oder Soziale Marktwirtschaft. Na poziomie „czystej” gospodarki oznaczało to sygnał do podmiotów gospodarujących i do ludności, że Państwo w jakiś sposób „współzarządza” nimi oraz Rynkiem. To ważne (dziękuję Wacławowi Tomasiakowi za celną pointę), że L. Erhardt postrzegał gospodarkę niemiecką jako wielkie, rozbudowane przedsiębiorstwo i czuł się jego menedżerem (może nad-menedżerem).

 

Na tym tle porównuje się czasem społeczną gospodarkę rynkową i keynesizm[71]. Otóż trzeba pamiętać, że sami inicjatorzy, inspiratorzy SGR – postrzegając New Deal jako element socjalistyczno-państwowy – robili wszystko, by nie powtórzyć pro-inflacyjnej polityki Roosvelta. Nowy Ład polegał na takich interwencjach, jak zasiłki dla bezrobotnych, roboty publiczne, dofinansowywanie z funduszy federalnych wielu przedsięwzięć. Wprowadzono liczne rozwiązania prawne mające na celu regulację działalności przemysłu, rolnictwa i sektora bankowego (m.in. rozdzielono bankowość inwestycyjną i handlową, wprowadzono ubezpieczenie depozytów bankowych oraz kontrolę giełd). Oprócz tego wprowadzano także mechanizmy mające w założeniu stymulować tworzenie nowych miejsc pracy. Jednym słowem – państwo amerykańskie wkroczyło na rynek z interwencją „wielkiego klienta” sypiącego stymulującą gotówką – gdy tymczasem państwo niemieckie zachowało się jak „wielki gospodarz i współuczestnik działań gospodarczych”. To poważna różnica, choć w obu przypadkach mamy do czynienia z państwową interwencją.

 

Powstają też pytania o związek SGR z kontrowersją między przedsiębiorstwami państwowymi (publicznymi) a prywatnymi. Wydaje się, że polega on na tym, iż – w dojrzalszej formie – państwo wdrażające SGR gotowe jest wspierać istniejące i nawet powoływać nowe przedsiębiorstwa publiczne tam, gdzie biznes pozostawia lukę i niezaspokojone „nieopłacalne” potrzeby społeczne. Tak przynajmniej mamy w Skandynawii.

 

Zwróćmy uwagę, że własność kapitalistyczna – bo o nią właściwie chodzi – oznacza istnienie takiej struktury społeczno-ekonomicznej, która umożliwia lub nakazuje właścicielom środków produkcji prowadzenie działalności gospodarczej nastawionej na maksymalizację zysku. Decyduje o tym choćby ustawa o rachunkowości przedsiębiorstw, gdzie mogą się znajdować obowiązki kalkulacji zysku warunkującego dochody określonych grup pracowników czy możliwości inwestycyjne – ale mogą też być tam zapisy o obowiązkowych odpisach na fundusz socjalny, mieszkaniowy, kulturalny, itp. W tym sensie własność kapitalistyczna nie jest jednorodna. Składają się na nią typy własności:

 

  1.  PRYWATNA – TRADYCYJNIE KAPITALISTYCZNA:

a)      własność indywidualna;

b)      własność grupowa /tj. spółki/;

c)      własność międzynarodowa;

  1.  PRYWATNA – INNA:

a)      drobnotowarowa;

b)      pracownicza /akcjonariat pracowniczy/;

  1.  PUBLICZNA:
  2.  SPÓŁDZIELCZA

 

Logika ekonomiczna – mówiąc najogólniej – czyni najbardziej efektywnymi te obszary i tych uczestników gospodarki, gdzie występuje silna motywacja gospodarujących uczestników-graczy, stymulowana udziałem w nadwyżkach (rentą proporcjonalną do zysku). Odnoszę wrażenie – ale gotów jestem poznać inne poglądy – że niemiecka Sociale Marktwirtschaft pomijała ten problem (była na to zbyt liberalna), zaś szwedzka SGR – na to właśnie stawia. I wtedy – niezależnie od stopnia sprywatyzowania czy upublicznienia własności – najbardziej prężnym elementem (tzw. czynnikiem ludzkim) przedsiębiorstwa jest ten, który jest bezpośrednio motywowany rentą. Np. menedżerowie, właściciele, załoga.

 

W ogóle obecność Państwa w gospodarce pojawia się dla korygowania działań mechanizmu rynku, bo pojawiają się tam[72]:

 

  1.  Nieefektywność

·         niedoskonała konkurencja, monopole

·         negatywne efekty zewnętrzne

·         brak zainteresowania dziedzinami działalności w sferze tzw. dóbr publicznych

  1. Nierówność dochodów

·         rozpiętości w poziomie dochodów i warunków życia ludności

  1. Niestabilność gospodarki

·         wahania koniunktury, recesja niskie tempo wzrostu, bezrobocie

To są właśnie ideologiczne i polityczne uzasadnienia interwencji państwa na poziomie strategii (makro) i na poziomie regulacji szczegółowych (mikro, np. poprzez ustawy, koncesje itp.).

 

Dziś rozróżnia się cztery współczesne modele gospodarki rynkowej[73]:

        Model anglosaski: neoliberalna gospodarka rynkowa (USA, Wielka Brytania)

        Model skandynawski: kapitalizm z socjaldemokratycznym obliczem (Szwecja)

        Model nadreński: sp