Siłą czy godnością osobistą

2013-08-11 19:36

 

Kilka lat temu – po erupcji aktywności wielu środowisk – dokonał żywota Komitet Pomocy i Obrony Pracowników Represjonowanych. Pokonała go ambicja „pan-lewicowa” jednego z przywódców związkowych. Szkoda. KPiORP nie był wzorcową inicjatywą lewicową, był ruchem środowisk podważających podstawowe racje Transformacji i jej (Transformacji) skutki.

Całkiem niedawno – używając języka Formuły 1 – wystartował z „alei pit-stop” Komitet Obrony Pracowników. Sprawa jest zbyt świeża, by publikować domysły o tym, skąd się wzięła i po co. Przytocze tylko „credo”: Interesuje nas wyłącznie poprawa bytu pracowników, rolników, osób samotnie wychowujących dzieci, seniorów, dzieci, osób bezrobotnych, niepełnosprawnych i wszystkich potrzebujących. Apelujemy o zaprzestanie pogłębiania społecznych podziałów. Nie wyrażamy zgody na wykorzystywanie różnic społecznych, ekonomicznych, politycznych, światopoglądowych i innych do manipulowania opinią publiczną w celu sprawowania władzy. Jesteśmy dla wszystkich, którym żyje się w naszym kraju coraz gorzej i nie mają zamiaru pokornie się na to godzić. W zakresie realizacji naszych postulatów współpracować będziemy z każdym kto rzeczywiście będzie chciał dopomóc w ich realizacji a także aktywnie wspierać będzie organizowane przez nas akcje. Dążymy do budowy społeczeństwa obywatelskiego i systemu sprawiedliwości społecznej.

Byłem niedawno – i relacjonowałem – w Hali BHP, gdzie Duda, Kukiz i Guz – jeszcze wtedy zgodnie – zebrali ponad setkę organizacji obywatelskich w ramach tzw. Ruchu Oburzonych. Patrz: „Veni, vidi…” (https://publications.webnode.com/news/veni-vidi-/ ). Dziś – w tej sprawie jakby flauta, zacichło.

Dziś znów przyszło spiskować i knuć. Pretekstem jest dudziarski happening wrześniowy, powody zaś – dużo poważniejsze. Terroryzm ekonomiczny, uprawiany przez „Nierząd” na ludziach, potrzeba nowego porozumienia społecznego, na gruzach tego, które się sypie (patrz: Komisja Trójstronna).

„Podeszła starsza osoba, usiadła na ławce, wyjęła butelkę z reklamówki i się podpaliła” relacjonował świadek 12 czerwca. „Ugasiliśmy człowieka i został odwieziony do szpitala” – dodaje. Andrzej Filipiak, 56-latek, był po prostu zdesperowany sytuacją, w którą wpędziło go życie mimo, że chciał i mógł pracować. Zrobiono z niego niemal „czubka”. Pewnie, kto normalny się zabija? W tak okrutny sposób…?

Już wcześniej doszło do samopodpalenia przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Dokonał go Andrzej Żydek (były inspektor Urzędu Skarbowego), chcąc wskazać nieprawidłowości i korupcję, 23 września 2011 roku. Media jednak zbagatelizowały problem, zrobiły z niego frustrata, który miał długi.

Nie chcemy się podpalać z nędzy. Może niech lepiej palą się ze wstydu zawiadowcy nawy publicznej.

 

*             *             *

Nie wiem, ile prób jeszcze podejmiemy, by Państwo przestało szaraków traktować jak służbę – i samo oddało się służbie Krajowi i Ludności. Rzeczywistej służbie. Słowo „minister” pochodzi od łac. minister – sługa, pomocnik.

Ale zaprzestanie prób samoorganizacji społecznej, oddolnej, samorządnej, ludowładczej (demokratycznej), obywatelskiej – byłoby wyjściem najgorszym, choć o to właśnie IM chodzi.

W tej sprawie nie trzeba być ani bojowym lewicowcem, ani wrażliwym humanistą, ani egzaltowanym pięknoduchem, ani nawet pobożnym chrześcijaninem. Wystarczy być przyzwoitym.