Się wygrywa słuszną racją

2012-12-01 17:35

 

 

Racja – to nie tylko standardowy pakiet żywnościowy, np. wojskowy – ale przede wszystkim pogląd mający jakiś związek z interesami ludzkimi.

Niech się Czytelnik dziwi, że ja tak trącę PSL-em i Piechocińskim. Ale oświadczam, że na naszych oczach dokonuje się przedostatni akt zmiany w sposobie uprawiania polityki, a następnie – rządzenia. Nie mam wątpliwości, że sposób postępowania Janusza P. rozłoży na łopatki zbiurokratyzowaną (przeżartą biurokratyzmem, niejasnymi interesami wbrew Krajowi i Ludności) formację firmowaną przez Tuska, ale obejmującą przecież nie tylko PO. Wystarczy sam sposób postępowania. Po prostu Prezes odwraca się plecami do praktyk uprawianych przez tuskową formację.

I to wystarcza. Widzieliśmy, że dwa tygodnie temu minimalna wygrana Piechocińskiego wywołała emocje daleko i szeroko poza PSL-em. Że Pawlak zachował się, jakby był dwa razy młodszy i chciał coś komuś zrobić na złość. Że – nie bacząc na to, iż człowieka do rządu delegują władze partyjne – Tusk szybko przychylił się do całkiem prywatnej rejterady wicepremiera, współ-godząc tym samym w „piechociński” koncept „trójpolówki”. Wszyscy widzieliśmy, jak tzw. klasa polityczna niemal siłą wpychała Piechocińskiego do rządu, nie rozumiejąc, że poza wszystkim innym wsadza Prezesa na cudzego konia, „ułożonego” pod całkiem niepiechocińską jazdę.

Dwa tygodnie jednak wystarczyły. Nie krakałem (i tak nikt by nie usłyszał), ale bałem się, że spośród kilku drużyn PSL-owskich nie uda się zmontować konstelacji „pod Janusza”, co oznaczałoby „malowanego wodza”. Wymienię te drużyny, nawet jeśli błądzę, a do tego nie są one klarownie rozgraniczone, pokrywają się. Zatem: zawodowi samorządowcy gminni i powiatowi, zawodowi nomenklaturszczycy urzędów i ministerstw, ludzie biznesu prywatnego i publicznego, post-ZSL-owcy, „pawlakowi”, „sawiccy”, „kalinowscy”, ludzie rolnictwa, ludzie administracyjni. Nie roszczę sobie pretensji do tytułu znawcy, ale powyższy podział jest wielce prawdopodobny. Zauważmy, że nie ma tu drużyny „piechocińskiej”. To właśnie dlatego wątpiłem (i miałem okazję powiedzieć to Prezesowi przed Pruszkowem), że uda mu się wygrać: jego wadą jest brak skłonności do załatwiactwa, niepodważalna fachowość w zawodzie wyuczonym. To jest drażniące. To nie jest magnes spajający drużyny.

Nie wiem jakim kosztem, jaką robotą zakulisową (raczej kopertową, bo Janusz rozdawał w PSL-u koperty z wariantami do wyboru), ale zdołał Janusz P. ogarnąć ten PSL-owski tygiel interesów. Kto chciał ten widział, jak niektórzy „pawlakowi” powolutku przestawiali się na adorowanie nowego Prezesa. Najwięcej wie sam Janusz oraz służby, inwigilujące intensywnie billingi jego telefonu, być może też ingerujące bardziej dosłownie w jego zamiary (taki mamy kraj, że nikt wyrastający ponad szarość nie pozostaje wolny od „koleżeńskich rozmów”). Na jedno możemy liczyć: najprawdopodobniej nie podjął żadnych krępujących zobowiązań ani przed wyborem, ani przed dniem dzisiejszym.

Nie znam wyników posiedzenia Naczelnego Komitetu Wykonawczego. Gdybym miał dostęp do ucha Prezesa – posłałbym Pawlaka z powrotem na jego urzędy. Dla zasady: to jego pole uprawiane od lat, to jego ludzie rozsiani są po gabinetach i gabinecikach, to jego relacje z Premierem są najcieplejsze (choć o partnerstwie tam nie ma mowy, zastanówmy się czasem dlaczego). Na szczęście, „pawlakowi” kontrolują NKW poprzez Radę Naczelną, co oznacza, że do Rządu pójdzie ktoś wskazany przez Kalinowskiego, może on sam. Mam wrażenie, że ta rozgrywka jest dużo bardziej piętrowa.

Przede wszystkim NKW, poza sprawami Stronnictwa, powinien zobowiązać Prezesa do zawarcia poważnej umowy koalicyjnej oraz wyznaczyć 3-4 kierunki polityki krajowej „non possumus”. Na przykład sprawy rzeczywistej samorządności (wspólnotowości, wzajemnictwa, obywatelstwa, służebności Państwa), sprawy odbudowy substancji narodowej (infrastruktura, ekologia, demografia), sprawy polityki zagranicznej (uczestnictwa w wojnach, stosunki z liderami światowymi, w tym Niemcy, Rosja, Ameryka, Chiny, Indie, Brazylia, Arabia), sprawy ładu politycznego w Polsce (wyhamowanie procesów destrukcyjnych dla społeczeństwa).

Może się udać.