SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA - ANEKSY

2010-11-25 14:02

 

Aneksy

do Raportu DiP 2/2007

Samorządność i demokracja lokalna

 

 


 

ANEKS NR 1

UWŁASZCZENIE POLSKIEGO ZWIĄZKU DZIAŁKOWCÓW

 

 

Sprawa własności terenów ogródków działkowych stanowiła w Polsce jeden
z największych sporów o majątek. Sprawa ta może być traktowana jako niemal szkolny przykład form walki o przejmowanie kontroli nad dawnym majątkiem państwowym. Podobne sprawy występowały częściej, ale nie na taką skalę i bez tak rozbudowanego zaangażowania polityków. Problem był zawsze taki sam – w jaki sposób przejąć majątek publiczny we własne władanie.

 

Ustawa z dnia 6 maja 1981 r.[a], a więc z czasów PRL stanowiła, że pracownicze ogrody działkowe użytkują nieodpłatnie grunty Skarbu Państwa. Przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym[b] ustaliły, że grunty Skarbu Państwa, które były
w dyspozycji władz terenowych, stały się w dniu 27 maja 1990 r. z mocy prawa mieniem gmin, na których są one położone. Było oczywiste, że dotyczy to również gruntów użytkowanych przez ogródki działkowe. Od tych decyzji masowo odwoływały się wojewódzkie zarządy Polskiego Związku Działkowców, formułując zarzuty, że ustawa


o pracowniczych ogrodach działkowych jest ustawą szczególną, i jako taka wyłącza stosowanie ustawy o komunalizacji oraz że Polski Związek Działkowców jest użytkownikiem gruntów Skarbu Państwa na mocy ustawy i w związku z tym grunty te nie mogą być przekazane gminom.

 

Jednak ani Krajowa Komisja Uwłaszczeniowa, ani NSA nie podzieliły tych poglądów i konsekwentnie w swoim orzecznictwie uznawały, że grunty pracowniczych ogrodów działkowych były w dniu 27 maja 1990 r. gruntami Skarbu Państwa w dyspozycji terenowych organów administracji państwowej stopnia podstawowego, a więc stały się mieniem gminnym z mocy prawa. Uznano, że nie ma też powodu do skarg, gdyż zmiana właściciela nie narusza praw użytkownika, czyli Polskiego Związku Działkowców.

 

Wobec przegrywania sprawy na drodze prawnej środowiska związane ze Związkiem postanowiły uruchomić drogę polityczną. Majątek, o który toczyła się gra, był naprawdę wielki, a Związek był kontrolowany przez grupy związane politycznie tak z dawnym
PZPR-em jak i z późniejszym SLD[c].

 

Dla odwrócenia więc biegu wydarzeń wykorzystano moment objęcia większości
w Sejmie przez koalicję SLD-PSL. Grupa posłów tych formacji zgłosiła poselski projekt ustawy[d]. Stanowił on, iż Polskiemu Związkowi Działkowców przysługuje roszczenie
o ustanowienie użytkowania wieczystego gruntów wchodzących w skład pracowniczych ogrodów działkowych, jeżeli w dniu 5 grudnia 1990 r. i w dniu wejścia w życie ustawy był użytkownikiem tych gruntów, a ogrody spełniały warunki, określone w ustawie z 1981 roku. Jednocześnie projekt nadawał Związkowi wiele przywilejów, takich jak zwolnienie z przetargów i wielu opłat, prawo zbywania prawa użytkowania wieczystego gruntów, czy prawo do odszkodowań w przypadku wywłaszczenia na cele publiczne. Jakkolwiek gminy uzyskiwały prawo pierwokupu, to jednak musiały płacić za grunt, który do niej formalnie należy, jeśli chciały go wykorzystać w inny sposób.

 

Nowelizacja ta spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem środowisk samorządowych. Środowiska samorządowe uznały pozbawienie gmin podstawowych atrybutów własności za wywłaszczenie ze swych praw[e]. Ustawa zmieniała w sposób znaczący położenie gmin jako właścicieli gruntów. Przede wszystkim PZD otrzymywał roszczenie o ustanowienie użytkowania wieczystego, a nie jak wcześniej użytkowania. Zmiana ta na pozór niewielka ma znaczące konsekwencje prawne. Użytkowanie polega na tym, że użytkownik ma prawo używania rzeczy i pobierania z niej pożytków. Użytkowanie jest prawem niezbywalnym. Użytkowanie wieczyste zaś jest zbliżone do prawa własności. Użytkownik wieczysty może rozporządzać swoim prawem i przenieść je na inną osobę. W ten sposób PZD stał się dysponentem gruntów, na których położone są ogródki działkowe, na 99 lat i może je przenieść na inny podmiot bez zgody gminy. Ponadto grunty mają stanowić zabezpieczenie kredytów czy być wnoszone do spółki jako aporty.

 

Polski Związek Działkowców w drodze tej ustawy stał się największym posiadaczem ziemskim w Polsce. Otrzymał on w nieodpłatne użytkowanie wieczyste 420 km2. Według cen rynkowych tylko w gminie Warszawa Centrum ogródki warte były 2 mld dolarów. Na jej obszarze w 1996 r. znajdowało się 400 h działek. Na Mokotowie działki te, w pełni uzbrojone, zajmowały 240 ha w centrum dzielnicy.

 

Samorządowcy podkreślali również fakt, iż nowelizacja nie zmienia sytuacji samych działkowców. Prawa nabył bowiem Związek, a nie poszczególni ludzie czy ich grupy.


Nie można, więc było założyć ogródka działkowego poza Związkiem, gdyż tylko on miał prawo do gruntów. Stał się, więc pełnym monopolistą, zmuszając wszystkich działkowiczów, aby do niego należeli.

 

Ponadto samorządowcy, głównie z dużych miast, krytykowali przewidzianą
w nowelizacji szczególną ochronę PZD i użytkowników ogródków działkowych. Likwidacja ogrodu działkowego lub jego części może nastąpić za zgodą PZD w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi potrzebami gospodarczymi i społecznymi. Ponadto ustawa nakłada na gminę obowiązek w razie likwidacji ogrodów przydzielenia terenów zastępczych, nie mniejszych od dotychczasowych i w takim terminie, by można było założyć nowy ogród, przed likwidacją starego. Nowelizacja ta spowodowała chaos
w zagospodarowaniu przestrzennym. Jednocześnie ustawa zezwalała PZD na swobodne dysponowanie uzyskanymi terenami zastępczymi, czyli może on nie przeznaczyć przejętych gruntów na potrzeby działkowców, lecz np. je sprzedać.

 

Uchwalona 23 czerwca 1995 r. przez Sejm ustawa została zaskarżona przez Unię Metropolii Polskich oraz rady gmin Rejowca Fabrycznego i Wąbrzeźna do Trybunału Konstytucyjnego. W uchwale z 20 listopada 1996 r.[f] Trybunał uznał[g], iż obowiązek nieodpłatnego przekazania przez gminę gruntów w użytkowanie jedynie Polskiemu Związkowi Działkowców jest niezgodny z przepisami konstytucyjnymi oraz z ustawą
o samorządzie terytorialnym, przez to, że ustala wyłączność w uzyskaniu tego prawa na rzecz jednej z organizacji zrzeszających działkowców oraz przez to, że pozbawia obywateli prawa dobrowolnego zrzeszania się w celu użytkowania pracowniczych ogrodów działkowych,
co narusza zasady demokratycznego państwa prawnego. Dalej, że przez nieusprawiedliwioną względami interesu publicznego ingerencję w uprawnienia własnościowe gmin prowadzi do naruszenia wynikających z przepisów konstytucyjnych zasad ochrony praw słusznie nabytych oraz zasady zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa.

 

Trybunał uznał wiec ustawę za sprzeczną z Konstytucją. Jednak 25 kwietnia 1997 r. Sejm odrzucił to orzeczenie, w oparciu o rekomendację Komisji Ustawodawczej, przedstawioną przez posła Marka Mazurkiewicza (SLD). Za odrzuceniem orzeczenia było 267 posłów z SLD, PSL-u, Unii Pracy i Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform-Konfederacja Polski Niepodległej, a za jego utrzymaniem 74 posłów Unii Wolności i Porozumienia Prawicy, wstrzymało się 8 posłów.

 

Przed tym głosowaniem Związek rozpętał ogromną akcję, pisząc listy do wszystkich posłów, oskarżając gminy o czyhanie na ogródki działkowe i biednych działkowiczów. Lobbing gmin był bardzo słaby i nie spełnił swego zadania. W efekcie PZD został uwłaszczony kosztem gmin i kosztem możliwości ich harmonijnego rozwoju, a więc w dalszej perspektywie kosztem społeczności lokalnych. Związek stał się rzeczywistym właścicielem ogromnych terenów, za które gminy będą musiały w przyszłości zapłacić.

 

Ogromna część majątku państwowego trafiła w ręce nie poszczególnych ludzi, ale do organizacji, praktycznie niekontrolowanej społecznie i związanej z jedną opcją polityczną. Związek był jednym z sygnatariuszy Sojuszu Lewicy Demokratycznej i w sposób oczywisty wspierał jego działalność. Przedstawiciele władz Związku startowali w wyborach z list SLD. Jednocześnie ustanowiono monopol, gdyż prawa uzyskał Związek a nie poszczególne osoby czy ich lokalne stowarzyszenia. A więc nie można poza Związkiem założyć ogródka działkowego w Polsce. A jak się chce go uprawiać to automatycznie wstępuje się do organizacji, związanej z partią polityczną. Czyli chcąc uprawiać ogródek trzeba popierać SLD. Jest to przykład jednego z absurdów, do którego prowadzi upartyjnienie państwa. A cała sprawa dzieje się po cichu, bo jest co chronić.

 

 


 

ANEKS NR 2

BITWA O SZKOŁY

 

Historia przekazywania gminom szkół podstawowych stanowi wyśmienity przykład walk o wpływy i władzę.

 

Ustawa o samorządzie terytorialnym uchwalona w marcu 1990 roku wśród zadań własnych gmin wymieniała prowadzenie szkół podstawowych. Ta decyzja nie budziła żadnych zastrzeżeń. Jednak w ciągu kilku następnych tygodni, przeciwnicy decentralizacji zorganizowali swe siły i pod wpływem zastrzeżeń związków zawodowych, zwłaszcza NSZZ „Solidarność”, który miał w tym okresie silne wpływy polityczne ustawa kompetencyjna,
z kwietnia tego roku, odsuwała termin ustawowego przekazania gminom szkół o dwa lata. W tym okresie gminy mogły dobrowolnie przejmować szkoły. Termin ten uległ następnie przesunięciu o kolejne dwa lata. W 1993 roku, po wygranych wyborach i objęciu rządów przez koalicję SLD-PSL, bardzo silną pozycję polityczną miał Związek Nauczycielstwa Polskiego, wspierający w wyborach SLD. Szef ZNP był posłem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przejęciu szkół przez gminy sprzeciwiał się bardzo silnie ZNP a wraz z nim cały SLD. Pod koniec 1993 roku, kiedy zbliżał się termin ustawowego przejęcia szkół podstawowych przez gminy, rząd zgłosił pilny projekt ustawy, którego celem było przesuniecie terminu obligatoryjnego przekazania szkół samorządom o kolejne dwa lata. Pierwsze czytanie projektu odbyło się 19 listopada 1993 roku. Ustawa została przyjęta przez Sejm 3 grudnia 1993 roku. Przesuniecie terminu argumentowano koniecznością oddłużenia szkół. W ustawie wprowadzono zapis o obowiązku finansowania przez gminy również niepublicznych szkół podstawowych w momencie przejęcia szkół przez samorząd terytorialny. Stworzono zatem dodatkowy straszak dla gmin zniechęcający do dobrowolnego przejmowania szkół, do czego gminy zachowały prawo[h]. Tempo prac nad ustawą uniemożliwiło szerszą dyskusję.

 

Samo jednak przesunięcie terminu obligatoryjnego przejęcia szkół przez gminy
nie zadawalało ani rządu ani większości parlamentarnej. Przed 1 stycznia 1996 zamierzano wprowadzić takie zmiany ustawowe, które miały ograniczyć do minimum wpływ samorządu terytorialnego na przejęte przez niego szkoły, czyli de facto odtworzyć w nowych warunkach stan sprzed 1990 roku. Rząd zgłosił projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Nowelizacja zakładała ograniczenie roli gmin do obowiązku finansowania działalności edukacyjnej i zarządzania mieniem. Usuwała jakikolwiek wpływ na działalność edukacyjną, w tym również na powoływanie dyrektorów szkół. Jednocześnie ustawa drastycznie ograniczała niezależność dyrektorów szkół dopuszczając głębokie ingerencje nadzoru pedagogicznego (podlegającego ministrowi edukacji). Gdyby nowelizacja została zaakceptowana w proponowanym kształcie oznaczałoby to przywrócenie w oświacie de facto stanu sprzed 1990 roku tyle, ze w nowych warunkach ustrojowych. Ten stan można porównać z obecną odpowiedzialnością samorządu terytorialnego w sprawach służby zdrowia, gdzie samorząd jest organem założycielskim ośrodków zdrowia i szpitali, ale nie ma żadnego wpływu na ich działalność.

 

Większość, którą dysponowała koalicja rządowa w parlamencie wydawała się uniemożliwiać zablokowanie uchwalenia postulowanych zmian. Niemniej jednak grupa posłanek i posłów z Klubu Parlamentarnego Unii Demokratycznej pod wodzą Grażyny Staniszewskiej zaplanowała i przeprowadziła akcję, która w efekcie doprowadziła
do usunięcia z ustawy wszystkich niekorzystnych zmian. W skład grupy wchodzili członkowie sejmowych Komisji Edukacji i Komisji Samorządu Terytorialnego. W akcję zaangażował się cały Klub Parlamentarny Unii Demokratycznej.

 

Uzyskano wsparcie dla akcji autorytetów w środowisku edukacyjnym, którzy utworzyli Radę Programowa spotykająca się regularnie i omawiającą kolejne etaty działań.

 

Rada Programowa podpisała list wskazujący na zagrożenia wynikające z proponowanej nowelizacji i wzywający do przyłączenia się do protestu. List był przez wszystkich członków KPUD oraz wielu członków partii w terenie przesyłany do wszystkich placówek oświatowych, do nauczycielskich związków zawodowych w terenie, do gmin, sejmików wojewódzkich, kuratorów, do mediów. Inauguracja akcji, która miała wywołać ogólnopolski sprzeciw wobec nowelizacji ustawy, była konferencja w Warszawie. Akcja obejmowała:

- zbieranie podpisów pod protestem,

- dwie krajowe i wiele regionalnych konferencji,

- zawiązywanie lokalnych rad rodziców,

- spotkania z lokalnymi i regionalnymi związkami zawodowymi nauczycieli,

- spotkania z dziennikarzami w celu wyjaśnienia skutków nowelizacji,

- wyjazd studyjny parlamentarzystów, członków Komisji Samorządu Terytorialnego, do Szwecji w celu poznania funkcjonującego tam z dobrym skutkiem systemu samorządowych szkół.

 

Akcja trwała przez cały czas prac nad nowelizacja ustawy. W jej efekcie udało się wywołać szeroka publiczną debatę o systemie oświaty w Polsce, uzyskać znaczący sprzeciw społeczny przeciw proponowanym przez rząd zmianom, przekonać część posłów koalicji rządowej, zwłaszcza PSL-u do głosowania przeciw nowelizacji. Ostatecznie po stronie nowelizacji do końca opowiadała się rząd i centrala ZNP. Przeciw była znacząca liczba lokalnych i regionalnych oddziałów ZNP oraz nauczycielska NSZZ Solidarność, samorządy terytorialne oraz wiele stowarzyszeń, w tym Społeczne Towarzystwo Oświatowe – reprezentujące szkolnictwo niepubliczne. W efekcie nowelizacja ustawy o systemie oświaty pozbawiona została najbardziej złowrogich dla systemu zapisów. Utrzymano istotną niezależność dyrektorów szkół oraz wpływ samorządów na edukacje.

 

W trakcie prac nad wprowadzeniem powiatów i województw było jasne dla reformatorów, że szkolnictwo średnie powinno być wyjęte z gestii ministra edukacji oraz ministrów resortowych, którzy byli organami założycielskimi i prowadzili wiele szkół średnich. Za całość edukacji na poziomie ponad podstawowym powinny odpowiadać powiaty. Dotyczyło to nie tylko szkół ogólnokształcących i techników, prowadzonych przez ministra edukacji, ale również wiele szkół resortowych, dla których organem założycielskim
i prowadzącym byli poszczególni ministrowie. Minister Kultury dla szkół artystycznych, Minister Komunikacji dla szkół transportu, Minister Rolnictwa dla szkol rolniczych i leśnych. Tylko przekazanie wszystkich szkół w gestię samorządów, które miały odpowiadać również za rynek pracy powinny doprowadzić do adekwatnego dla tego rynku kształcenia oraz odpowiedniego dla różnych typów kształcenia finansowania. Dotąd bowiem poziom finansowania zależał nie tyle od potrzeb ile od „zamożności” poszczególnych resortów. Szkoły resortowe otrzymywały dotacje bezpośrednio z ministerstw i poziom finansowania
nie tylko różnych typów szkół, ale również różnych szkół tego samego typu różnił się niekiedy kilkakrotnie.

 

 Stanowisko o przekazaniu wszystkich szkół resortowych do samorządów popierał premier Jerzy Buzek. Takie też było stanowisko ministerstwa edukacji w jego rządzie. Jednak w trakcie prac nad ustawami kompetencyjnymi nastąpił zdecydowany opór środowisk związanych z poszczególnymi typami szkół, które zawzięcie walczyły o zachowanie status quo. Przedstawiciele szkół rolniczych, leśnych i artystycznych argumentowali, że wyłącznie pozostawienie ich w gestii ministerstw gwarantuje odpowiedni poziom kształcenia a nawet przetrwanie tych szkół. Jedynie przedstawicielom szkół transportowych minister właściwy odmówił poparcia. Pozostałe w różnym stopniu były wspierane przez odpowiednie resorty. Związani ze środowiskami posłowie zgłaszali w czasie debat plenarnych wnioski dotyczące pozostawienia szkół resortowych w gestii ministerstw. W tracie głosowań wniosek dotyczący szkół artystycznych zdobył sejmową większość ponad partyjnymi podziałami. Poparcie
dla tego wniosku przekazały również niektóre samorządy z obawy, że rozpoczęte inwestycje oświatowe finansowane dotąd z budżetu państwa nie uzyskają wsparcia po przekazaniu
ich samorządowi. Szkolnictwo artystyczne do dziś pozostaje w gestii ministra właściwego
ds. kultury i dziedzictwa narodowego.

 

 


ANEKS NR 3

Stanowisko Zarządu Śląskiego Związku Gmin i Powiatów z dnia 16 marca 2007 r. w sprawie: ustawy z dnia 7 marca 2007 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz o zmianie niektórych innych ustaw

 

 

Śląski Związek Gmin i Powiatów stanowczo protestuje przeciwko kolejnym próbom ograniczania kompetencji samorządu terytorialnego w realizacji zadań oświatowych. Ostatnie zmiany ustawy o systemie oświaty wprowadzone pośpiesznie i bez szerokiej konsultacji ustawą z dnia 7 marca 2007 r. ograniczają uprawnienia jednostek samorządu terytorialnego oraz możliwości sprawnego wykonywania przez nie zadań oświatowych. Proponowane zmiany w ustawie o systemie oświaty idą w zupełnie odwrotnym kierunku niż postulowały od kilku lat samorządy lokalne i ich przedstawicielskie organizacje: Związek Miast Polskich, Śląski Związek Gmin i Powiatów itp.

 

Uważamy, iż należy ograniczyć rolę kuratora oświaty wyłącznie do nadzoru pedagogicznego. Natomiast wprowadzone obecnie przepisy powodują, iż organ, który nie łoży środków finansowych na oświatę i nie ponosi żadnej odpowiedzialności ma o wszystkim decydować. Proponowane zmiany w przepisach ustawy o systemie oświaty spowodują negatywne skutki dla administrowania szkołą przez samorząd terytorialny. Jest to bardzo znaczący krok w kierunku centralizacji zadań oświatowych, a zasada: „tyle władzy, ile odpowiedzialności” została w tym wypadku znacząco naruszona. Naruszenie tej zasady musi spowodować rozregulowanie systemu zarządzania oświatą, w tym zwłaszcza zasadnicze osłabienie kontroli wydatkowania środków publicznych w instytucjach oświatowych.

 

Nasze uwagi koncentrujemy na dwóch punktach o zasadniczym znaczeniu:

 

 

1.      Obsadzenie stanowiska dyrektora szkoły lub placówki oświatowej

 

Nowy sposób powierzania stanowiska dyrektora szkoły unormowany w art. 36a ustawy o systemie oświaty może stać się narzędziem politycznej ingerencji w obsadę stanowisk. Organ prowadzący miałby powierzać stanowisko dyrektora szkoły w porozumieniu
z organem sprawującym nadzór pedagogiczny, a nie jak dotychczas, gdy organ nadzoru
nie zgłosił umotywowanych zastrzeżeń. Tak sformułowany przepis pozwala na szerokie możliwości interpretacyjne i na sięganie do pozamerytorycznych argumentów.
W rzeczywistości właściwe funkcjonowanie szkoły w coraz mniejszym stopniu zależy
od organu sprawującego nadzór pedagogiczny. To organ prowadzący finansuje działalność szkoły, do zadań jednostek samorządu terytorialnego należą zadania z zakresu edukacji. Jednostki samorządu terytorialnego zapewniają społecznościom lokalnym możliwość realizacji wynikającego z Konstytucji prawa do nauki. Niestety nowelizacja ustawy
o systemie oświaty tego nie ułatwia.

 

Kandydata na stanowisko dyrektora szkoły lub placówki wyłania się w drodze konkursu. W skład komisji konkursowej wchodzą również przedstawiciele organu sprawującego nadzór pedagogiczny. Jednak mimo tego powierzenie stanowiska ma odbywać się wyłącznie w porozumieniu z organem sprawującym nadzór pedagogiczny. Rodzi się pytanie czemu ma służyć takie postępowanie, jak również jakie są merytoryczne argumenty, zgodnie z którymi nie można by powierzyć stanowiska kandydatowi wyłonionemu w drodze konkursu. Jeżeli kontrola miałaby dotyczyć legalności działania (tryb, kwalifikacje, spełnienie innych wymagań przez kandydata), wystarczyłby dotychczas obowiązujący przepis ustawy
o możliwości zgłoszenia umotywowanych zastrzeżeń.

 

Przeniesienie decyzji o obsadzeniu stanowiska dyrektora z organu prowadzącego szkołę na kuratora oświaty spowoduje sytuację, że wyłoniony w drodze konkursu kandydat nie zostanie powołany na stanowisko dyrektora, jeżeli nie uzyska akceptacji kuratora.

 

Zobowiązanie samorządów terytorialnych do prowadzenia szkół i ich finansowania,
a jednocześnie odbieranie im możliwości obsadzania stanowiska dyrektora jako osoby kompetentnej do realizacji zadań statutowych szkoły i jej obsługi administracyjno-finansowej godzą w ideę samorządności i pozbawiają lokalną społeczność wpływu na wyłanianie kandydatów na dyrektorów w drodze konkursu. Propozycja zasięgania opinii rad rodziców
i zakładowych organizacji związkowych jest próbą rozwodnienia merytorycznej oceny kandydata na dyrektora.

 

Zadziwiające jest także nowe brzmienie art. 36 ust. 4a. W myśl obowiązujących obecnie przepisów do czasu powierzenia stanowiska dyrektora, zgodnie z podstawowymi trybami organ prowadzący może powierzyć pełnienie obowiązków dyrektora wicedyrektorowi, a w szkołach, w których nie ma wicedyrektora - nauczycielowi tej szkoły, jednak nie dłużej niż na okres 6 miesięcy. Zmiana zaproponowana przez Sejm wprowadza wymóg porozumienia z organem nadzoru pedagogicznego. Przepis został pierwotnie wprowadzony po to, aby w sytuacjach, gdy nagle zabraknie dyrektora powierzyć pełnienie obowiązków innej osobie. Chodzi o to, aby działalność szkoły nie uległa zakłóceniu. Wymóg porozumienia powoduje, że cel wprowadzenia tego przepisu nie zostanie osiągnięty. Wójt, burmistrz, prezydent nie będzie mógł szybko powierzyć obowiązków dyrektora, ponieważ będzie musiał najpierw porozumieć się w tej kwestii z organem nadzoru pedagogicznego. Procedura, która trwa teraz kilka godzin będzie trwała w najlepszym wypadku kilka dni.
W tym czasie brak będzie osoby, która zgodnie z art. 7 ust. 1 Karty Nauczyciela sprawuje opiekę nad dziećmi i młodzieżą uczącą się w szkole.

 

Wprowadzenie art. 36a ust. 4b, która oddaje w ręce nadzoru pedagogicznego prawo powierzenia stanowiska dyrektora, jeśli po upływie okresu, o którym mowa w ust. 4a
nie dojdzie do powierzenia stanowiska dyrektora, to przykład poważnej ingerencji
w uprawnienia organu wykonawczego jednostki samorządu terytorialnego. Podmiot nie odpowiadający za działanie jednostki organizacyjnej samorządu terytorialnego będzie narzucał osobę dyrektora kierującego tą jednostką. Powierzenie stanowiska w tym trybie ma odbywać się na okres 5 lat.

 

Jednocześnie nie zadbano o wskazanie w ustawie, bądź w delegacji ustawowej, działań w sytuacji sporu dotyczącego obsadzenia stanowiska dyrektora – nie wiadomo kto w takiej sytuacji kieruje i odpowiada za prowadzenie szkoły. 

 

  1. Podwyżki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli

 

W związku z tak pośpiesznym wprowadzaniem zmian w ustawie o systemie oświaty, zdziwienie i niepokój wywołuje fakt braku nowelizacji rozporządzenia „płacowego”,
w sytuacji konieczności zabezpieczenia w budżetach jednostek samorządu terytorialnego odpowiednich środków na zapowiedziane w mediach podwyżki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli.

 

Dodatkowo niepokój budzi odsuwanie postulatów samorządu lokalnego dotyczących powiązania wielkości subwencji z liczbą nauczycieli w poszczególnych stopniach awansu zawodowego, co uniemożliwia wyliczenie skutków finansowych ministerialnych podwyżek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli. To z kolei nie pozwala na właściwe zaplanowanie w budżecie samorządu środków finansowych na wypłatę pensji nauczycielskich i rodzi konieczność modyfikacji budżetów samorządowych w trakcie roku budżetowego
i zwiększania dopłat z budżetu samorządu terytorialnego do „gwarantowanych” przez państwo „średnich ministerialnych” wynagrodzeń dla nauczycieli.

 

Zarząd Śląskiego Związku Gmin i Powiatów w imieniu 109 jednostek samorządu lokalnego oczekuje wycofania w toku dalszych prac legislacyjnych przepisów ograniczających kompetencje samorządów lokalnych oraz przeprowadzenia poważnej debaty z samorządami lokalnymi na temat kolejnych propozycji Ministra Edukacji Narodowej. Jako odpowiedzialni za organizację i funkcjonowanie oświaty zwracamy się do Sejmu i Rządu RP o podejście partnerskie i uwzględnienie postulatów samorządowych. 

 

 


ANEKS NR 4

Stanowiska samorządu terytorialnego w sprawie likwidacji SKO: Związku Miast Polskich, Sejmiku Województwa Łódzkiego i Sejmiku Województwa Kujawsko – Pomorskiego.

 

 

 1. Stanowisko Zarządu Związku Miast Polskich z dnia 13 kwietnia 2007 r. w sprawie zamiaru likwidacji samorządowych kolegiów odwoławczych i przekazania ich kompetencji wojewodom.

 

Związek Miast Polskich kategorycznie protestuje przeciwko zapowiedzianemu niedawno zamiarowi likwidacji samorządowych kolegiów odwoławczych, z jednoczesnym przekazaniem ich uprawnień wojewodom. Konstytucja RP gwarantuje jednostkom samorządu terytorialnego samodzielność. Rola wojewodów wobec samorządów jest także jednoznacznie określona – prowadzą oni nadzór nad działaniami jst pod względem kryterium legalności. Wojewoda nie jest w żadnym stopniu instancją nadrzędną nad jst.

 

W art. 78 Konstytucja gwarantuje stronom „prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji”. Konstytucja jednak nigdzie nie zakłada istnienia „drugiej instancji”. Dwuinstancyjność w rozumieniu istnienia „drugiej instancji nad instancją pierwszą” jest pozostałością hierarchicznego systemu administracji państwowej z okresu PRL, w ramach którego zwykle istniała instytucja „nadrzędna”.

 

Samorządowe kolegia odwoławcze powstały w roku 1990 – na początku okresu transformacji – właśnie dlatego by uniezależnić odradzające się gminy od administracji rządowej. Do reformy „drugą” instancją odwoławczą w stosunku do gminy (toap-u stopnia podstawowego) był rejon. Aby urzeczywistnić zasadę samodzielności gmin nie podtrzymano możliwości zaskarżania decyzji gmin do urzędów rejonowych. Stworzono natomiast samorządowe kolegia odwoławcze, które były powołane przez ówczesne sejmiki województw, stanowiące reprezentację gmin. SKO było więc w istocie instytucją gminną.

 

Związek Miast Polskich postulował przed laty likwidację samorządowych kolegiów odwoławczych z jednoczesnym umożliwieniem składania odwołań od decyzji podejmowanych w pierwszej instancji do sądów administracyjnych. Postulat ten jednak nie był trafny, ponieważ obywatelom przysługuje w innym trybie prawo zaskarżenia decyzji administracyjnej do sądu administracyjnego.

 

W dzisiejszych warunkach należy jednoznacznie wskazać, że organem odwoławczym od decyzji podjętej w pierwszej instancji przez organ jst może być tylko ten sam organ jst (w zakresie zadań własnych). Podobnie jest w przypadku decyzji administracyjnych wydawanych przez ministrów, od decyzji których, podjętych w pierwszej instancji, przysługuje prawo odwołania do tych samych ministrów.

 

Należy podkreślić, że w Konstytucji nie występuje pojęcie drugiej instancji a tylko prawo do odwołania się od decyzji wydanej w pierwszej instancji. Prawo to jest zachowane
w przypadku decyzji podejmowanych przez ministrów i w analogiczny sposób może być zachowane w przypadku gmin, powiatów albo województw. Nie ma przecież organu nadrzędnego w stosunku do gmin, powiatów czy województw.”

 

2. X sesja Sejmiku Województwa Łódzkiego  20 czerwca 2007 r. – wyciąg
z protokołu
: „Oprócz wielu uchwał dotyczących spraw personalnych oraz zmian w budżecie województwa w zakresie zadań własnych, które radni przyjęli na dziesiątej sesji było również stanowisko sejmiku w sprawie likwidacji samorządowych kolegiów odwoławczych. Radni uznali, że plany likwidacji kolegiów i podporządkowanie spraw, jakimi się zajmują wojewodom, którzy są obowiązani realizować politykę rządu „ naruszy podstawowe prawo obywatela do bezstronnego i zgodnego z prawem załatwienia jego indywidualnej sprawy
w drodze decyzji administracyjnej, a jednostkom samorządowym odbierze samodzielność
w podejmowaniu tychże decyzji
”. Ponadto przeniesienie spraw do 16 województw „ znacznie ograniczy dostęp obywatela do instancji odwoławczej, a niekiedy wręcz go uniemożliwi
z powodu znacznych odległości
”. Kolegiów jest aktualnie 49 i są one równomiernie rozmieszczone na terenie całego kraju. Zdaniem większości radnych SKO dobrze wypełniają swoją funkcję oraz zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego „służą zapewnieniu dwuinstancyjności postępowania administracyjnego w ramach struktur samorządu terytorialnego”. Radni przypominają jednocześnie, że „niekwestionowaną zdobyczą zmian ustrojowych, jakie nastąpiły po roku 1989, jest odrodzenie się samorządu terytorialnego”,
a plany likwidacji kolegiów „ godzą w porządek konstytucyjny przez naruszenie niezależności tego samorządu od administracji rządowej”.

Stanowisko łódzkiego sejmiku trafi na ręce Marszałka Sejmu RP, posłów oraz przewodniczących pozostałych 15 sejmików” -

 

3. STANOWISKO Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego z dnia 2 lipca 2007 r.
w sprawie wyrażenia sprzeciwu wobec propozycji likwidacji samorządowych kolegiów odwoławczych.

 

Niekwestionowaną zdobyczą zmian ustrojowych, jakie nastąpiły po roku 1989,
jest odrodzenie się samorządu terytorialnego. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej gwarantuje samodzielność jednostek samorządu terytorialnego w zakresie wydawania decyzji administracyjnych. Gwarancją tej samodzielności są między innymi samorządowe kolegia odwoławcze.

 

Ustawa z dnia 12 października 1994 r. o samorządowych kolegiach odwoławczych gwarantuje bezstronne rozpatrzenie i rozstrzygnięcie indywidualnej sprawy administracyjnej przez SKO.

 

Ustawa ta stawia bardzo wysokie wymagania w zakresie przygotowania zawodowego osób orzekających w kolegiach, zakaz członkostwa w partiach politycznych, wykonywania działalności gospodarczej, łączenia stanowisk, niezawisłość w orzekaniu. Te właśnie przesłanki powodują, że na Kolegia można patrzeć jak na quasi sądy, co potocznie się nawet stwierdza.

 

 Na powyższą gwarancję zwracał już w 1999r. uwagę Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 28 kwietnia 1999r. (sygn. akt K 3/99). Trybunał stwierdził m.in. że ...Konstytucja RP realizuje zasadę rozdziału administracji rządowej i samorządowej, wobec tego organem odwoławczym od aktów wydawanych w sprawach indywidualnych z zakresu zadań własnych przez organy jednostek samorządu terytorialnego nie może być organ administracji rządowej, a z drugiej strony wzgląd na rzetelność i obiektywizm w rozpatrywaniu odwołań wymaga, aby organ odwoławczy był niezależny od organu pierwszej instancji.

 

Podporządkowanie organów jednostek samorządu terytorialnego wojewodzie, który
jest obowiązany ustawowo realizować politykę Rządu, naruszy podstawowe prawo jednostki do bezstronnego i zgodnego z prawem załatwiania jej indywidualnej sprawy w drodze decyzji administracyjnej, a jednostkom samorządowym odbierze samodzielność w podejmowaniu decyzji.

 

Podkreślenia wymaga również fakt, iż większość spraw załatwianych przez organy samorządu terytorialnego dotyczy podstawowych praw jednostki: świadczenie z pomocy społecznej, dodatki mieszkaniowe, ustalanie opłat za użytkowanie wieczyste, wydawanie praw jazdy, rejestracja pojazdów.

 

Obecnie odwołania od tych decyzji rozpatrywane są przez 49 samorządowych kolegiów odwoławczych, równomiernie rozlokowanych na obszarze całego kraju. Ułatwia
to niewątpliwie kontakt stron i organów samorządowych z kolegiami, szczególnie
w sprawach wymagających przeprowadzenia rozprawy. Przeniesienie tych spraw
do 16 wojewodów znacznie ograniczy dostęp obywatela do instancji odwoławczej.

 

Zdaniem Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego projektowana likwidacja samorządowych kolegiów odwoławczych i przekazanie ich kompetencji wojewodom
bez wątpienia narusza co najmniej dwie konstytucyjne zasady demokratycznego państwa prawa:

1) niezależność samorządu terytorialnego od administracji rządowej,

2) prawo jednostki do dwukrotnego, sprawnego merytorycznego i zgodnego z prawem rozstrzygnięcia indywidualnej sprawy administracyjnej.

Zmiana ta niewątpliwie prowadzi do koncentracji i centralizacji w zakresie sprawowania władzy publicznej, co niewątpliwie sprzeczne jest z zasadami państwa demokratycznego
oraz wbrew idei samorządności.

 



[a] Dz.U. 1981 nr 12, poz.58

 

[b] Dz.U. 1990 nr 32, poz. 191

 

[c] O kontekście politycznym sprawy patrz: W. Tomaszewski, Komu działkę? cz. 1, „Wspólnota” 1997, nr 19.

 

[d] Patrz: A.Jakowska, Nowelizacja ustawy o pracowniczych ogrodach działkowych, Koniec ogrodnictwa

działkowego?, „Wspólnota” 1995, nr 15; P.Zawadzki, Restauracja feudalizmu?, „Wspólnota” 1995,

nr 39; W. Siemiński, Bitwa o ogródki działkowe, cz. 1, „Wspólnota” 1995, nr 33; W. Siemiński, Bitwa o ogródki działkowe, cz. 2, „Wspólnota” 1995, nr 34.

 

 

[e] Patrz: Stanowisko nr 93 /95 Unii Metropolii Polskich w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy z 6 maja 1981 r. o pracowniczych ogrodach działkowych (druk 859)

 

[f] Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego 1996, Sygn. K. 27/95, nr 6, poz. 50.

 

[g] Patrz: P.Zawadzki, Ogrody działkowe majątkiem gminy, „Wspólnota” 1996, nr 49.

[h] Jerzy Regulski, Samorząd III Rzeczpospolitej, Warszawa 2000.