Sęp i sępiarnia

2011-07-14 10:01

Jest takie miejsce w Warszawie, gdzie kajzerka kosztuje 50 groszy. Ta sama kajzerka 40 metrów dalej kosztowała 35 groszy (piekarze w Warszawie sprzedają hurtem kajzerki za 15 groszy), ale ta pani, co działa owe 40 metrów dalej, zamknęła interes i poszła wypoczywać. No, to skoro nie ma konkurencji…

 

To miejsce z najdroższą chyba na świecie kajzerką ma powierzchnię może 6, może 8 m2. Zastawione jest szafkami i ladami. Sprzedawca ma dla siebie nie więcej jak ćwierć metra kwadratowego. Klienci z trudem, jak w tramwaju, omijają się dochodząc do kasy, a wszystkich naraz zmieści się tam z trudem najwyżej troje, chyba że będą to studenci pobliskiej politechniki, mający nadzwyczajną zdolność mieszczenia się w dużych ilościach wszędzie.

 

Można powiedzieć, że warunków pracy tam nie ma. Nie ma też warunków zakupu. Co na to inspekcja pracy, a przede wszystkim inspekcja sanitarna?

 

Nie współczuję ludziom, którzy tam pracują. Wszystko wskazuje na to, że są współwłaścicielami tego interesu. Wykorzystują swoje nieliczne metry kwadratowe, za to w ruchliwym punkcie, aby niemiłosiernie łupić klientów marżami wyższymi niż koszt nabycia towaru. Nie będę wymieniał cen innych towarów, żeby nie powodować apopleksji ludzi z małych ośrodków, gdzie takie ceny spowodowałyby po prostu bankructwo zdziercy.

 

I litościwie nie będę wymieniał adresu tego „punktu sprzedaży”.

 

Osoby tam pracujące nie podają towaru, nie jest to sklep tradycyjny, nie jest to też sklep samoobsługowy (tu są wymagane standardy). Jest to po prostu kranik z marżami, a wchodzący ktoś, kto potrzebuje, niech ma świadomość, że wszedł tam zostawić nadzwyczajną marżę, a nie zrobić zakupy.

 

A może się czepiam, bo to przecież zapracowani ludzie…?

 

 

Kontakty

Publications

Sęp i sępiarnia

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz