Rynki różnych prędkości

2012-10-06 17:17

 

Zainteresowaniem, nawet na stronach przeznaczonych do pokrzykiwania, cieszy się mój tekst „Dlaczego wciąż jeszcze żyjemy”, zamieszczony w różnych internetowych zakątkach. Nie piszę w nim nic nowego, poza jednym: w społecznych realiach nie istnieje coś, co możnaby nazwać jednorodnym Rynkiem, przyjmowanie tego założenia nosi w sobie gen „błędu systematycznego”, czyli prowadzenia rozważań „obok tematu”. Istnieją dwa znoszące się Rynki: ten ukonstytuowany na „komplementarności nasycenia” (NEV) i ten oparty na „dynamicznej równowadze eksploatacji” (PP).

Rozwinę pokrótce temat wzajemnych relacji pomiędzy tymi Rynkami.

Geneza i zarazem konstytuanta obu rynków jest następująca: Rynek NEV (naturalnej żywotności ekonomicznej) jest spadkiem (dobrodziejstwem inwentarza), jaki Człowiek otrzymuje od świata Fauny i Flory, sam będąc „produktem” Natury. Na tym Rynku rządzą dwa paradygmaty nazwane przeze mnie PRYMARIUM: metabolizm i prokreacja, które są zupełnymi i wystarczającymi warunkami kontynuacji. Wszelka aktywność jednostkowa, rodzinna, grupowa, wspólnotowa pobudzana jest „głodem” (pragnienie, łaknienie, pożądanie, bezdomność, niebezpieczeństwo, inne deficyty) i wyciszana jest po osiągnieciu zaspokojenia-nasycenia. W całej zbiorowości mamy do czynienia z komplementarnością (wzajemnym uzupełnianiem się) jednostek, rodzin, grup, wspólnot i ich aktywności, z kooperacją włącznie.

Natomiast Rynek PP (przedsiębiorczości) jest tworem „czysto ludzkim”, zbudowany jest na ROZSZERZONYM PRYMARIUM: obok metabolizmu i prokreacji człowiek ustawił wyrafinowanie, czyli zdolność do inteligentnego przetwarzania informacji na korzystne dla siebie rozwiązania decyzyjne. to powoduje, że aktywność ludzka na tym Rynku jest wciąż pobudzona, nie wygasa po zaspokojeniu, ponieważ w procesie zaspokojenia, poprzez KONTEMPLACJĘ, pojawiają się nowe, nieznane dotąd potrzeby pochodne. W konsekwencji zwycięża formuła aktywności „korzyść dla korzyści, dochód dla dochodu, zysk dla zysku”, z zamiast „komplementarności nasycenia” mamy wilczą grę wszystkich ze wszystkimi o wszystko, monopole, kapitały, wyzysk – wszystko na skutek egoizmu: wyrafinowanie owocuje uświadomieniem sobie ludzkiego JA i przeciwstawieniem go innym ludziom.

Teoretycy ekonomii (i w ogóle fachowcy od rozwoju społecznego) nie rozróżniają obu Rynków, pojęcie RYNKU jest u nich jedyne (pojedyncze), stąd zdolni są do nieskończonych i nierozwiązywalnych dysput, w których swobodną konkurencję próbują pogodzić z monopolizacją, pracę z kapitałem, wolność z przymusem, podatek z dobrobytem, zysk z zapłatą, rwactwo z umową. Pogodzić albo przeciwstawić. Jałowe to. Sam nie jestem wolnym od tego grzechu: cóż innego robię, postulując Państwo i jego Ustrój-System przepełnione deontologią (etyką zawodową), utylitaryzmem (dążeniem wszystkich do bycia użytecznym) i charytoniką (solidarystyczną empatią wobec nie nadążających)?

Jeśli założyć, że Rynki te są zupełnie odrębne, przedzielone szklaną kurtyną, to widzimy, że Rynek NEV (taki sam w środowisku Człowieka, jak też Fauny i Flory) jest niemal niezmienny, różnice osobnicze i między-grupowe wynikają tylko z bardziej lub mniej szczęśliwego usytuowania „topograficznego” (kto ma lepszą niszę, ten ma więcej czasu na nic-nie-robienie i na kontemplację), chwilowa czy sezonowa aktywizacja (pobudzana jakimś rodzajem Głodu) kończy się tuż po zaspokojeniu, wszystko zaś jest ze sobą niemal idealnie dopasowane jak w szwajcarskim zegarku starej daty, zarówno „hierarchie dziobania”, jak też „łańcuch pokarmowy” czy „obieg materii w przyrodzie”. Podział pracy służy wyłącznie kooperacji. Wczorajsi wrogowie (głód) dziś żyją w symbiozie lub w zupełnej obojętności wobec siebie.

Zaś Rynek NEV ustawicznie pozostaje w stanie wrzenia: podział pracy i związana z tym specjalizacja nie jest już tu przesłanką efektywniejszej kooperacji (i zyskania czasu na kontemplację), tylko jest narzędziem pozycjonowania i kapitalizowania. Okazuje się, że choć wcześniej rozmaite specjalizacje (profesje) były równorzędne – teraz fachowiec od spraw X jest ważniejszy od fachowca od spraw Y, z tego tytułu ma wyższe dochody i rozmaite uprawnienia-prerogatywy, więc swoją profesję zaczyna zamieniać w kapitał. Nie za wkład pracę chcę dochodu, tylko za to, że jestem kim jestem. Wytwarzam swoich dzieł nie tylko na swoje potrzeby, ale „ile się da”, po czym – kapitalizując „branch” i „trade-mark”, budując na nich monopole, narzucam swoje wytwory innym, wyciskając z nich swój zysk, a granic tego procederu – nikt nie zna.

Swoistym łącznikiem między Rynkiem NEV i Rynkiem PP jest Przedsiębiorca. „Podrzuca” on z Rynku PP na Rynek NEV rozmaite dobra, wartości i możliwości. Co się złego stanie, jeśli pośród lasów, strumyków, łąk, plaż, stawów, sadów, chatynek  - pojawi się możliwość pozyskania cegły? Nic, a zarazem wiele. Niektórzy sięgną po cegłę i zbudują z niej schronienie lepsze niż szałas, jaskinia albo chatynka. Zdecydowana większość schronień nadal będzie starego typu, ale ten nowy dom spowoduje, że powoli rzeczywistość zacznie się urbanizować: obok pierwszego domu powstanie drugi, potem trzeci. Dla pozyskania cegieł zaczniemy poświęcać jakieś dobro naturalne: oddamy sad, dwie krowy, co tam kto ma.

Inny Przedsiębiorca podrzuci auto. Uruchomi wielki proces motoryzacji, tak jak cegła uruchomiła urbanizację (oczywiście, upraszczam). Jeszcze inny Przedsiębiorca podrzuci książkę, a jego koleżka – telefon, uruchamiając proces rozkwitu mediów.

Po jakimś czasie stwierdzamy, że wokół nas, zamiast lasów, strumyków, łąk, plaż, stawów, sadów, chatynek – mamy miasto, beton, wysoko przetworzone wyroby, po które nie sięgniemy ot, tak sobie, tylko musimy płacić w jakimś niewyobrażalnym wcześniej systemie pieniężnym, fiskalnym, monetarnym. Nasze środowisko stało się inne niż to wcześniejsze. Oczywiście, następne pokolenia traktują to środowisko jako naturalne!

Co się stało z Rynkiem NEV? Istnieje, ale w zdegenerowanej formie. O ile wcześniej, w warunkach komplementarności nasycenia, wystarczyło aktywizować się wyłącznie w sytuacji GŁODU, o tyle teraz musimy być wciąż aktywni nawet jeśli nie jesteśmy Przedsiębiorcami! Bo inaczej nie zaspokoimy GŁODU, stało się bowiem tak, że Przedsiębiorcy podrzucający nam wciąż nowe cegły, samochody, książki i telefony narzucają nam formułę, w której źle się czujemy, jeśli nie zaspokoimy potrzeby, której w życiu byśmy nie wymyślili, gdyby nie żądny „zysku dla zysku” Przedsiębiorca! Czas, który dotąd był dla nas czasem wolnym, przeznaczanym na nic-nie-robienie i na kontemplację – zaczął być niezależnym, bardzo rzadkim i wielce pożądanym dobrem, które natychmiast „zagospodarowują” kolejni Przedsiębiorcy, podobnie jak pozostające w rosnącym deficycie pozostałości Natury.

Oto zatem sytuacja finalna. Przedsiębiorcy na Rynku PP wytwarzają dobra, wartości i możliwości w ilościach, których sami nie zdołają wchłonąć, zatem „podrzucają” je na Rynek NEV, żądając zapłaty. Jeśli to trwa wystarczająco długo, to Rynek NEV przestaje być naturalny, całe nasze otoczenie zaczyna się składać z ludzkich wytworów, które okupują nasza świadomość, wyparłszy z niej naturalne dobra, wartości i możliwości. Wynikający z tego wszystkiego oczywisty, niekłamany POSTĘP opłacamy jednak ALIENACJĄ: nasze nowe, sztuczne otoczenie, narzucone przez Rynek PP, „rządzi” nami za pomocą obcych nam, przemożnych, wikłających nas sił. Przymusza nas do nieustannej aktywności, która dotąd cechowała wyłącznie Przedsiębiorców z Rynku PP. Kto z nas nie jest nad-aktywny – odpada, popada w wykluczenia. Ale efekty tej naszej nad-aktywności nie służą nam (poza symptomami Postępu), zasilają w postaci zysków nie nasz Rynek NEV, tylko dający nam „wrzutki” Rynek PP! Czyli Rynek NEV jest wyzyskiwany przez Rynek PP, a wilcza gra wszystkich ze wszystkimi o wszystko, z jej kapitałami i monopolami wchodzi z butami na nasz Rynek NEV, wypierając jego naczelną zasadę komplementarności nasycenia, degenerując go!

Rynek NEV jest drenowany przez Rynek PP. O ile na Rynku PP jest oczywistością wzajemna wilcza gra, wyzyskiwanie konkurentów, monopolizacja („palikowanie”, jak w gorączce złota) rozmaitych obszarów – o tyle dla rynku NEV jest to nowość, i to ponura, nieprzyjazna.

Ostatecznie nawet Przedsiębiorcy, którzy „niewinnie i w dobrej wierze” serwowali do Rynku NEV elementy POSTĘPU wypracowane w gonitwie Rynku PP – zostają wyrugowani przez bezwzględnych Rwaczy. Ci już nie udają, że przynoszą Postęp, tylko żądają zysku, zysku, zysku, beż żadnej rekompensaty.

To jest moment, w którym – oparta na „wyzysku za mnożnikowanie” – społeczna, gospodarcza piramida stratyfikacji traci grunt pod nogami: dolne warstwy odmawiają haraczu, przeistaczają się w masę roszczeniową, zbuntowaną i wrogą Kapitałowi, Monopolom oraz przede wszystkim Państwu, które zagnieździło się w wyższych, wyzyskujących „za nic” warstwach piramidy i judzi do jeszcze większego drenażu. Gospodarka staje się „polityczna”. Społeczeństwo dychotomizuje się. W powietrzu wisi „niedobre.

Bywa, że rzecznikiem zbuntowanych „dołów” staje się „szpieg z krainy PP”. Kto jest zdolny to zauważyć?