Refleksja o wzorców upadku

2010-10-20 05:23

/tacy będą obywatele, jakie im przykłady od elit będą dane/

 

Mam już swoje lata. A z wiekiem niektórych rzeczy człowiek się uczy, innych zaś – oducza się.

 

Nie umiem już reagować od razu, na żywo, na coś, co nie mieści się w głowie. Bo wtedy można palnąć głupotę, co to innym zapada w pamięć. Jak dobra i zbawienna może to być nieumiejętność – niech świadczy kilkadziesiąt wypowiedzi (z internetem – tysiące), które przetoczyły się przez media od chwili wydarzenia w biurze poselskim PiS. Na szczęście nie zasłużyłem sobie na to, aby ktoś na gorąco podsuwał mi pod nos mikrofon.

 

Jestem zdania, że każdy (literalnie: każdy) zabójca powinien być leczony, najlepiej zanim zabije, choć to trudne wyzwanie. Ten, kto zabija z rozmysłem, ten kto zabija na rozkaz, ten kto wykonuje wyrok śmierci, ten kto zabija bez powodu i ten, kto zabija w obronie. Każdy z nich powinien być leczony, choć każdy z innego powodu.

 

Pozbawianie kogokolwiek życia – podobnie jak manewry genetyczne i inne eksperymenty związane z fenomenem Życia – to nie jest zabawa dla Człowieka. Są granice, których przekraczać nie wolno nie tyle w kategoriach prawnych czy moralnych, tylko w kategoriach uniwersalnych.

 

Wokół nas pełno jest zabójców in-spe. Szukających powodu do zaczepki, szukających sposobu wyżycia się, nienawidzących, popełniających błędy techniczne i zawodowe, zaniedbujących coś-tam, szalonych operatorów kierownicy i różnych urządzeń. I tych całkiem roztrzepanych psychicznie, niezrównoważonych, bez pamięci o tym kim są, gdzie są i co czynią.

 

 

*             *             *

Oskarżam wszystkich – dosłownie, wszystkich – uczestników konfliktowej części życia publicznego ostatnich 20 lat, nie tylko politycznego, o tysiące tragedii kończących się śmiercią lub kalectwem, masowo i indywidualnie. Nie chcemy pamiętać, że wyczyn starszego pana w Łodzi to tylko element długiego ciągu, w którym co dnia giną lub doznają traumy ludzie. Zwykli albo jakoś wyróżnieni przez los.

 

Wydarzenie w Łodzi – jedno z nielicznych – nabrało rozpędu medialnego. Tu czytelnik powie, że to oczywiste. Dla mnie nie, i niech ta różnica zdań zostanie uszanowana. Jakiś bałwan strzelał kiedyś do Reagana, bo chciał przypodobać się znanej aktorce. Podobnych nieracjonalnych czynów jest wystarczająco dużo, aby uznać, że okrzyki 62-latka o Kaczyńskim w siedzibie PiS mają tylko taki poziom racjonalności, jaki ma zachowanie się kropli deszczu podczas wichury: miliony drobnych okoliczności składają się na to, jak owa kropla zakończy swoją karierę. Ten pan upadł w sposób niepolityczny, choć – gdyby był wyważony, jak dotąd (a świadkują sąsiedzi z Częstochowy) – byłby pierwszym w czasach po-PRL-owskich sprawcą mordu politycznego. Nie jest.

 

Nie, on nie dokonał mordu politycznego, tylko w spektakularny sposób wyładował swoją narastającą szajbę, wzbierającą w nim od publicznych wichrów. Zapraszam – nie znających tego uczucia – do „poprzebywania” kilka godzin podczas chaosu burzy piaskowej albo śnieżnej, w skrajnym gorącu lub mrozie, pośród wycia i świstu, kiedy to żaden ze zmysłów nie przydaje się do niczego, a właściwie obracają się te zmysły przeciw człowiekowi, dostarczając mu nadzwyczajnych, kancerogennych bodźców.

 

Przez ostatnie 20 lat Polska żyje pośród transformacyjnego wichru, pośród którego tylko wycie i świst słychać, z rąk i dusz oraz domów ucieka wyrwane wiatrem wszystko co znane i oswojone, reszta jest poza zasięgiem ludzkiej orientacji, a świat publiczny, zamiast tonować i zaprowadzać ład - dokłada do tej zamieci swoje małe, za to hałaśliwe co-nieco. Każdy trochę tylko wiatru sieje, ale razem – kilkanaście medialnych awantur dziennie, od których nic się nie wyjaśnia, raczej jeszcze mąci się obraz tego, co i tak jest niebezpiecznym chaosem (z punktu widzenia prostego człowieka, bo być może jakiś polityk uważa, że jest w Polsce ład).

 

Pośród wichrów i zamieci doszło do wielu, do tysięcy małych i wielkich katastrof, samobójstw, tragedii wyglądających na przypadkowe. A ich właściwi sprawcy pokazują w mediach zbolałe twarze i wbijają szpile w przeciwników.

 

Mord w Łodzi nie jest przypadkowy, ale też nie jest żadnym zamachem, tylko jest konsekwencją tego, co nazwałbym pęknięciem duszy. Jest taki film z Michael’em Douglas’em (Upadek?): normalny gość w średnim wieku nagle nie wytrzymuje stania w korku, wysiada z samochodu i dokonuje masakry w mieście. Doskwierają mu własne problemy i nielogiczność tego co się wokół dzieje, zła wola u ludzi, brak elementarnego uspołecznienia (mimo pozorów): nałożone na siebie odpaliły w człowieku jak bomba zegarowa.

 

 

*             *             *

Nie będę – choć mam to w zwyczaju – wskazywał swoich notek na wsparcie moich tez. Kto chce ten znajdzie. Bo nie mądrować tu trzeba, tylko zwyczajnie, po obywatelsku, zafrasować się. Wyciszyć. Ale o Ugodzie Społecznej (tutaj) przypominać będę zawsze.

Źle się dzieje w państwie…

 

 

 

Kontakty

Publications

Refleksja o wzorców upadku

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz