Racja a postawa

2010-02-21 00:10

 

RACJA IDEOWA A POSTAWA POLITYCZNA

/wybacz drugiemu, że nie jest tak doskonały jak ty/

 

Jacykolwiek jesteśmy, cokolwiek byśmy zrobili – zawsze znajdziemy w sobie ten pierwiastek dobra, usprawiedliwiający nasze najbardziej nawet miałkie i niecne czyny, słowa i myśli. W tym sensie mamy się za bliskich ideału, niekoniecznie na szczycie, ale zawsze tuż-tuż.

Doskonałość jednak ma swoje granice, zakreślone przez innych osobników, którzy niekiedy nie dorastają nam do pięt, a nie wiedzieć czemu zadzierają nosa, niektórzy z nich zresztą robią jak najbardziej niezasłużone kariery. Trudno jest pogodzić się z taką niesprawiedliwością Losu, trudno jest powstrzymać się przed pełnymi goryczy aktami słowa i gestu. Właśnie dlatego świat pełen jest ludzi tyleż zawiedzionych w nadziejach i oczekiwaniach, ile walecznych i nieopamiętanych w staraniach o naprawienie domniemanej „skuchy” Losu.

Widać z powyższego, jak wiele zależy od tego, co gotuje się w tyglu naszego „ja”, wyposażonego co prawda w rozum i zdolność pojmowania, ale przyprawionego egoizmem wyjątkowym u człowieka pośród innych gatunków. Taka konstrukcja osobowa nie pozwala człowiekowi przejść obojętnie obok faktu pozostawania w tyle: kto po zwierzęcemu godzi się na rolę drugoplanową, na poślednie miejsce, na swój ubogi wizerunek – ten postrzegany jest jako nienormalny, chory, stary lub przegrany. Wypada na margines, i tam dopiero zaczyna się właściwa analiza zarówno własnego „ja”, jak też otoczenia, w którym nie okazaliśmy się warci głównego nurtu. Rodzi się Racja, która prędzej czy później przeistoczy się w Ideową, zawierającą jakąś światopoglądową koncepcję rzeczywistości i w projekty jej przebudowania w taki sposób, aby tacy jak my nie wypadali poza nawias.

W grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko mamy więc do czynienia z dwojakim „rynkiem”: pierwsza warstwa tej gry skupia tych, którzy SA jeszcze przed refleksją, jeszcze nie zostali pokrzywdzeni przez Los, jeszcze trzymają się wartkiego nurtu, jeszcze nie doznali porażki życiowej, choć inne porażki już mają znany im smak. Druga warstwa obejmuje ludzi, którzy na chwile bądź na dłużej odwiedzili margines, nabrali dystansu do wielu spraw, na inne sprawy patrzą dojrzalej, jeszcze inne dopiero co odkryli. W jakimś sensie uczestnicy drugiego „rynku” są dojrzalsi i mądrzejsi, ale na to uczestnicy pierwszego „rynku” maja argument: przecież nasze jest „na wierzchu”, więc nasza racja jest uprzywilejowana!

Tu się zaczyna polityka. Bo czym innym jest gra, a czym innym polityka, choć w potocznym rozumieniu nie ma między nimi różnicy. Oto bowiem gra polega na dążeniu do realizacji różnorodnych celów bez naruszania cudzej substancji, czyli z poszanowaniem reguł. Natomiast polityka polega na osiąganiu celów kosztem innych, czyli na rugowaniu cudzej substancji. Nawet kompromisy polityczne nie oznaczają gotowości do wzajemnego poszanowania, tylko są aktami zawieszenia broni przed następnym „policzeniem szabel”.

W polityce najważniejszym przeciwnikiem jat jakakolwiek Racja, tym bardziej Racja Ideowa. Gdyby politycy szanowali Rację, braliby na siebie wielki koszt polegający na wypełnieniu owej Racji treścią praktyczną, to zaś jest dla polityki niebezpieczne podwójnie: nie dość, że energię przeznaczoną na zwalczanie innych poświęcają „bezproduktywnie” na organiczne zajęcia, to jeszcze – czegokolwiek dokonają – narażone jest na złupienie i zniszczenie przez konkurencję. Dlatego lepiej jest podważyć, ośmieszyć, zbrukać rację, jakakolwiek ona jest i skądkolwiek przychodzi, a zwłaszcza jeśli przychodzi „spoza marginesu”.

Cokolwiek przychodzi „stamtąd”, wyposażone jest w grzech pierworodny, czerpało z drzewa poznania, zawiera ładunek mądrości, niekiedy niepojętej dla kogoś, kto nie odwiedził marginesu, a na pewno nieporęcznej w polityce, mającej za paradygmat niszczyć wszystko obce, wywyższać wszystko swoje, choćby nijakie i bez treści będące.