Puder zamiast treści? Czyli: znów minął rok

2010-12-29 14:44

 Wczoraj od mądrego, choć nieleciwego człowieka (MK) usłyszałem taki oto bon-mot: „nie ma takiej ilości pudru, która zastąpiłaby twarz”.

 

Mowa była o dorobku „naszego” rządu, który od premierowskiego „cudownego” expose cały czas przepakowywał swoją „działalność” w coraz to inne pozłotka, nie zamierzając nawet czegokolwiek włożyć do pudełka.

 

Nic-nie-robienie, stały element TuskenKampf-u, (nic nie robić, ładnie wyglądać), nazwany przez G. Kołodkę polityką „wait & see”, ostatecznie owocuje powodziami, których nie umie powstrzymać zdychająca infrastruktura, permanentnym przestojem kolei i wypadkami drogowymi, co zawdzięczamy tejże zdychającej infrastrukturze, waleniem się dachów, przerwami w dostawie prądu i rozmaitych innych dobrodziejstw cywilizacji, pleniącym się naciągactwem zamiast usług publicznych, drenowaniem portfeli zamiast akcji kredytowych i promocyjnych, bezkarnymi oszustwami typu „Komisja Nadzoru Loterii wzywa do wysłania sms-a w celu potwierdzenia chęci odbioru BMW”, itd., itp.

 

Nie działa nic budżetowego, co pochodzi z Nomenklatury (Administracja, Infrastruktura, Finanse, Polityka), co powinno mnożnikować efekty naturalnej żywotności ekonomicznej, a zamiast tego staje się bezwładnym ciężarem, do którego trzeba dokładać, a i tak wciąż mieszka pośród nas, jak wiecznie niewydolna ochrona zdrowia czy szkolnictwo wszelkich „poziomów” albo policja i wojsko, a choćby lokalna administracja zwana osiedlową, samorządową, czy jak tam. Nie działa ani w interesie Człowieka, ani w interesie Kraju, ani nawet w interesie Władzy. No, chyba że za wniesieniem dodatkowej opłaty, na konto albo w znaczkach skarbowych, albo w kopercie, albo w specjalnie zawyżonej taryfie. Wtedy na chwilę ładnieje, otrzepuje się z szarości i siermięgi, odżywa, kosztem tych, których nie stać na ową dodatkową opłatę.

 

Nomenklatura jakby we śnie była, nie rozumiejąc, że kiedy Administracja udaje robotę, to stoi z konieczności robota tam, gdzie inni chcą i muszą coś zrobić. Że kiedy w Infrastrukturze nie dogląda się spraw co dzień i nie wymienia drobnych uszkodzonych elementów/instalacji – to pierdyknie całość w wielkiej awarii. Że jak poluzować finansjerom, budżetowcom i bankierom oraz ubezpieczycielom i funduszom – to zapamiętają tylko swoje prawa do gotówki, a zapomną o obowiązkach wobec klientów. Że usługa nie polega na tym, że klient pozostaje do naszej dyspozycji, kosztem swoich spraw i z otwartym portfelem, a my zobaczymy co da się zrobić. Że polityka to obszar podwyższonego alertu w interesie obywateli, a nie gra z obywatelem w zgaduj-zgadulę, zawsze z przegraną obywatela. Że obywatel to pracodawca i suweren dla organu, urzędu, agencji, funkcjonariusza, urzędnika, plenipotenta  (art. 4 Konstytucji RP), a nie petent.

 

Całej tej roboty nie da się ani przeczekać, ani zastąpić ładnym opakowaniem. Wydmuszka jest wydmuszką, nawet ta odpaćkana w najładniejsze, porywające estetyką wzorki. Na wydmuszkach niczego jak dotąd nie udało się zbudować, chociaż Polska czeka wciąż na obiecany cud.

 

Wszystko, co tak ładnie nam pokazywano w kolorze, zaśniedziało i zaczyna „zalatywać”. Najlepszym przykładem – spośród dziesiątków podobnych – jest ewidentna rezygnacja ze sztandarowego festu związanego z Euro 2012: dróg i autostrad. Ludzie kiwają głowami (a nie mówiłem – myśli każdy), ale nie czują jeszcze, o co chodzi. Otóż w okresie piłkarskiej fiesty wszystkie drogi łączące Warszawę, Gdańsk, Wrocław i Poznań, do tego tamtejsze lotniska, hotele, administracje, policje i co tam jeszcze, nadto wszystko co związane z przekraczaniem granicy polsko-ukraińskiej – będą zabrane Polsce i wyłączone na użytek Mistrzostw! Odgrodzone murem rozporządzeń i służb od zwykłego człowieka! Poziom ich gotowości dla normalnego, nie-mistrzowskiego funkcjonowania będzie bliski „zeru”. Polska, ta normalna, pracująca i wypoczywająca oraz ucząca się, będzie w tym czasie przeżywała gehennę, cofnie się do poziomu Króla Ćwieczka! I będzie bita oraz przeganiana z kąta w kąt, jeśli zaplącze się między Mistrzów. Przecież to oczywiste!

 

Piszę o tym pół roku przed imprezą!

 

Ale na razie Lud o tym nie wie, bo i skąd?

 

Lud też nie wie o kilkunastu innych NAWISACH, które nie wiadomo kiedy runą nam na głowy. Dziennikarstwo – to słyszalne, czytalne i widzialne – nie ma ochoty się tym zająć, chyba że półgębkiem, na siódmej stronie.

 

Ciekawe, że taki nierób i oczywisty bałaganiarz-niefachowiec (mowa o całej drużynie Timura) będzie dyrygował sprawami europejskimi, choć wyraźnie nie radzi sobie w rodzimych opłotkach!?! Może to najlepszy dowód na fasadowość tzw. prezydencji europejskiej? Rządzi wszak ktoś inny, skąd-inąd będący…

 

Powtórzmy jeszcze raz: Władza nasza ukochana i cała jej Nomenklatura – jak do tej pory – pudruje sobie noski przed lustrem, a w naszym ojczyźnianym domu wszystko się sypie, próchnieje, zarasta, podgniwa. Właściwie nie ma takiej instalacji, takiej struktury, takiej procedury, takiej usługi publicznej, takiej drużyny politycznej – która nie „trąci” nadchodzącą zapaścią.

 

Czarno widzę? Ależ skąd, ja właśnie jasno widzę! Tyle, że widzę ciemność!

Kontakty

Publications

minął rok

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz