Pszennoburaczana demokracja gumienna

2014-08-24 10:58

 

Ni wyżyna, ni nizina, ni krzywizna, ni równina – taka gmina. Ani piasek, ani glina, tylko lasek i olszyna – taka gmina. Ani POM-u, ani młyna, krzyż, chałupy i krowina – taka gmina. Od komina do komina wiater hula, deszcz zacina – taka gmina. Taka gmina…

Niczym pierwszorzędny brukowiec zareagowałem na wiadomość, że Ministerstwo Cyfryzacji skłania się ku pozytywnemu rozpatrzeniu petycji obywatela dwojga republik Radosława S. z Chobielina (jedno obywatelstwo udał, że odrzucił). Napisałem notkę, w której nie mogę się zdecydować, jakie to nad-przymioty ma Radosław S., obywatel sołectwa chobielińskiego: murgrabią jest, chamem, inkasentem czy sołtysem. Bo kim jest naprawdę, mówi jego dyżurny grymas twarzy, który możnaby zatytułować „jeszcze słowo, jeszcze jedno krzywe spojrzenie, a ci przyp…lę”. Patrz: TUTAJ.

Obywatel Radosław S. nie jest pierwszym z ambicjami sołtysowskimi. Inny luminarz, zatrudniony jako biskup, i to nie byle jaki – też ma chrapkę na sołtysostwo (TUTAJ).

Jak wiadomo, gumnem rządzi nie ten, kogo lubią i szanują, tylko ten, kto MA. Zatem najskuteczniejszym sposobem na to, by gminna władza była nam posłuszna – jest NABYWANIE, dowolnymi sposobami. Żeby sobie Czytelnik nie pomyślał, że to dotyczy tylko rozmaitego zadupia – podam przykład szanownych państwa Kleiberów z Mokotowa, którzy z sześciu mieszkań w dwóch sąsiadujących ze sobą willi mają już trzy i robią wiele, by pozostali „obcy” zniechęcili się do współmieszkania z szanownymi państwem Kleiberami. Kleiberowie – szanowni państwo – to nie są byle jacy obywatele, tylko była mistrzyni sprintów oraz naukowiec, były minister nauki, od 2007 prezes Polskiej Akademii Nauk, były doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Niejeden polityk – bez pożytecznego dla Kraju dorobku politycznego – w trakcie swoich kadencji dorobił się własności: tu nie chodzi o cenę (zawsze jakoś te ceny nabycia są żenująco wygodne), tylko o to, że gołodupiec wychodzi podczas „odpowiedzialnej pracy publicznej” – na swoje. W dosłownym znaczeniu tego wyrazu: „swoje”.

Jestem pewien, że gdybym był posiadaczem Pałacu Kultury (kiedyś zupełnie poważnie o tym myślałem, naprawdę), dowolny prezydent miasta stołecznego jadłby mi z ręki. Tak jak władze poznańskie (i nie tylko) chylą karku przed doktorem prawa, podając mu na tacy (he, he, na tacy) wszystko co trzeba.

 Ni wyżyna, ni nizina, ni krzywizna, ni równina – taka gmina. Spotkasz chłopa - gęba sina, oj, nie wraca ci on z kina – taka gmina. Miast kobiety, śpiewu, wina – wóda, czkawka, Gwiżdż Janina – taka gmina. Nikt od ucha nie ucina, tylko czasem chrząszcz brzmi w trzcinach – taka gmina.

Jak mi podpowiada przyjaciel Adam, świetny bloger, zamieszkały w sołectwie Krosino, niedaleko Szczecinka, bardzo ważny jest własny kod pocztowy. No, dostanę zajadów, kiedy Ministerstwo Cyfryzacji petycję obywatela Radosława S. ozdobi zgodą mającą skutki pocztowe.

Niezawodni komentatorzy, mający podobne do mojego poczucie humoru i zarazem wyczulenie na bufonadę, podpowiadają:

  1. Możnaby Chobielin-Dwór ustanowić ulicą Chobielina-PGR (bloger Ossasuna), ale „Wolne żarty, i co Radek ma zostać sołtysem jakiejś ulicy?” (bloger Senior 62);
  2. „Pierwszy raz rozbawił mnie, gdy napisał list otwarty do dyrektora berlińskiego hotelu - z pretensją, że w hotelowej sieci tv nie ma polskiego programu informacyjnego (TUTAJ). Byłem w podobnej sytuacji - w hotelu średniej klasy pod Stuttgartem. Miałem tam mieszkać dwa tygodnie, telewizja z laptopa mnie irytuje - zwróciłem się do recepcjonisty z pytaniem, czy nie ma możliwości przyłączenia jakiegoś polskiego kanału - dodałem, że mogę za to zapłacić (…). Recepcjonista się zafrasował, bo było to wieczorem, ale obiecał, że następnego dnia ktoś sprawę załatwi. I ZAŁATWIŁ. Za darmo - bez listu otwartego i powoływania się na polską martyrologię” (bloger Obłok);
  3. „Podobną sytuację jak z domem Sikorskiego - złych wskazań nawigacji samochodowej - miał mój znajomy artysta plastyk, który zamieszkał parę kilometrów od najbliższej wiochy. Na mapach nawigacji samochodowej jego dom był przypisany do innej wsi, niż ta z której ma jedyną drogę dojazdową. Goście błądzili (mimo że na swojej stronie internetowej zamieścił stosowną mapkę). Skontaktował się więc administratorem map do nawigacji samochodowej i w parę dni załatwił, że pojawił się na nich nowy punkt z nazwą Wioska-Nazwisko i drogą dojazdową. Można zatem stosować rozwiązania proste i skuteczne - jeżeli megalomania nie zaćmiewa myślenia. Gdyby rozwiązania "metodą Sikorskiego" próbował stosować jakiś zwykły Kowalski to śmiałbym się, pukając znacząco w czoło. Jeżeli jednak robi to prominentny polityk, stanowiący o pozycji międzynarodowej mojego kraju - to się martwię, bo nie mam gwarancji, że jego brak zdrowego rozsądku przejawia się tylko w opisywanych sytuacjach” (bloger Obłok);
  4. „Jeśli to prawda, snobowanie się Radka byłoby czymś żałosnym. Słoma mu przecież ciągle z butów wychodzi, ale znalazł sobie sposób na upychanie jej i chowanie, chce się przedstawiać jako cham ze dwora. No cóż, degustibus...” (bloger Dariusz123);
  5. No nie, czy to sie naprawdę dzieje ? Płynnie dopisuje/wpisuje się w misia naszych czasów, jajeczko w wigilię, i z zawodu dyrektora :):) COŚ PIĘKNEGO :) (blogerka Katarzyna Wichrowska);
  6. „Hoho, to już niedługo dowiemy się, jakiego herbu i zawołania jest ów gentleman. Chodzą słuchy, że w prostej linii jest potomkiem Juranda ze Spychowa...” (bloger Graviora Manent);
  7. Miejsce, gdzie rodzice (ponoć – JH) kupili pierwszemu bufonowi III RP nieruchomość ma historyczną nazwę Młynki (można sprawdzić na mapie Google). Ale jakby to brzmiało, że jest on z Młynków? Dwór, zamek, pałac, to jest to, co łechce próżne ego” (bloger Andrzej 111);
  8. „Kiedyś goszcząca u mnie kuzynka powiedziała mi, że przecież mogę uzyskać odrębny adres dla tej mojej mini-posiadłości, będę miała w adresie Kobietowo, a nie, dajmy na to, Iksowo. Pouczyła też kuzynka, jak się to załatwia, czyli pisze list do Policji chyba, jeśli mnie pamięć nie myli, a także do Burmistrza, i tyle. Chociaż procedura nie była szczególnie trudna, kosztowna ani uciążliwa, to nigdy jakoś nie wdrożyłam jej, bo nie widziałam takiej konieczności ani potrzeby. Kobietowo nadal egzystuje wśród rodziny i znajomych, a administracyjnie ma swój numer we wsi, której nawet z daleka nie widać. Przecież jednak te wszystkie Karoliny, Augustówki, Zosinki, Aniny etc, stąd się właśnie wzięły. RS chce akurat być ze dworu, a niech mu tam. Albo to on jeden. Ci ze dworu tak się dzisiaj mnożą jak króliki, więc nic oryginalnego” (blogerka Zwyczajna Kobieta);
  9. „Człowiek, który zużywa energię na podnoszenie swej wartości poprzez naciskanie na wydanie miłych mu decyzji administracyjnych  - w sposób widoczny jest skupiony na sobie. Zatem jaką cześć swej energii zużywa na myślenie o Polsce i o nas? Gandhi miał za swój majątek białą szatkę i sandały, dbanie o to nie wymagało wiele zatem mógł się skupiać na Indiach i Hindusach. Cos z tego wyszło” (bloger Saa Saa);
  10. „To pokazuje tylko, że nie o nawigację i dobro gości tu chodzi, a raczej rozbujane ego gospodarza. Może to stworzyć pewien precedens, a jego śladami pójdą inni nasi "drodzy" przywódcy” (bloger Andrzej111);

Na to wszystko odpowiada bloger Mr.Spok:

„W sumie to rozumiem ten słuszny gniew ludu pracującego miast i wsi PiS-IV-RP. Nie po to dziadki o ojce dziewcząt i chłopców z PiS budowali socjalizm z jego rolną reformą, by dzisiaj jakieś tam "Sikorskie" po dworach mieszkały.

 No ale historia koło zatoczyła i wszystkim koleżankom i kolegom z PiS, którzy chcieliby kontynuować przed-PRLowskie tradycje rodzinne, polecam strony internetowe jak np. ta:

 https://www.szybko.pl/sprzeda%C5%BC/komercyjne/dw%C3%B3r,_zamek,_pa%C5%82ac

Zapewne właściciele tych obiektów będą poszukiwać kamerdynerów, służących, odźwiernych, stajennych, ogrodników i tak dalej, więc roboty będzie wpip”

Ni wyżyna, ni nizina, ni krzywizna, ni równina – taka gmina. Płacze dzieciak, wyje psina, gdzieś ktoś kogoś czymś zarzyna – taka gmina. Jaki powód, czyja wina, czy to skutek, czy przyczyna – taka gmina? Tylko urżnąć się na chrzcinach i wziąć zwiać do Wołomina – taka gmina. Taka gmina!

Czy jest, Polaku-Szaraku, komentarz lepszy od cytowanej tu w różnych miejscach piosenki kabaretu Dudek (TUTAJ)?