Przetarg polityczny w teatrzyku publicznym

2014-03-11 07:06

 

Można sobie wyobrazić społeczeństwo zorganizowane w taki sposób, że ludzie i ich sprawy tyglą się między sobą „wywoływane” przez codzienność, konflikty i poważniejsze problemy oddawane są pod zarząd rozmaitych reprezentacji, co owocuje swoistym „nad-tyglem” rozmaitych, różnorodnych inicjatyw, które ostatecznie są domykane w obszarze instytucji społecznych i praw, a kiedy w grę wchodzą NAD-SPRAWY – to powstają dla nich NAD-ORGANIZACJE – a wszystko to wciąż jest służebne ludziom i ich sprawom.

W każdym razie takie myślenie słyszymy, kiedy ktoś puka po nasze głosy, spokój społeczny, legotymizację.

Można też sobie wyobrazić rzeczywistość zgoła odmienną, regulowaną „odgórnie”. Pozostające w silnej więzi dyplomatycznej z podobnymi sobie, funkcjonuje „sobie” Państwo Stricte (służby sekretne, policje, armie, wymiar sprawiedliwości, organy kontroli dyplomacja, sieci inwigilacyjne, systemy presji na społeczeństwo, dzierżyciele przymusu i przemocy legitymizowanej prawem), ono zarządza wszystkim poprzez ręczne sterowanie Państwem Adekwatnym (np. resorty merytoryczne: gospodarka, rolnictwo, kultura, edukacja, nauka, handel, turystyka, sport, przemysł, usługi, majątek), dokonuje tego w formule urzędów, organów, służb (sieciowych, infrastrukturalnych, itp.), tworzących placówki w każdym „niezbędnym” punkcie codziennej rzeczywistości. Całość jest nastawiona eksploatacyjnie wobec Kraju i Ludności, a do tego generuje swoisty lobbing (kliki, koterie, zatrzaski lokalne), podporządkowany kamarylom zawiadującym Państwem Adekwatnym i Państwem Stricte.

Takie myślenie jest „właściwe” dla tego, co nami zarządza w praktyce.

Prapoczątkiem organizacji społecznej, wszelkiej wyobrażalnej, niezależnie od kultury-cywilizacji – było myślenie pierwszego rodzaju. Ale z czasem wytworzyły się „materialne” podstawy myślenia drugiego rodzaju, które jest silniejsze, sprawniejsze, bardziej efektywne.

Nieuchronne procesy kulturowo-cywilizacyjne przenoszą nas z rzeczywistości mutualnej, samorządnej, samopomocowej, samoobronnej, obywatelskiej – w rzeczywistość państwową, totalitarną, orphaniczą (produkującą ofiary losu nie umiejące funkcjonować w świecie poza monopolami politycznymi, gospodarczymi, itp.).

I to jest nasz najważniejszy kłopot, wedle mojej orientacji w tym, pośród czego żyjemy.

Najbardziej „boli” nieuchronność tego procesu. Bo to oznacza, że – na przykład europejska – demokratyzacja jest w swej istocie procesem odwrotnym do deklarowanego czy opisywanego w mediach albo podręcznikach.

 

*             *             *

Jakąś nadzieję daje to, że Państwo jako fenomen (stricte i adekwatny) wyczerpuje już cywilizacyjne możliwości efektywnego zarządzania ludzkimi sprawami i wyraźnie wykluwa się fenomen inny, niekoniecznie „oddolny”, który ja widzę w rodzeniu się i stawaniu się masowymi trzech nurtów mega-organizacyjnych: Alterglobalizm, Wolontaryzm, Terroryzm: nurty te lokują się zarówno w spontanicznych „oddolnościach”, jak też stają się elementem projektów państwowych. Jeszcze się „wczepiają” w „starożytny” już podział na konserwatyzm, prawicowość, lewicowość – ale już funkcjonują – coraz odważniej – w swej prawdziwej formule, nie mającej wiele wspólnego z przeszłością, która wydaje nam się aktualnością.