Przegrupowanie

2017-09-20 07:43

 

Wracam do tematu, który podejmuję w różnych przekrojach od dawna.  Główne tezy tego „tematu” składają się z kilku zdań:

1.       Europa straciła pozycję lidera procesów globalnych między Pierwszą i Drugą Wojną (począwszy od nieudanej interwencji Ententy po przewrocie petersburskim 1917), a gwoździem do trumny hegemonii europejskiej okazała się dekolonizacja po II Wojnie;

2.       USA od czasu porzucenia polityki izolacjonizmu (ta trwała od 1823 – doktryna Monroe), włączyły się „biznesowo” w I Wojnę, potem w fuzje kapitałowo-patentowe w gospodarkę niemiecką, następnie w Plan Marshalla i w jednoczenie Europy wedle modły teutońskiej;

3.       ZSRR – wykorzystując ideologię leninowską (rugowanie kapitalizmu na rzecz państwowego-planistycznego monopolu gospodarczego) – nie uchronił społeczeństw „demoludów” przed pożądaniem „rzeczy zachodnich”, ostatecznie nie utrzymał doktryny centralistycznej;

4.       Polityczna przegrana ZSRR (z walnym udziałem USA, Watykanu i osobliwym sabotażem Gorbaczowa-Jelcyna) uruchomiło otwartą aktywność globalną Chin, które stosunkowo szybko przejęły „antyamerykańską” opozycję, a potem przejęły globalną inicjatywę gospodarczą;

5.       Obecnie jesteśmy w fazie otwartej wojny między „blokiem amerykańskim” nastawionym militarnie a „blokiem chińskim” nastawionym ekonomicznie: elementem tej wojny jest dekompozycja Europy (Brexit, Grupa Wyszehradzka, Morze Śródziemne);

Na czym polega ta wojna?

Otóż jej esencją jest sposób sprawowania władzy Decydentów nad Społeczeństwami. Model „amerykański” polega na terroryzowaniu Społeczeństw i na mocy strachu tworzeniu „krótkiej listy” eksploatatorów wszystkiego co apetyczne gospodarczo na świecie. Natomiast model „chiński” polega na włączaniu Społeczeństw do wielkich globalnych projektów nastawionych na tworzenie „zarodników apetyczności”, łączonych w sieci coraz bardziej angażujące.

Dosadniej: Amerykanie wywołują wojny i sieją panikę, po czym wprowadzają „desant korporacyjny”, zarządzający zasobami w miejscu, gdzie powstała zawierucha, a Chińczycy mówią „włącz się do projektu, efekty będziemy dzielić sprawiedliwie.

Nie dziwota, że właśnie w Europie następuje najbardziej widoczny przełom: w moim przekonaniu państwa (nie Społeczeństwa) naznaczone silną kontrolą kapitału amerykańskiego (Niemcy, Francja, Włochy) „któregoś dnia” wymówią Ameryce, dlatego tak stanowczo wciska się Europie raz-po-raz takie „kontrakty” jak Transatlantic Trade and Investment Partnership  (TTIP), by zdławić narastające separatyzmy. Tu robota Chin, która wiele zaważyła przy Brexit – dała poszczególnym społeczeństwom czas na refleksję, a jej skutkiem będzie najprawdopodobniej „amerykańska eksklawa” w przestrzeni ABC (NL) – czyli morza: Adriatyckie, Bałtyckie, Czarne, Północne, Liguryjskie. Europa Środkowa – nawet jeśli czasem łypie okiem w kierunku Moskwy – jest dobrowolnie pro-amerykańska, zaś Pierwotna szóstka EWG – ma zbyt wiele związków kapitałowych i militarnych z USA, by (DZIŚ) wojować otwarcie przeciw Ameryce.

To oznacza, że na tle różnych „drobiazgów” będą się z Traktatów Rzymskich (i następnych: icea, Lizbona, Maastricht, nawet Shengen)) wyłamywać akurat założyciele Europy. A sama UE staje się nieuchronnie prowincją. A czegóż należało oczekiwać, skoro sama Europa traktowała jak prowincję takie regiony jak Iberia, Skandynawia, ABC (w tym ostatnio Ukraina). Gdyby te trzy regiony były rzeczywistymi partnerami „szóstki” – byłyby dziś zintegrowane skuteczniej. A już zachowanie Brukseli wobec Turcji (czekającej na akcesję już od 1999, jeśli nie 12 lat dłużej). W tym czasie zmieniła się epoka. Turcji dziś jest bliżej do Ukrainy niż do jakiegokolwiek bloku państw.

Europa – gdyby była rzeczywiście zjednoczona – byłaby dziś znaczącym podmiotem w prawdziwej grze o Globalia. A tak – konsoliduje swoje urzędy w jedną piąstkę, by nią wymachiwać przez następne pięćdziesiąt lat.

Oczywiście, kluczem do problemu są Niemcy. Są przecież one – od lat 20-tych XX wieku – głównym giermkiem interesów amerykańskich. Obdarowanym przez „społeczność międzynarodową” ponownym zjednoczeniem. To oznacza, że trzeba im bodźców dużo silniejszych, niż afera z podsłuchiwaniem pani Merkel i innych ważniaków – aby się one zniechęciły do patrona zza Atlantyku. I tu pojawia się „problemat rosyjski”. Otóż Rosja – inicjując BRIC – dała światu do zrozumienia, że godzi się na drugoplanową rolę globalną, pod patronatem Chin. To jest zresztą odrębny temat, bo tym „aktem pokory” Rosja nie wyzbyła się ani terytorium, ani kopalin, ani armii, ani instalacji kosmicznych, ani „chmury wywiadowczej”. W każdym razie związki Niemiec z Rosją – jednych dziwiące, innych wkurzające – nie mają charakteru ulotnej serdeczności. A to oznaczałoby, że Niemcy biorą udział w wyścigu z Brytanią o beneficja związane z mega-inwestycjami chińskimi, i nie chodzi wyłącznie o Nowy Jedwabny Szlak.

Zarówno mapka powyżej, jak też mapka poniżej – pobrane z innych wersji językowych Pedii – obrazują dojrzałość projektu chińskiego.

Zaś kolejna mapka pokazuje „garnizonowy” sposób myślenia USA (sieć fortów-faktorii, kontynuacja modelu Imperium Romanum).

Jego przedłużeniem jest mapka poniżej, wskazująca sieć „wąskich gardeł transportowych”

Na koniec mapka (jedna z mapek) wariantów Nowego Jedwabnego Szlaku: zauważmy, że to kolejna mapka „z rezerwą” traktująca „amerykanizująca się” Europę Środkową.

Czytelników wciąż od nowa zachęcam do uważnej analizy tych mapek, ale też „żądam” przebudowania myślenia o samym Szlaku: to nie jest „wiązka linii” (drogi, koleje, rury, druty, światłowody), tylko „korale dolin krzemowych”, ośrodków „venture capital” nanizanych na ową „wiązkę linii”. Nie „wiązka” jest istotą Szlaku, tylko „korale”. Nie zauważanie tej różnicy rodzi podejrzenia o „imperializm” chiński.

 

*             *             *

Jeśli komuś odpowiada amerykańska polityka terrorystyczno-eksploatatorska – wolna droga. Ja wolę uczestnictwo w mega-projektach chińskich (bo to nie tylko Szlak, jeśli wziąć pod uwagę interesy sygnatariuszy BRICS).

Polonocentryzm w tych rozważaniach jest fajny, dopóki nie oznacza, że w oparciu o nasze zadawnione kwasy z Rosją i Niemcami oraz przez uprzedzenia wobec Chin – wybaczamy Ameryce jej całą zbójecką historię i wierzymy, że jesteśmy pupilem USA.

Polska, która w ostatnim ćwierćwieczu poruszała się w błędnym amoku między „niemiecką” Europą i „bolszewicką” Rosją oraz „najfajniejszą demokracją świata” – wpada powoli w czeluść, z której nie wydobędzie się o własnych siłach, i ciągnie tam Europę Środkową.

 

*             *             *

Jednym słowem: Polska cały okres Transformacji poświęciła na wyzbycie się podmiotowości gospodarczej w skali kontynentu i świata, w dodatku zrujnowała stosunki wewnętrzne (wykluczenia-oburzenia).  Teraz natomiast poszukuje „zastępczej” podmiotowości politycznej, i to w sojuszu obarczonym największym ryzykiem.

Czy ktoś zauważył, że Polska „medialna” wciąż nas straszy? Jak nie Rosja, to imigranci albo gniew Europy?

A kto myśli inaczej – ten jest Żyd, komuch, zdrajca, donosiciel, złodziej i pomyleniec. Tak jak niżej podpisany…