Prosty(?) sposób uzdrowienia państwa

2010-06-09 06:08

 

/czyli: bezpośrednie następstwo artykułu poprzedniego - patrz poniżej/

 

Przyzwyczailiśmy się do tego, że kiedy w relacjach między obywatelem (szarym człowiekiem) a urzędem coś szwankuje, to machamy ręką: z koniem nie da się kopać. Co bardziej zapalczywi skarżą w tzw. trybie cywilnym urząd, bo jak tu skarżyć urzędnika?

 

Błąd.

 

Każdy, kto pracuje na tzw. państwowej posadzie, od Referenta po Prezydenta, powinien mieć w miarę precyzyjny zakres obowiązków i kompetencji. Jeśli nie ma lub ma „cos na odczepnego” – winien jest jego przełożony (nadzór, kierownictwo). Na przykład za stan drogi gminnej z Zielonaci do Czerwonoczki odpowiada specjalista ds. infrastruktury w Urzędzie gminy Kołomak. Jakąkolwiek szkodę poniosę na tej drodze nie z własnej winy – niemal „z automatu” wytaczam proces karny przeciwko temu urzędnikowi. Bo on odpowiada za stan tej drogi i wszelkie konsekwencje jej złego stanu.

 

Na wszelki wypadek zakres obowiązków dawany zatrudnianemu urzędnikowi powinien zawierać klauzulę „świadom odpowiedzialności karnej…”.

 

Oczywiście, już widzę i słyszę reakcję większości czytających. Odpowiadam: spróbujcie być obywatelami, a nie niewolnikami przyzwyczajeń i urzędniczego sobiepaństwa.

 

Oczywiście, już widzę reakcję urzędników. Odpowiadam: jeśli zamierzacie pracować uczciwie i rzetelnie, służyć nie urzędowi i politycznemu mocodawcy, tylko obywatelom – nie macie czego się bać. W innym wypadku – zwolnijcie miejsce porządnym urzędnikom.

 

Pierwszy krok jest najważniejszy.

 

  • Mój samochód wpadł w dziurę…
  • Moja sprawa przedawnia się bo jest przetrzymywana…
  • Urzędnik wydał złą decyzję…
  • Zalało moją wioskę…
  • Moja narzeczona zginęła w katastrofie TU-154M…
  • Ze względu na przeciągającą się naprawę mostu jeżdżę na swoje pole 20 km drogą okrężną…
  • Zlikwidowali przedszkole i nie mogę podjąć pracy…
  • Nie jestem właściwie leczony…
  • Nie zagwarantowano dziecku czegoś w zamian religii w szkole…
  • Komornik ściąga mi przedawniony dług…
  • Sąd odrzuca ewidentne dowody na moją korzyść…
  • Awaria wodociągu – nie mam wody pitnej…
  • Zwolniono mnie z pracy choć jestem szefem komórki związkowej…
  • Policjant podczas interwencji kopnął mnie w krocze, ot, tak…
  • Itd…

 

To są wszystko przypadki, które znajdują w Polsce (jeśli znajdują) interpretację cywilno-prawną albo administracyjno-prawną. Trudno o większy błąd obywatela. Przecież każda z tych spraw ma swoje odzwierciedlenie w konkretnych zakresach obowiązków i kompetencji!

Zatem skarżymy na płaszczyźnie karnej konkretnego urzędnika (ich zakresy obowiązków nie są chronione żadną tajemnicą).

 

Oczywiście, urzędnicy i „reprezentujący ich System” będą się bronić, przede wszystkim niska szkodliwością społeczną. Pytam zatem: ile razy? Jeśli przy 10-tym przypadku przestanie to być „mało szkodliwe społecznie” (to przecież oczywiste) – to do starych spraw można wrócić. A jeśli Policja, Prokuratura i Sąd upierać się będą przy tej niskiej szkodliwości nawet przy 100-nym przypadku – skarżymy ich w ten sam sposób.

 

W naszym kraju cos się w tej sprawie rusza, choć nadal Polacy boją się metki pieniacza. Po wyrokach na złodziei udających „funkcjonariuszy publicznych realizujących zadania państwowe” - wielu komorników coraz ostrożniej postępuje ze swoimi „ofiarami” (choć nadal nie traktuje ich jak pełnoprawnych obywateli). A to dlatego, że ktoś mądry zauważył, iż zlicytowanie majątku za 10% wartości, to nie jest żadna pomyłka i działanie w ramach uprawnień, tylko zwykłą gangsterka.

 

Znam sąd (czytaj, konkretny sędzia, funkcjonariusz państwowy na służbie!), który w sprawie przeciw wierzycielowi nie zauważa oczywistego fałszowania dokumentów, nie zauważa, że wierzyciel wcześniej wprowadził w błąd inny sąd uzyskując tytuł wykonalności, że afiliowany przy sądzie komornik nie wykonuje prawomocnego postanowienia sądu o zawieszeniu egzekucji długu, hurtem odrzuca wnioski dłużnika-powoda. Skarżyć w trybie jakimś-tam? Przecież ten konkretny sędzia działa w zmowie z wierzycielem i komornikiem, wciągając w to bank obsługujący dłużnika i pracodawcę dłużnika! To jest przestępstwo karne, popełniane „wspólnie i w porozumieniu”!

 

Powtarzam: pierwszy krok jest najtrudniejszy, a reakcja Systemu będzie chytra i przebiegła oraz bezwzględna. Ale – uwaga: ważne jest, żeby zaniechać skarżenia urzędu (czyli nikogo), ważne żeby zejść ze ścieżki cywilnej lub administracyjnej: tam napotkamy tylko koszty i matactwo, tym większe, im większa wina konkretnego urzędnika i kryjących go kolesiów.

 

Podpowiadam: jeśli przypadkiem oskarżymy nie tego osobnika – mamy prawo do wyjaśnienia (np. przy odmowie wszczęcia postępowania), kto rzeczywiście odpowiada za nasza szkodę. Jeśli wyjaśnienia brakuje – skarżymy tego, kto zaniechał wyjaśnić.

 

Powtarzam też: porządny urzędnik nie ma czego się obawiać!

 

Dlatego niech od dobrego przykładu zacznie Prezydent. On też ma konkretne kompetencje i obowiązki (jak nie, to niech o to poprosi Trybunał Stanu). Niech publicznie je ogłosi i niech podpisze klauzulę „świadom odpowiedzialności karnej…”.

 

PS:

 

A ci, którzy sądzą, że to wszystko nie ma sensu, i mają na to całą beczkę argumentów – niech nadal zbierają datki na powodzian, płacą podatek drogowy (czy jak on tam teraz się zwie), własnym sumptem naprawiają uszkodzenia, dokładają do złego funkcjonowania Państwa i litują się nad „przypadkowo skrzywdzonymi przez los”.

Kontakty

Publications

sposób uzdrowienia państwa

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz