Poranna gimnastyka

2014-05-03 09:55

 

Władimir Wysocki, niewątpliwie jeden z kilkorga bardów „czasu radzieckiego”, łączył w sobie wizerunek żulika i romantyka, aktora typu „porucznik Borewicz” i „biezprizornogo bradiagi” przemierzającego świat niczym koziołek matołek, z licznymi przygodami pouczającymi, choć nienachalnie dydaktycznymi.

Ostatnie, co możnaby o nim powiedzieć – to twórczość dysydencka. Nie spotkałem się ani razu z taką interpretacją jego dorobku, a przecież wesolutkie „Piosenka o żyrafie”, „Piosenka o przeprowadzce dusz”, „Dlaczego aborygeni zjedli kucharza”, „Dialog przy telewizorze”, tęskne „Konie oswajane” i „Ballada o ucieczce do raju”, „Dajcie mięsa psom”, „Kupoła”, drapieżna „Kapitanowi wtedy mówili na TY” („O porzuconym korabie”), czy nawet mądra do granic „Piosenka o przyjacielu” – to teksty na wskroś krytyczne wobec ustroju. Tego, pośród którego zmagał się z rzeczywistością Autor. Szczytem „bezczelności” Wysockiego jest „Gimnastyka poranna”. Jej przekład podany TUTAJ – pozwala bystremu czytać między wierszami, ale ja spróbuję przekładu „obuchem”, czyli tłumaczę sens, co najwyżej nadążając za słowami:

Nagranie oryginalne (wsłuchaj się w przedmowę: https://www.youtube.com/watch?v=uOPSpngEc2g )

Вдох глубокий, руки шире,

Не спешите, три-четыре,

Бодрость духа, грация и пластика,

Общеукрепляющая,

Утром отрезвляющая,

Если жив пока ещё, гимнастика.

 

Если вы в своей квартире,

Лягте на пол, три-четыре

Выполняйте правильно движения.

Прочь влияние извне,

Привыкайте к новизне,

Вдох глубокий до изнеможения.

 

Очень вырос в целом мире

Гриппа вирус, три-четыре,

Ширится, растёт заболевание.

Если хилый, сразу в гроб,

Сохранить здоровье чтоб,

Применяйте люди об-тирание.

 

Если вы уже устали

Сели-встали, сели-встали

Не страшна вам wam Arktika z Antarktikoj

Gławnyj akademik Jofie

Dokazał koniak i kofie

Wam zamienit sport porofi-laktika

 

Разговаривать не надо,

Приседайте до упада,

Да не будьте мрачными и хмурыми.

Если очень вам неймётся,

Обтирайтесь чем придётся,

Водными займитесь про-це-дурами.

 

Не страшны дурные вести,

Начинаем бег на месте,

В выигрыше даже начинающий.

Красота, среди бегущих

Первых нет и отстающих,

Бег на месте общепримиряющий.

Ręce w bok na pełnym wdechu

Trzy-cztery, bez pośpiechu:

Ducha dziarskość, elastyczność, gracja, wdzięk

To zaprawa wzmacniająca

Jak poranna sól trzeźwiąca

Pókiś jeszcze żywy – stawaj, choćbyś pękł

 

Jeśli jesteś na swych włościach

Połóż na podłodze kości

Ruchy prawidłowo prowadź raz-dwa i pół

Obce wpływy przegoń precz

Szykuj się na nową rzecz

Najpierw wdech aż mroczki w oczach będziesz czuł

 

W całym świecie epidemia

Wirus grypy się rozplenia

Szerzy się choróbsko wredne tu i tam

Kto się poddał – kopa w tył

Kto zaś zdrowy – będzie żył

Stosuj nacier urzędowy z przeciwciał

 

Choćby sił ci było brak

Powstań-siad i powstań siad

Antarktyka czy Arktyka – jeden czort

Kawa koniak także leczy

Profilaktyce nie przeczy

Tako słusznie rzecze akademik Jof

 

Pogaduszki? Oj, nieładnie!

Ćwicz i pracuj aż upadniesz

Ponuractwo odeślijcie w siną dal

Jeśli to się nie powiedzie

Rób to samo co sąsiedzi

Proce-dury fury-kury, co się da

 

Nam nie straszne durne wieści

W miejscu bieg nas czeka jeszcze

Nawet nieruchawy wygra taki bieg

Ni wyrywny, ni maruder

Każdy w swym przeciętny  trudzie

Uśrednienie to jest przecież piękna rzecz

 

 

Nie wiem jak Wy, ale mnie bawi fraza o „naczelnym akademiku Jofie”, oraz „eсли хилый, сразу в гроб” (ulegasz „globalnej grypie” – to do piachu), udawany wdech artysty by podzielić słowo „об-тирание”, podobnie „pro-ce-dury”. Ale może jestem nakręcony…?

Zakończę „zejściem z polityki”: swojej damie, która trochę łajzą była, zaśpiewał kiedyś pieśń, do której chciałbym umieć kiedyś chociaż zbliżyć się, na długość ramienia, na chwilkę choćby: „Dom kryształowy”. Najczulsza pieśń miłosna żulika-romantyka…