Polska konserwatywna. Ustrój społeczny a światopogląd

2011-02-23 05:01

 

Użyję podłego słowa ELEKTORAT. Podłe, bo wyraża patrymonialny stosunek do rzesz, które przecież w swej masie – tak stanowi naiwnie prawo i Konstytucja – są suwerenem polskiej państwowości.

 

Polski szary elektorat jest w swej masie konserwatywny, poza wyjątkowymi enklawami. Jedyny rzeczywisty podział tego elektoratu przebiega na linii religijności: jedni praktykują obrzędowość religijną, głównie rzymsko-katolicką (część z nich jest głęboko pobożna, część wyłącznie „płaci składki”), inni są antyreligijni (część z nich w Panu Bogu widzi siewcę ciemnogrodu, część ma to wszystko w nosie). Ale nawet dogorywająca lewica post-PZPR-owska jest przecież konserwatywna, jak cały ten PRL, w którym socjalizm był co najwyżej domniemany, transparentowo-gazetowy.

 

Głębokiej refleksji filozoficznej, światopoglądowej, teologicznej – raczej w polskim elektoracie nie uświadczysz, raczej mamy do czynienia z kalkami, nad którymi panuje konserwatywna inteligencja (w miastach) i proboszczowie (w parafiach). Dlatego konserwatyzm polskiego elektoratu jest symboliczny: dom, kariera, pracodawca, hierarchie, lojalność, poddaństwo, jasna postać na samej górze, patroni na niższych szczeblach. Dołożywszy do tego konserwatyzm a’rebour (roszczeniowość, pretensja do „góry” i do „władzy”, że nie jest zbyt opiekuńcza) – mamy w miarę pełny obraz.

 

W jakim świecie wyrasta polski siermiężny, nieświadomy swojej „przynależności ideowej” konserwatysta? Naród, Ojczyzna, Wspólnota, Patriotyzm, Wiara, Honor, Macierzyństwo, Rodzina, Życie, Sąsiedztwo, Dom, Człowiek, Tradycja, Pamięć, Historia, Pomoc, Opieka, Religia, Modlitwa, Jałmużna, Ofiara, Służba, Zadośćuczynienie, Sakrament, Dusza, Błogosławieństwo, Kapłaństwo, Małżeństwo, Pokora, Posłuszeństwo, Dar, Maluczcy, Oni, Ewangelia, Osoba, Opatrzność, Bliźni, Pokrewieństwo, Refleksja, Zaduma, Kolokwium, Konsylium, Intymność, Dom, Pokój, Miłość, Moralność, Cnota, Msza, Poświęcenie, Post, Niedziela, Obrządek, Święcenie, Autorytet, Miłosierdzie, Chorągiew, Wotum, Brat, Rodak, Konfrater, Zakon, Ojciec, Syn, Przywódca, itd.

 

Ten zestaw określa mniej-więcej obszar, do którego Nadwiślanin-Nadodrzanin-Nadbużanin się odwołuje odruchowo, w całości lub wybierając sobie, a nawet będąc przeciw jakimś szczegółom.

 

Obok szarego elektoratu mamy elektorat opinii. Ten elektorat składa się ze wspomnianej inteligencji (wiecznie pogrążonej w rozładowujących napięcia dysputach) oraz z kasty drobno-kierowniczej i średnio-menedżerskiej, zajętej wyrywaniem sobie obszarów do zmonopolizowania. Kasta ta definiuje tzw. żelazny elektorat, sama zaś ma skłonność gromadzenia się w koteriach.

 

Elektorat opinii jest bardziej pragmatyczny niż szary elektorat: wywąchuje raczej swoje tu-teraz interesy i zabezpieczenia/stabilizacje karier, niż wielkie idee, choć umie ideami szermować. Rzadko zdarzają się osobniki głęboko ideowe, a choćby poszukujące Prawdy, ale tych nie dopuszcza się nawet do poważnych redakcji, bo nawiedzone są ich poglądy, odważne racje. Krążą po obrzeżach dysputy, nikt nie pozwoli im zdominować jakiejkolwiek konferencji.

 

Uwzględniwszy ten pragmatyzm – można powiedzieć, że elektorat opinii jest mniej-więcej po równo podzielony między idee konserwatywne, prawicowe, lewicowe. Jeśli dobrze się nad tym zastanowić, to widzimy, że elektorat szary żyje w „wyuczonej obłudzie”: mając poglądy konserwatywne (wprost lub a’rebours) część tego elektoratu gromadzi się wokół elektoratu opinii lewicowej, inna część wokół elektoratu opinii prawicowej.

 

Galimatias na tym tle jest niezły. Jak pogodzić w sumieniach hasła rynku i konkurencji oraz przedsiębiorczości (prawica) z hasłami zabezpieczenia socjalnego dla bogu ducha winnych „dołów” (konserwatyzm)? Jak pogodzić w postulatach hasła samorządności, spółdzielczości, kolektywnej podmiotowości obywatelskiej (lewica) z wszechobecnym, powszechnym w doświadczeniu patrymonializmem (konserwatyzm)?

 

W tym sensie wyłącznie ugrupowania (partie i inne ośrodki wpływu) konserwatywne są ideowo i koncepcyjnie „czyste”, bo tam elektorat opinii rzeczywiście przewodzi elektoratowi szaremu. Tyle, że ta nawa społeczna jest atakowana przez prawicę i lewicę jako zaśniedziała, jako ciemnogrodzianie, mohery, parafianie.

 

Im wyżej w „hierarchii koterii” prawicowych – tym mniej konserwatyzmu, więcej liberalizmu (z rozmaitą, w tym z „ludzką” twarzą). Im wyżej w hierarchii koterii lewicowych, tym mniej konserwatyzmu a’rebour, więcej zaś gospodarki-głupcze (socjaldemokratyzmu).

 

Rozwijaniem myśli socjalistycznej czy liberalnej zajmują się już wyłącznie specjalne koła zainteresowań górnolotnych, zwane ostatnio odważnie think-tankami albo środowiskami oraz wybrane uczelnie. Myśl konserwatywna zaś ma dobry klimat do zapuszczania korzeni gdziekolwiek, nawet w (z natury prawicowym?) biznesie czy (z natury lewicowych?) samorządach. Przez to gubi się między myślą górnolotną i myślą ideologiczną. A szkoda.

 

Podajmy, bo tu jest dobry moment: polskie uniwersytety, zwłaszcza prowincjonalne, straciły już swoją moc humanistyczną, produkują kohorty absolwentów ociosanych do roli pragmatycznych, przygotowanie intelektualne i duchowe – odpuściwszy sobie.

 

Gdyby zechcieć jakoś politycznie przymierzać, przyporządkowywać elektorat konserwatywny (pamiętajmy, szary podąża instynktownie za elektoratem opinii), to jest on rozpostarty między takie filary jak hierarchia kościelna, media religijne, ruch ludowy, patrymonialne koterie samorządowe i biznesowe. Zależnie od temperamentu osobniczego i przypadkowych „zetknięć”. Wielka jest jednak siła obietnicy „odgórnej” oraz wielopokoleniowego przyzwyczajenia: te dwa czynniki „odrywają” elektorat szary od filarów i porywają z wiatrem kampanii wyborczych.

 

Nad tym wszystkim dominuje ciężkim cieniem patrymonialna (konserwatywna w działaniu, choć bezmyślna ideowo) mega-hierarchia, z Premierem na czele. Hierarchia ta zupełnie abstrahuje w swym myśleniu i działaniu od opisanej powyżej mapy światopoglądowej, kieruje się mega-racjami politycznymi, zresztą (na swoją zgubę) krótkowzrocznymi, dojutrzejszymi, stąd szybko się wyjaławia. Podziały światopoglądowe pośród (establishmentu) pięciu-dziesięciu tysięcy graczy „primus inter pares” (Parlament, Ministerstwa, Urzędy, Organy, Delegatury, Rady) są pozorne, najwyżej śladowe.

 

Bo to są podziały mega-polityczne, osadzone na płynności koalicyjno-opozycyjnej kilku wiodących kamaryl. Dlaczego kamaryl? O ile koterie lokalne od czasu do czasu muszą uwzględnić roszczenia (konserwatyzm a’rebours) i stanowiska (konserwatyzm „właściwy”) elektoratu opinii, o tyle pośród establishmentu nie ma takiego wymogu: tu się gra o stawki rzeczywiste, dla niepoznaki odziane w mimikrę, udające stawki społeczne, szaro-elektoratowe. Tego układu chronią ustrój, porządek konstytucyjny, „demokratyczne państwo ręka-rękę-myje”.

 

Widać jak na dłoni, że każda prawno-ustawowo-przepisowa innowacja establishmentu – to interes konkretnej kamaryli, z odpryskami na rzecz elektoratu opinii. Bo tak buduje się elektoraty żelazne. My tu postanawiamy, drogi samorządzie terenowy albo izbo gospodarcza czy artystyczna, a wy teraz tak zróbcie po swojemu, żeby wam się trochę też dostało. Zawierajcie umowy, zatrudniajcie się i powołujcie, obsadzajcie, kuglujcie – ale jeśli my, establishment, nie będziemy kontenci – to wam następnym przepisem odbierzemy tę zabawkę. Jasne?

 

I w ślad za tym „partymonializm optyczny”: wstęgi, wizyty, namaszczenia, żyrandole, celebry, narady w specjalnym gronie w osobnej sali, gdy gawiedź się bawi.

 

 

*             *             *

Tak skonstruowana rzeczywistość, z którą na co dzień cieleśnie, namacalnie obcujemy – jest rzeczywistością konserwatywną. Grzeszną – co prawda – ale konserwatywną.

 

I taka rzeczywistość nas kształtuje, choćby nie wiem jakie zaklęcia naiwnie umieszczać w Konstytucji.