Polityczna ulotka agitacyjna

2011-09-30 08:06

 

Oczywiście, że pójdę głosować! To mój obywatelski obowiązek! Ale zagłosuję pod warunkiem, że będę traktowany jak obywatel. Czyli będę miał obywatelski, a nie „możesz mi naskoczyć” wpływ na to, co się dzieje z publicznymi sprawami w okresach między wyborami. Oraz znajdę kandydata, który zawrze ze mną (i z wszystkimi w okręgu wyborczym) umowę na realizację poniższych projektów:

 

1.      Podatki? Nie wiem, czy wam podwyższę, czy obniżę. Nie mam ochoty się tym zajmować. Ustanowię prawo, na mocy którego każdy samorząd sam sobie będzie ustalał, na co i w jakiej kwocie będzie się „zrzucać” ludność. A także, jaką sumę i na co złoży do centralnego depozytu public collection, przy okazji wybierając w wyborach powszechnych Komisarza Skarbowego: będzie on zarządzał gospodarowaniem całym majątkiem publicznym, za pomocą Delegatów Skarbowych wybieranych przez samorządy w całym kraju;

2.      Przestępczość pospolita? Nie sądzę, że to problem, który rozwiąże policja, prokuratura, Sądy i Więzienia. Taka przestępczość bierze się albo z biedy, albo z rozluźnienia lokalnej społeczności, gdzie wszyscy zajęci są tylko własnymi sprawami. Ktokolwiek dopuścił się przestępstwa pospolitego – ma prawo do zadośćuczynienia pracą na rzecz społeczności lokalnej, a właściwy urzędnik ma obowiązek wspólnie z nim znaleźć rozwiązanie, zapobiegające dalszej demoralizacji tego nieszczęśnika. Tzw. dzielnicowy nie musi być policjantem, ale musi być obrany spośród naszych sąsiadów;

3.      Niesprawny urząd? Przecież pracują w nim nasi sąsiedzi, ludzie tacy sami jak my. Dlaczego dla nas są inni niż dla siebie? Bo rządzą nimi wyżsi kierownicy, a petent jest na dalszym miejscu. Zatem kierownicy  urzędów mogą być odwoływani przez Zebranie Lokalne, jeśli zbierze się na nim 10% mieszkańców, dla których konkretny urząd działa. A skargi można wpisywać na specjalnym monitorze dotykowym, który jest w każdym urzędzie. Zebranie zwoływane jest po 100 skargach;

4.      Bezrobocie? Nie rozwiążą go ulgi dla pracodawców, bo oni mają w głowie kalkulator, a nie filantropię. Nie rozwiążą go najlepsze nawet projekty socjalne. Za to rozwiążą go dwa mechanizmy. Na mocy pierwszego każdy, kto ma dochód w roku 1 mln złotych – ma obowiązek zatrudnić kogoś „z okolicy” poszukującego pracy (każdy milion kolejny – to kolejny zatrudniony). Na mocy drugiego, komplementarnego, każda lokalna społeczność zatrudnia „swoich” bezrobotnych, ustanawiając tzw. dzielnicowego jako jego „pracodawcę”;

5.      Bezdomność? Każdemu, kto jest dorosły, przysługuje powierzchnia minimalna  15m2, wliczając w to sanitariaty, kuchnie o pomieszczenia gospodarcze. Rodzina 4-osobowa – to co najmniej 40m2 mieszkania. Kontener mieszkalny o powierzchni 10m2 (mieszkalny, a nie barak) kosztuje kilka tysięcy złotych. w XXI wieku zainstalowanie w kontenerach elektryczności, sanitariatów, bieżącej wody, ogrzewania – to nie jest problem ponad siły. Każda gmina ma obowiązek przydzielić właściwy (godny człowieczeństwa) teren i zakupić kontenery osobom bezdomnym z ostatnim miejscem zameldowania w tej gminie;

6.      Nędza? Instytucja minimalnego dochodu gwarantowanego (MDG) dla każdego człowieka, który w rodzinie ma dochód niższy od jakiegoś wspólnie uzgodnionego w gminie poziomu – to sprawa dyskusyjna, ale lepsza niż tzw. minimalne wynagrodzenie albo stawki pomocy socjalnej. Jednocześnie MDG znakomicie wpłynie na stosunki panujące na tzw. rynku pracy. I uwaga: MDG powstaje z PIT-owych odpisów każdego dorosłego. Proste. Współgrające z pkt 1 powyżej;

7.      Ochrona zdrowia, edukacja, infrastruktura? To nie są obszary, które można komercjalizować. Tym bardziej prywatyzować. Każda gmina – lub związek gmin – prowadzić będzie analizę potrzeb zdrowotnych, opierając się na konkretnych uwiarygodnionych zgłoszeniach „na zapas” (ktoś ma cukrzycę, nowotwór, albo ktoś ma dorastające dzieci, albo gdzieś jest teren zalewowy, itd., itp.) oraz statystycznych tendencjach z ostatnich lat, do tego zapas na przypadki interwencyjne. Po czym uchwala budżet w tej sprawie (public collections, patrz pkt. 1). Oczywiście, tego się nie da wyliczyć „co do złotówki”, ale każdy ekonomista (budżetowiec, planista) wie, co z takim fantem począć;

8.      Arogancja władzy? Lekarstwem: Ordynacja Sołtysowska. Społeczności o rozmiarach kilku tysięcy obierają i finansują Sołtysów do administrowania bieżącymi sprawami. Sołtysowie są „z klucza” radnymi gminy. Radni decydują, czy wolą powiat na 10 lat, czy wolą związki gmin dla konkretnych przedsięwzięć. Spośród siebie delegują kandydatów na parlamentarzystów. I uwaga, najważniejsze: każda osoba wybieralna może być odwołana przez 10-15-25-osobową frekwencję (technicznie – do opracowania), w trybie 30-dniowym., na mocy tzw. konstruktywnego wotum nieufności. Na przykład posła ziemi łowickiej może odwołać zebranie 25% wszystkich radnych z jego okręgu wyborczego;;

9.      Korupcja? Żaden problem. Lobbyści jawnie ogłaszają, ile są w stanie zadeklarować za przeforsowanie w Radach (samorządowych, nadzorczych) lub w Parlamencie swoich projektów. 30% tej kwoty pójdzie na „bufor” dla środowisk, które na tym projekcie stracą. Tak rozumiana „łapówka” niczego nie przesądza: radni i parlamentarzyści mogą odmówić, jeśli projekt jest antyspołeczny (grozi im wszak „wypowiedzenie” 30-dniowe). Jakikolwiek przepływ korzyści do osób wybieralnych poza tym oficjalnym mechanizmem – kara kryminalna plus zakaz 10 lat pełnienia funkcji publicznych, eksperckich i kierowniczych;

10.  Deficyt budżetowy-dług publiczny-dług zagraniczny? Samorządy lokalne ustanawiają centralny budżet (przynajmniej tzw. założenia), a w nim:

a)     Koszty administracji centralnej;

b)     Koszty utrzymania granic;

c)      Koszty dyplomacji;

d)     Koszty obronności;

e)     Koszty policji i służb specjalnych;

f)      Koszty nauki i postępu;

g)     Koszty inwestycji strategicznych;

h)     Rozliczenia międzynarodowe, w tym składki w organizacjach międzynarodowych;

i)       Koszty interwencji nadzwyczajnych (kataklizmy);

j)       Może jeszcze coś;

Przekroczenie tych kosztów nie mające żadnych nadzwyczajnych podstaw – to konsekwencje przewidziane powyżej w pkt. 8. Oraz – dla konkretnych urzędników – dożywotnia dyskwalifikacja. Dodatkowo: żadnemu urzędnikowi centralnemu (budżetowemu) nie wolno mieć dochodu większego niż 1 mln złotych, aby nie obejmowała go konieczność „prywatno-osobistego zatrudniania bezrobotnych (patrz: pkt. 4 powyżej).

 

A teraz, kto chce, może to nazywać jak chce. Kiedy rzeczywiście kiedyś znajdzie się siła polityczna zdolna choćby sformułować podobny program polityczny (społeczny) – to będzie mój wyborczy pupil.

 

Na razie jednak…