Pogarda jako kategoria polityczna

2011-11-03 13:47

 

Internetowa Pedia definiuje: pogarda to stan uczuciowy będący mieszaniną braku szacunku i niechęci. Zbliżony do nienawiści, ale zawierający komponent poczucia wyższości wobec osoby pogardzanej.

 

Lokujemy pogardę gdzieś w czeluściach moralnych. Ale oto znajduję w niej narzędzie stratyfikacji społecznej, metodę segregowania ludzi i ich wspólnot na lepsze i gorsze wzajemnie od siebie.

  • Bogaty gardzi nędzarzem.
  • Człowiek sukcesu gardzi nieudacznikiem.
  • Biały gardzi Mongołem.
  • Chrześcijanin gardzi Żydem.
  • Niewierzący gardzi pobożnymi.
  • Gwiazdor gardzi ciżbą.
  • Wykształcony gardzi niepiśmiennym.
  • Mieszczanin gardzi wieśniakiem.

Dla chcącego – powodów do pogardy wraz z obiektami tejże znajdzie się ile tylko dusza zapragnie. „Odi profanum vulgus et arceo. (łac.) – „Pogardzam nieoświeconym tłumem i trzymam się (od niego) z dala” – zalecał politykom Horacjusz. Wtóruje mu Victor Hugo: „Pogarda to policzek wymierzony na odległość” (bez zbędnego obcowania – JH).

 

Stąd już tylko krok do pozycjonowania, czyli „roboty politycznej”. Wystarczy, że pogardzany uzna choćby cząstkę racji gardzącego. Nabawi się kompleksu na tle swojej biedy (nędzarz), nieporadności (nieudacznik), rasy (Mongoł), starozakonności (Żyd), ciemnogrodzieństwa (pobożny), pospolitości (ciżbant), nieokrzesania (niepiśmienny), prowincjonalności (wieśniak). Oczywiście, zarówno przynależność rasowa, jak też iloraz inteligencji nie zależą od woli i starań człowieka, zatem kompleksy na tym punkcie są nie na miejscu. W pozostałych przypadkach niosę pociechę: ci, którzy gardzą, tną gałąź własną, bo ich powód do dumy bierze się z poświęcenia, miłości, pracy, uciążliwości, poparcia tych, którymi gardzi. Zatem gardząc nimi – gardzi tym, co od nich ma w darze (lub im wyrwał) i co stanowi o nim.

 

Akceptacja, a choćby przyzwolenie na to, by mną (nami) gardzono, w konsekwencji oznacza dobrowolne wycofanie się z głównego nurtu pozycjonowania, trzymanie się marginaliów.

 

Leszek Nowak, profesor i filozof, ogłosił kiedyś niechrześcijański model człowieka. Chrześcijanin na dobro odpowiada dobrem proporcjonalnym, a na zło – proporcjonalnym złem. Zaś w modelu LN taka proporcjonalność ma swoje granice:

  1. Wnuczek na krańcowe dobro doznawane od babci reaguje krańcową niewdzięcznością, zadając jej cierpień i żądając świadczeń ponad miarę. Leszek Nowak używał słowa „zbieszenie”;
  2. Rekruci na krańcowe okrucieństwo kaprala reagują usłużnym rechotem z jego durnych dowcipów, jakby wyparli z siebie doznawane krzywdy. Leszek Nowak używał słowa „zniewolenie”;

Bez dwóch zdań, zarówno wnuczek gardzi babcią i jej wysiłkami, jak też kapral gardzi rekrutami. Babcia i rekruci godzą się z tym. To ich pozycjonuje poniżej wnuczka, poniżej kaprala. Daje wnuczkowi i kapralowi władzę.

 

Działa to w drugą stronę: ewentualny sprzeciw babci lub rekrutów spali na panewce, jeśli nie będzie wyciosany na szczerej, prawdziwej pogardzie: ta musi zastąpić wszelkie obawy i wszelkie odruchy szlachetne. Z chwilą „uruchomienia” pogardy nagle wszelkie pozycjonowanie traci dotychczasowy sens: pogarda rekrutów wobec kaprala zrodzi u nich postawę dumy, która nie pozwoli na zachowania knajackie, choć zachowa poprawność służbową. Bez pogardy rekrutów wobec kaprala – jest to niemożliwe, bo „w drugą stronę” pogarda jest, musi być więc zrównoważona. Podobnie jeśli babcia nie zacznie gardzić wnuczkiem, to pogarda wnuczka dla niej zawsze będzie ją „ustawiała” w pozycji ugiętej.

 

Oczywiście, mówimy o sytuacji „zamkniętego koła”, z którego nie ma wyjścia. W sytuacji otwartej zarówno babcia, jak też rekruci mogliby sobie odejść, po prostu, w siną dal. Zauważmy zatem, że społeczeństwo, gospodarka, państwo – to koła „zamknięte”, w których raz użyta pogarda może być przezwyciężona wyłącznie podobną sobie pogardą, inaczej staje się podstawą zróżnicowań politycznych, związanych z władzą jednego nad drugim.

 

Czyż Lenin nie uruchamiał i chłopów, robotników i żołnierzy pogardy dla dziedziców, fabrykantów i oficerów, a w końcu do caratu jako takiego?

 

Gdyby nie ta pogarda a’rebours – chłopi staraliby się dorównać, a przynajmniej przypodobać feudałom, robotnicy – fabrykantom, żołnierze – oficerom, a wszyscy poddani – caratowi!

 

Solidarność stała się potężnym ruchem na niekłamanej pogardzie tzw. wielkoprzemysłowej klasy robotniczej wobec „władzy”  i wobec „partii”.

 

Pomykający po Ameryce i Europie ruch oburzonych nabrał rozpędu dzięki propagandzie pogardy dla finansjery i świata polityki! Na odrzuceniu tego stylu życia i pojmowania świata!

 

Chyba każdy przewrót społeczny w historii, każdą odnowę społeczną – można powiązać z pogardą a’rebours przeciwstawioną pogardzie „wyjściowej”! to ona dodaje śmiałości i wyzwala z więzów naśladowniczej nieśmiałości politycznej.

 

Oto dlaczego każda władza robi wiele, aby zawczasu zdusić zarodki pogardy wobec niej. Szyderstwo z władzy jest grzechem niemal tak ciężkim jak zamach na satrapę (pozdrawiamy ducha Szpotańskiego!). Każda władza użyje całej swej potęgi (czytaj: przemocy i przymusu), ale też wszelkich dostępnych sił służalczych (np. eksperckich), aby wpoić Ludowi ducha naśladowczej nieśmiałości politycznej, chęci dorównania elitom (chęci daremnej, bo monopole betonują i zakorkowują drogi awansu), aby stoczyć obywatelstwo do postaci obywatelstwa rejestrowego zaledwie, aby pogrążyć Lud we wtórnym analfabetyzmie obywatelskim.

 

Bo władza lubi się „zbiesić”, lubi też „zniewolić” całą resztę.

 

Czyżbym właśnie dowiódł, że chrześcijańska postawa (dobro dobrem odpłacaj, przed złem broń się wedle miary) jest najlepszą drogą ku demokracji?

 

Ileż zatem trzeba wyzwolić w sobie pogardy a’rebours, aby stać się partnerem dla kogoś, kto nami gardzi i czerpie stąd swoją władzę?

 

Oto przykład dziewiętnastowiecznej pieśni ludowców:

 

Gdy naród do boju (znana również jako "Szlachta w roku 1831")

Na melodię W. A. Mozarta("Don Giovanni")
Słowa Gustawa Ehrenberga

Gdy naród do boju wystąpił z orężem,
Panowie о czynszach radzili,
Gdy naród zawołał: “umrzem lub zwyciężym!"
Panowie w stolicach bawili.

О, cześć wam, panowie magnaci,
Za naszą niewolę, kajdany,
О, cześć wam, książęta, hrabiowie, prałaci,
Za kraj nasz krwią bratnią zbryzgany.

Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara
Rękami czarnymi od pługa.
Panowie w stolicach kurzyli cygara,
Radzili o braciach zza Buga.

О, cześć wam, panowie...

Ach, waszym był synem ów niecny dyktator,
Co zdradził i naród, i sławę.
I wódz nasz naczelny, pobożny kunktator,
I zdrajca, со sprzedał Warszawę.

О, cześć wam, panowie...

Lecz kiedy wybije godzina powstania,
Magnatom lud ucztę zgotuje,
Muzykę piekielną zaprosi do grania,
А szlachta niech wtedy tańcuje.

О, cześć wam, panowie...

Powstańcy nie znają wiedeńskich traktatów,
Nie wchodzą w układy z carami,
Lecz biją Moskali, wieszają magnatów
I mścić się umieją stryczkami.

О, cześć wam, panowie...

/oryginalny, dosadny wiersz: https://pl.wikisource.org/wiki/Gdy_nar%C3%B3d_do_boju/