Pismo

2020-04-24 10:19

Jan Herman                                                                                                  

Adres do korespondencji:

xxxxxxxxxxxxxxxx

01-355 Warszawa

 

 

WOJEWODA MAZOWIECKI wojewoda@mazowieckie.pl

PREZYDENT m. st. WARSZAWY sekretariatprezydenta@um.warszawa.pl

URZĄD PRACY  m. st. WARSZAWY kancelaria.ciolka@up.warszawa.pl

 

Szanowne urzędy i organy!

Szanowni Decydenci i konkretni urzędnicy!

 

Jako człowiek doświadczony życiowo i obyty w kontaktach urzędowych – składam zażalenie-odwołanie-sprzeciw (właściwe podkreślić i zastosować) na treść i wymowę pisma oznaczonego sygnaturą (znakiem) UP.431.1030108.0030.2.2020, datowanego na dzień 16 kwietnia 2020, odebranego z poczty przez mieszkańca adresu podanego przeze mnie jako korespondencyjny w dniu 21 kwietnia 2020 roku.

Całość pisma, czyli jego treść, forma i sposób dostarczenia noszą znamiona przestępstwa (np. urzędniczego), dlatego rozpocznę od przytoczenia go w całości. Jednocześnie powiadomię właściwe organy o usiłowaniu popełnienia przestępstwa na moją szkodę.

CYTAT

Pan Jan Herman

/adres/

DECYZJA

Na podstawie art 2 ust 1 pkt 2,art. 33 ust 4 pkt 1 i ust 4 ca w związku z art. 9 ust 1 pkt 14 lit a ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz. U. z 2019 r. poz. 1482, z późń. zm.) oraz art. 104 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. z 2020 r. poz. 256)

orzekam o:

- utracie przez Pana statusu osoby bezrobotnej z dniem 12. 03. 2020

- nadaniu decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności

Uzasadnienie:

Z posiadanych dokumentów wynika, że podjął pan zatrudnienie (inną pracę zarobkową). Zgodnie z przepisami ww ustawy w takim przypadku następuje utrata statusu osoby bezrobotnej. Na podstawie art. 33 ust. 4 ca decyzji nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności.

Pouczenie

Od niniejszej decyzji przysługuje Stronie prawo wniesienia odwołania do Wojewody Mazowieckiego wniesione za pośrednictwem Prezydenta m. st. Warszawy – Urzędu Pracy m. st. Warszawy przy ul. Ciołka 10A, 01-402 Warszawa lub przy ul. Grochowskiej 171B, 04-111 Warszawa lub przy ul. Młynarskiej 37a,01-175 Warszawa w terminie 14 dni od daty doręczenia decyzji. W trakcie biegu terminu na wniesienie odwołania Strona może zrzec się prawa do wniesienia odwołania. Z dniem doręczenia oświadczenia o zrzeczeniu się prawa do wniesienia odwołania decyzja staje się ostateczna i prawomocna.

Pieczątka

z up. Prezydenta m. st. Warszawy

Danuta Poniatowska

Specjalista ds. ewidencji świadczeń

Dział Rejestracji i Ewidencji

Na druku jest jeszcze – pusta, nie wypełniona – pozycja:

Potwierdzam odbiór ww decyzji

(data i podpis bezrobotnego)

KONIEC CYTATU

 

*             *             *

Oświadczam, że podobnie kuriozalnego pisma nie widziałem albo wcale, albo od dawna. Wyjaśnię to w kilku komentarzach poniżej (komentarze oddzieliłem dla klarowności mojego pisma)

 

*             *             *

KOMENTARZ 1

Moja sytuacja życiowa sytuuje mnie po stronie skrajnie wykluczonych (nie zagrożonych wykluczeniem, tylko wykluczonych). Nie skarżę się, tylko stwierdzam swoją kondycję społeczną. Jestem od kilkunastu lat bezrobotny, do tego bezdomny.

Ostatnia moja funkcja związana ze stałym zatrudnieniem – to funkcja Dyrektora Generalnego w jednej z izb gospodarczych. Po moim wystąpieniu-pozwie w sprawie świadectwa pracy – od kilku lat toczy się proces przed sądem pracy, i prędko się nie zakończy, a proces ten nasycony jest przestępstwami miary „poświadczenie nieprawdy w dokumentach-zeznaniach”. Nie, ja nie poświadczam nieprawdy.

Ostatnio ze względu na treść moich zajęć mieszkam na tzw. kwaterze pracowniczej, w warunkach niegodnych człowieczeństwa (hotele są wyłączone z użytkowania). W tej sprawie też się nie skarżę, tylko zauważam, że w podobnych warunkach mieszkają w okolicach Warszawy dziesiątki tysięcy ludzi, w jakimś sensie „na stałe”.

Blisko centrum Warszawy dysponuję tzw. działką pracowniczą z altanką (POD) – ale nie mogę w niej zamieszkać, bo jest w tej sprawie obostrzenie. To oznacza, że mając do dyspozycji własny lokal – korzystam z lokalu odpłatnego.

Mimo wszystko zadbałem możliwe najlepiej o to, by urzędy i podmioty zainteresowane kontaktem ze mną (z wzajemnością, ja też jestem zainteresowany) – miały taki kontakt. Świadczy o tym choćby kontakt telefoniczny z sądu (przełożenie rozprawy) a także z Urzędu Pracy (przełożenie spotkania z urzędnikiem).

KOMENTARZ 2

Podczas jedynego planowego (wyznaczonego) spotkania w Urzędzie Pracy nie dostałem żadnej oferty, ze swojej strony wyjaśniłem, że zamierzam z grupą osób w podobnej sytuacji założyć spółdzielnię socjalną.

Nie wiem, czy to odnotowano, bo nie dostałem żadnej informacji (w tym, oczywiście, żadnej pomocnej) na temat możliwości wsparcia takiej inicjatywy, choć przypuszczam, że należę do grupy osób, które powinny być przez „pośredniak” obsłużone w swoich zamiarach z ochotą i ulgą.

Kilka lat wcześniej utraciłem status osoby bezrobotnej na skutek oszustwa firmy TaxCare (związanej z jednym z banków): oferowała mi dotację na rozruch firmy, skłoniła też podstępem, abym wcześniej (przed dotacją) zarejestrował działalność gospodarczą i zawarł z tą firmą umowę o obsłudze rachunkowej. Zarejestrowałem, zawarłem umowę – i nagle 100-procentowa dotacja okazała się z błahego powodu niemożliwa (choć kilkakrotnie z ostrożności prosiłem o sprawdzenie tych właśnie uniemożliwiających okoliczności, ze skutkiem: można). Działalność wyrejestrowałem natychmiast (kilka dni), ale to wystarczyło, bym utracił status bezrobotnego.

Po raz drugi zostałem zarejestrowany jako bezrobotny w dniu  15 stycznia 2020 (ze skutkiem od tego dnia), od tego czasu nie podjąłem żadnej pracy zarobkowej, tym bardziej zatrudnienia. Urzędniczka dokonująca rejestracji znała (czytała z monitora komputerowego) moje dorywcze prace podejmowane wcześniej, nie przeszkodziło to w podjęciu decyzji o rejestracji.

KOMENTARZ 3

Może się czepiam, ale wysyłanie do mnie pisma w dniu 16 kwietnia z decyzją o utracie statusu w dniu 12 marca (ponad miesiąc wcześniej) – świadczy nie tyle o mitrędze biurokratycznej, ile o świadomym działaniu na moją szkodę. 30 dni to rutynowy termin maksymalny na reakcję, tu zaś mamy upływ 35 dni, a powiadamia mnie na druku Prezydenta m. st. Warszawy urzędniczka z bliżej nieznanego urzędu (domyślam się, że Urzędu Pracy), odsyłając do Wojewody, ale koniecznie za pośrednictwem jednej z trzech placówek Urzędu Pracy. Dlaczego nie tej konkretnej placówki, na Ciołka, gdzie jestem zarejestrowany? Czyżby jakaś szersza operacja eliminowania „nawisu bezrobotnych”?

Dostrzegam ewidentną grę na zdezorientowanie „petenta”, a w tym czasie mogą przepaść – i na pewno przepadną – rozmaite świadczenia przysługujące bezrobotnemu, zwłaszcza uruchamiane w związku ze skutkami prawnymi obniżonej aktywności Urzędów Pracy. To, co miałbym „z klucza” – otrzymam po jakimś (nieznanym bliżej) czasie, i to tylko wtedy, kiedy zdołam w warunkach epidemii zareagować w porę i we właściwym trybie-reżimie.

KOMENTARZ 4

Pocieszająca jest uwaga zawarta w Pouczeniu, świadcząca domyślnie o tym, że decyzja, którą mam przed sobą, jest nieprawomocna (nabierze tej prawomocności, jeśli w ciągu 14 dni zrezygnuję z walki, czyli „doręczę oświadczenie o zrzeczeniu się prawa do wniesienia odwołania”). Co to za wygłupy? Po 14 dniach mojej bezczynności i tak decyzja się uprawomocni, po co ta zachęta, bym wcześniej pośpieszył się z rezygnacją ze swoich uprawnień? Czyżby taka „moja” rezygnacja już była w dokumentacji – w ramach „posiadanych dokumentów” – w jakiejś pokrętnej formie?

Dodatkowo: fakt, że podałem adres do korespondencji – nie upoważnia listonosza-poczty-mocodawców do wymuszania na mieszkańcu tego adresu przyjęcia korespondencji poleconej, a takie wymuszenie (słowne) miało miejsce. Nie obciążam listonosza: najwyraźniej sprawie nadano jakiś specjalny status (nie chodzi o mnie, tylko o „porządki w finansach”) i dano instrukcję, żeby stworzyć nieprawdziwy fakt prawny, oparty na domniemaniu doręczenia. Zatem nie: osoba podpisana na druczku podsuniętym prze listonosza (powtarzam, nie obciążam listonosza) – nie jest Janem Hermanem, pismo urzędowe, polecone, niechlujnie oznakowane (mam kopertę) – nie ma statusu „odebrane”, co najwyżej w postępowaniu odrębnym może być za takie uznane (ale w postępowaniu, kiedyś w przyszłości, a nie „z automatu”), bo przecież niniejszym reaguję na to pismo.

KOMENTARZ 5

W pragmatyce urzędniczej oczywistą i częstą sytuacją jest wątpliwość urzędnika-urzędu co do okoliczności będących podstawą do późniejszej decyzji (tu – o zmianie statusu obywatela w rejestrze bezrobotnych).

W sytuacji wątpliwości pragmatyka każe wezwać lub bez wezwania zapytać obywatela, czy deklarowane okoliczności są prawdziwe. Bo – na przykład – urząd jest w posiadaniu dokumentów przeczących oświadczeniu obywatela, że nie zarobkuje, nie jest zatrudniony, a wygląda na to, że pomylił się albo skłamał.

W tym opisanym wyżej przypadku urzędnik nie ma wątpliwości: „z posiadanych dokumentów wynika, że podjął pan zatrudnienie (inną pracę zarobkową)”.

Gdybym był wezwany, zapytany telefonicznie itp. – odpowiedziałbym: absolutnie nieprawda, nie pracuję zarobkowo. Co najwyżej raz na jakiś czas (np. średnio raz w tygodniu) świadczę komuś przysługę, która skutkuje dowodem wdzięczności (niekiedy, nie zawsze), w postaci obiadu, noclegu, „koperty”. Na przykład opiekuję się autystycznym Krzysiem. W każdym razie nie jest to praca stała czy w ogóle zarobkowa, cywilizowana, związana z obiegiem dokumentacji (przecież nie mówimy o pracy „na czarno”, której też nie wykonuję).

Chyba że nie wiem o jakiejś regulacji, która kwalifikuje-formalizuje dobroczynność czy wzajemność jako zatrudnienie-zarobkowanie. Podane na wstępie w cytowanym piśmie akty prawne – nic o tym nie mówią. Przeczytałem je uważnie, zresztą nie pierwszy raz.

W takim razie czekam, a nawet żądam procesu-postępowania na okoliczność poświadczenia przeze mnie nieprawdy w dokumentach (przed urzędem), bo jeśli zarobkuję, a oświadczam że jestem bez pracy – to jestem przestępcą, i odmawiam w tej sprawie przyjęcia wyrozumiałej wspaniałomyślności urzędów i organów.

Słyszałem już o tym, że dawano „domiar” grupie osób, która wysłała „najmłodszego” do sklepu po prowiant (czyli dokonała bezprawnej składki publicznej), albo piekarzowi, który oddawał niesprzedane pieczywo domowi opieki społecznej, albo mechanikowi, który udzielił fachowej pomocy bezpłatnie, po godzinach pracy warsztatu. Chętnie poddam się „obróbce urzędniczej” w takiej sprawie.

KOMENTARZ 6

W piśmie cytowanym powyżej jest też kuriozalne sformułowanie świadczące o apodyktyczności urzędu na moją szkodę. Brzmi ono: „z posiadanych dokumentów wynika” – i skutkuje decyzją zmiany mojego statusu na gorszy, niekorzystny.

Kto posiada (domyślam się, że Prezydent m. st. Warszawy lub jakaś komórka służbowa), gdzie posiada (w „moich” aktach?), co to za dokumenty (dowody pracy zarobkowej?), gdzie mam w nie wgląd (a może nie mam wglądu?). To nie są pytania błahe choć brzmią zaczepnie: ktoś gdzieś, w nieznanym mi miejscu, ma jakieś dotyczące mnie ważne dokumenty, skutkujące istotną dla mnie decyzją – a całość przypomina sąd kapturowy: już my wiemy, żeś pan jest kimś innym niż ten, za kogo się pan podajesz, ciesz się pan, że tylko odcinamy pana od rejestru”.

Gdyby Prezydent m. st. Warszawy czy którykolwiek  z urzędników traktował mnie tak jak sam pisze o mnie (Strona) – to w jakimś cywilizowanym trybie (znają mój telefon, bo dzwonią) dowiedziałbym się o tych dokumentach i być może w dwie minuty sprawę wyjaśniłbym, albo przyznałbym, że się mylę. Ale widać że Franz Kafka nadal żyje, a ja robię w tym postępowaniu za Józefa K., a może za obywatela Piszczyka, czy – o zgrozo – za Adasia Miauczyńskiego, dla którego wszystko się dzieje dokładnie wbrew logice.

Nie czuję się w tej sprawie obywatelem. Nie tylko w tej. I jestem jednym z wielu tysięcy.

KOMENTARZ 7

Rejestrując się jako bezrobotny nie ubiegałem się o zasiłek. Korzystam tylko z jedynej dostępnej formy ubezpieczenia, przede wszystkim jednak usiłuję uzyskać pomoc urzędową w przedsięwzięciu, które nazywa się SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA. Nie mam ani zamiaru, ani ochoty „wisieć na budżecie” Państwa, chcę trwale wyjść poza obszar wykluczenia ekonomicznego stawiając jeden warunek: po doświadczeniach nie chcę funkcjonować w reżimie pracodawca-pracownik, czyli być towarem o nazwie siła robocza, kapitał ludzki czy podobnej. Chcę działać w kolektywie samozatrudniajcych się osób, uprawiających dobrosąsiedztwo, wzajemność pracy i świadczeń, samo-rozrachunek.

Moje zamiary są dopuszczalne prawem, a nawet są w grupie priorytetów ministerialnych. Nie rozumiem uporu, z jakim Państwo (organy, urzędy, służby) wciąż przywracają mi status skrajnie wykluczonego, bezpowrotnie. A jeśli rozumiem – to współczuję urzędnikom i funkcjonariuszom roli, w jakiej się wobec mnie znaleźli. Roli oprawców.

 

*             *             *

Polska stoi przed poważnymi wyzwaniami, które zresztą wyolbrzymiła sytuacja „koronawirusowa”, choć wygenerowane zostały dużo wcześniej.

Najważniejszym z tych wyzwań jest wszechogarniające zniewolenie pracy, która przestaje być sposobem na zaspokojenie potrzeb materialnych i – pośrednio – duchowych, społecznych, widoczne nawet w polityce uprawianej przez – najogólniej – „pośredniaki”.

Zamiast skupiać się na komitywie biznes-urząd „zainstalowanej” na szkodę ludzi pracy i widocznej „nieuzbrojonym okiem” jako rwactwo kosztem ludzi pracy – włodarze naszego Państwa mogliby wesprzeć gęstą sieć samorządów terytorialnych prostym projektem „SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA W TWOJEJ OKOLICY”, i nie postuluję tu lawiny zasiłków obciążających budżet, tylko ogromadzenie wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem pośród licznych znanych przedsięwzięć i programów, takich jak prace interwencyjne, samo-zatrudnienie, szkolenie i samokształcenie w duchu obywatelskości, promowanie samo-zaradności, ubezpieczenia wzajemne, małe spójnie mieszkaniowe i pracownicze oraz lecznicze oraz samopomocowe-dobrosąsiedzkie.

Nie odkrywam nowych horyzontów, to są wszystko znane sprawy, tyle że poddane „rubrykującej” mitrędze biurokratycznej albo szemranemu biznesowi działającemu w zmowie z „nomenklaturą”.

Mieszkam chwilowo na tzw. kwaterze pracowniczej i mogę służyć od ręki negatywnymi przykładami zastosowania państwowych-publicznych zasobów w złej sprawie i w złej wierze. Tych samych zasobów, których Państwu nie wystarcza na wsparcie ludzi z inicjatywą korzystną dla (potencjalnie) wykluczonych, stąd bezczelne, na wydrę, łamanie prawa z jednoczesnym łamaniem praw człowieka i obywatela, gwarantowanych ustrojowo, ale jakoś „nieczynnych”.

Jan Herman

   Warszawa,23 kwietnia 2020 r.

Mejl: jan_herman@vp.pl

Tel: 697-685-336