Pantareizm

2010-06-25 05:50

 

 /nieprawdą jest, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody/

 

W Polsce mamy dziś, między dwiema turami wyborów, sytuację z tych określanych jako deja’vu.

 

Polega ona na tym, że oto człowiek, który nie tylko w nadzwyczaj spektakularny sposób wygramolił się z wilczego dołu zastawionego nań przez starych towarzyszy (mowa o Napieralskim), ale też odkrył w sobie suwerenność i podmiotowość polityczną (choć nie znaczy to, że stał się z dnia na dzień mężem politycznym) – oto ten człowiek trzyma w ręku klucze do rzeczywistych przemian w Polsce, zrazu politycznych, a w ślad za nimi – społecznych.

 

Po raz pierwszy od czasów „pierwszej” Solidarności – Lud może mieć głos nieco donioślejszy niż ryba.

 

Piszę w dniu wczorajszym: „Napieralski stoi przed wielką pułapką i przebiera nogami do szyneczki tam podstępnie wystawionej: jego powonienie, cieknąca ślinka, ciepełko w krzyżu – stawiają go przed idiotycznym wyborem: oddać się apologetom Transformacji, oddać się komuchożercom (ostatnio w owczej skórze), albo zakrzyknąć „nobody from above!”. Zupełnie nie dostrzega Napieralski, że stał się niespodziewanie szafarzem trzech potęg ideowych: potęga idei stanu średniego (stanu, a nie klasy średniej), potęga idei sprawiedliwości społecznej (nie mylić z „wszyscy mają równe żołądki”) oraz potęga idei ludowości (nie mylić z prowincjonalnym, siermiężnym folklorem)”. Patrz: pełny tekst.

 

Powiedzmy sobie: wpuszczenie Polski w Transformację, w III Rzeczpospolitą, a następnie do przedsionka IV-tej – choć podszyte jak najlepszymi intencjami – miało i ma wiele z piekła, brukowanym właśnie dobrymi chęciami.

 

Rywalizacja osób reprezentujących III i IV Rzeczpospolitą jest tym samym, co awantura w ciemnym zaułku: hałasu wiele, dużo krwi upuszczonej, skutek dla kraju żaden, a ludziom przyjdzie i tak wszystko sprzątać.

 

Całkiem niedawno było podobnie: w notce krótki opis sytuacji piszę: „21 lat temu potrzeba było swoistego aktu szaleństwa, aby postawić „kropkę nad i”. ani Okrągły Stół, ani zwycięstwo wyborcze 4 czerwca – wbrew enuncjacjom Szczepkowskiej – nie zakończyły żywota tego co „stare”. Sam fakt mianowania Ober-Policjanta na Premiera i ciche gwarancje powołania Generała na Prezydenta – czyż trzeba lepszych dowodów?  Dopiero – niespodziewana w końcu – zagrywka Solidarności z ZSL i SD zmieniła na tyle „układ” polityczno-parlamentarny, że można było myśleć o przeniesieniu ośrodka władzy politycznej w Polsce do innych niż dotąd adresów, środowisk, osób”.

 

Środowisko ludowców, co to „żywi i broni”, środowisko Stronnictwa Demokratycznego, stawiające na tzw. stan średni, środowiska ludzi pracy najemnej – to wszystko są ludzie, którzy coś rzeczywiście robią, dają krajowi i społeczeństwu konkretny dochód.

 

Dochodem tym zaś przez 21 lat zarządzają „gracze biurowi”, z których jedni uparcie zmierzają do oligarchizacji gospodarki i rozbudowują „brzydki układ”, inni zaś próbują – z pozycji roszczeniowych, dających „pro-lewicową mimikrę” – podmienić programy gospodarcze na programy historyczno-patriotyczno-ideologiczne.

 

To nie ma sensu, jak dotąd doprowadziło nas w miejsca ciemne i błotniste.

 

Może Napieralski, Pawlak i Olechowski nie są najjaśniejszymi gwiazdami polskiej polityki, ale za to odważyli się stanąć na czele wspomnianych trzech środowisk. No, to niech są konsekwentni!

 

Nie muszą jechać do Łazienek. Niech zejdą się i ogłoszą swoim elektoratom: oto oddajemy wam Polskę, jaka ona jest, taka jest, ale razem doprowadzimy ją do stanu używalności obywatelskiej, zabierzemy ją elitom, które zawłaszczyły sobie Demokrację (o czym Marcin Król pisze już jawnie).

 

Pan Tarej – i wszystko jasne.

 

Taki wariacki (z politycznego punktu widzenia) akt odwagi może być zaaranżowany natychmiast – wtedy wymagałby, aby Prezydentem RP został Jarosław Kaczyński. Byłby zobowiązany – również swoimi dotychczasowymi deklaracjami – do wspierania tych trzech środowisk. Może też mieć ów akt miejsce w ciągu najbliższych kilkunastu tygodni, wtedy jest czas na głębszą integrację programów politycznych i społecznych trzech ugrupowań. I ewentualnie na roszady personalne, które drzemią pod skorupą kierownictw.

 

Wtedy jednak musimy się nawet liczyć z „rozwaleniem” Układu i Anty-Układu jednocześnie.

 

Wcześniejsze wybory?

 

Toż to byłby właśnie pantareizm stosowany!

 

 

Kontakty

Publications

Pantareizm

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz