Pan królików do niby-kaczki
Na początek exḗgēsis, czyli objaśnienie do poniższego żywotu świętych.
Otóż spotkali się w komedii pomyłek orzeł z gęsią. Gdyby on był orłem prawdziwym, rozpoznałby gęś tłustą w gęsi pyskatej, a nie myliłby z kaczką płci bliżej nieznanej. Zresztą, pacnąłby szponem i po kaczce byłoby, i po gęsi. Ale z niego taki orzeł, że głupią gęś wziął za kaczora i pręży swoje pierze do królów się przyrównując. A że gęś głupia jak gęś, więc po kaczemu ripostuje: jam gęś, a ty możesz sobie między króliki adresować swoje przechwałki. W wyborach potraktują nas po równo.
Ani zatem ów pluszowy orzeł, ani głupia gęś, nie dorastają do ról, o które się mylnie podejrzewają i które w sobie bezsilnie negują. Właściwie nikt już nic z tego nie rozumie, prawdziwy w tym wszystkim jest tylko harmider.
Mówi orzeł do gęsi: ty głupi kaczorze
Ja tu jestem nad króle, ty niewiele możesz
Na to gęś odpowiada: taki ze mnie kaczor
Jak z ciebie pan królików: jednakowo płacą
Czytelnika uprasza się, by docenił, że wierszyk jest głupszy niż przewiduje ustawa, napisana na zamówienie, na kolanie, na chybcika, uchwalona przed trzecią w nocy, podpisana przed pobudką, zrozumiała ani dla gęsi, ani dla orłów. Króliki zaś żują spokojnie szczaw z mirabelkami na deser…
Nie przeczuwają rosołu...