Organizm czy struktura
Mowa o Państwie, czyli o super-monopolu zarządzającym Krajem i Ludnością. Gdybym porwał się na pobieżny choćby przegląd literatury w tej sprawie – wyszłoby grube tomisko. Ograniczę się zatem do mojego autorskiego sformułowania RHIZOMIFRACTALIA, które łączy w sobie element organiczny (rhizoma – spontaniczny, „wiejski” bezład, ale „kodowany”) i element strukturalny (fraktal – stochastyczny, „wielkomiejski” ład „planistyczny”).
Kilkadziesiąt „grubszych”, a kilkaset śladowych co do znaczenia ustrojów-systemów społecznych-państwowych waha się od tysiącleci między rhizomalnością a fraktalnością. Na przykład w Polsce sprawy idą w tym kierunku, że fraktalną skorupę ustrojową (zimny, nieludzki schemat urzędów, organów, służb, sieci-struktur-systemów) wypełnia się żywymi elementami wspólnotowymi. A jeszcze niedawno to co ustrojowo sztywne było kręgosłupem – a na nim narastały żywe grona i pnącza.
To nie ma niż wspólnego z totalitaryzmem czy jego przeciwieństwem – rynkiem i demokracją. To jest opis psycho-mentalnych i kulturowo-cywilizacyjnych odruchów, pośród których przeważa umiłowanie „rządów”, jakiekolwiek by one nie były.
Kiedy owo umiłowanie przeniesie swoje akcenty na „samorządy” – wtedy my, obywatele, podziękujemy „sztywnością” i „pójdziemy w spontan”.
Na razie się nie zanosi, więc niech się demokraci nie napinają, skoro chcą jedynie obalać, a nie tworzyć.