Optymalizacja a planowanie siłowe

2011-09-19 16:43

 

Tak się stało, że w dobie, kiedy „centralne planowanie” zdobywało świat – w Europie Środkowej, szczególnie w Polsce, rozpuszczono wszelkie „parametry rynkowe” luzem, niech sobie brykają. Wyszedł z tego chaos, ale doktrynalnie jesteśmy „w porządku”, nie będzie nam tu „komuchowate” planowanie bruździło.

 

W tym samym czasie światowe korporacje – kilkadziesiąt z nich ma budżety większe niż polskie PKB – doskonaliły proces „forcing plan”.

 

1.      Planowanie siłowe to takie planowanie, które opiera się na kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu arbitralnie zadeklarowanych wskaźnikach, a następnie dostosowaniu wszelkich działań do tego, aby te wskaźniki osiągnąć. Wszelkie procesy są tu „uwolnione od rynku”, wymuszone. „Klasyka” planowania siłowego to gospodarki socjalizmu domniemanego (zwanego socjalizmem realnym albo komunizmem czy kapitalizmem państwowym) oraz gospodarki wielkich korporacji, gdzie prawa własności są rozmyte, a kierownictwo należy do hybrydowych hierarchii zarządczo-menedżerskich;

2.      Planowanie optymalizacyjne to takie planowanie, w którym zakłada się, że rozmaite siły i procesy gospodarcze są suwerenne (”autokefaliczne”), a ich kształtowanie może odbywać się metodą „wszczepiania zarodników” i metodą „przykładania napięcia”: zarodniki to centralne, uspołecznione przedsięwzięcia majątkowe, edukacyjne, naukowe, społeczne, socjalne, a „napięcie” to regulowanie rentowności poszczególnych dziedzin gospodarowania;

 

„Forcing plan” ostatecznie pokazał swoje wszelkie niedostatki nie tyle poprzez bankructwo gospodarki nakazowo-rozdzielczej, ile poprzez trwający od kilku lat – z różnym natężeniem – kryzys finansów, banków i funduszy, najbardziej znany jako amerykański, ale ze względu na liczne powiązania obiegający cały świat, nie obcy też wcześniej Azji „tygrysów”.

 

Elementarz:

Kilka miliardów ludzi – to tylko z pozoru podobne potrzeby (wszędzie ludzie jedzą, ubierają się, mieszkają, podróżują, śledzą media, uczą się, bawią się, itd., itp.). W rzeczywistości nawet drobne różnice ludzkich potrzeb nakładają się na siebie, pęcznieją i powodują, że nawet w niewielkiej, kilkunasto-tysięcznej gminie jest miejsce dla Rynku.

 

Odpowiedzią Popytu (czyli wytwórców i usługodawców) są standardy: produkujemy 100 tysięcy jednakowych bochenków chleba, tony masła dla całej gminy, itp. Ludzie muszą ustąpić ze zwoich skrajnie zróżnicowanych gustów, kupują typowy chleb i typowe masło, a Rynek Absolutny zamienia się w Rynek Uśredniony. Zachowuje jednak podstawy rynkowe: PLURALIZM, KONKURENCJA, WYBÓR.

 

Dopiero kiedy na skutek losowego (albo sprokurowanego podstępem i chciwością) nierównego rozkładu sukcesów i porażek rynkowych, albo na skutek kataklizmu, powstają monopole i/lub „paramilitarne alerty” – wtedy Rynek wycofuje się. Powyższe zdanie opisuje rzeczywistość na całym świecie, lokalną, regionalną, krajową, globalną: wszelkiego rodzaju sytuacje monopolistyczne „zagospodarowują” sytuacje rynkowe, zmniejszając różnorodność, wybór, konkurencję, zatem zmniejszając ryzyko działania albo to ryzyko przerzucając na „rynek”, czyli na końcowego klienta.

 

Szkoła średnia wiedzy:

Państwo – poprzez swoją cywilizacyjną formułę – jest manifestacją monopolu gospodarczego, politycznego, kulturowego. Krańcowego monopolu.

 

Demokratyzacja Państwa może polegać wyłącznie na jego ustępowaniu przed obywatelską samorządnością. Ta zaś – jeśli nie wkroczy w obszary gospodarcze, np. poprzez spółdzielczość – pozostanie zaledwie rachitycznym alter-ego państwa, skazanym na drugorzędność.

 

Monopoliści wszelkiej maści, a szczególnie ze sfer gospodarczych, widząc oczywistą nieskuteczność swoich nawet „doskonałych” metod planistycznych „forcing plan”, wymagają od Państwa, by leczyło skutki ich niekontrolowanych społecznie działań, albo aby „zaprowadzało” Rynek (!!!). mamy zatem do czynienia z paradoksalnym postulatem, aby monopol polityczny chronił, optymalizował lub rozbijał monopol gospodarczy, co wydaje się mało poważne, zwłaszcza jeśli u sterów państwowych znajdujemy liberałów, czyli ideowo-doktrynalnych piewców PLURALIZMU, KONKURENCJI, WYBORU.

 

Wyższa szkoła jazdy:

Sterować gospodarką z pozycji Centrum można rozmaicie. Najbardziej w historii zapisało się kilka wariantów:

A.     Keynesizm (właściwie wymyślony przez M. Kaleckiego), czyli zarodniki gospodarcze w postaci przedsięwzięć autorskich Centrum, które wyzwalają przedsiębiorczość swobodną, podążającą za przedsięwzięciami centralnymi;

B.     Monetaryzm (gwiazdą był tu M. Friedman, a w Polsce doktryner L. Balcerowicz), czyli regulacja strumieni i „retencji” w finansach, bankowości, funduszach, budżetach, ubezpieczeniach, giełdach, bez interesowania się, co na „lądzie”, czyli w realnej, soczystej gospodarce;

C.     Planowanie siłowe (nakazowo-rozdzielcze), czyli próby dosłownego, rzeczowego ustalania poziomu wytwórczości oraz usług i dystrybucji oraz zaopatrzenia, zastępujące swobodny  „rynek umów”, anihilacja podmiotowości gospodarczej;

D.     Zupełne desinterresment Państwa wobec realnej gospodarki, a w to miejsce surowe przestrzeganie prawa, rozumianego jako przepisy, procedury, algorytmy, ostatecznie: gospodarka policyjno-korupcyjna (np.: Indie);

E.      Gospodarka „konferencyjna”, czyli sieć rozmaitych konwektykli wielostronnych, które metodą żmudnych uzgodnień kształtują sytuację „rynkową”, w rzeczy samej regulując proporcjonalną rentowność niezbędną dla utrzymania na „rynku” poszczególnych branż i sektorów;

 

Pamiętając, że każdy z powyższych wariantów jest właściwie nie do przyjęcia we współczesnych świecie (pragnącym demokracji, samorządności, przestrzegania praw człowieka, godnego życia dla każdego, walczącym z dyskryminacjami i wykluczeniami) – gdybym jutro został premierem, rozpostarłbym Gospodarkę między wariant A i E.

 

Moje rozmaite propozycje „sternicze” można znaleźć w internecie, choć nie złożyłem kompletnej, całościowej propozycji (a kto by jej ode mnie zapragnął?). Najbardziej ogólnie swoje myślenie w tej dziedzinie definiuje jako planowanie optymalizacyjne, którego warunkiem „być albo nie być” jest operacyjna likwidacja większości monopoli gospodarczych, lokalnych i krajowych. I to szybko, zanim Państwo nie utraci w Polsce jakiegokolwiek znaczenia.

 

Może nie jestem obdarzony najlepszym z rozumków, ale im bardziej zaglądam w partyjne programy (albo ich atrapy), tym bardziej widzę, że nic w tej sprawie nie widzę. No, to na co będę głosował?

Kontakty

Publications

Optymalizacja a planowanie siłowe

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz