Odmieńcy

2020-06-16 09:23

 

Stary jestem i już trochę nie nadążam. Dlatego jakiś czas mi zajmie jeszcze poukładanie sobie naszej nadwiślańskiej koncepcji PROGRESYWIZMU. Nie, nie po to, by go w sobie przyjąć na poziomie teologicznym i głosić z trybun. W moich nieco wykoślawionych, starożytnych i zezowatych oczach Progresywizm wydaje się sposobem „ludzi z pretensjami” na umoszczenie sobie własnych zagajników w społecznej dżungli, gdzie nie dość, że się schowają przed przemocą zewsząd, to jeszcze będą z nad-wysokości swojej pluć na wszystkich, od których na „równi” dostaliby zwyczajnie wp---dol.

Poszukiwania encyklopedyczne mam już dawno za sobą, ale ich nadal nie zaniedbuję – bo a nuż wreszcie na coś sensownego trafię. Zaczęło się chyba od „teorii postępu” Condorceta („Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje”, 1794) i równolegle, nieco wcześniej Turgota („Discours sur l’histoire universelle” w roku 1750), a potem już poszło lawinowo: Comte, Voltaire, Spencer, Marks.

Progresywiści powalają nam od stuleci domyślać się, że całe zło Świata i Historii – to jakaś aberracja, sprawiają wrażenie szkolnych prymusów, wiecznie zdziwionych tym, że ich mniej subtelni koledzy na przerwach idą gdzieś „pod pracownię” albo w okolice sali gimnastycznej, a niekiedy, tfu, do „palarni toaletowej” – i tam piorą się po pyskach, zamiast nadrobić materiał przed kolejną lekcją w celu uzyskania mocnego wpisu w dzienniku ocen. Jeszcze bardziej się dziwią, że po lekcjach, za szkołą, owi brutale i nieuki czają się na nich, by im potargać tornistry czy – dla zasady – kopnąć w słabiznę, aż im z piórników posypią się i połamią kredki.

Kiedy ktoś w „towarzystwie” zupełnie poważnie zastanawia się nad tym, jak uczynić lepszymi urbanizację i industrializację oraz jak udoskonalić Państwo, a ludzi wznieść na wyżyny moralne – to ani chybi lewak, który chciałby komunizmu (czyli poszanowania dla własnej słabości w „dostosowaniu się”), ale słowem tym się brzydzi, bu używali go przez ponad stulecie spoceni, utytłani w robocie, nie kryjący wściekłości i nie przebierający w słowach ,nieokrzesani proletariusze.

Taki zupełnie poważnie wie, że chleb bierze się z piekarni, a mleko-z mleczarni, nijak tego nie wiążąc z poetycko falującymi, szumiącymi łanami zboża czy z krowami zostawiającymi na pastwisku placki. Na pewno nie z codziennym trudem tych, co „żywią i bronią”, ale cuchną z daleka, co dopiero w salonach!

Jest mimo to jakaś moc w progresywistach, dająca im w przestrzeni społecznej ową nad-wysokość, ta zaś każe kibolom i złodziejaszkom raz na jakiś czas uchylić przed nimi czapkę i przeprowadzić przez niebezpieczne podwórka. Właśnie tak rozumiem fatalną wypowiedź Żalka, który mentalnie jest po stronie kiboli i złodziejaszków, tylko zbyt długo był parafialnym prymusem i mu się zupełnie pokićkało. Redaktorka go zwyczajnie upolowała, zflekowała, sama zachowała się jak kibol. Sto razy odegrałem sobie filmik z wypowiedzią tego prymusika, i za każdym razem słyszałem: „nie chodzi o to kto (jacy ludzie), tylko o to CO GŁOSZĄ (jakieś obce racje)”. Jak z tego można wykoncypować, że LGBT to nie są ludzie – to wiedzą tylko „kolędnicy”. Ale tak wygląda nad-wysokość progresywizmu: nie upiekliśmy nigdy chleba, nie wydoiliśmy krowy, ale jesteśmy nad-lepsi i kłaniajcie się narody!

 

*             *             *

Wywodzę się z proletariatu, jestem „z własnej winy” proletariuszem , stoję zdecydowanie po proletariackiej stronie, przeciw lalusiom, mającym dwie lewe ręce, a może więcej rąk, bo te dodatkowe przeszukują proletariackie kieszenie w poszukiwaniu „należnych” honorariów za to, że oni tacy są przecież  wychowani i subtelni. Sam bym stanął po lekcjach za szkołą, by Żalkowi spodnie spuścić przetrzepać tornister i przemówić do wyobraźni na temat pochodzenia chleba i mleka i zasranych gaci. A potem poszedłbym do tych, co flekują Żalka, i wygarnąłbym w proletariackich słowach, co myślę o tym linczu na Żalku.

Jeśli progresywizm ma polegać na flekowaniu ludzi o niedojrzałych społecznie poglądach przez ekologów, genderystów, pacyfistów, feministów – to widzę, jak się w grobach przewracają Turgot, Condorcet, Voltaire, Comte, Spencer, Marks. Ludziom pracy i wszelkim innym wykluczonym – nijak się od tego nie poprawi.

Jan Gavroche Herman