O zbrodni która popłaca

2010-05-15 06:54

 

/to jest trochę o polityce historycznej/

 

Najpierw może rym nieodżałowanego Andrzeja Waligórskiego, który był wykonywany pół-muzycznie przez Olka Grotowskiego (wierszyk jest raczej trudny, choć wesoły):

 

Raz rycerz Dreptak z Ciążyna po niebezpiecznej wyprawie
Wrócił do zamku i kazał upiec natychmiast dwa pawie,
A zanim się dranie upieką, rozkazał podawać kiełbasę
Z musztardą sarepską lub z chrzanem, atoli koniecznie z półbasem.
Następnie skrzyżował na piersiach obydwie mocarne pięście,
Przeciągnął się i pomyślał, że tak właśnie wygląda szczęście.
I przeszedł się wolnym krokiem przed rozpalony kominek,
I wtedy mu przyniesiono wyzwanie na pojedynek.
A w owym wyzwaniu pisało, iż Dreptak jest świntuch stary,
Bo splamił był cześć dziewiczą wojewodzianki Barbary.
Uszczypnął ją bowiem boleśnie, i to, broń Boże nie w liczko,
A przy tym mruknął lubieżnie: - Ciao, synogarliczko!
Więc narzeczony panienki czeka na niego przed borem
Z kopią, koncerzem, pancerzem, toporem i semaforem,
I mają się tam potykać godzinę lub nawet i dwie,
Do ostatniego oddechu, względnie do nagłej krwie.
...no, chyba żeby ten Dreptak, jak każe rycerska opinia,
Oznajmił całemu światu, iże jest podlec i świnia!
Przeczytał Dreptak wyzwanie, przez chwilę się zastanawiał,
A tu już tymczasem wnoszą pachnącą pieczeń z pawia,
I Zuzia, ponętna dwórka, kusząco oczkiem doń mruga,
Natomiast na dworze słota, wiatr i w ogóle szaruga...
...więc rycerz gotyckie okno otworzył szerokim gestem,
Wychylił się i zahuczał: - W porządku! Świnia jestem!!!
Zaczym nałożył bambosze i legł na niedźwiedziej skórce
Przy polędwicy z pawicy, denaturacie, bandurce i dwórce.
Zaś okrzyk z wieży poleciał po górach i po dolinach,
I każdy, kto go usłyszał, powiadał: - Też mi nowina!
Wiadomo, że Dreptak jest świntuch, co gwałci, szachruje i łupi!
...a narzeczony Barbary rdzewiał na deszczu jak głupi...

 

Świat jest pełen narzeczonych Barbary, rdzewiejących w oczekiwaniu na gest jakiegoś szubrawcy, który miałby wyznać swoje przewiny i pokajać się jeszcze. Podajmy wybrane przykłady.

 

Ameryka Północna: potomkowie pierwotnych mieszkańców tej ziemi, zwani nie wiedzieć czemu Indianami, potomkowie mieszkańców Afryki zwiezionych tu do robót niewolniczych, Japończycy potraktowani bronią masowego rażenia, kraje dotknięte amerykańskim kryzysem ostatnich miesięcy – nie mogą się pozbyć wrażenia, że nawet teraz Ameryka kpi z nich sobie i nadal na nich żeruje.

 

Kościół katolicki: dusze ofiar Inkwizycji, ruiny po wyprawach krzyżowych, czarownice z Salem, całkiem świeże ofiary księżych zabaw i uciech, a także nabici w butelkę darczyńcy i wspólnicy rozmaitych „religijnych” przedsięwzięć – płaczą u wrót Sprawiedliwości Dziejowej i tej całkiem doczesnej.

 

Rosja: niezliczone ludy Syberii i Dalekiej Północy marzą o jakiejś rekompensacie za cywilizacyjne zniszczenia, kraje byłego ZSRR i „obozu socjalistycznego” nie są kontente z rozliczeń, jeśli takie były, zioną też nienawiścią za Katyń, Wielki Głód, masowe wywózki, a nawet przeprowadzki całych grup etnicznych, za zniszczenia ekologiczne, za Gułag, za rusyfikację i w ogóle za stalinizm.

 

Chiny: Ujguria i Tybet, okrojona Mongolia i wykorzystana Mandżuria, szary lud trzymany w obozach reedukacyjnych, rodziny „wrogów ludu” rozstrzeliwanych dla przeszczepów – mają całkiem uzasadnione pretensje do imperium chińskiego oraz do maoizmu i innych formacji będących jego echem.

 

Japonia: połowa Azji, poddana japońskiej eksterminacji w imieniu cesarza, kilka poważnych korporacji, którym Japonia ukradła patenty (twórczo je zresztą rozwijając) – wszyscy chcieliby skłonić jakoś Japonię choćby do zwykłego „przyznajemy się, przepraszamy”.

 

Niemcy: kraj ten słynący z odwiecznej polityki agresji i zaborów oraz germańskiej buty, winien światu moralnie i materialnie za skutki dwóch światowych wojen (zniszczenia, ofiary w ludziach, Holokaust) – dziś ma się dobrze i jest liderem zjednoczonej Europy, znów patrzy z góry na sąsiadów.

 

Mężowie: co najwyżej 10% mężów może o sobie powiedzieć, że zachowują się jak na męża przystało, od pozostałych można bez pudła oczekiwać, że się wytłumaczą, przeproszą, zadośćuczynią albo po prostu zmienią lokal. A jednak to właśnie mężowie lepiej się czują na tym ziemskim łez padole (dla sprawiedliwości oddajmy, że i megiery się zdarzają).

 

Palacze: ta rasa cuchnąca przetrawionym dymem, ziejąca trucizną na 30 metrów wokół, niepomna tego, iż nie tylko swoje zdrowie rujnuje – uważa, że nic się nie dzieje, kiedy w obecności niepalących zapalą sobie dymka. Nawet jeśli ów niepalący jest całkiem niedaleko, na przykład w łonie swojej ćmiącej matki. Domagają się praw takich samych, jak niepalący, choć trudno znaleźć przypadek, aby niepalący toksycznie poraził swym oddechem palącego.

 

Wyzyskiwacze: wielkie rekiny kapitału i drobni szalbierze, zwykli oszuści i małe lenie wożące się „na przyczepkę” – co dzień zaciągają dług wobec tych, od których wyłudzają świadczenia, warunki bytowe, zabezpieczenie do „normalnego” funkcjonowania. A im więcej wyzyskają – tym bardziej są stanowczy i przekonujący w argumentacji, że to oni właśnie są światu najbardziej potrzebni.

 

*          *          *

 

Wbrew pozorom nikt tu nie żartuje: Ludzkość jeszcze nie nauczyła się wyważać pomiędzy Przeszłością a Teraźniejszością. Podstawowym jej pytaniem jest nadal: skoro już uznajemy, że nie odpowiadasz za grzechy swoich przodków, to czy godzi się, abyś korzystał z dobrodziejstw, jakie są ci dane w wyniku owych przodkowych grzechów? Czy godzi się, aby ofiary twoich przodków przez kolejne pokolenia nadal odczuwały skutki eksterminacji?

 

Polityka historyczna oparta na tym pytaniu jest uzasadniona. Ale jakże łatwo jest w tej „branży” popaść w śmieszność!

 

 

Kontakty

Publications

O zbrodni która popłaca

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz