O cywilizującej(?) roli prezentu

2010-12-27 06:55

 

Prezenty ludzie sobie wręczali od zawsze. Można przypuszczać, że jeśli był kiedyś jakiś pierwszy prezent, to oznaczał on:

 

- weź, to moje ulubione, ofiaruję ci, jakby siebie kawałek…

- weź sobie, ja mam więcej…

- weź, potrzebujesz…

- weź na zgodę…

- chcę ciebie (prze)kupić za ten drobiażdżek…

- na pamiątkę…

- przyjmij ten oto wyraz szczerej wdzięczności…

- itd…

 

Ale chyba pierwszego podarunku nie było: po prostu w różnych stronach świata prezent jako fenomen rodził się odrębnie, po swojemu.

 

U dawniejszych Chińczyków goście i gospodarze, podczas jednego popołudnia, biesiadując, potrafili ten sam prezent przekazywać sobie wielokrotne w-tę-i-wew-tę. Ważny był ceremoniał i tło. Sam podarek był narzędziem-symbolem.

 

Bywa prezent „biletem wstępu” (np. posag).

 

Najgorsze są prezenty rutynowe: rutynowa jest albo okazja, albo sam podarunek. Za każdym kolejnym razem trudniej jest o spontaniczną, serdeczną radość z takiego prezentu.

 

Dlatego ludzie wymyślili kopertówki (w tej oto kopercie zaklęte jest to, co sobie sam kupisz, tylko nie upij się za to), potem poświąteczne zwroty (to amerykański wynalazek), a ostatnio Allegro. Aukcje już od wczoraj trwają.

 

No comment.

 

Jeśli Ludzkość jest poważna, powinna coś wymyśleć w miejsce prezentu: ta forma uspołecznienia już się Człowiekowi najwyraźniej przejadła.

 

 

Kontakty

Publications

rola prezentu

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz