Non-political correctness

2010-02-20 23:23

 

NON-POLITICAL CORRECTNESS

/cała władza w ręce Rad-ka/

 

 

silendo nemo peccat

milczeniem nikt nie grzeszy

 

Zawsze jest przecież tak, że rację ma ten, kto może wydawać polecenia, co na życie Ordynackiej przekłada się w ten sposób, że Przewodniczący (albo któryś z Wice cichcem rywalizujący) daje Radkowi polecenia natury porządkowo-organizacyjnej, te zaś w konsekwencji raz na zawsze uciszają poglądy lub inicjatywy nie podobające się „najwyższym”.

Jako, że kierownicy Ordynackiej są najczęściej nieuchwytni dla tych, których temperują (lub chcą utemperować), Radek pozostaje jedyną witryną władz (i władzy), którą odwiedzają wszyscy nadaktywni, w tym nawiedzeni aktywiści. Sytuacja jest bez sensu, bo kto się orientuje w tym wszystkim, to wie, że z Radkiem można ustalić wszystko, przegadać tygodnie, a sprawy posuną się tylko w takim kierunku, jaki odpowiada Radka mocodawcom. Jakże bowiem inaczej interpretować praktyczny zakaz powołania Komisji Politycznej, która przez samo swoje istnienie mogłaby podtrzymywać do Kongresu dyskusję o postulowanym usytuowaniu Ordynackiej na mapie politycznej Polski? Jak inaczej interpretować praktyczny zakaz powoływania w Warszawie (na Mazowszu) kół członkowskich, przynajmniej dla niektórych osób (a tymczasem Mazowsze, mimo że najliczniejsze, jest w zupełnej rozsypce organizacyjnej, nawet członkowie Zarządu nie mają kontaktu do siebie)? Jakże inaczej interpretować „ucieczkę” spotkania z Premierem Hausnerem z bezpłatnej i pojemnej Skarpy do odpłatnej i mikrej sali Akademii Muzycznej i odebranie organizatorowi spotkania prawa do jego prowadzenia-moderowania? Jak odczytać praktyczny zakaz podejmowania prób dofinansowania inicjatyw i przedsięwzięć oraz ludzi (pod pretekstem niechęci do obsługi działalności gospodarczej), przez co Ordynacka pozostaje domeną wąskiej grupy członków utrzymujących się z nomenklaturowych posad i ich popleczników? Takie wydarzenia są codziennością Ordynackiej na przełomie 2003/2004 i tylko czekać, kiedy niektórym inicjatywom odbierze się prawo używania logo „Ordynacka”, tak jak niegdyś byliśmy świadkami zakazu używania innego logo gazecie Wyborczej.

W ten sposób na Ordynackiej powstaje dziwna trójwładza:

-                              statut, w którym członkom przyznaje się prawa i obowiązki, na przykład upowszechnianie demokratycznej kultury uczestnictwa w życiu publicznym, inspirowanie i prowadzenie działalności wydawniczo-badawczej, organizowanie konferencji i sympozjów, prowadzenie działalności gospodarczej, inspirowanie i koordynację inicjatyw społecznych związanych z realizacją celów Stowarzyszenia;

-                              Przewodniczący i inni top-kierownicy, którzy jednoosobowo lub z wykorzystaniem dziwnych ciał typu Komitet Wykonawczy decydują doraźnie i bez jawnej koncepcji, które punkty statutu nadają się do użytku, a które zawieszamy;

-                              kamaryla, której praktycznie nie obowiązuje ani statut, ani ustalenia top-kierownictwa, bo ona pod firmą Ordynackiej praktycznie uruchomiła zupełnie inną organizację, z innymi celami, innym kierownictwem, innymi procedurami i innymi prawami/obowiązkami członków;

Zatem mamy do czynienia z poprawnością zupełnie niepolityczną, szeregowi i nieszeregowi aktywiści mają ze sobą problem, zanim pojmą, o co chodzi w tej trójwładzy, przy czym niemal u zarania mają tę jedną pewność, że ani w pojedynkę, ani w swej masie nie stanowią żadnego wyznacznika dla polityki Ordynackiej, choć przecież w myśl statutu i w ogóle w myśl prawa o stowarzyszeniach stanowią sól organizacji: oto właśnie sól owa została rozpuszczona w mętnej wodzie i pies z kulawą nogą jej nie zauważa, nawet smaku nie czuć, bo całość przyprawiono sztandarowymi nazwiskami i to one nadają ton całej uczcie.

Zatem jedyne, co można skutecznie robić w Ordynackiej, to milczeć u podnóżka nosicieli trójwładzy i wtopić się w szarą masę. Jak przystało ludziom wykształconym, inteligentnym, świadomym, doświadczonym. I w ten sposób, cytat: „podwyższać jakość elit w Polsce”.

  

 

Bo gdy się milczy, milczy, milczy

To apetyt rośnie wilczy

Na poezję

Która drzemie gdzieś wśród nas

 

/Jonasz Kofta/