Niewidoczny kontynent. Nowe Państwo Środka

2013-10-30 12:13

 

Pretekstem do tej notki jest materiał z konferencji sprzed tygodnia organizowanej przez Vistulę: „Perspektywy nowego ładu światowego”. Wybitna profesura znęca(ła) się na Stokłosach nad USA, Europą, Islamem, Chinami, szukając nad-ambitnie miejsca dla Polski w tej konstelacji. Trochę mnie dziwi, że nie było odrębnych referatów omawiających potencjał i plany Indii, Nezji[1], Brazylii, Rosji, Afryki (interioru).

Przede wszystkim razi mnie – choć nie dziwi – nieobecność w rozważaniach fachowców takiego fenomenu jak Azja Centralna.

Pod tą nazwą umieszczam orientalny fenomen wielo-kulturowy, który w swojej historii tylko dwukrotnie był pod jednolitym zarządem politycznym (mowa o wojskowych przestrzeniach Czyngis-Chana oraz Timura). Zaliczam do niego terytorium rozpostarte między Bajkałem, Wyżyną Turgajską, Wyżyną Irańską i pasmem Quinlan Shan. Niemal połowa tego terytorium to pustynie lub skrajnie niedostępne góry, ludność zatem zamieszkuje ubogie stepy oraz enklawy bogate w żyzne gleby, zwierzynę i wodę pitną. Takich enklaw jest tam kilkadziesiąt, zaś liczba ludów, rzadko zintegrowanych w „podręcznikowe” narody, przekracza tam niewątpliwie setkę.

 

Dla porządku powiedzmy, że na terytorium tak pojętej Azji Centralnej leżą takie państwa i jednostki administracyjne, jak Kazachstan, Kirgizja, Turkmenia, Uzbekistan, Tadżykistan, wschodni Iran, Afganistan, Północny Pakistan, Jammu & Kashmir, Ujguria, zachodnia Mongolia, zachodnia Buriacja, Obwód Irkucki, Ałtajski Kraj, Tuva.

Przypuszczam, że nie pojawił się – jak dotąd – człowiek, który odwiedził każdy z żyjących tam etnosów, lub (co łatwiejsze) odwiedził wszystkie kilkadziesiąt enklaw życiowych, mikro-eko-systemów. Jestem jednym z tych, którzy się starają. Oczywiście, zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że całe to terytorium jest pod stałym „monitoringiem” satelitarnej inwigilowni amerykańskiej, co jednak nijak nie przekłada się na amerykańską zdolność „naziemną” w tym regionie świata.

Teren ten ma powierzchnię porównywalną z Europą. W sensie imperialno-politycznym ma on cztery rygle:

  1. Rygiel rosyjski – na północy i na północnym zachodzie;
  2. Rygiel chiński – na wschodzie;
  3. Rygiel indyjski – na południu;
  4. Rygiel arabski – na południowym zachodzie;

Kiedy organizuje się konferencję nt. przyszłego ładu światowego, to w moim przekonaniu nie da się pominąć procesów zachodzących w tych czterech ryglach.

Rygiel rosyjski słabnie na skutek postępującego bankructwa Rosji. Rygiel chiński wzmacnia się zwłaszcza wobec Charm Strategy (chińskiej ofensywy wdzięku i powabu). Rygiel Indyjski cierpliwie trwa niewzruszony. Najwięcej zaś dzieje się w ryglu arabskim, który jest wciąż szarpany przez politykę amerykańską (na tym polu Europa „odpuściła” sobie starania, ustępując rozpaczliwie agresywnej polityce USA).

Jeśli przyjrzeć się ostatniemu trzydziestoleciu dyplomacji amerykańskiej wobec Orientu (rozumianego najszerzej, czyli od Pacyfiku po Morze Śródziemne) – to jasno widać silne zainteresowanie Ameryki Azją Centralną i stanowczy, konsekwentny opór Chin w tej mierze (tu asertywność Chin wydaje się najbardziej jaskrawa).

Dla Ameryki Azja Centralna jest jedynym miejscem pozbawionym naziemnych baz inwigilacyjnych, choć 79 tysięcy uzbrojonych Amerykanów stale stacjonuje poza USA. Jest też miejscem, skąd – po ewentualnym sukcesie – pod potencjalną kontrolą USA byłoby 50% ludności świata i 40% potencjału ekonomicznego świata. W sytuacji, kiedy USA jako mocarstwo próchnieje – te rozpaczliwe dążenia wobec Azji Środkowej stają się zrozumiałe.

Jedynym powodem, dla którego Ameryka odstąpiłaby od swoich starań – to nowy Czyngis-Chan lub Timur. Autonomiczny wobec któregokolwiek z żywiołów ryglujących. Zdolny zaoferować temu obszarowi takie same dobrodziejstwa, jak mongolski system poczty czy ustrój garnizonowy, znany temu terytorium od czasów Aleksandra, a następnie Timura.

W tym kontekście można wróżyć Ameryce, że z podwiniętym ogonem odda wreszcie pole środkowo-azjatyckie Chinom.

 



[1] Pod tą nazwą próbuję zmieścić zarówno przestrzeń rozpostartą między Indochinami a Australią, ale też rozmaite konstelacje wysp zachodniego Pacyfiku;