Niepewna krytyka pewnego programu (3)

2011-04-12 06:10

 

/o pracowitym nic-nie-robieniu/

 

Zainspirowany rozważaniami dr K. Wigury napisałem tekst, który w częściach publikuję (część 1 TUTAJ i część 2 TUTAJ).

 

Przechodzę do sedna, czyli do programu (ideologii) D. Tuska i jego drużyny, który Pani Karolina wypatrzyła w jego najnowszych, premierowskich publikacjach.

 

Jest takie przykazanie dla ludzi powolnych i leniwych: jeśli już myślisz – nie mów, jeśli już mówisz – nie pisz, jeśli już napisałeś – nie podpisuj, jeśli zaś podpisałeś – to się nie dziw.

 

Premier Donald Tusk podpisał ostatnio trzy teksty, które (w domyśle) przywołuje Pani Doktor:

 

1.       Czego dokonaliśmy, co nam się nie udało (patrz: https://wyborcza.pl/1,76842,9241465,Premier_Tusk__Czego_dokonalismy__co_nam_sie_nie_udalo.html );

2.       Zwińmy folie, wynieśmy drabiny (patrz: https://wyborcza.pl/1,76498,9324506,Tusk_odpowiada_polemistom__Zwinmy_folie__wyniesmy.html );

3.       Trzecia fala nowoczesności (patrz: https://wyborcza.pl/1,76842,9282508,Plan_premiera_dla_Polski__Trzecia_fala_nowoczesnosci.html );

4.       Dorzućmy do tego jeszcze exspose świeżo upieczonego Premiera w 2007 roku (patrz: https://www.rp.pl/artykul/71439.html );

 

Zacznijmy od tzw. wrażenia. Donald Tusk nie jest literatem, tylko Premierem, w dodatku historykiem. Raczej rozumie, jaka jest rola „publicystyki politycznej” i jak ona działa. Nawet zakładając spontaniczność i samodzielność jego prób publicystycznych, trzeba pamiętać o tym, kto to pisze.

 

Nie mam żadnych wątpliwości, że w listopadzie 2007, wygłaszając swój rządowo-premierowski program, Donald Tusk miał ciepłe, smaczne, seksowne intencje. Jego expose – to dobry, ambitny tekst opozycjonisty, który trzyma już w ręku klucze do gospodarstwa, ale jest TUŻ-PRZED-INWENTARYZACJĄ. Jako opozycjonista ma dostęp do wielu danych niedostępnych szaremu obywatelowi, rozumie, że istnieją jakieś „warunki brzegowe” niezrozumiałe dla szarego wyborcy, ale liczy na to, że w tym gospodarstwie wszystko się „mniej-więcej kupy trzyma”.

 

Po czym dokonuje „komisyjnego przeglądu” Państwa, Gospodarki, Budżetu. Przegląd ten ma na celu przede wszystkim oszacowanie zasobów Nomenklatury (ile stanowisk w Państwie, Administracji, Infrastrukturze, Finansach, Polityce, Regionach, „Samorządach”, Gospodarce można podporządkować swojemu zarządzaniu), a następnie oszacowanie potencjału Nomenklatury (czym Rząd dysponuje i na jakich warunkach, gdyby chciał coś zrobić „od siebie”).

 

Nie wątpię, że po tej pierwszej „inspekcji” Premier i jego najbliższa drużyna szeroko otworzyła oczy: niedrożność Administracji, suchoty budżetowe i dawno zamortyzowana Infrastruktura, poza tym stałe pozycje budżetów wewnętrznych i zobowiązań-bilansów międzynarodowych postawiły premierowi niewątpliwie włosy na „jeża”. Dostał gospodarstwo w kiepskim stanie, bowiem kilku ostatnich gospodarzy miało na głowie lepsze zajęcia niż gruntowną restaurację Państwa, Nomenklatury, kondycji gospodarczej.

 

Miała jeszcze miejsce „inspekcja wtórna” (echo inspekcji wstępnej): każdy z nowo mianowanych Ministrów, Urzędników Nomenklatury, kierowników Organów i Urzędów zastawał mniej-więcej to samo, tylko poznawał szczegóły oraz ludzi, z którymi mu przychodzi pracować.

 

Jednym słowem: z opozycjonisty Donald Tusk stał się Kierownikiem Prawie Wiedzącym. Tyle że ta wiedza pozbawiała złudzeń: żadnych fajerwerków tu się nie da wykonać.

 

Jedyne, co rozsądnego mógł zrobić w tym momencie – to albo podziękować i oddać klucze (podać Rząd do dymisji), albo ogłosić Wielką Księgę Niedostatków i zakasać rękawy.

 

Wybrał jednak drogę „jakoś to będzie” (a nuż się uda). Kiedy wsiadasz do starego samochodu, to bardziej rajcuje cię perspektywa przejażdżki niż ryzyko awarii. Sam nie wiem, co bym wybrał.

 

Elementy jego programu – w moich oczach – układają się w następującą sekwencję, wymuszoną przez „inspekcje”:

 

1.       Dryf para-aktywny – naturalna żywotność ekonomiczna, do tego rozmaite interesy dynamizujące ruch gospodarczy i społeczny – niosą Kraj w jakąś stronę: wystarczy udawać, że się wiosłuje, a wszelki ruch można „sprzedać” jako swoją zasługę;

2.       Igrzyska  - z ambitnych planów zawartych w expose wybieramy kilka widowiskowych pozycji i na nich skupiamy energię, na nie kierujemy snop światła, z nich budujemy „potiomkinowską wioskę”, zastępując nią te wszystki konkrety, z których po „inspekcjach” trzeba było zrezygnować;

3.       Rabunek konieczny – cokolwiek dzieje się w Państwie, Administracji, Infrastrukturze, Finansach, Polityce, Regionach, „Samorządach”, Gospodarce – kosztuje, a jeśli jest pozostawione samemu sobie – kosztuje wciąż więcej, choć jest nieefektywne: aby to „utrzymać” – potrzebny jest rabunek naturalnej żywotności ekonomicznej, i to ma miejsce wciąż bardziej otwarcie;

4.       Zaklinanie – im obfitsza mimikra, im bardziej uwaga „elektoratu” i opinii publicznej zajęta jest Igrzyskami i podziwianiem „wiosłowania” – tym później odczuje to, co nieuchronne: dziury w kieszeniach, którymi wycieka grosz, szanse, możliwości oraz powszechniejąca erozję substancji wszelkiej, w wyniku czego wartości (skarby) śniedzieją i tracą blask oraz potencjał;

 

Dodatkowym czynnikiem, z którego drużyna Tuska korzysta aż do przesytu, jest rzeczywista wpadka poprzednika: PiS przejęty rzeczywistą misją odnowy Formuły Publicznej (walką z Układem) i dojrzewającym konceptem IV Rzeczpospolitej – wykonał manewr krańcowo „niepolityczny”: stworzył Anty-Układ. Z konieczności i przekonania skierował go nawet przeciw przymusowym koalicjantom. Robił więc „dobrze” wbrew zapleczu politycznemu, jednocześnie posiał poczucie zagrożenia u wszystkich janczarów i władyków Systemu, którzy przy okazji zasiedziałego Układu dokarmiali się w swoich „prywatno-publicznych niszach”.

 

Ten element – w formie szyderstwa i postrachu – jest eksploatowany „do spodu” i mieszany z nieprawdziwymi zarzutami. Skutecznie działa na opinię publiczną. Obok „odporności na kryzys” wynikającej z anty-nowoczesności gospodarczej – stanowi propagandowe koło zamachowe „wioski potiomkinowskiej”.

 

Dwa merytoryczne i jeden „odpowiedziowy” artykuł Tuska w Gazecie (marzec 2011) – to nic innego, jak wersja „dla publiczności” tego, co napisałem powyżej.

 

Tym też zajmę się za chwilę…

 

CDN…

 

 

Kontakty

Publications

Niepewna krytyka pewnego programu (3)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz