Niczym plan Rapackiego

2019-01-22 08:56

 

Minister Jacek Czaputowicz zwrócił uwagę wszystkich dyplomatów Europy na Polskę. Wymyślił otóż, że w jednym z zakątków pogranicznych, czyli między Irlandią (Republiką) a Irlandią Północną – tzw. back-stop będzie obowiązywał 5 lat. I to uratuje coś tam, coś tam.

Przez kilkanaście lat ministrem spraw zagranicznych PRL był Adam Rapacki. Zaproponował on Europie, a troche też światu, plan rozładowujący napięcie między NATO a Układem Warszawskim, polegające na stopniowym rozbrojeniu poprzez utworzenie tzw. środkowo-europejskiej strefy bezatomowej.

Był w tym bezpośredni interes Polski, było uzgodnienie z „dyrekcją” bloku wschodniego. Inicjatywa miała jakiś sens.

Najważniejszy był jednak treściwy wkład pomysłu Rapackiego w proces pokojowy, a może tylko w proces wyhamowania wyścigu zbrojeń i dychotomizacja kontynentu, podziału go na dwoje. Nikt nie pytał, co ten Rapacki wyprawia…

Inicjatywa Czaputowicza dotyczy dalekiego zakątka pogranicznego. Ale jej miałkość i „na-na-tematość” dotyczy drobiazgu proceduralnego. Wszyscy wiemy, ze nawet przy „pełnej” integracji Brytanii z UE – obowiązują tam nieco inne procedury graniczne, itp. nawet „twardy” Brexit nie będzie więc aż tak bardzo inny niż osobliwa odrębność Brytanii wewnątrz Unii.

Po kiego… Polsce ta inicjatywa? Żeby się popisać…?

No, to się popisaliśmy. W dowolnym języku europejskim czytamy, że się Polska wygłupia w nie swojej sprawie. A jeśli nie czytamy – to też coś znaczy, jak każde milczenie dyplomatyczne.

I tym się różni „Plan Rapackiego” od „uwag na marginesie Czaputowicza”.