Nasze polskie uzależnienia

2010-06-13 06:04

 

/pytania do kandydatów do funkcji Prezydenta/

 

Zdarzało mi się – ponad 20 lat temu, jeszcze przed Transformacją – pisać wypracowania, w których zakreślałem „ósemkę” rozpostartą na dwóch „kwartetach”. Otóż twierdziłem, że Polska jako średniej wielkości kraj jest wprost zależna od czterech ośrodków politycznych (Moskwa, Waszyngton, Watykan i LBP – Londyn-Bonn-Paryż) oraz od czterech ośrodków gospodarczych (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej i Europejska Wspólnota Gospodarcza).

 

Po latach – robiąc porządki w papierach i w komputerze – odświeżyłem sobie sposób rozumowania, jaki wtedy mnie inspirował to takich poglądów. Bo trzeba wiedzieć, że nie miałem wtedy (teraz też) dostępu do jakichś pogłębionych danych, którymi dysponowali wodzowie świata, tylko wywodziłem swoje tezy z pośrednich informacji dostępnych uważnemu czytelnikowi i oglądaczowi.

 

W moich poglądach ważnym elementem był sposób definiowania owych zależności. Nikt przecież nikomu nie wymachiwał rozkazami i nahajkami, w stosunkach międzynarodowych byłoby to nieładne (pamiętacie Chruszczowa, jak w ONZ walił butem o blat mównicy z wściekłej bezradności?). Za to wpadłem na pomysł, że skoro – jak pisały wtedy podręczniki politologii – związek amerykańskiej (wówczas obcej nam klasowo) elity politycznej z mega-biznesem USA jest ścisły i polega na wzajemnej dyfuzji kadrowej, to można przypuszczać, że tą właśnie drogą realizowany jest proceder uzależniania Polski od „ósemki”.

 

To nie jest łatwa robota, prześledzić kariery dziesiątków urzędników, sekretarzy, naukowców, stypendystów i rozmaitych ludzi kariery, zwłaszcza kiedy podstawowym źródłem prasowym jest Trybuna Ludu, a Internet nie istnieje. Każde zaś pytanie jest podejrzane choćby tylko dlatego, że jest zadane.

 

*          *          *

 

Dziś, w dobie powszechnego dostępu do rozmaitych informacji (w tym celowo zniekształcanych), taka robota nie wydaje się łatwiejsza, a to z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że „migracja dla kariery” jest dziś normalnym elementem zliberalizowanej codzienności, po drugie dlatego, że informacji i komentarzy jest zatrzęsienie.

 

Kilka lat temu sformułowałem – po latach „ćwiczeń” – pojęcie PWEC (Potential World Economic Center) i WEC (realna światowa potęga). W moich rozważaniach „czuć było” S.Huntingtona, na liście PWEC umieszczałem Rosję, Chiny, Indie, Japonię, USA, Europę, Europę Środkową, Arabię, Latinum (Amerykę Południową), warunkowo Afrykę, Indonezję i Australię.

 

Tym razem nie brałem pod uwagę rozmaitych „klubów” bankiersko-finansowych i globalnych związków gospodarczych, zakładając, że są one elementem polityki (tak jak w Europie gospodarka „podłączona” jest do strategii politycznych).

 

Z mniejszym zapałem – mam inne zajęcia – znów od kilku lat śledzę losy naszych premierów, ministrów, wysokich urzędników, dyplomatów, naukowców, publicystów – którzy na przemian to fachowcami bezpartyjnymi są, to pasjonatami jakichś wzniosłych idei. Śledzę też ich losy medialne, bo celebrowani są z różnym wdziękiem to tu, to tam…

 

Nie wierzycie? „Z ręki” kilka prominentnych nazwisk: Balcerowicz, Bielecki, Marcinkiewicz, Belka, Kołodko, Bugaj, Kaczmarek, Czyżewski, Gomułka, Gronkiewicz-Waltz, Buzek, Lewandowski, Hibner, Saryusz-Wolski, Koźmiński. Do tego dodajmy prezesów 100 największych polskich przedsiębiorstw i reprezentantów 50 najbardziej wypromowanych marek (niekoniecznie tylko biznesowych), a także 30 najbardziej wziętych naukowców komentujących wszystkich i wszystko w mediach. Czytelnicy niech sami sobie rozszerzą ten indeks do choćby 300 osób i na „biografię” każdej poświęcą 1 godzinę rzetelnej pracy.

 

Zauważmy też, że są środowiska, które skutecznie powstrzymują się przed zaangażowaniem na „międzynarodowym rynku pracy dla prominentów”. A może z jakichś powodów nie są zapraszani do światowej karuzeli?

 

Zachęcam kandydatów do funkcji Prezydenta RP, aby rozważyli – a najlepiej nam powiedzieli – z jakim globalnym ośrodkiem gospodarczo-politycznym wiążą losy naszego kraju. O ile pamiętam, poprzedni Prezydent największą estymą obdarzał USA, do Europy miał zaufanie umiarkowane, Rosji zaś szczerze nie znosił. Pozostałych PWEC nie zauważał.

 

Niewiele mi wyjaśnia wstępna deklaracja BK, że być może wycofa się z misji afgańskiej, skoro z drugiej strony wysokiego funkcjonariusza MFW przywołuje z Ameryki do kierowania NBP. Może ten pacyfizm to kolejny ukłon w stronę konkretnych polskich środowisk? Nie wiem też nadal, o czym szeptali w namiocie smoleńskim Tusk z Putinem. I co rzeczywiście robi Profesor Buzek w Europie (jasne, przewodzi Wielkiemu Kolegium…). Nie wiem, jak traktujemy Grupę Wyszehradzką, Arabię, Chiny.

 

Jednym słowem, nie wiem jakie uzależnienia pielęgnuje Polskie Państwo w moim imieniu, na mój koszt i bez mojego udziału.

 

A chciałbym wiedzieć…

 

 

Kontakty

Publications

Nasze polskie uzależnienia

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz