Napisałem wierszyk

2020-03-20 08:42

 

Wierszyk jest jak zawsze mały, głupiutki i aktualnie nie na temat. Opowiada o dalekim kraju za Starym Murem, w którym ludzie oddawali się pracy, filozofiom i marzeniom, ale skądś wzięła się Zaraza i zaczęła ich trzebić.

Świat nie wiedział, co z tym począć: niby współczuł, ale w duchu cieszył się, że tak wielkie i stare mocarstwo okazuje się bezsilne wobec Przeznaczenia.

Zarazie nie wystarczyło to, że posiała strach. Zabrała żniwo tysięcy ofiar i poszła w długą podróż dawnym jedwabnym szlakiem, na wschód, przez równie starą Persję, w kierunku słonecznej Italii, tam napędzając niemałego strachu beztroskim potomkom cezarów.

Przetrzebiwszy Idalię poszła dalej, objęła całe imperium cezarów, nawet przedostała się poza Limes. Nadal sieje spustoszenie, bo nawet jeśli stosunkowo niewielu na jej szlaku przykryto jedwabnym kirem – to stawia spłoszone ludy w zajęcze słupki, wystawiając ich na inne, komercyjne nieszczęścia mknące po autostradach, kolejach, nawet w powietrzu.

I wtedy „konfucjanie” – wcześniej sprawdziwszy – pokazali światu nagrania, z których jasno wynika, że niepokojąco wiele o tej zarazie wiedzieli Pionierzy zza Morza, i to dużo wcześniej niż ona się ujawniła, kto wie, czy sami tej zarazy nie nasłali na Kraj Środka. Świat jednak udał, że tych nagrań nie ma. Taka jest siła uległości wobec Pionierów i wiary w ich szlachetną misję zbawiania świata za pomocą ognistych maszyn i intryg.

Na szczęście, „konfucjanie” po kilku miesiącach poradzili sobie z zarazą, na to przynajmniej wygląda. Więc knowania Pionierów wobec „konfucjan” spaliły na panewce, za to uderzyły skutecznie w Stary Ląd.

Kto za to beknie – rodzi się pytanie, choć jeszcze zbyt wcześnie jest na rozliczenia. W każdym razie nic w tej sprawie się nie rymuje, jak w każdym małym, głupiutkm i „nie na temat” wierszyku.

Rymów więc zgrabnych na razie nie ma, ale jest niemal pewność, że zaraza dostanie „nawrotów”, bo zarazy tak mają, zwłaszcza kiedy za pierwszym podejściem okazują się nietrafione…