Nanoskrzaty
Nigdy tak bardzo, tak gorąco nie pragnąłem się mylić. Wygłoszę zatem poniżej orędzie nanoskrzatów do Tęgiego Szalonego Strzelistego Skrzata (TSS Skrzata), zwanego w skrócie Znacznym Skrzatem. Oczywiście, żaden nanoskrzat mnie do tego nie upoważnił, piszę ot, tak sobie, aby nikt nie mówił poniewczasie, że się obudziłem jutro wieczorem.
Myśmy skrzaty: hultaje, gnomy, elfy, psotniki, uboże, pokucie, domowiki, krasnale, diabelce, chochliki, bisurmany, fąfle, pędraki, niziołki, podziomki, urwipołcie, wisusy, trole, niecnoty, koszałki-opałki, łapserdaki, swawolniki, huncwoty, obwiesie, sowizdrzały, szweje. Tylko tacy mogą iść na ulice swoich miasteczek, na stację kolejową, rynek, bazarek, pod kościół, wedle gminy – i agitować na rzecz Znacznego Skrzata, choć jest jasne, że na każdych pięciu przechodniów czterech nas opluje i obsobaczy oraz zapamięta. Kiedy ktoś na prowincji „zapamięta” tego drugiego – to ten drugi raczej powinien uważać: prędzej czy później nadarzy się przeciw niemu okazja, żeby wpadł w jakieś sidła.
Ale my to czniamy: jeszcze przed maturą biegaliśmy za Owsiakiem, możemy teraz biegać za Znacznym Skrzatem, który jest swojakiem, bo tyle wie o świecie, ile zobaczył z estrady, w ciągłym biegu. My też o świecie wiemy tyle, ile mamy powodów do tego, by zakląć szpetnym i plugawym słowem. Dowierzamy jego Znacznej Intuicji (która – jak się powyżej zauważa, jest intuicją tęgą, szaloną, strzelistą) i nie dopytujemy się o szczegóły programu, bo nie jesteśmy mediastami przecież, podzielamy obawę, że jak coś powie Znaczny Skrzat konkretnego – to go zgrilują.
Stawimy się na każde wezwanie Znacznego Skrzata, bośmy dobre duszki każdej dobrej inicjatywy. Nie chowamy się za dnia pod schodami, w zakamarkach, za piecem, w mysich norkach: stawiamy co dzień czoła sprawom małym i ważnym, które dzieją się źle i na szkodę dobrych ludzi. Jesteśmy armią Znacznego Skrzata, ale przede wszystkim jego pomysłu na Politykę Alternatywną.
Podśpiewujemy sobie nieraz słowami wielkiego przeboju Znacznego Skrzata, wyspiewanego z Jankiem B.:
Wierzę w to, że przyjdzie czas.
Wierzę w to, że zmieni się.
Wierzę w to, że Ty i ja.
Obudzimy nowy dzień.
A kiedy nasze latorośle – wszak już dawno staliśmy się rodzicami – zadają nam trudne pytania, również odpowiadamy słowami tamtej pieśni:
Czasami pytasz mnie, dlaczego tak tu jest?
Chcesz, żebym odpowiedział.
Dlaczego tyle zła i dokąd zmierza świat?
Kto wiarę naszą sprzedał?
Odpowiem Ci, że ja do końca nie wiem sam.
Choć już widziałem wiele.
I uwierz, trudniej mi niż Tobie tutaj żyć.
Tyle mogę odpowiedzieć.
I to samo powtarzamy krewnym, sąsiadom, współpracownikom, współpasażerom, współbiesiadnikom. A kiedy ktoś nadal drąży temat, nie rozumiejąc, dlaczego nie pójdziemy z tą czy tamtą drużyną obsadzającą wszelkie wyobrażalne synekury – przygwożdżamy ich refrenem:
Bo tutaj jest jak jest po prostu.
I Ty dobrze o tym wiesz.
A bywa, że dośpiewujemy z innej piosenki:
Jest spokojnie, cieszę się
Pełna kieszeń, zero strat
Przyszłość jasna, miłość wciąż
Krąży sobie tu i tam
Jest Ojczyzna, Honor, Bóg
I życzliwość tutaj jest
Pewność jutrzejszego dnia
Powiedz tylko: Gdzie tak jest ?
Doprawdy, Znaczny Skrzat wyśpiewał wiele słów ważnych, czasem nawet stawały sie one ważne dopiero długo po pierwszym ich odśpiewaniu, jak np:
Żyję sobie cały czas
Chodzę tutaj, chodzę tam
Niby nic nie dzieje się
Niby jestem, niby nie
Ale nagle czuję dreszcz
Drżą mi ręce, cały drżę
Wiem, że właśnie nadszedł dzień
Kiedy w bestię zmieniam się
Wczoraj Jekyl, dzisiaj Mr. Hyde
Chcę być sobą, ale nie wiem jak
Nie wiem jak mam dalej żyć
Chyba zacznę ostro pić
Raz niedźwiedziem staję się
Potem miś na drugi dzień
Już głupieję, pomóż mi !
Drżą mi nogi, ciało drży
Znowu bestią staję się
Gdzie ja jestem, powiedz gdzie ?!
Jutro my, nanoskrzaty, zbierzemy się na Wielkiej Radzie Koszałków-Opałków. I bardzo prosimy Ciebie, Znaczny Skrzacie, byśmy po jej zakończeniu nie musieli podśpiewywać:
Coś gruchnęło, coś huknęło
Mamie wpadło do talerza kilo tynku
Coś buchnęło i walnęło
Czarna postać pojawiła się w kominku
To nasz wujcio wariatuńcio
Starsi, gdy go widzą, to stukają w czoło
Ale dzieciom z naszym wujciem
Wierzcie mi, że jest wesoło
Czy widzicie ten samochód
Pan milicjant aż z wrażenia połknął gwizdek
Baba Jaga go prowadzi
Jest szczerbata, nos jak haczyk ma i bliznę
To nasz wujcio wariatuńcio
Lubi przebrać się, żartować i wygłupiać
Wszystkie dzieci go kochają
Przy nim zawsze coś wybucha
To nasz wujcio wariatuńcio
Szkoda, że tak mało wujciów jest na świecie
Może ktoś z was będzie wujciem
Jeśli się na starość nie zestarzejecie
O jejku, jak bardzo chcę się pomylić. Słucham albumu Znacznego Skrzata pt. Zakazane piosenki”. Staram sie czytać między wierszami. A może nie powinienem?
Polecam notkę sprzed kilku dni: „No i co, no i co?” (TUTAJ).