Nagradzaj siłę, postponuj słabość

2014-04-22 09:06

 

Utopia liberalna dlatego jest utopią, że zakłada, iż ludzie – raz zanurzeni w rynkowość[1] – będą ją wciąż bardziej urynkowiali, powstrzymując się od odruchu monopolistycznego[2].

Niestety (z całą świadomością używam słowa „niestety), każdy organizm żywy poprzez „wody płodowe” (z pokolenia na pokolenie) oraz poprzez „wody gruntowe”[3] (wraz z żywotnymi sokami instytucji społecznych, kultury, cywilizacji) – znaczony jest niepowstrzymanym odruchem monopolistycznym. Oznacza to, że kiedy raz „wstawimy gdzieś nogę” – nie mamy (poza altruistycznymi wyjątkami) ani odruchowej, ani wolicjonalnej skłonności do jej cofania, by inni też mogli spróbować: raczej dostawimy drugą, trzecią i kolejne nogi, postawimy płot, stworzymy prawo (np. własności), uruchomimy mechanizm „zemsty za naruszenie”.

Najwięcej o rynkowości mówią monopoliści: oksymoron „odnieść sukces rynkowy” znany jest w każdym języku na całym globie, a oznacza on nic innego, niż to, że „ten oto” został błogosławiony (losowo lub w wyniku własnego trudu i splotu talentów) jakimś ciągiem sukcesów w poszczególnych działaniach, zaś „tamci oto” mieli w tym samym czasie ciąg naprzemienny (sukcesy-porażki) albo wręcz ciąg samych porażek: w ten sposób ktoś doświadczany porażkami MUSI być słabszy od tego, komu „pobłogosławiło” – i sytuację monopolistyczną mamy gotową, jak spod igły.

W świecie przyrody ożywionej (i nie tylko) każdy, komu sprzyja Fortuna[4] i Genius[5], „opalikowuje” swoje monopole, co oznacza społeczną eutanazję tych jednostek i ich konstelacji (rodzin, grup, gatunków, środowisk), które nie umieją wykreować i/lub obronić swoich monopoli. W Naturze procesy monopolizujące są „kontrapunktowane” procesami pluralizującymi, różnicującymi, w ten sposób „rynkowość jest „samoodtwarzana”. Nie zauważają tego liberałowie, którzy przyrodnicze, naturalne mechanizmy reprodukcyjne automatycznie odczytują w fenomenie Człowieka (Ludzkości). Tymczasem charakterystykę Człowieka stanowi Kultura, jakże różna od kultury naturalnej, obecnej na przykład pośród Flory! Kultury roślinne (ale też bakteryjne) oparte są na ustawicznym powielaniu sprawdzonych mechanizmów reprodukcji zbiorowej i na otwartości na mechanizmy pluralizujące (Darwin zauważa: pojawiają się Mutacje, a ta, która w określonych warunkach najlepiej przystosowuje do otoczenia, upowszechnia się i przechodzi z pokolenia na pokolenie). Tak rozumiany „darwinizm” powoduje, że kultury obecne w Naturze nie ustawiają się – poprzez Tradycję – w ciągi cywilizacyjne: każda następna kultura bezpowrotnie „uśmierca” poprzednią, a właściwie „wchodzi na jej miejsce”, zastępuje ją.

Kultury ludzkie natomiast okastrowane są z elementu pluralizującego. Człowiek (Ludzkość) porządkuje swoje otoczenie i siebie samego. Typuje rozwiązania-mechanizmy jako „słuszne” i je ugruntowuje (nasyca nimi „wody gruntowe” kultury i „wody płodowe” rodziny). Rubrykuje Człowiek swoją rzeczywistość, tępiąc „odstępstwa”, czyniąc się ślepym na wszystko, co nie pasuje do rubryk swojej „drewniejącej” siatki pojęciowej. Oczywiście, jeśli pojawia się rozwiązanie nowe, efektywniejsze gospodarczo, społecznie, politycznie to – jeśli nie zostanie stłumione[6], wyplenione – zostaje ono adoptowane, ale, podkreślmy, adoptowane. Nawet rewolucje, które podobno „znoszą” stare ustroje i „wnoszą” nowe – w rzeczywistości są nowszymi iteracjami zastanych stosunków społecznych, można obrazowo powiedzieć, że jeśli ludzką codziennością rządzi 1000 drobnych i większych instytucji (nawyków, obyczajów, reguł, norm, standardów, praw) – to nawet największa i najgłębsza rewolucja zmienia może 1/3 z nich (to tylko obrazowy szacunek, nie poparty żadną wiedzą). W rzeczywistości Ludzkość doświadczyła jak dotąd zaledwie kilka(naście) rewolucji, których wynikiem była zmiana (nie jedno-aktowa) tzw. instytucji kluczowej[7].

Na tym polega właśnie cywilizacyjne porządkowanie ludzkiej rzeczywistości: tworzy się mega-formacje kulturowe (religie-kościoły, organizacje-państwa, inicjatywy-przedsiębiorstwa, inwencje-nauki), które „w trybie monopolistycznym” dokonują społecznej eutanazji „odstępców” i „odstępstw”. Tak zdefiniowana Kultura jest radykalnie odmienna od kultur roślinnych, a szkoda, że pod tym kątem nie bada się (choć są przesłanki) kultur zwierzęcych (opartych na stadach, rojach, kluczach, ławicach), bo może odnalezionoby „ogniwo pośrednie”. Choć sądzę, że Człowieka spośród świata ożywionego wyróżnia uświadomione JA – to również Cywilizacja (czyli ciągi Kultur powiązane Tradycją) jest przymiotem, właściwością Człowieka.

Zatem pojęcie „darwinizmu społecznego” – uwzględniwszy powyższe – jest chybione, jeśli ma oznaczać usankcjonowane ustrojowo wspieranie silnych (naznaczonych powodzeniem) i postponowanie słabych (naznaczonych niepowodzeniem). Bo – powtórzmy – darwinizm opisuje koincydencję praktyk monopolizujących i pluralizujących, a „darwinizm społeczny” jest rzeczą o monopolach rugujących wszelkie przejawy pluralizmu[8].

Jest jasne dla każdego, kto choć przez chwilę wniknął w zagadnienie, że darwinizm społeczny zrodził się nie w obszarze nauki, tylko w obszarze polityki (w tym polityki biznesowej, czyli w świecie monopoli). To tam wciąż od nowa reprodukuje się mit „sukcesu rynkowego”, który skrywa ideę monopolizacji, osiągniętej bezwzględnym rugowaniem, co najwyżej łaskawą eksploatacją każdego, kto chwilowo jest osłabiony.

W tej „redakcji” darwinizm społeczny staje się naprawdę groźny dla Człowieka dopiero wtedy, kiedy z obszaru politycznego – poprzez „wody gruntowe” kultury i „wody płodowe” reprodukcji wnika w psycho-mentalne podstawy konstelacji ludzkich. Bo powoduje – czego nie ma „systemowo-ustrojowo” w społecznościach roślinnych i zwierzęcych – skłonność do świadomego (zracjonalizowanego) i ustrojowego (społeczno-politycznego), tożsamego z eutanazją, wrogiego u podstaw  przeciwstawiania się człowieka drugiemu człowiekowi.

 

*             *             *

W to miejsce – zamiast „wilczej” zasady „wspieraj silnego, postponuj słabego” – proponuje się humanitarno-solidarystyczną zasadę „wspieraj silnego, zabezpiecz słabego”.

Wszystko co poniżej – to model-postulat.

Można sobie wyobrazić sieć – na przykład „po 10 w każdej gminie” – spółdzielni komunarnych i sieć kół wzajemniczych.

Spółdzielnia komunarna – to koncept zaproponowany publicznie kilkanaście miesięcy temu, na konferencji naukowej, przeze mnie, wraz z H. Kliszko – podmiotu korzystającego z takich doświadczeń, jak spółdzielczość pracy, spółdzielczość socjalna, ogródki działkowe, towarzystwa pomocy wzajemnej, kasy chorych, kibuce, mikrobankowość (Nobel dla Muhhamada Yunusa), hufce pracy, bratniaki, pomocniczość wzajemna, chałupnictwo, markotyzm (MARKOT), spółdzielczość mieszkaniowa, skauting, terapia socjatryczna, itd. Nikt, kto traci zatrudnienie, nie musi tracić pracy[9]. Obowiązkiem Związku Zawodowego powinno stać się obligatoryjne przenoszenie ludzi tracących zatrudnienie (outsourcing-samozatrudnienie, umowy śmieciowe, bezrobocie) do spółdzielni komunarnych (z pozostawieniem człowiekowi wyboru, pod patronatem którego związku i do której spółdzielni komunarnej aplikuje). Z tej pozycji człowiek łatwiej uniknie wykluczenia, niż w pojedynkę.

Koło wzajemnicze jako koncept nie zostało jeszcze opublikowane (niniejszym to czynię). Obejmować powinno – pod patronatem i mecenatem Państwa (nie samorządu) wszystkich, którzy z jakichś powodów są na stałe lub chwilowo wykluczeni z obszaru pracy-zatrudnienia. Inwalidzi ruchowi i umysłowi, ich opiekunowie, osoby poddane terapii anty-używkowej, osoby trzeciego wieku popadające w niedołężność i choroby właściwe dla wieku (i ich opiekunowie), osoby obłożnie chore, nieletnie sieroty, więźniowie, „rezydenci” poprawczaków, itd., itp. Koło kierować się powinno maksymą-misją „kto nie może pracować, nie przestaje być pełnoprawnym beneficjentem społecznej puli dobrobytu”. Najogólniej mówiąc – koła wzajemni cze działają w formule INSURANCE.

Pojęcie „insurance” (tłumaczone w uproszczeniu na język polski jako „ubezpieczenie”) – jest sposobem na zabezpieczenie społeczne. Oznacza umowę, na mocy której ubezpieczyciel jest bezwarunkowo obligowany do wsparcia ubezpieczonego na okoliczność niekorzystnych zdarzeń losowych (śmierć żywiciela i opiekuna, niszczący kataklizm, przerwana lub nie podjęta edukacja, zagrożona okolicznościami ochrona zdrowia, utrata źródła dochodów, inwalidztwo, itd., itp.).

1.       Kogo na to stać i wyraża taką wolę – może z podmiotem komercyjnym (firmą ubezpieczeniową) zawrzeć odpowiednią umowę (przy czym podkreślam BEZWARUNKOWOŚĆ świadczeń socjalnych przez ubezpieczyciela);

2.       Kto jest zatrudniony – powinien z pomocą związku zawodowego zawrzeć umowę z podmiotem komercyjnym lub z podmiotem zatrudniającym;

3.       Wszyscy obywatele – od chwili urodzenia, może nawet wcześniej – zawierają umowę wzajemniczą (komunarną) z Państwem, zawierająca również BEZWARUNKOWOŚĆ[10] wsparcia w przypadku spełnienia się ryzyka opisanego w akapicie powyżej dotyczącym Koła Wzajemniczego;

Dwie komplementarne wobec siebie sieci (spółdzielnie komunarne i koła wzajemni cze) – to rozwiązanie ustrojowo-systemowe realizujące zasadę „wspieraj silnego, zabezpiecz słabego”. Realizują też postulat REMUTUALIZACJI[11], czyli przywracania umiejętności społecznych wszystkim, którzy je utracili (lub mają ustrojowo zablokowane) w wyniku Demutualizacji[12].

 



[1] Rynek – to stan spraw publicznych (gospodarczych, politycznych, społecznych), w którym występuje wielka mnogość różnych sobie podmiotowo uczestników-graczy, mających te same prawa, możliwości, szanse, swobodnie konkurujących ze sobą, rywalizujących bez naruszania zasad współ-bycia, swoje dobro osiągających poprzez zaspokajanie dobra wspólnego, wchodzących w konflikty wyłącznie twórcze (nie niszczycielskie);

[2] Odruch monopolistyczny – to przyrodzona cecha (właściwość) każdego organizmu żywego, polegająca na „zaklepywaniu” dóbr, wartości, możliwości, szans, pierwszeństw, na rugowaniu konkurentów z „opalikowanych” przestrzeni, stawianie innych podmiotów wobec konieczności „przyłączenia” się za „wpisowe”, skłanianie konkurentów do realizacji „mojego” interesu kosztem „ich” interesów – oraz na niepowstrzymanym poszerzaniu tak pojmowanych zdobyczy gospodarczych, politycznych, społecznych;

[3] Bardzo mi się spodobała słowna ilustracja nasiąkania człowieka przemożną konwencją społeczną, w której Jakub Żaczek (ZSP), w dyspucie o darwinizmie społecznym, użył sformułowania „wody gruntowe”: odczytuję w tym sformułowaniu sygnalizację fenomenu alienacji;

[4] Fortuna – to w mitologii rzymskiej bogini kierująca ludzkimi losami. Była odpowiednikiem greckiej bogini Tyche. Fortuna jest przedstawiana z zawiązanymi oczyma i z rogiem obfitości, gałązką oliwną, paterą (por.: Pedia);

[5] Geniusz (łac. genius) – to w religii rzymskiej półboska, śmiertelna istota, która obdarza mężczyznę płodnością, kieruje jego losem, przynosi szczęście, a rodzi się wraz z nim. Żeńskim odpowiednikiem jest Junona (łac. iuno). Uważano, że każdy mężczyzna ma swojego własnego, indywidualnego geniusza. Składano mu ofiary w dniu własnych urodzin - stąd chrześcijanie początkowo tępili obchodzenie urodzin, gdyż jest to pogańskie święto ku czci własnego geniusza (chrześcijańskim zamiennikiem są imieniny, święto ku czci chrzestnego patrona). Koncepcję geniusza uzupełniono z czasem o geniusza zbiorowego, czego przykładem jest genius populi Romani, duch opiekuńczy całego "ludu rzymskiego", czyli wszystkich Rzymian. Występuje też „geniusz miejsca” (genius loci). Pod wpływem filozofii greckiej nastąpił w okresie późniejszym podział na dobrego geniusza - białego (genius albus) i złego - czarnego (genius ater). Geniusza utożsamiano generalnie z greckim daimonionem (por.: Pedia);

 

[6] Fenomen tłumienia znany jest w biznesie technicznym: korporacje skupują nowoczesne patenty po to, by zablokować ich konkurencyjne wdrożenie, by użyć ich nie „tu-teraz”, ale wtedy dopiero, kiedy zostaną „wyciśnięte soki komercyjne” z tych technik i technologii, które są aktualnie w obrocie;

[7] Instytucja kluczowa – to taka instytucja, której podporządkowane są wszelkie inne nawyki, obyczaje, reguły, normy, standardy, prawa. Na przykład w obszarze europejskim instytucja Zniewolenia-Panowania została zastąpiona instytucją Urodzenia, ta zaś została zastąpiona instytucją Własności (trwa od dawna kolejna rewolucja, w wyniku której nastąpi kiedyś kluczowa instytucja Kompetencji). Instytucja kluczowa porządkuje, polaryzuje wszelkie objawy życia społecznego-publicznego, które „ustawiają się pod nią”;

[8] Darwinizm społeczny – w swoich różnych edycjach – zakłada, że eliminacja (poza nawias lub eksterminacja) słabszych jednostek (i ich konstelacji: rodzin, wspólnot, firm, organizacji, środowisk, społeczności) pozostawi „w grze” te najsprawniejsze, najbardziej efektywne, co owocuje, co prawda, ograniczeniem bogactwa różnorodności, ale poprawia „jakość sprawnościowo-efektywnościową” całej populacji. Za Pedią:  Najbardziej rzetelną adaptacją osiągnięć teorii ewolucji na gruncie społecznym był darwinizm społeczny w wydaniu Herberta Spencera i idącego tym tropem nurtu amerykańskiego ewolucyjnego naturalizmu Wiliama Grahama Sumnera, mieszczącego się w nurcie klasycznego liberalizmu. Sumner twierdził, że prawa natury obowiązują w społeczeństwie i faktu tego nie da się zmienić dekretami reformatorów. W wyniku konkurencji najlepiej przystosowani, najskuteczniej wydzierający przyrodzie bogactwa i oferujący je innym ludziom, będą osiągali sukces, a ludzie nieskuteczni i leniwi będą skazani na biedę. Ci, którzy będą próbowali zmienić ten stan rzeczy, będą w istocie uprzywilejowywać nieskuteczność, a prześladować najbardziej wartościowe jednostki, zmuszając je do dźwigania balastu gorzej przystosowanych. Według Sumnera ludzie mają prawo do poszukiwania szczęścia, a nie do gwarancji jego osiągnięcia ze strony innych. Państwo powinno pozostać neutralne, podobnie jak neutralna jest natura, powinno więc jedynie chronić warunki uczciwej konkurencji, a nie wpływać na jej wynik. Sumner wskazuje również na odmienny w różnych społeczeństwach stosunek do nieuczciwych metod osiągania sukcesu i częste rozbieżności pomiędzy obiegową opinią a utrwaloną praktyką;

[9] Rozróżniam cztery aspekty aktywności gospodarczej: Wkład, Pielęgnacja, Gratyfikacja, Planowanie. Zakładam, że fenomen Pracy obejmuje podmiotową kontrolę nad wszystkimi czterema aspektami, natomiast fenomen Zatrudnienia oznacza utratę kontroli nad Planowaniem i Gratyfikacją (ktoś, kto zatrudnia, narzuca cele działania i warunki wynagradzania);

[10] Upieram się przy bezwarunkowości, nauczony doświadczeniem polskich praktyk „ubezpieczeniowych”, które w rzeczywistości polegają na ściąganiu składek bez zamiaru realizacji zobowiązań ze strony ubezpieczycieli;

[11] Słowem tym opatruję politykę społeczną bliską konceptom Jacoba Moreno;

[12] Demutualizacja – to koncept z dziedziny biznesu, zarządzania, giełdy, polegający na przemianie firm rodzinnych, spółdzielni, towarzystw wzajemniczych, fundacji, stowarzyszeń – w spółki akcyjne;