Murgrabia, cham, inkasent czy sołtys we dworze?

2014-08-24 08:16

 

Dawno temu ukończyłem 1 „tom” swoich „pajacyków”. Nad następnymi mozolę się trochę, bo dużo kandydatów na listę pajaców, a czasu nie ma.

Jedną z fajniejszych postaci mojej listy jest Radosław S., którego pieszczotliwie nazywam „murgrabią z Chobielina” (TUTAJ). Dziś zatrudniony jest jako Ober-Dyplomata III Rzeczpospolitej.

Dobrze jest mieć możliwość przejęcia za bezcen budynku po PGR (wcześniej będącego dworkiem), wraz z parkiem wkoło. Dobrze jest móc sobie postawić tabliczkę „strefa zdekomunizowana” czy jakoś tak, choć to niezgodne z prawem (komunizm jest pełnoprawnym sposobem myślenia ideowo-politycznego, tak samo jak faszyzm, tyle ze zakazane jest gloryfikowanie jego zbrodni).

Radosław S. przyjmuje gości. To jest praktyka powszechnie znana w Polsce i do tego legalna. Ja też przyjmuję gości, zapewne 99% Czytelników uprawia gościnność w miarę często.

Radosław S. utrzymuje, ze jego goście, kierując się międzynarodowym systemem lokalizacji, zamiast do jego mieszkania trafiają do jakiegoś obrzydliwego byłego PGR. Podpowiadam: dobrym rozwiązaniem jest zmienić adres. Albo postawić drogowskazy, płacąc za nie gminie. Kiedy ja chciałbym poprowadzić tabliczkami swoich gości z dworca do mojego mieszkania, musiałbym kilka-kilkanaście tabliczek zainstalować, a każda kosztuje. No, to wychodzę po nich na stację, kiedy pojawiają się pierwszy raz, albo wychodzę na parking, kiedy jadą samochodem.

Radosław S. wymyślił inne rozwiązanie: jego chałupa z parkiem będzie odtąd odrębną miejscowością. Dla wygody gości – powiada oficjalnie, ale każdy głupi wie, że chodzi o to, by nie musiał się wstydzić PGR-owskich korzeni swojego wypieszczonego mieszkanka.

I wiecie co, Ministerstwo Cyfryzacji, które teraz zajmuje się adresami, poszło na to!

Ja chciałbym przypomnieć Ministerstwu, że stanowisko Ober-Dyplomaty jest przechodnią fuchą, a nie dożywotnią właściwością. Radosław S. jest takim samym obywatelem, jak ja (no, ja nieco lepszym), jutro Radosław może być referentem w przedsiębiorstwie gazowniczym, a pojutrze bezrobotnym (zwłaszcza że jego „magisterka” ma charakter, hm…). Co to za porządki, żeby dla wygody gości referenta i dla jego chłopofobii wydzielać jego mieszkanie jako odrębną miejscowość?

Z dziada pan, chciałoby się powiedzieć.

Cztery, powtarzam: cztery osoby mieszkają w lokum Radosława S. Kto będzie sołtysem? Kto będzie ściągał podatki od mieszkańców, szkolił się w gminie, chodził na narady, ogłaszał zagrożenia katastrofami? To ważne, bo ustanowienie nowej miejscowości to nie w kij dmuchał, tylko cała maszyneria formalno-proceduralna, która dotyczy każdej pipidówy: mówię nie o samym wydzieleniu, tylko późniejszym funkcjonowaniu.

Za Pedią: Sołtys w średniowieczu był postawiony przez feudalnego pana na czele wsi lokowanej na prawie niemieckim. Warianty scholtis, szoltyz, sołtys w średniowiecznym systemie prawnym to także wiejski sędzia (Dorfschulze) oraz zasadźca, pisownia: 1180 Schultetus, 1249 Sculte, 1259 Schultheiß, 1300 Schulcz, 1371 Scolcz. Sołtysem mógł być szlachcic, mieszczanin lub chłop. Do praw sołtysa należało zbieranie czynszu, przewodniczenie ławie wiejskiej, partycypowanie w dochodach feudała (1/6 czynszów i 1/3 kar sądowych), prawo posiadania jatek, młyna itp. Miał obowiązek konnej służby wojskowej (panosza). Pozycja społeczna i ekonomiczna sołtysów była stosunkowo mocna, mogli oni nawet konkurować ze średnio zamożną szlachtą. Od 1990 roku sołtys jest organem wykonawczym jednostki pomocniczej gminy, sołectwa. Sołtys jest wybierany przez zebranie wiejskie. Działalność sołtysa wspiera rada sołecka. Sołtys korzysta z ochrony prawnej przysługującej funkcjonariuszom publicznym. Szczegółowe regulacje uprawnień sołtysa regulowane są w statucie sołectwa uchwalanym przez radę gminy.

Kompetencje ustawowe sołtysa:

  1. reprezentuje sołectwo na zewnątrz,
  2. zwołuje zebranie wiejskie, i w tym celu rozwiesza ogłoszenia o zebraniu wiejskim w miejscu i terminie określonym w statucie sołectwa,
  3. realizuje uchwały rady gminy dotyczące sołectwa, a także umożliwia zapoznanie się z uchwałami rady jak najszerszemu kręgowi mieszkańców sołectwa,
  4. w zakresie ustalonym przez radę gminy dokonuje poboru podatków rolnego i leśnego jako inkasent organu podatkowego,
  5. uczestniczy w sesjach rady gminy, a także w pracach jej organów bez prawa do głosowania.
  6. zobowiązany jest brać udział w posiedzeniach komisji rady gminy, jeśli rozpatrywane są sprawy sołectwa.

Jak znam Radosława i innych mieszkańców przyszłego sołectwa – nie poradzi sobie, bo do tego wszystkiego potrzebny jest fachowiec. Ale mieszkańcy sołectwa mogą zawsze Sołtysa wesprzeć: Rada sołecka – to organ doradczy sołtysa, który wspomaga jego działalność. Członkowie rady sołeckiej są wybierani przez stałych mieszkańców sołectwa na zebraniu wiejskim. Zakres działania rady sołeckiej określony jest w statucie sołectwa.

Czytelniku! Już wiesz, czym się będą zajmować żona i dzieci Murgrabiego! Zwłaszcza, że do kompetencji członków rady sołeckiej należy: pomoc sołtysowi w prowadzeniu i załatwianiu spraw sołectwa, inicjowanie i prowadzenie na terenie sołectwa prac możliwych do wykonania małymi środkami finansowymi i przy współudziale mieszkańców sołectwa.

Ach, te wieczory rodzinne (tfu, zebrania wiejskie!), zajęte przy kotlecie i kluskach sołectwem i jego ustawowymi sprawami…!

Widzę, że ober-dyplomata, murgrabia, „master of…”, sołtys-in-spe bardzo chce, aby Naród (zatrudniający dziś Radosława na przejściowej fusze dyplomaty) przestanie już nabijać się z Wąchocka, a zacznie z Chobielina-Dworu. Czego życzę serdecznie.

Wiecie gdzie jest najwięcej podwójnych obywateli? W Chobielinie-Dworze, bo rada sołecka liczy 8 osób, a sołectwo ma czworo mieszkańców!