Mojżeszaaaa!

2015-06-11 07:43

 

Im dalej w las, tym mniej wiadomo, jak będzie wyglądał Parlament w grudniu 2015, ba, nie wiadomo, jakimi nazwami upstrzona będzie szeroka scena polityczna Polski. Tylko jedno wiemy: na deskach kreślarskich Opatrzności rysowane są zupełnie inne kształty. Polityka polska sie przebudowuje, i lada chwila inżynierowie ekonomii, socjologii, polityki (celowo używam słowa „inżynierowie”, odróżniając ich od tych widzących Człowieka na pierwszym planie) będą fachowo wyjaśniać, że to nic, że to echo przemian europejskich, konieczna „korekta” przegrzanej demokracji-transformacji-modernizacji.

W takich warunkach najlepiej ma się Kukiz, bo on nie ma żadnego programu poza dużym zamówieniem na taczki, którymi będzie wywoził Nomenklaturę i wszelkie struktury do lamusa. Każda inna formacja ma problem, co zrobić ze swoim dorobkiem ostatniego ćwierćwiecza. Nie da się przecież udawać, że się jest dziś piękniejszą niż pokolenie temu. Mało kto cierpi na gerontofilię polityczną.

Pamiętam czasy sprzed Transformacji: kiedy bywało źle – „kierownictwo partii i państwa”, pośród zgrzytów ledwo słyszalnych w mediach, czyniło jakąś reformę i pod jej pozorem dokonywało technicznych zmian kadrowych. Tylko za Gierka „korekty” telepotały krajem, w Radomiu i Ursusie.

Teraz nie ma takiego kogoś, na kim opiera się system-ustrój. Pretendentów do roli Mojżesza jest kilkunastu: nie umarł jeszcze najdawniejszy antysystemowiec Ikonowicz, ale depczą mu po piętach Piskorski (ten zaczynający u Leppera) i twórcy Razem, nie ustają poszukiwania młodego i jurnego politycznie pretendenta na prawicy (Petru to jest echosłup Balcerowicza), konserwatyści przegapili moment (swoje przegrał tu Giertych).

Kukiz ich ograł, bo nie jest skrępowany ani zobowiązaniami polityczno-budżetowymi (i regaliami), ani własnym projektem, którego nie ujawnia, jeśli ma. Tyle, że sam jeden (ze swoim „multitude”) staje naprzeciw Nomenklatury, niby skłóconej, ale mającej rozbudowane wspólne kłącza korzenne w systemie-ustroju.

W interesie wszelkich maleństw politycznych jest wybrać „swoją” ideę spośród tych kilku mających szanse jesienią:

1.       Dać Ludowi niezbywalną „kuroniówkę”, niech żre i się nie pulta;

2.       Utworzyć chadecję jednoczącą całą Nomenklaturę;

3.       Rozliczyć do spodu transformatorów wszelkich maści – i pogonić;

4.       Przestawić Polskę na autarkię;

5.       Wywołać wojnę i wokół niej zbudować na kilka lat formułę „komunizmu wojennego”;

Pod te idee będące w poważnym „obrocie” możnaby – doradzam maleństwom – dopasować swoje maleńskie pragnienia. Na przykład Ruch Odrodzenia Gospodarczego (dowodzony przez P. Bożyka) ostrożnie podchodzi do tematu nr 3 (ale podchodzi), za to ma do zaoferowania artykuł 20 Konstytucji (wdrożyć Społeczną Gospodarkę Rynkową, wypełniając ją treścią spółdzielczości i samorządności rzeczywistej, obywatelskiej). Znam kilkanaście maleństw, które myślą lub powinny myśleć podobnie: podwiązać się pod jakąś chodliwą „ideę główną” niesprzeczną z ich sumieniem obywatelskim i ubarwić ją swoim postulatem.

To jednak oznaczałoby, że liczbę Mojżeszów redukujemy do minimum, bo ileż Pan egzemplarzy Tablic musiałby wykuć...!?

Z tych pięciu – najbardziej realne wydają się numerki 1-3-5. I to ci, którzy je ogłoszą jawnie – wypełnią swymi siedzeniami Parlament i Rząd, a potem pomniejsze stołki, stanowiska i posady.

Oczywiście, w tę grę nie grają amatorzy. Poleje się więc krew polityczna (nie będę się narażał, ale już widzę rzezimieszków i wampirów wewnątrz odchodzących w cień ugrupowań). To zaś oznacza, że o ile pod pozorem ulepszeń transformacja pogorszyła co tylko było do pogorszenia, o tyle pod pozorem uczłowieczenia transformacji ONI dokonają ruiny, którą będą fasadowo lukrować. Psiekrwie.

I dopiero wtedy się zacznie. Fejsbuki i podobne wynalazki staną się narzędziem Imperium (patrz: Negri-Hardt)[1].

 



[1] W książce pod tym tyrułem pokazali oni, jak pojedynczy obywatele i „masy ludowe” dają się wkręcać w coraz liczniejsze samouzależnienia od systemu-ustroju);