Mizoginizm versus mizoandria. Czy-li nieprawda?

2011-03-08 08:40

 

Mizoginizm jest rytem kulturowym, psycho-mentalnym, nieludzko obarczającym stosunek mężczyzn do kobiet. Jest zjawiskiem powszechnym i wszechobecnym. Mizoginistyczne zachowania odnajdziemy u mężczyzn na całym świecie bez względu na miejsce, epokę i porę dnia, jedyne co się zmienia to nasilenie i formy mizoginizmu.

 

O kobietach „się” żartuje, „się” ustawia przed nimi mimo pozorów szarmanckiego przepuszczania przodem, „się” obarcza obowiązkami „oczywistymi” i obwinia za to, co „wiadomo że przez nie”. Czarowników się boimy albo ich uwielbiamy, czarownice – palimy na stosie, podtopiwszy uprzednio. Folklor (ludowość) we wszelkich niemal kulturach (dlaczego używam słowa „niemal”?) pozycjonuje kobiety w rolach podrzędnych, pokrywając to fasadą serenad i przyśpiewkowej atencji.  Jest pogląd, że to wszystko z nienawiści do pań.

 

Nieprawda. Nienawiść pojawia się wtedy, kiedy pojawia się mizoandria, będąca lustrzanym odbiciem mizoginizmu, jako nienawiść lub silne uprzedzenie w stosunku do mężczyzn. Nienawiść jest prawem słabszych, bezsilnych, nie znajdujących ratunku. Wiele pań ma tak samo jak wielu panów: świat jest piękny i naprawdę nic się nie da światu zarzucić, pod warunkiem, że jest mi (panu, pani) posłuszny. A że elementem tego świata jest płeć „uzupełniajaca”, czyli „ta druga” – no, to też musi się jakoś dostosować, czytaj: uwzględnić moje wyobrażenia o świecie.

 

W mężczyznach jest wiele „wyższości” w stosunku do kobiet, arogancji, lekceważenia, braku empatii. W kobietach – bywa pogarda. Jedna z pań w towarzystwie zwróciła się do swojego „przyjaciela”, zaliczanego do tuzów finansowo-biznesowych: „portfel też masz mały”. Co o niej sądzić?

 

Na szczęście, prawie wszystkie pozostałe panie zgłaszają podobne pretensje raczej w bardziej przyzwoity sposób. W odróżnieniu od panów, którzy wszelkie niedostatki pań omawiają na „ważnych” zebraniach, a jeśli już nie mają czego zarzucić – to właśnie z tej kobiecej doskonałości uczynią wadę nadającą się do komentarzy.

 

Najbardziej nie rozumiem tych, którzy każde święto są skłonni spostponować, byle tylko nie skorzystać z okazji do serdecznych zachowań. Jakże mało jest takich okazji, nie odbierajmy ich sobie!