Między Gandhim, Jezusem i Abramowskim

2014-02-02 19:18

 

Kiedy już mnie nie będzie, nikomu do głowy nie przyjdzie pisanie mojej biografii. Zatem śpieszę wyjaśnić niektóre sprawy, które – w moim najgłębszym przekonaniu – nie tylko biografię powinny zdobić, ale przede wszystkim programy polityczne.

Trzy moje najsilniejsze inspiracje polityczne (z długiej listy lektur, dzieł publicznych i autorów) – to Edward Abramowski, ziemianin i humanista, ideowy naśladowca Jan Zamoyskiego (patrz: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”), Stanisława Staszica (patrz: „Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie”) , niepotrzebnie kojarzony z anarchizmem i zadymiarskim rewolucjonizmem, autor konceptu samorządowo-spółdzielczego, Mahatma Gandhi, urodzony w dość wysoko postawionej kaście kupieckiej, prawnik wykształcony w Londynie, bojownik o równość ukształtowany w Południowej Afryce, twórca dwóch zasad obywatelskiego nieposłuszeństwa (satyagraha, przywiązanie do prawdy oraz ahimsa, opór bez przemocy), Jezus Nazareńczyk, urodzony w ubogiej rodzinie rzemieślniczej, wykształcony najpierw na Tora, Newiim i Ketuwim, a potem w warunkach sekty lub podróży, założyciel „kościoła maluczkich”, występujący w tym kościele w roli Mesjasza-Chrystusa.

Przesłanie Abramowskiego celowało w przeistaczanie człowieka w pełnokrwistego obywatela: rzeczywistość społeczna budowana przez ludzi, którzy są psycho-mentalnie związani z owocami niesprawiedliwego systemu-ustroju, nie może być lepsza niż ta, którą oni zwalczają. Jest zatem potrzeba ukształtowania nowego człowieka, samorządnego kooperatywisty (wolność, równość, pomoc wzajemna), który utworzy SPRAWIEDLIWE instytucje społeczne  regulujące stosunki międzyludzkie, z gotowością, by samemu też poddać się tworzonym ZASADOM.

Przesłanie Jezusa wskazywało na to, że nie jesteśmy skazani na jeden-jedyny wariant rozwoju: rzeczywistość, w której żyje Człowiek, ta doczesna, praktyczna, jest zbudowana na innych ZASADACH niż ta, w której możnaby żyć, gdyby wszyscy byli SPRAWIEDLIWI. Skoro tak, to można tę rzeczywistość ignorować (nie z tego świata jestem) i budować we wspólnocie rzeczywistość sprawiedliwą, oddając „cesarzowi co cesarskie” i nic ponadto, a na pewno nie akceptację. Sam zaś człowiek powinien pamiętać o swoim obowiązku doskonalenia się i miłowania bliźnich, czyli świadczenia im tak jakbyśmy czynili sobie.

Przesłanie Gandhiego wskazywało na najefektywniejszy z możliwych proces rewolucyjny: niedopuszczalnymi z punktu widzenia człowieczeństwa są wszelkie regulacje państwowe dyskryminujące, sztucznie rozwarstwiające ludzi wobec siebie, a także wszelkie regulacje prawne czy religijne ograniczające ludzką wolną wolę, wolny wybór. To w człowieku, a nie w prawie powinien się ukształtować świat najlepszy z możliwych (satya-prawda), a wolno go rzeszom ustanawiać jedynie pokojowo (ahimsa-powstrzymanie przemocy), czyli drogą obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec NIESPRAWIEDLIWCH ZASAD.

Na rysunku – obok wizerunków tych trzech postaci – umieściłem symbole składające się łącznie na ideologię, której chyba jeszcze nie sformułowano całościowo, a którą zawieram w słowie Res Plurablica: uściśnięte dłonie wyrażają Solidarność, otwarta dłoń wyraża Pacyfizm, znak ryby odwołuje się do Humanitaryzmu.

Zacznijmy od tego, co oferuje człowiekowi Jezus-społecznik (aspekt religijny pozostawiam z żalem poza tutejszymi rozważaniami). Powiada on otóż, że człowiek, który nie ma zaspokojonych minimalnych potrzeb (symbolicznie: kiedy jest głodny) – nie ma możliwości funkcjonowania w roli obywatela, pełnoprawnego współtwórcy rzeczywistości społecznej, podmiotowego gracza politycznego, kreatora kultury-cywilizacji. Zatem postuluje bezwarunkowo „nakarmić” wszystkich i w ten sposób wyrwać ze zniewolenia, a potem oczekiwać, że będą się oni doskonalili w swoim dziele pamiętając o tym, by było ono sprawiedliwe, i aby oni sami w tej rzeczywistości sprawiedliwi. Wtóruje mu Abramowski, zniechęcony bezpłodnym buntownictwem współ-rewolucjonistów, który wykłada: jeśli nie porzucisz w sobie egoizmu, jeśli będziesz swoje przewagi kapitalizował kosztem mniej wyposażonych w przewagi, to będziesz tworzył monopole i staniesz się wyzyskiwaczem tak samo jak ci, których zwalczasz. Nie zmienisz więc świata, tylko podporządkujesz sobie na starych niesprawiedliwych zasadach. Na to wszystko Gandhi: nierówności i niesprawiedliwości oraz niegodności zwalczaj bronią maluczkich, unikając przemocy, dyskryminacji, działania „pod siebie”, twórz systemy, projekty, programy jednoczące w kooperacji, a nie „zwyciężające” nad kimś innym.

Res plurablica to rzecz o Wzajemnictwie, to zaś jest kulawe i okastrowane, jeśli wyjmuje się je z obszaru Mutualizmu. W wydaniu Proudhona chodzi tu o przełamanie zniewolenia drogą samopomocy, powstrzymywania się od konkurencji „samej dla siebie”, ja natomiast, sformułowawszy pojęcie „spółdzielni komunarnej” poszukuję wzoru na połączenie w jedno konstruktywnych, pozytywnych aspektów takich doświadczeń człowieka jak spółdzielczość pracy, mała spółdzielczość mieszkaniowa, kibuce, mikrokredyty, ogrodnictwo działkowe, spółdzielczość socjalna, hufce pracy, kasy chorych, fundusze wzajemnicze, skauting, markotyzm, chałupnictwo. Założywszy, że jest możliwe ukształtowanie człowieka kooperatywnego, a właściwie pielęgnacyjne rozwijanie infantylnych odruchów społecznych znanych w grupach dziecięcych – łatwo można się rozprawić z apologetami Państwa w postaciach dotąd znanych, które – powiadają oni – MUSI zarządzać takimi elementami jak infrastruktura, administracja, systemy rozmaite, polityka zagraniczna, budżety. Nie musi.

Powtarzam: nie musi. Wysiłki skierowane na doskonalenie formuł państwowych od zawsze owocują czymś zgoła przeciwnym-odwrotnym. Jakiekolwiek wzniosłości kierują kolejnymi przeistoczeniami Państwa – ostatecznie okazuje się, że postęp osiągnięty z Państwem w centrum uwagi jest postępem a’rebours, a wszystko, co prowadzi do podporządkowania Samorządności regulacjom formalno-prawnym – okazuje się nie-Solidarne, nie-Pokojowe, nie-Humanitarne. Cała Historia Ludzkości jest na to dowodem i tylko propagandziści wekslują tę ocenę w kierunku „ale popatrz, jakie to efektywne”.

Na razie to tyle